Rak stworzonej przez postkomunistów antymafii toczy polityczne życie Włoch agresywniej niż dawniej cosa nostra
Nosił przydomek Bestia, przelał krew tysięcy ludzi. Dziesięć lat temu specjalny oddział karabinierów aresztował bossa bossów sycylijskiej mafii Salvatore Toto Riinę. To wydarzenie wciąż otacza wiele tajemnic i nadal nie odkryto tzw. trzeciego poziomu mafii, czyli polityków, którzy wykorzystywali jej bezwzględność do manipulowania życiem Włoch, szóstej potęgi przemysłowej świata.
Szef cosa nostry, najbardziej w swoim czasie poszukiwany przestępca świata, "ukrywał się" przez 24 lata... w centrum Palermo, w obszernej willi pośrodku sadu pomarańczowego. Przyjmował tam żonę i czwórkę swoich dzieci, mieszkających na stałe w odległym od Palermo o kilkadziesiąt kilometrów miasteczku Corleone. W tejże willi, dosłownie pod nosem policji i prokuratury, spotykał się z najważniejszymi bossami mafii, przedsiębiorcami sycylijskimi i wieloma politykami. Bez przeszkód poruszał się po mieście, choć unikał wypraw poza wyspę: czuł się nieswojo poza rodzinnym gniazdem i miał trudności z porozumiewaniem się, ponieważ mówił niemal wyłącznie dialektem sycylijskim. Prawdziwy władca Sycylii miał wszędzie swoich ludzi i dlatego niczego się nie obawiał. Najbardziej zaskoczony aresztowaniem był on sam.
Kara za nadgorliwość
Ośmioosobowym oddziałem karabinierów, który bez oddania jednego strzału aresztował Riinę, kierował kapitan Sergio De Caprio, ps. Ultimo, czyli Ostatni. Dzisiaj awansowany na majora grzeje stołek w laboratorium służb ekologicznych Ministerstwa Środowiska, pozbawiony jakiejkolwiek ochrony. Wszyscy członkowie oddziału - świetnie wyszkoleni agenci, którzy nad aresztowaniem
Riiny przez wiele lat pracowali w najgroźniejszych środowiskach przestępczych - zostali przeniesieni z Sycylii na nic nie znaczące prowincjonalne stanowiska administracyjne. Zostali ukarani.
Miejsce jego pobytu obserwowali i filmowali dzień i noc, przez kilka tygodni. Na filmach widać wiele znanych osobistości, nawet funkcjonariuszy Ministerstwa Sprawiedliwości, wysiadających z rządowych limuzyn. Te nagrania nie zostały jednak nigdy wykorzystane w żadnym procesie. Kiedy agenci zdecydowali się aresztować Toto Riinę, przełożeni i prokuratura usiłowali wysłać ich w inne miejsce, twierdząc, że Riiny na pewno nie ma przy via Bernini.
Kto usiłował nie dopuścić do aresztowania najkrwawszego rzeźnika mafijnego? Na to pytanie nikt nigdy nie odpowiedział i nie potrafi odpowiedzieć sam kapitan Ultimo. Antymafia nie jest zainteresowana znalezieniem odpowiedzi na te pytania. Koncentruje się na procesie przeciw chadeckiemu liderowi Giuliowi Andreottiemu i znalezieniu nieprawdopodobnych powiązań między mafią a Silviem Berlusconim.
Kto dysponuje archiwum Riiny?
Do dziś nikt nie potrafi powiedzieć, dlaczego przez 15 dni po aresztowaniu Toto Riiny nie przeszukano zamieszkiwanej przez mafiosa willi. Ba, nikt jej nie pilnował. Wiadomo, że kilka godzin po tym, jak Riina znalazł się za kratkami, jego dom został starannie "wyczyszczony". Zabrano wszystkie papiery, wywieziono wielką kasę pancerną, odmalowano ściany. Kiedy policjanci przyszli wreszcie na via Bernini, dom wyglądał jak nowy. Niedawno Rejonowa Dyrekcja Antymafijna w Palermo wystąpiła o umorzenie śledztwa w sprawie opóźnienia w przeprowadzeniu rewizji. Prokurator Vincenzina Massa ośmieliła się jednak przeciwstawić antymafii i odrzuciła wniosek.
Dziesięć lat po aresztowaniu bossa bossów każdy polityk włoski wie: ktoś ma w ręku archiwum Riiny. Tylko kto? Mafia czy antymafia?
Przenajświętsze mamusie za kratami
Przez ostatnie dziesięć lat państwo zadało sycylijskiej cosa nostrze śmiertelne ciosy. Do więzienia trafiły praktycznie wszystkie mammasantissima, "przenajświętsze mamusie" (tytuł zarezerwowany dla szefów klanów). Za kratami znajdują się też najważniejsi killerzy. Na współpracę z władzami zdecydowało się około 1500 mafiosów, gotowych sypać towarzyszy. Dzisiaj cosa nostra nie ma właściwie tajemnic. Jeśli istnieją, to tylko dlatego, że ukrywa je antymafia.
Antymafia to kolosalna machina państwowa złożona z prokuratorów, policjantów, tajniaków z wszystkich możliwych służb, to dziennikarze, zawodowi lewicowi intelektualiści, administratorzy wszystkich szczebli, tysiące ludzi żyjących z walki z mafią. Antymafia jest organizacją najbardziej zainteresowaną utrzymaniem mafii przy życiu, bo w przeciwnym wypadku straci pracę. Ma monopol na kontakty z cosa nostrą i przekazuje państwu tylko te informacje, które są jej na rękę. Można powiedzieć, że rak antymafii toczy polityczne życie Włoch agresywniej niż niegdyś cosa nostra. Antymafia zapewne zna odpowiedzi na pytania dotyczące tajemnic, które otaczają aresztowanie Toto Riiny, lecz je przed społeczeństwem ukrywa.
Antymafia jest niemal całkowicie w rękach postkomunistów. Prokuratorzy, krajowa i rejonowe dyrekcje antymafijne, oddziały specjalne, funkcjonariusze to niemal w 100 proc. działacze partii Lewicowi Demokraci. Jedynie ROS, specjalne oddziały karabinierów, były postrzegane jako "prawicowe". Dlatego kapitan Ultimo i jego ludzie zostali ukarani za największy sukces w historii walki z mafią.
Mimo że Toto Riina, Giovanni Brusca, Leoluca Bagarella i inni bossowie klanu corleończyków są w więzieniu, tym, co pozostało z mafii, nadal rządzą przybysze z Corleone. Na ich czele ma stać Bernardo Provenzano, ponoć jeden z pilniej poszukiwanych ludzi. Nie wszyscy wierzą, że ktoś chce go odnaleźć. Dwa lata temu, na ONZ-owskim kongresie w Palermo, zastępca sekretarza generalnego Narodów Zjednoczonych ds. walki z narkotykami Pino Arlacchi (komunista, w przeszłości prokurator antymafijny z Palermo) stwierdził, że nie wierzy, by Provenzano kierował mafią. Bernardo miał przydomek Traktor, bo jego myśli poruszały się równie prędko jak owa maszyna rolnicza.
Co najmniej od trzech lat wróble na dachach w Palermo ćwierkają, że antymafia doskonale wie, gdzie jest Provenzano, lecz nie chce go aresztować z powodów politycznych. Kiedy powolny corleończyk wykreowany na bossa mafii znajdzie się w więzieniu, na kogo będą polować tysiące świetnie opłacanych urzędników państwowych? Wiadomo ponadto, że słynnych bandytów aresztuje się przed wyborami: to dodatkowe głosy oddane na lewicę. Do wyborów jeszcze daleko, nowych bossów na horyzoncie nie widać, więc wygląda na to, że na razie Provenzano może spać spokojnie. Chyba że znów znajdzie się jakiś kapitan Ultimo, który aresztuje go wbrew poleceniom antymafii.
Szef cosa nostry, najbardziej w swoim czasie poszukiwany przestępca świata, "ukrywał się" przez 24 lata... w centrum Palermo, w obszernej willi pośrodku sadu pomarańczowego. Przyjmował tam żonę i czwórkę swoich dzieci, mieszkających na stałe w odległym od Palermo o kilkadziesiąt kilometrów miasteczku Corleone. W tejże willi, dosłownie pod nosem policji i prokuratury, spotykał się z najważniejszymi bossami mafii, przedsiębiorcami sycylijskimi i wieloma politykami. Bez przeszkód poruszał się po mieście, choć unikał wypraw poza wyspę: czuł się nieswojo poza rodzinnym gniazdem i miał trudności z porozumiewaniem się, ponieważ mówił niemal wyłącznie dialektem sycylijskim. Prawdziwy władca Sycylii miał wszędzie swoich ludzi i dlatego niczego się nie obawiał. Najbardziej zaskoczony aresztowaniem był on sam.
Kara za nadgorliwość
Ośmioosobowym oddziałem karabinierów, który bez oddania jednego strzału aresztował Riinę, kierował kapitan Sergio De Caprio, ps. Ultimo, czyli Ostatni. Dzisiaj awansowany na majora grzeje stołek w laboratorium służb ekologicznych Ministerstwa Środowiska, pozbawiony jakiejkolwiek ochrony. Wszyscy członkowie oddziału - świetnie wyszkoleni agenci, którzy nad aresztowaniem
Riiny przez wiele lat pracowali w najgroźniejszych środowiskach przestępczych - zostali przeniesieni z Sycylii na nic nie znaczące prowincjonalne stanowiska administracyjne. Zostali ukarani.
Miejsce jego pobytu obserwowali i filmowali dzień i noc, przez kilka tygodni. Na filmach widać wiele znanych osobistości, nawet funkcjonariuszy Ministerstwa Sprawiedliwości, wysiadających z rządowych limuzyn. Te nagrania nie zostały jednak nigdy wykorzystane w żadnym procesie. Kiedy agenci zdecydowali się aresztować Toto Riinę, przełożeni i prokuratura usiłowali wysłać ich w inne miejsce, twierdząc, że Riiny na pewno nie ma przy via Bernini.
Kto usiłował nie dopuścić do aresztowania najkrwawszego rzeźnika mafijnego? Na to pytanie nikt nigdy nie odpowiedział i nie potrafi odpowiedzieć sam kapitan Ultimo. Antymafia nie jest zainteresowana znalezieniem odpowiedzi na te pytania. Koncentruje się na procesie przeciw chadeckiemu liderowi Giuliowi Andreottiemu i znalezieniu nieprawdopodobnych powiązań między mafią a Silviem Berlusconim.
Kto dysponuje archiwum Riiny?
Do dziś nikt nie potrafi powiedzieć, dlaczego przez 15 dni po aresztowaniu Toto Riiny nie przeszukano zamieszkiwanej przez mafiosa willi. Ba, nikt jej nie pilnował. Wiadomo, że kilka godzin po tym, jak Riina znalazł się za kratkami, jego dom został starannie "wyczyszczony". Zabrano wszystkie papiery, wywieziono wielką kasę pancerną, odmalowano ściany. Kiedy policjanci przyszli wreszcie na via Bernini, dom wyglądał jak nowy. Niedawno Rejonowa Dyrekcja Antymafijna w Palermo wystąpiła o umorzenie śledztwa w sprawie opóźnienia w przeprowadzeniu rewizji. Prokurator Vincenzina Massa ośmieliła się jednak przeciwstawić antymafii i odrzuciła wniosek.
Dziesięć lat po aresztowaniu bossa bossów każdy polityk włoski wie: ktoś ma w ręku archiwum Riiny. Tylko kto? Mafia czy antymafia?
Przenajświętsze mamusie za kratami
Przez ostatnie dziesięć lat państwo zadało sycylijskiej cosa nostrze śmiertelne ciosy. Do więzienia trafiły praktycznie wszystkie mammasantissima, "przenajświętsze mamusie" (tytuł zarezerwowany dla szefów klanów). Za kratami znajdują się też najważniejsi killerzy. Na współpracę z władzami zdecydowało się około 1500 mafiosów, gotowych sypać towarzyszy. Dzisiaj cosa nostra nie ma właściwie tajemnic. Jeśli istnieją, to tylko dlatego, że ukrywa je antymafia.
Antymafia to kolosalna machina państwowa złożona z prokuratorów, policjantów, tajniaków z wszystkich możliwych służb, to dziennikarze, zawodowi lewicowi intelektualiści, administratorzy wszystkich szczebli, tysiące ludzi żyjących z walki z mafią. Antymafia jest organizacją najbardziej zainteresowaną utrzymaniem mafii przy życiu, bo w przeciwnym wypadku straci pracę. Ma monopol na kontakty z cosa nostrą i przekazuje państwu tylko te informacje, które są jej na rękę. Można powiedzieć, że rak antymafii toczy polityczne życie Włoch agresywniej niż niegdyś cosa nostra. Antymafia zapewne zna odpowiedzi na pytania dotyczące tajemnic, które otaczają aresztowanie Toto Riiny, lecz je przed społeczeństwem ukrywa.
Antymafia jest niemal całkowicie w rękach postkomunistów. Prokuratorzy, krajowa i rejonowe dyrekcje antymafijne, oddziały specjalne, funkcjonariusze to niemal w 100 proc. działacze partii Lewicowi Demokraci. Jedynie ROS, specjalne oddziały karabinierów, były postrzegane jako "prawicowe". Dlatego kapitan Ultimo i jego ludzie zostali ukarani za największy sukces w historii walki z mafią.
Mimo że Toto Riina, Giovanni Brusca, Leoluca Bagarella i inni bossowie klanu corleończyków są w więzieniu, tym, co pozostało z mafii, nadal rządzą przybysze z Corleone. Na ich czele ma stać Bernardo Provenzano, ponoć jeden z pilniej poszukiwanych ludzi. Nie wszyscy wierzą, że ktoś chce go odnaleźć. Dwa lata temu, na ONZ-owskim kongresie w Palermo, zastępca sekretarza generalnego Narodów Zjednoczonych ds. walki z narkotykami Pino Arlacchi (komunista, w przeszłości prokurator antymafijny z Palermo) stwierdził, że nie wierzy, by Provenzano kierował mafią. Bernardo miał przydomek Traktor, bo jego myśli poruszały się równie prędko jak owa maszyna rolnicza.
Co najmniej od trzech lat wróble na dachach w Palermo ćwierkają, że antymafia doskonale wie, gdzie jest Provenzano, lecz nie chce go aresztować z powodów politycznych. Kiedy powolny corleończyk wykreowany na bossa mafii znajdzie się w więzieniu, na kogo będą polować tysiące świetnie opłacanych urzędników państwowych? Wiadomo ponadto, że słynnych bandytów aresztuje się przed wyborami: to dodatkowe głosy oddane na lewicę. Do wyborów jeszcze daleko, nowych bossów na horyzoncie nie widać, więc wygląda na to, że na razie Provenzano może spać spokojnie. Chyba że znów znajdzie się jakiś kapitan Ultimo, który aresztuje go wbrew poleceniom antymafii.
Portret Bestii Salvatore Riina, zwany Toto, urodził się w Corleone w 1930 r. Pierwsze morderstwo popełnił, mając 19 lat - w bójce zabił rówieśnika. Został za to skazany na 6 lat (!) więzienia. Po powrocie do Corleone stał się prawą ręką szefa miejscowego klanu Luciana Liggia. W 1969 r. został skazany na przymusowy pobyt na północy Włoch, lecz nie stawił się pod wskazanym adresem. Po aresztowaniu Liggia Riina zajął jego miejsce. Z niebywałym okrucieństwem eliminował rywali. Zajął się głównie handlem narkotykami (towar dostarczała mu nowojorska familia Gottich). Podczas drugiej wojny mafijnej (1981-1982) jego ludzie zabili ponad tysiąc mafiosów z konkurencyjnych rodzin w Palermo. Riina dyktował warunki pokoju: nastąpiła centralizacja władzy mafijnej w rękach kopuły, w której skład wchodził on sam i szefowie innych liczących się klanów. Wszyscy musieli przyjąć jego strategię: handel narkotykami, okrucieństwo w walce z przeciwnikami, przejmowanie państwowych pieniędzy przeznaczonych na rozwój południa kraju (przedsiębiorcy budowlani w zamian za mafijne zezwolenie i ochronę przekazywali cosa nostrze część zysków). 15 stycznia 1993 r. Riina został aresztowany. Przebywa w izolatce w więzieniu w Ascoli Piceno. Skazano go ponad 20 razy na dożywocie, w jego sprawie zapadnie jeszcze wiele wyroków. |
Rodzina ŚMIERCI Mafiosi nie używają nazwy "mafia". Przybyłe zza oceanu określenie "cosa nostra" (nasza rzecz, nasza sprawa) też się nie przyjęło. Mafia to organizacja bez nazwy. Podstawową jednostką mafii jest rodzina. Ten termin nie odnosi się do pokrewieństwa, lecz do przynależności terytorialnej. Rodzinę tworzą ludzie honoru, podzieleni zazwyczaj na dziesięcioosobowe oddziały. Na czele rodziny stoi pochodzący z wyboru przedstawiciel, który dobiera sobie przybocznego i jednego lub kilku doradców (po sycylijsku consiliori). Dwie, cztery rodziny łączą się w mandamenti (posłannictwa). Capomandamenti, ich szefowie, wchodzą w skład kopuły decydującej o strategii organizacji. Przez ponad 10 lat na czele kopuły stał Toto Riina. Jego miejsce zajął podobno Bernardo Provenzano. By zostać członkiem mafii, należy się wykazać odwagą, brakiem litości i małomównością. Ludzie z zewnątrz: spoza miasteczka, dzielnicy, a zwłaszcza spoza Sycylii, nie mają szans na przyjęcie do cosa nostry. Nadal istotny jest ceremoniał przyjmowania do organizacji: nowy członek po próbie odwagi (najczęściej po dokonaniu morderstwa) bierze do ręki święty obrazek (religijność jest jednym z warunków przyjęcia do cosa nostry), skrapia go własną krwią, po czym podpala i czeka aż spłonie mu w dłoni. Wypowiada wówczas formułę: "Niech moje ciało spłonie jak ten święty obrazek, jeśli nie dochowam wiary przysiędze". |
Więcej możesz przeczytać w 15/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.