Lepper jest już stuprocentowym hipisem. Podobnie jak oni uciekł z domu, olewa system, nie chce mu się robić, kontestuje rząd i jest przeciwko wojnie
Polska jest krajem hipisów. Hipisi - jak wiadomo - to sympatyczna, naiwna subkultura wierząca, że miłość, narkotyki, muzyka i kwiatki zbawią świat. Hipisi kontestują system państwowy, nie lubią pracy i są przeciwko wojnie. Naczelnym hipisem kraju jest od pewnego czasu Andrzej Lepper.
Ruch hipisów narodził się w USA pod koniec lat 60. Był wyrazem buntu nażartej, znudzonej amerykańskiej młodzieży, która rozczarowała się swoimi rodzicami. Rodzice buntowników mieli dobrą pracę, wille z basenami, mówili ciągle tylko o pieniądzach, a nie o poezji. To naturalnie wkurwiało młodzież. Ponadto rodzice nie słuchali Hendrixa, tylko sponsorowanego przez mafię Franka Sinatrę. Nie kochali krytykującego kapitalizm Abbiego Hoffmana, tylko wierzyli Nixonowi. Nie zażywali narkotyków, tylko zażywali kąpieli w swych drogich wannach. To też wkurwiało dzieciarnię. Gdy politycy z Waszyngtonu wymyślili sobie jeszcze bezsensowną wojnę w Wietnamie, młodzieży nie pozostało nic innego, jak się zbuntować.
Bunt polegał na ucieczce z domu, zapuszczeniu długich włosów, chodzeniu w spodniach dzwonach lub nago, paleniu karty powołania do wojska, jeżdżeniu na zloty i festiwale i braniu LSD. Bywało, że hipisi organizowali strajki na uczelniach, zakładali wolne komuny, ale przede wszystkim urządzali marsze pokojowe i wesołe orgie w przedpokojach. Hipisi wierzyli, że świat będzie piękny, jeśli wszyscy się naćpają na koncercie Grateful Dead czy Janis Joplin. Jak każdy modny bunt hipisi natychmiast zostali wchłonięci przez kapitalistyczną maszynkę. Najbardziej cwani z nich szybko zrobili na buncie wielką kasę (amerykański świat biznesu pełen jest byłych hipisów), najgłupsi zaćpali się na śmierć lub trafili do paki. Warto przyznać, że do bólu infantylny ruch hipisowski wydał wielu świetnych muzyków i kilku dobrych pisarzy, z których najsłynniejszy to ten koleś od "Lotu nad kukułczym gniazdem", czyli Ken Kesey.
Narodziny rewolucji hipisowskiej nazywane były erą Wodnika. Obecnie centrum wygasłego do niedawna ruchu hipisowskiego przeniosło się do Polski. Liderem polskich hipisów został Andrzej Lepper i jego Samoobrona. W związku z tym faktem historycy są zdania, że ruch hipisowski przeszedł ewolucję od ery Wodnika do ery śmietnika. Co prawda, Lepper nie wygląda jeszcze jak hipis, ale to tylko kwestia czasu. Już niebawem zapuści włosy, założy koraliki i kolorową koszulę z pacyfą. Podszkoli się trochę w klasyce rocka, filozofii Wschodu i paleniu marihua-ny. Będzie recytował fragmenty "Wilka stepowego" Hermanna Hessego, wiersze Allena Ginsberga i uprawiał wolną miłość z laską marszałkowską. Co do narkotyków i innych używek, to przykład Gabriela Janowskiego i częste mordobicia wśród posłów świadczą o tym, że w polskim parlamencie i Samoobronie dragów jest więcej niż na festiwalu w Woodstock.
Być może wizerunek Andrzeja nie jest jeszcze do końca hipisowski, ale mentalnie Lepper jest już stuprocentowym hipisem. Podobnie jak wszyscy hipisi uciekł z domu, ma w dupie konstytucję, olewa system, nie chce mu się robić, kontestuje rząd i jest przeciwko wojnie. Posiedzi jeszcze dłużej w solarium i z karnacji zacznie przypominać Martina Luthera Kinga.
Przemiany rynkowe w naszym kraju ujawniły, że polskie społeczeństwo ma naturę hipisowską. Wielu nastawionych jest raczej na długi odpoczynek niż na pracę. Poza rejonem Warszawy nie ma tu żadnego wyścigu szczurów, o którym piszą naiwne i głupie gazety. Tu nikt z nikim nie chce się ścigać, bo wszystko wszyscy mają w dupie. Każdemu wisi i każdy marzy tylko o tym, aby mieć święty spokój i aby do niego dopłacali. I dlatego właśnie Polska świetnie nadaje się na światowe centrum hipisowskie. Docenili to filmowcy z Hollywood, którzy już niebawem mają kręcić u nas drugą część słynnego "Easy Ridera". Będzie to film o tym, jak hipisowska Samoobrona przesiada się z traktorów na harleye, Rena-
ta Beger testuje LSD z posłem z SLD, a Lepper nagrywa ze znaną przeciwniczką wojny Agatą Buzek psychodeliczny, pacyfistyczny song w obronie Saddama Husajna pt. "Lepszy olej z rzepaku niż wojna w Iraku".
Ruch hipisów narodził się w USA pod koniec lat 60. Był wyrazem buntu nażartej, znudzonej amerykańskiej młodzieży, która rozczarowała się swoimi rodzicami. Rodzice buntowników mieli dobrą pracę, wille z basenami, mówili ciągle tylko o pieniądzach, a nie o poezji. To naturalnie wkurwiało młodzież. Ponadto rodzice nie słuchali Hendrixa, tylko sponsorowanego przez mafię Franka Sinatrę. Nie kochali krytykującego kapitalizm Abbiego Hoffmana, tylko wierzyli Nixonowi. Nie zażywali narkotyków, tylko zażywali kąpieli w swych drogich wannach. To też wkurwiało dzieciarnię. Gdy politycy z Waszyngtonu wymyślili sobie jeszcze bezsensowną wojnę w Wietnamie, młodzieży nie pozostało nic innego, jak się zbuntować.
Bunt polegał na ucieczce z domu, zapuszczeniu długich włosów, chodzeniu w spodniach dzwonach lub nago, paleniu karty powołania do wojska, jeżdżeniu na zloty i festiwale i braniu LSD. Bywało, że hipisi organizowali strajki na uczelniach, zakładali wolne komuny, ale przede wszystkim urządzali marsze pokojowe i wesołe orgie w przedpokojach. Hipisi wierzyli, że świat będzie piękny, jeśli wszyscy się naćpają na koncercie Grateful Dead czy Janis Joplin. Jak każdy modny bunt hipisi natychmiast zostali wchłonięci przez kapitalistyczną maszynkę. Najbardziej cwani z nich szybko zrobili na buncie wielką kasę (amerykański świat biznesu pełen jest byłych hipisów), najgłupsi zaćpali się na śmierć lub trafili do paki. Warto przyznać, że do bólu infantylny ruch hipisowski wydał wielu świetnych muzyków i kilku dobrych pisarzy, z których najsłynniejszy to ten koleś od "Lotu nad kukułczym gniazdem", czyli Ken Kesey.
Narodziny rewolucji hipisowskiej nazywane były erą Wodnika. Obecnie centrum wygasłego do niedawna ruchu hipisowskiego przeniosło się do Polski. Liderem polskich hipisów został Andrzej Lepper i jego Samoobrona. W związku z tym faktem historycy są zdania, że ruch hipisowski przeszedł ewolucję od ery Wodnika do ery śmietnika. Co prawda, Lepper nie wygląda jeszcze jak hipis, ale to tylko kwestia czasu. Już niebawem zapuści włosy, założy koraliki i kolorową koszulę z pacyfą. Podszkoli się trochę w klasyce rocka, filozofii Wschodu i paleniu marihua-ny. Będzie recytował fragmenty "Wilka stepowego" Hermanna Hessego, wiersze Allena Ginsberga i uprawiał wolną miłość z laską marszałkowską. Co do narkotyków i innych używek, to przykład Gabriela Janowskiego i częste mordobicia wśród posłów świadczą o tym, że w polskim parlamencie i Samoobronie dragów jest więcej niż na festiwalu w Woodstock.
Być może wizerunek Andrzeja nie jest jeszcze do końca hipisowski, ale mentalnie Lepper jest już stuprocentowym hipisem. Podobnie jak wszyscy hipisi uciekł z domu, ma w dupie konstytucję, olewa system, nie chce mu się robić, kontestuje rząd i jest przeciwko wojnie. Posiedzi jeszcze dłużej w solarium i z karnacji zacznie przypominać Martina Luthera Kinga.
Przemiany rynkowe w naszym kraju ujawniły, że polskie społeczeństwo ma naturę hipisowską. Wielu nastawionych jest raczej na długi odpoczynek niż na pracę. Poza rejonem Warszawy nie ma tu żadnego wyścigu szczurów, o którym piszą naiwne i głupie gazety. Tu nikt z nikim nie chce się ścigać, bo wszystko wszyscy mają w dupie. Każdemu wisi i każdy marzy tylko o tym, aby mieć święty spokój i aby do niego dopłacali. I dlatego właśnie Polska świetnie nadaje się na światowe centrum hipisowskie. Docenili to filmowcy z Hollywood, którzy już niebawem mają kręcić u nas drugą część słynnego "Easy Ridera". Będzie to film o tym, jak hipisowska Samoobrona przesiada się z traktorów na harleye, Rena-
ta Beger testuje LSD z posłem z SLD, a Lepper nagrywa ze znaną przeciwniczką wojny Agatą Buzek psychodeliczny, pacyfistyczny song w obronie Saddama Husajna pt. "Lepszy olej z rzepaku niż wojna w Iraku".
Więcej możesz przeczytać w 15/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.