Listy od czytelników
Gorący balon
Z reguły podpisuję się obiema rękami pod tezami zawartymi w felietonach profesora Jana Winieckiego. Nie mogę się jednak zgodzić z ostrą krytyką pomysłu wprowadzenia ordynacji większościowej ("Gorący balon", nr 13). Trzynaście lat doświadczeń ukazuje, iż idea ordynacji proporcjonalnej została zdyskredytowana i skompromitowana, czego najlepszym dowodem jest zarówno skład obecnego parlamentu, jak i to, co się tam dzieje.
Autor, uwypuklając wady głosowania w okręgach jednomandatowych, nie wspomina o zależności pomiędzy ordynacją proporcjonalną a frekwencją wyborczą. Coraz więcej osób, zniesmaczonych poziomem polityków umieszczanych na listach przez partyjne centrale, w dniu wyborów zostaje w domu (frekwencja wyborcza systematycznie spada od 1989 r.). Wiele z nich albo nieźle orientuje się w kwestiach ekonomicznych, albo po prostu kieruje się zdrowym rozsądkiem (np. "nie można ciągle więcej wydawać, niż się zarabia"). Widząc jednak "mizerię" i "kolesiostwo" rodzimych elit politycznych - de facto utrwalanych przez ordynację proporcjonalną - decyduje się bojkotować głosowanie.
Niestety, w ostatnich wyborach parlamentarnych większość tych mających blade pojęcie o zasadach kapitalizmu pofatygowała się do lokali wyborczych i - na fali powszechnego rozczarowania klasą polityczną - oddała swój głos na partie głoszące hasła socjalistycznej ekonomii księżycowej.
Przy całym szacunku dla zastrzeżeń i wątpliwości wobec ordynacji większościowej wysuwanych przez prof. Winieckiego można zaryzykować twierdzenie, iż potencjalne korzyści i tak przewyższą "straty". Po pierwsze, patrząc na totalną degrengoladę obecnego parlamentu (burdy, mierne kwalifikacje posłów, głosowania za kolegów), każdy myślący obywatel dochodzi do wniosku, że już gorzej być nie może i ewentualne wprowadzenie ordynacji większościowej i tak nie zaszkodzi polskiemu parlamentaryzmowi ("bo ideał sięgnął bruku"). Po drugie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że głosowanie w okręgach jednomandatowych może skutecznie skłonić tych wyborców, którzy opowiadają się za ekonomicznym zdrowym rozsądkiem, ale - oburzeni postawą "politykierów" - zostają w domu, by wreszcie udali się do urn i zagłosowali na kandydatów, którzy nie obiecują gruszek na wierzbie! To z kolei może oznaczać początek długiej i mozolnej odbudowy społecznego zaufania do decydentów i instytucji państwowych, co stanowi przecież fundament społeczeństwa obywatelskiego, którego tak bardzo potrzebujemy.
A propos odbudowy, prof. Winiecki pisze o potrzebie remontu, a nie budowania od nowa. Cóż, nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić, że sytuacja jest naprawdę krytyczna. A jak mówią Francuzi - aux grands maux, grands remŻdes - czyli na wielkie bolączki, wielkie środki zaradcze! Takim właśnie środkiem zaradczym - choć oczywiście nie jedynym - może się okazać ordynacja większościowa.
PIOTR ZIENTARA
* * *
Nie jest prawdą, że "monomaniacy" (określenie użyte przez profesora Winieckiego w artykule "Gorący balon" , nr 13) uważają, iż nowy system wyborczy rozwiąże wszelkie polskie bolączki. Wprowadzenie jednomandatowego systemu wyborczego jest tylko jednym z warunków koniecznych, aby Rzeczpospolita zaczęła się dynamicznie rozwijać. Inne potrzebne zmiany to prosty system podatkowy, konkursy, a nie partyjne nominacje na stanowiska kierownicze w administracji rządowej i spółkach skarbu państwa, oraz radykalne odchudzenie struktur samorządowych i rządowych. Nie jest też prawdą, że w jednomandatowym systemie wyborczym Polacy wybiorą kolegów Leppera i podobnych populistów. W ostatnich wyborach samorządowych w 2002 r., prezydentów, burmistrzów i wójtów (w sumie 2493 osób), Polacy wybierali właśnie według ordynacji jednomandatowej. Partia Leppera zdobyła w nich 19 mandatów, czyli 0,76 proc.! Dla porównania SLD zdobył 333 mandaty (czyli 13,36 proc.), a kandydaci niepartyjni - 1894 (75,97 proc.).
BARTŁOMIEJ MICHAŁOWSKI
Polska Akademia Plagiatu
Na łamach "Wprost" (nr 51/52 - 2002) opublikowaliśmy opinię prof. dr. hab. Ryszarda J. Gryglewskiego, z której wynikało, iż sformułowane w artykule "Polska Akademia Plagiatu" zarzuty dotyczące zbieżności dwóch prac naukowych z Zakładu Farmakodynamiki AM w Białymstoku nie były uzasadnione. W związku z powyższym pragniemy oświadczyć, iż naszym zamiarem nie było naruszenie dóbr osobistych prof. dr. hab. Włodzimierza Buczki, dr hab. Ewy Chabielskiej oraz dr. Andrzeja Kublika i wyrażamy ubolewanie, jeżeli osoby te poczuły się dotknięte treścią naszego artykułu.
Redakcja
Gangsterskie przepisy
"Parlamentarzyści, urzędnicy państwowi oraz samorządowi podlegają karze więzienia od lat 4 do 6, jeśli przyczynią się do wprowadzenia przepisów prawa dyskryminujących firmy polskie w stosunku do firm zagranicznych działających w Polsce bądź poza granicami". Gdyby polski kodeks karny zawierał przepis o podanej wyżej treści, do więzienia zamiast Romana Kluski (byłego właściciela Optimusa) trafiliby ci wszyscy dywersanci gospodarczy, którzy do polskiego prawa "przemycili" przepis mówiący, że komputery zakupione za granicą są zwolnione od podatku VAT, zaś kupione w Polsce "owatowano" stawką 22 proc.! Taki sam los spotkałby szkodników gospodarczych, którzy drukowanie książek i czasopism za granicami Polski zwolnili z podatku VAT, zaś drukowanie w kraju obłożyli stawką 22 proc.!
Podobnych przykładów mógłbym podać dziesiątki. Polskie prawo, w trybie pilnym, powinno być uzupełnione o przytoczoną na wstępie regulację. Apeluję do parlamentarzystów i prezydenta, by postawili tamę działalności gangsterów w białych kołnierzykach, którzy niszczą polskich wytwórców przez tworzenie rażąco niekorzystnych dla nich regulacji prawnych.
ANTONI PIETRASZKO
Wyprowadzeni w POLA
Jeżeli polsko-rosyjskie negocjacje dotyczące importu gazu wyglądały tak, jak opisaliście w artykule "Wyprowadzeni w POLA" (nr 12), to afera Rywina jest niewinną igraszką w porównaniu z tym, co przygotował dla nas wicepremier. Nie mogę pojąć, jak można wciąż próbować drenować nasze kieszenie (patrz: winiety), a kulawy budżet - w wyniku tak "udanych" transakcji jak przedstawiona przez was - pozbawiać kilkuset milionów dolarów.
JAROSŁAW BŁEWASKA
Kadry
Autorem grafiki komputerowej pochodzącej z Internetu i zamieszczonej w rubryce Kadry (nr 13) jest Maciej Wilk z Rybnika.
Redakcja
Z reguły podpisuję się obiema rękami pod tezami zawartymi w felietonach profesora Jana Winieckiego. Nie mogę się jednak zgodzić z ostrą krytyką pomysłu wprowadzenia ordynacji większościowej ("Gorący balon", nr 13). Trzynaście lat doświadczeń ukazuje, iż idea ordynacji proporcjonalnej została zdyskredytowana i skompromitowana, czego najlepszym dowodem jest zarówno skład obecnego parlamentu, jak i to, co się tam dzieje.
Autor, uwypuklając wady głosowania w okręgach jednomandatowych, nie wspomina o zależności pomiędzy ordynacją proporcjonalną a frekwencją wyborczą. Coraz więcej osób, zniesmaczonych poziomem polityków umieszczanych na listach przez partyjne centrale, w dniu wyborów zostaje w domu (frekwencja wyborcza systematycznie spada od 1989 r.). Wiele z nich albo nieźle orientuje się w kwestiach ekonomicznych, albo po prostu kieruje się zdrowym rozsądkiem (np. "nie można ciągle więcej wydawać, niż się zarabia"). Widząc jednak "mizerię" i "kolesiostwo" rodzimych elit politycznych - de facto utrwalanych przez ordynację proporcjonalną - decyduje się bojkotować głosowanie.
Niestety, w ostatnich wyborach parlamentarnych większość tych mających blade pojęcie o zasadach kapitalizmu pofatygowała się do lokali wyborczych i - na fali powszechnego rozczarowania klasą polityczną - oddała swój głos na partie głoszące hasła socjalistycznej ekonomii księżycowej.
Przy całym szacunku dla zastrzeżeń i wątpliwości wobec ordynacji większościowej wysuwanych przez prof. Winieckiego można zaryzykować twierdzenie, iż potencjalne korzyści i tak przewyższą "straty". Po pierwsze, patrząc na totalną degrengoladę obecnego parlamentu (burdy, mierne kwalifikacje posłów, głosowania za kolegów), każdy myślący obywatel dochodzi do wniosku, że już gorzej być nie może i ewentualne wprowadzenie ordynacji większościowej i tak nie zaszkodzi polskiemu parlamentaryzmowi ("bo ideał sięgnął bruku"). Po drugie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że głosowanie w okręgach jednomandatowych może skutecznie skłonić tych wyborców, którzy opowiadają się za ekonomicznym zdrowym rozsądkiem, ale - oburzeni postawą "politykierów" - zostają w domu, by wreszcie udali się do urn i zagłosowali na kandydatów, którzy nie obiecują gruszek na wierzbie! To z kolei może oznaczać początek długiej i mozolnej odbudowy społecznego zaufania do decydentów i instytucji państwowych, co stanowi przecież fundament społeczeństwa obywatelskiego, którego tak bardzo potrzebujemy.
A propos odbudowy, prof. Winiecki pisze o potrzebie remontu, a nie budowania od nowa. Cóż, nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić, że sytuacja jest naprawdę krytyczna. A jak mówią Francuzi - aux grands maux, grands remŻdes - czyli na wielkie bolączki, wielkie środki zaradcze! Takim właśnie środkiem zaradczym - choć oczywiście nie jedynym - może się okazać ordynacja większościowa.
PIOTR ZIENTARA
* * *
Nie jest prawdą, że "monomaniacy" (określenie użyte przez profesora Winieckiego w artykule "Gorący balon" , nr 13) uważają, iż nowy system wyborczy rozwiąże wszelkie polskie bolączki. Wprowadzenie jednomandatowego systemu wyborczego jest tylko jednym z warunków koniecznych, aby Rzeczpospolita zaczęła się dynamicznie rozwijać. Inne potrzebne zmiany to prosty system podatkowy, konkursy, a nie partyjne nominacje na stanowiska kierownicze w administracji rządowej i spółkach skarbu państwa, oraz radykalne odchudzenie struktur samorządowych i rządowych. Nie jest też prawdą, że w jednomandatowym systemie wyborczym Polacy wybiorą kolegów Leppera i podobnych populistów. W ostatnich wyborach samorządowych w 2002 r., prezydentów, burmistrzów i wójtów (w sumie 2493 osób), Polacy wybierali właśnie według ordynacji jednomandatowej. Partia Leppera zdobyła w nich 19 mandatów, czyli 0,76 proc.! Dla porównania SLD zdobył 333 mandaty (czyli 13,36 proc.), a kandydaci niepartyjni - 1894 (75,97 proc.).
BARTŁOMIEJ MICHAŁOWSKI
Polska Akademia Plagiatu
Na łamach "Wprost" (nr 51/52 - 2002) opublikowaliśmy opinię prof. dr. hab. Ryszarda J. Gryglewskiego, z której wynikało, iż sformułowane w artykule "Polska Akademia Plagiatu" zarzuty dotyczące zbieżności dwóch prac naukowych z Zakładu Farmakodynamiki AM w Białymstoku nie były uzasadnione. W związku z powyższym pragniemy oświadczyć, iż naszym zamiarem nie było naruszenie dóbr osobistych prof. dr. hab. Włodzimierza Buczki, dr hab. Ewy Chabielskiej oraz dr. Andrzeja Kublika i wyrażamy ubolewanie, jeżeli osoby te poczuły się dotknięte treścią naszego artykułu.
Redakcja
Gangsterskie przepisy
"Parlamentarzyści, urzędnicy państwowi oraz samorządowi podlegają karze więzienia od lat 4 do 6, jeśli przyczynią się do wprowadzenia przepisów prawa dyskryminujących firmy polskie w stosunku do firm zagranicznych działających w Polsce bądź poza granicami". Gdyby polski kodeks karny zawierał przepis o podanej wyżej treści, do więzienia zamiast Romana Kluski (byłego właściciela Optimusa) trafiliby ci wszyscy dywersanci gospodarczy, którzy do polskiego prawa "przemycili" przepis mówiący, że komputery zakupione za granicą są zwolnione od podatku VAT, zaś kupione w Polsce "owatowano" stawką 22 proc.! Taki sam los spotkałby szkodników gospodarczych, którzy drukowanie książek i czasopism za granicami Polski zwolnili z podatku VAT, zaś drukowanie w kraju obłożyli stawką 22 proc.!
Podobnych przykładów mógłbym podać dziesiątki. Polskie prawo, w trybie pilnym, powinno być uzupełnione o przytoczoną na wstępie regulację. Apeluję do parlamentarzystów i prezydenta, by postawili tamę działalności gangsterów w białych kołnierzykach, którzy niszczą polskich wytwórców przez tworzenie rażąco niekorzystnych dla nich regulacji prawnych.
ANTONI PIETRASZKO
Wyprowadzeni w POLA
Jeżeli polsko-rosyjskie negocjacje dotyczące importu gazu wyglądały tak, jak opisaliście w artykule "Wyprowadzeni w POLA" (nr 12), to afera Rywina jest niewinną igraszką w porównaniu z tym, co przygotował dla nas wicepremier. Nie mogę pojąć, jak można wciąż próbować drenować nasze kieszenie (patrz: winiety), a kulawy budżet - w wyniku tak "udanych" transakcji jak przedstawiona przez was - pozbawiać kilkuset milionów dolarów.
JAROSŁAW BŁEWASKA
Kadry
Autorem grafiki komputerowej pochodzącej z Internetu i zamieszczonej w rubryce Kadry (nr 13) jest Maciej Wilk z Rybnika.
Redakcja
Więcej możesz przeczytać w 15/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.