Polemika: W numerze 13. tygodnika "Wprost" ukazał się artykuł Sławomira Sieradzkiego "Instytut kolaboracji", w którym autor zarzucił niektórym profesorom Uniwersytetu Jagiellońskiego, że w czasie okupacji byli zatrudnieni w nazistowskim Instytucie Niemieckiej Pracy Wschodniej (Institut für Deutsche Ostar- beit) mieszczącym się w gmachu Collegium Maius w Krakowie i że brali aktywny udział w hitlerowskich badaniach pseudonaukowych.
Naukowcy zatrudnieni w Instytucie Niemieckiej Pracy Wschodniej (Institut für Deutsche Ostarbeit), działającym podczas hitlerowskiej okupacji w gmachu Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, uczestniczyli bądź uwiarygodniali pseudonaukowe badania prowadzone przez nazistów - napisał Sławomir Sieradzki ("Wprost", nr 13). To szkalowanie Uniwersytetu Jagiellońskiego i pamięci jego profesorów - twierdzą władze UJ oraz Polskiej Akademii Umiejętności. Z kolei władze Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk apelują o ustalenie prawdy o kolaboracji - "bez względu na jej wydźwięk i znaczenie". Jedno jest pewne - sprawa ta powinna zostać zbadana. Podjął się tego Instytut Pamięci Narodowej.
Polemika
Pragnę powiadomić, że sprawa ta była przedmiotem specjalnego wyjaśnienia prowadzonego w 1945 r. przez komisję prawniczą powołaną przez Senat Akademicki Uniwersyte-
tu Jagiellońskiego, kierowaną przez prof. Fryderyka Zolla, oraz przez komisję Ministerstwa Oświaty w Warszawie. Wyniki tych wyjaśnień były jednoznaczne. Stwierdzono, że wszystkie osoby wymienione w artykule Sławomira Sieradzkiego zatrudnione były w tymże instytucie za zgodą tajnych władz uniwersytetu oraz polskich władz podziemnych. Obie komisje ustaliły, że nie można postawić tym osobom zarzutu jakiego-kolwiek zachowania nie licującego z godnością Polaka. Co więcej, zatrudnienie tych i innych osób będących pracownikami uniwersytetu w Ostinstitut było tylko przykrywką dla rzeczywistej działalności, czyli tajnego nauczania na Uniwersytecie Jagiellońskim. Całą dokumentację tajnego nauczania przechowywano właśnie w tym instytucie. Autor, niestety, nie zadał sobie trudu, aby zapoznać się z dokumentami znajdującymi się w archiwum UJ oraz publikacjami na ten temat. Oparł się tylko na pracy dr Anetty Rybickiej "Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej. Kraków 1940-1945", która ignoruje drugą stronę medalu.
W artykule opublikowanym na łamach "Wprost" zostali wymienieni profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego z imienia i nazwiska, uczeni o nieposzlakowanej opinii, w znakomitej większości dziś nieżyjący. Nie mogą więc się bronić przed potwarzą i w większości nie mają następców prawnych, którzy zadbaliby o ochronę prawną ich reputacji. Zarzucono im wbrew faktom, które łatwo było sprawdzić, postępowanie tak naganne, że rzuca ono cień nie tylko na ich dobre imię, ale i całego uniwersytetu. Naruszone zostało więc także dobre imię Uniwersytetu Jagiellońskiego, który zawsze szczycił się - zasadnie - tym, że działał tajnie w czasie okupacji, działał właśnie dzięki tym, którzy zakamuflowani w Ostinstitut prowadzili tajne nauczanie. Tylko dzięki zastosowaniu metody "najciemniej pod latarnią" udało się przetrwać wojnę bez dekonspiracji.
Autor artykułu nie wziął pod uwagę, iż pracownicy naukowi Uniwersytetu Jagiellońskiego zatrudnieni formalnie w Institut für Deutsche Ostarbeit w Krakowie nie wykonywali żadnych czynności, które mogłyby być uznane za jakąkolwiek formę współpracy z okupantem, co więcej - w tym czasie prowadzili działalność akademicką na tajnym Uniwersytecie Jagiellońskim.
prof. dr hab.
Franciszek Ziejka
rektor Uniwersytetu
Jagiellońskiego
List Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk skierowany do prof. Leona Kieresa, dyrektora Instytutu Pamięci Narodowej
Zarząd i Rada Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk zwraca się do Instytutu Pamięci Narodowej o podjęcie badań nad współpracą uczonych polskich z Instytutem Niemieckiej Pracy Wschodniej w Krakowie w czasie okupacji niemieckiej 1940-1945. Uważamy, że i inne aspekty współpracy środowisk akademickich z władzami okupacyjnymi powinny się stać przedmiotem pogłębionej analizy naukowej IPN.
W 13. numerze tygodnika "Wprost" ukazał się artykuł "Instytut kolaboracji" napisany przez Sławomira Sieradzkiego. Autor stwierdza, iż ponad stu polskich uczonych podjęło świadomą, bezpośrednią współpracę z hitlerowskim okupantem. Autor korzysta wpraw-
dzie z jednego źródła, jakim jest praca dr Anetty Rybickiej ("Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej. Kraków 1940-1945" wyd. DiG, Warszawa 2002), niemniej oskarżenie sformułowane w takiej formie i bez żadnych zastrzeżeń
- w tak niezwykle złożonej i bardzo słabo dotychczas rozpoznanej kwestii - wymaga szczególnie dokładnego zbadania źródeł (także innych) i ustalenia wszystkich faktów i okoliczności. Dopiero wówczas będzie można ustalić rzeczywistą winę - lub niewinność - oskarżonych uczonych.
Należy ustalić prawdę bez względu na jej wydźwięk i znaczenie. Ustalenie faktów wymaga odpowiednich procedur, weryfikacji źródeł i pogłębienia dyskusji naukowej. Jesteśmy przekonani, że IPN jest właśnie tą instytucją zaufania publicznego, która umie sprostać wyzwaniu tej skomplikowanej i bolesnej tematyki.
prof. dr hab. Marek Kuś
prezes Zarządu TPKN
prof. dr hab. Jacek Kossut
przewodniczący Rady TPKN
List Polskiej Akademii Umiejętności do redaktora naczelnego tygodnika "Wprost"
W związku z artykułem Sławomira Sieradzkiego "Instytut kolaboracji" wyrażamy opinię, że dopuścili się panowie karygodnego nadużycia, naruszając etykę dziennikarską i podkopując zaufanie do rzetelnego dziennikarstwa. Naruszyli panowie dobre imię Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Akademii Umiejętności, a także dobra osobiste wielu zasłużonych ludzi, zniesławiając ich, najczęściej pośmiertnie. (...)
Nie jest możliwe w tym miejscu sprostowanie wszystkich informacji dotyczących poszczególnych osób, ponieważ sprawa ta jest zbyt poważna i wymaga dłuższej odpowiedzi. Pragniemy tylko w tym miejscu podkreślić, że końcowe zdanie artykułu powiela po prostu pomówienia wysuwane zaraz po wojnie w stosunku do PAU przez ówczesnych reżimowych dziennikarzy i polityków. Oszczerstwa, na które odpowiedź została już dawno udzielona. (...)
prof. Andrzej Białas
prezes PAU
prof. Jerzy Wyrozumski
sekretarz generalny PAU
Od autora
Artykuł "Instytut kolaboracji" dotyczy zachowań konkretnych ludzi, ich wyborów moralnych i życiowych, w żaden sposób nie może więc być traktowany jako atak na szacowną instytucję Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tym bardziej że uniwersytet
- zamknięty podczas wojny - ani tych osób nie kierował do pracy w Ostinstitut, ani nie ponosi odpowiedzialności za to, jak się zachowywali, jakich wyborów dokonywali. Sprawa jest o tyle drażliwa, że pracę dla Ostinstitut podejmowano po "Sonderaktion Krakau", podczas której gestapo aresztowało 183 profesorów i wykładowców UJ i AGH. Następnie wywieziono ich do obozów koncentracyjnych, gdzie kilkunastu zmarło.
Jeśli praca w Institut für Deutsche Ostarbeit w Krakowie była formą działalności konspiracyjnej, dlaczego w "Biuletynie Informacyjnym", oficjalnym organie Armii Krajowej (nr 11/166 z 18 marca 1943 r., s. 7), napisano: "Potępieni zgodnie przez opinię polską Pola-
cy-pracownicy 'Ostinstitut' w Krakowie usiłują się oczyścić za pomocą naiwnych argumentów. Rozsiewają oni wiadomości, że nikt nie uprzedzał ich, że tego nie wolno robić, że są ludźmi nauki, więc nie orientują się w polityce; że przyjmując pracę w Ostinstytucie, chcieli zachować siebie dla dobra Polski i że obecnie żadna organizacja nie jest uprawniona do wydawania o nich sądu".
W archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego przechowywane są prośby byłych pracowników Ostinstitut o oczyszczenie z zarzutów współpracy z okupantem. Oświadczenia i usprawiedliwienia były pisane pod koniec funkcjonowania instytutu lub tuż po jego ewakuacji do Rzeszy. Po co pisano takie usprawiedliwienia, skoro ich autorzy pracowali za zgodą konspiracyjnych władz? W 1945 r. Irena Grodecka, zatrudniona w referacie historii literatury Ostinstitut, w wyjaśnieniach do Senatu Akademickiego UJ, dlaczego podjęła pracę w niemieckiej placówce, napisała, że była: "przemęczona fizycznie i nerwową pracą nauczycielską" oraz "zmuszona warunkami materialnymi". Nie ma tu mowy o pracy konspiracyjnej. W czasie, kiedy dziesiątki osób wybrały pracę w Ostinstitut, Karol Wojtyła, od 1938 r. student Wydziału Filozoficznego UJ, przyszły papież Jan Paweł II, pracował w kamieniołomach.
W 1946 r. prokurator występujący przed Specjalnym Sądem Karnym w Krakowie stwierdził: "Wypadałoby sądowi pozostawić ocenę, czy działanie podejrzanego [prof. Małeckiego] i pracę jego w instytucie niemieckim uważać jedynie za pracę ideową w interesie narodu polskiego, czy też za działalność oportunisty, który w oczywistym interesie włas-nym współpracował z okupantem, a przez udział w tajnym nauczaniu (...) zabezpieczał sobie na wszelki wypadek przyszłość". Prokurator powołał się m.in. na opinię Josefa Sommerfelda, szefa tzw. sekcji żydoznawczej Ostinstitut, który w kwartalniku "Die Burg" z 1942 r. (zeszyt 3, s. 327) dziękował prof. Małeckiemu za "cenną pomoc". Do procesu jednak nigdy nie doszło.
Anetta Rybicka w podsumowaniu swej pracy doktorskiej, którą recenzowali wybitni historycy - prof. Klaus Ziemer (dyrektor Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie), prof. Henryk Olszewski (UAM w Poznaniu) oraz profesorowie Marian Wojciechowski i Włodzimierz Borodziej z Uniwersytetu Warszawskiego - napisała: "Pośpiech w przywracaniu powojennego życia naukowego na wyższych uczelniach i późniejszego niepodejmowania - zapewne także z poczucia wstydu - zagadnienia kolaboracji polskich pracowników naukowych z Niemcami mocno złagodziły 'zgodne potępienie'. Często zaprzeczano zjawisku kolaboracji, często pomniejszano jego rozmiary, a to prowadziło stopniowo do niemal całkowitego zapomnienia problemu". Teraz trzeba do tego wrócić i ustalić prawdę. Debata na temat kolaboracji Polaków z hitlerowcami może odegrać podobną, oszczyszczającą rolę, jaką odegrała publiczna dyskusja o winach Polaków wobec Żydów po opublikowaniu ważnej i potrzebnej książki J.T. Grossa o mordzie w Jedwabnem - "Sąsiedzi".
11 kwietnia na Uniwersytecie Jagiellońskim odbędzie się spotkanie poświęcone działalności Polaków w Instytucie Niemieckiej Pracy Wschodniej. Celem konferencji jest - jak stwierdził rektor Ziejka - "wyjaśnienie sprawy do końca". Taką samą ambicję ma tygodnik "Wprost". Otwieramy swoje łamy dla debaty na temat kolaboracji Polaków, w tym uczonych, z hitlerowskim okupantem.
Sławomir Sieradzki
Polemika
Pragnę powiadomić, że sprawa ta była przedmiotem specjalnego wyjaśnienia prowadzonego w 1945 r. przez komisję prawniczą powołaną przez Senat Akademicki Uniwersyte-
tu Jagiellońskiego, kierowaną przez prof. Fryderyka Zolla, oraz przez komisję Ministerstwa Oświaty w Warszawie. Wyniki tych wyjaśnień były jednoznaczne. Stwierdzono, że wszystkie osoby wymienione w artykule Sławomira Sieradzkiego zatrudnione były w tymże instytucie za zgodą tajnych władz uniwersytetu oraz polskich władz podziemnych. Obie komisje ustaliły, że nie można postawić tym osobom zarzutu jakiego-kolwiek zachowania nie licującego z godnością Polaka. Co więcej, zatrudnienie tych i innych osób będących pracownikami uniwersytetu w Ostinstitut było tylko przykrywką dla rzeczywistej działalności, czyli tajnego nauczania na Uniwersytecie Jagiellońskim. Całą dokumentację tajnego nauczania przechowywano właśnie w tym instytucie. Autor, niestety, nie zadał sobie trudu, aby zapoznać się z dokumentami znajdującymi się w archiwum UJ oraz publikacjami na ten temat. Oparł się tylko na pracy dr Anetty Rybickiej "Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej. Kraków 1940-1945", która ignoruje drugą stronę medalu.
W artykule opublikowanym na łamach "Wprost" zostali wymienieni profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego z imienia i nazwiska, uczeni o nieposzlakowanej opinii, w znakomitej większości dziś nieżyjący. Nie mogą więc się bronić przed potwarzą i w większości nie mają następców prawnych, którzy zadbaliby o ochronę prawną ich reputacji. Zarzucono im wbrew faktom, które łatwo było sprawdzić, postępowanie tak naganne, że rzuca ono cień nie tylko na ich dobre imię, ale i całego uniwersytetu. Naruszone zostało więc także dobre imię Uniwersytetu Jagiellońskiego, który zawsze szczycił się - zasadnie - tym, że działał tajnie w czasie okupacji, działał właśnie dzięki tym, którzy zakamuflowani w Ostinstitut prowadzili tajne nauczanie. Tylko dzięki zastosowaniu metody "najciemniej pod latarnią" udało się przetrwać wojnę bez dekonspiracji.
Autor artykułu nie wziął pod uwagę, iż pracownicy naukowi Uniwersytetu Jagiellońskiego zatrudnieni formalnie w Institut für Deutsche Ostarbeit w Krakowie nie wykonywali żadnych czynności, które mogłyby być uznane za jakąkolwiek formę współpracy z okupantem, co więcej - w tym czasie prowadzili działalność akademicką na tajnym Uniwersytecie Jagiellońskim.
prof. dr hab.
Franciszek Ziejka
rektor Uniwersytetu
Jagiellońskiego
List Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk skierowany do prof. Leona Kieresa, dyrektora Instytutu Pamięci Narodowej
Zarząd i Rada Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk zwraca się do Instytutu Pamięci Narodowej o podjęcie badań nad współpracą uczonych polskich z Instytutem Niemieckiej Pracy Wschodniej w Krakowie w czasie okupacji niemieckiej 1940-1945. Uważamy, że i inne aspekty współpracy środowisk akademickich z władzami okupacyjnymi powinny się stać przedmiotem pogłębionej analizy naukowej IPN.
W 13. numerze tygodnika "Wprost" ukazał się artykuł "Instytut kolaboracji" napisany przez Sławomira Sieradzkiego. Autor stwierdza, iż ponad stu polskich uczonych podjęło świadomą, bezpośrednią współpracę z hitlerowskim okupantem. Autor korzysta wpraw-
dzie z jednego źródła, jakim jest praca dr Anetty Rybickiej ("Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej. Kraków 1940-1945" wyd. DiG, Warszawa 2002), niemniej oskarżenie sformułowane w takiej formie i bez żadnych zastrzeżeń
- w tak niezwykle złożonej i bardzo słabo dotychczas rozpoznanej kwestii - wymaga szczególnie dokładnego zbadania źródeł (także innych) i ustalenia wszystkich faktów i okoliczności. Dopiero wówczas będzie można ustalić rzeczywistą winę - lub niewinność - oskarżonych uczonych.
Należy ustalić prawdę bez względu na jej wydźwięk i znaczenie. Ustalenie faktów wymaga odpowiednich procedur, weryfikacji źródeł i pogłębienia dyskusji naukowej. Jesteśmy przekonani, że IPN jest właśnie tą instytucją zaufania publicznego, która umie sprostać wyzwaniu tej skomplikowanej i bolesnej tematyki.
prof. dr hab. Marek Kuś
prezes Zarządu TPKN
prof. dr hab. Jacek Kossut
przewodniczący Rady TPKN
List Polskiej Akademii Umiejętności do redaktora naczelnego tygodnika "Wprost"
W związku z artykułem Sławomira Sieradzkiego "Instytut kolaboracji" wyrażamy opinię, że dopuścili się panowie karygodnego nadużycia, naruszając etykę dziennikarską i podkopując zaufanie do rzetelnego dziennikarstwa. Naruszyli panowie dobre imię Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Akademii Umiejętności, a także dobra osobiste wielu zasłużonych ludzi, zniesławiając ich, najczęściej pośmiertnie. (...)
Nie jest możliwe w tym miejscu sprostowanie wszystkich informacji dotyczących poszczególnych osób, ponieważ sprawa ta jest zbyt poważna i wymaga dłuższej odpowiedzi. Pragniemy tylko w tym miejscu podkreślić, że końcowe zdanie artykułu powiela po prostu pomówienia wysuwane zaraz po wojnie w stosunku do PAU przez ówczesnych reżimowych dziennikarzy i polityków. Oszczerstwa, na które odpowiedź została już dawno udzielona. (...)
prof. Andrzej Białas
prezes PAU
prof. Jerzy Wyrozumski
sekretarz generalny PAU
Od autora
Artykuł "Instytut kolaboracji" dotyczy zachowań konkretnych ludzi, ich wyborów moralnych i życiowych, w żaden sposób nie może więc być traktowany jako atak na szacowną instytucję Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tym bardziej że uniwersytet
- zamknięty podczas wojny - ani tych osób nie kierował do pracy w Ostinstitut, ani nie ponosi odpowiedzialności za to, jak się zachowywali, jakich wyborów dokonywali. Sprawa jest o tyle drażliwa, że pracę dla Ostinstitut podejmowano po "Sonderaktion Krakau", podczas której gestapo aresztowało 183 profesorów i wykładowców UJ i AGH. Następnie wywieziono ich do obozów koncentracyjnych, gdzie kilkunastu zmarło.
Jeśli praca w Institut für Deutsche Ostarbeit w Krakowie była formą działalności konspiracyjnej, dlaczego w "Biuletynie Informacyjnym", oficjalnym organie Armii Krajowej (nr 11/166 z 18 marca 1943 r., s. 7), napisano: "Potępieni zgodnie przez opinię polską Pola-
cy-pracownicy 'Ostinstitut' w Krakowie usiłują się oczyścić za pomocą naiwnych argumentów. Rozsiewają oni wiadomości, że nikt nie uprzedzał ich, że tego nie wolno robić, że są ludźmi nauki, więc nie orientują się w polityce; że przyjmując pracę w Ostinstytucie, chcieli zachować siebie dla dobra Polski i że obecnie żadna organizacja nie jest uprawniona do wydawania o nich sądu".
W archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego przechowywane są prośby byłych pracowników Ostinstitut o oczyszczenie z zarzutów współpracy z okupantem. Oświadczenia i usprawiedliwienia były pisane pod koniec funkcjonowania instytutu lub tuż po jego ewakuacji do Rzeszy. Po co pisano takie usprawiedliwienia, skoro ich autorzy pracowali za zgodą konspiracyjnych władz? W 1945 r. Irena Grodecka, zatrudniona w referacie historii literatury Ostinstitut, w wyjaśnieniach do Senatu Akademickiego UJ, dlaczego podjęła pracę w niemieckiej placówce, napisała, że była: "przemęczona fizycznie i nerwową pracą nauczycielską" oraz "zmuszona warunkami materialnymi". Nie ma tu mowy o pracy konspiracyjnej. W czasie, kiedy dziesiątki osób wybrały pracę w Ostinstitut, Karol Wojtyła, od 1938 r. student Wydziału Filozoficznego UJ, przyszły papież Jan Paweł II, pracował w kamieniołomach.
W 1946 r. prokurator występujący przed Specjalnym Sądem Karnym w Krakowie stwierdził: "Wypadałoby sądowi pozostawić ocenę, czy działanie podejrzanego [prof. Małeckiego] i pracę jego w instytucie niemieckim uważać jedynie za pracę ideową w interesie narodu polskiego, czy też za działalność oportunisty, który w oczywistym interesie włas-nym współpracował z okupantem, a przez udział w tajnym nauczaniu (...) zabezpieczał sobie na wszelki wypadek przyszłość". Prokurator powołał się m.in. na opinię Josefa Sommerfelda, szefa tzw. sekcji żydoznawczej Ostinstitut, który w kwartalniku "Die Burg" z 1942 r. (zeszyt 3, s. 327) dziękował prof. Małeckiemu za "cenną pomoc". Do procesu jednak nigdy nie doszło.
Anetta Rybicka w podsumowaniu swej pracy doktorskiej, którą recenzowali wybitni historycy - prof. Klaus Ziemer (dyrektor Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie), prof. Henryk Olszewski (UAM w Poznaniu) oraz profesorowie Marian Wojciechowski i Włodzimierz Borodziej z Uniwersytetu Warszawskiego - napisała: "Pośpiech w przywracaniu powojennego życia naukowego na wyższych uczelniach i późniejszego niepodejmowania - zapewne także z poczucia wstydu - zagadnienia kolaboracji polskich pracowników naukowych z Niemcami mocno złagodziły 'zgodne potępienie'. Często zaprzeczano zjawisku kolaboracji, często pomniejszano jego rozmiary, a to prowadziło stopniowo do niemal całkowitego zapomnienia problemu". Teraz trzeba do tego wrócić i ustalić prawdę. Debata na temat kolaboracji Polaków z hitlerowcami może odegrać podobną, oszczyszczającą rolę, jaką odegrała publiczna dyskusja o winach Polaków wobec Żydów po opublikowaniu ważnej i potrzebnej książki J.T. Grossa o mordzie w Jedwabnem - "Sąsiedzi".
11 kwietnia na Uniwersytecie Jagiellońskim odbędzie się spotkanie poświęcone działalności Polaków w Instytucie Niemieckiej Pracy Wschodniej. Celem konferencji jest - jak stwierdził rektor Ziejka - "wyjaśnienie sprawy do końca". Taką samą ambicję ma tygodnik "Wprost". Otwieramy swoje łamy dla debaty na temat kolaboracji Polaków, w tym uczonych, z hitlerowskim okupantem.
Sławomir Sieradzki
Więcej możesz przeczytać w 15/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.