Delfiny służą w armii USA od ponad trzydziestu lat
Z amerykańskiej bazy marynarki w San Diego został wyprawiony szczególny oddział żołnierzy - dowództwo floty wojennej zapowiedziało, że będzie używać delfinów do wyszukiwania min podwodnych w Zatoce Perskiej.
Pomysł wykorzystywania ssaków morskich w marynarce wojennej zrodził się w latach 60., kiedy naukowcy, którzy zajmowali się projektowaniem torped, zaczęli wnikliwie studiować hydrodynamikę delfinów. Już w 1970 r. wykorzystywano zdolności tych zwierząt podczas wojny w Wietnamie. Wówczas wykrywały nieprzyjacielskich nurków i okręty podwodne. Używano ich także w Zatoce Perskiej w latach 1987-1998. W San Diego delfiny szukały potencjalnych terrorystów w wodach w pobliżu ośrodka konferencyjnego, w którym odbywał się zjazd partii republikańskiej w 1996 r., a teraz mają się zająć rozminowywaniem m.in. irackiego portu Umm Kasr. - Zwierzęta wykorzystywano do tej pory do wykrywania nieprzyjaciół. Teraz po raz pierwszy mają szukać min stawianych przez wroga - powiedział Tom LaPuzza, rzecznik marynarki wojennej.
Stres ssaków
Organizacje walczące o ochronę zwierząt natychmiast zareagowały. - Nie zamierzamy krytykować decyzji podejmowanych przez dowództwo armii podczas wojny, bo wiemy, że nasi żołnierze są narażeni na wielkie niebezpieczeństwo - powiedziała Naomi Rose z organizacji Humane Society of the United States. - Z drugiej strony, nie można zapominać, że żołnierze przynajmniej o tym zagrożeniu wiedzą, a te delfiny nie - podkreśliła.
Zdaniem Naomi Rose, oprócz niebezpieczeństw związanych bezpośrednio z pobytem w strefie działań wojennych, delfiny są narażone na choroby i dolegliwości wynikające ze stresu, który jest nieunikniony podczas transportu przez pół świata w przenośnych zbiornikach i pasach.
Z kolei Tom LaPuzza zapewniał, że zwierzęta nie będą narażone na poważne niebezpieczeństwa. Ssaki mają szukać min magnetycznych. - Przepływające obok nich delfiny nie wywołają detonacji. Te miny wybuchają tylko wówczas, gdy przepływa obok nich duży okręt - stwierdził LaPuzza.
100 proc. trafień
Wykorzystując swój naturalny zmysł echolokacji, delfiny mogą wykrywać miny i przedmioty oddalone od nich o setki metrów. Nurek nie zauważyłby ich nawet z odległości kilku metrów. Podczas szkoleń delfiny uczone są szukania min, a później podpływania do czekającego w pobliżu statku. Jeśli ssaki dostrzegą miny, naciskają gumowy dysk po jednej stronie kadłuba. Jeżeli nie zauważą nic niepokojącego, naciskają dysk na drugiej burcie. Delfiny, podobnie jak uchatki szkolone przez marynarkę wojenną, mogą również wypuszczać sygnalizujące pływaki, by wskazać, że w pobliżu są miny.
Tom LaPuzza twierdzi, że dokładność, z jaką ssaki morskie wykrywają miny podczas szkoleń, jest niezrównana.
- Odnosimy wrażenie, że ich skuteczność wynosi 100 proc., jeśli tylko zwierzęta są odpowiednio wyszkolone - powiedział. Jego zdaniem, delfiny są nieocenione w wodach, w których nieprzydatne okazują się okrętowe systemy echolokacji. Systemy te są na przykład mało skuteczne w portach, gdzie wszelkie dźwięki, od odgłosów wydawanych przez duże krewetki po silniki okrętowe i chlupot fal, wywołują zbyt wielkie interferencje.
Pomysł wykorzystywania ssaków morskich w marynarce wojennej zrodził się w latach 60., kiedy naukowcy, którzy zajmowali się projektowaniem torped, zaczęli wnikliwie studiować hydrodynamikę delfinów. Już w 1970 r. wykorzystywano zdolności tych zwierząt podczas wojny w Wietnamie. Wówczas wykrywały nieprzyjacielskich nurków i okręty podwodne. Używano ich także w Zatoce Perskiej w latach 1987-1998. W San Diego delfiny szukały potencjalnych terrorystów w wodach w pobliżu ośrodka konferencyjnego, w którym odbywał się zjazd partii republikańskiej w 1996 r., a teraz mają się zająć rozminowywaniem m.in. irackiego portu Umm Kasr. - Zwierzęta wykorzystywano do tej pory do wykrywania nieprzyjaciół. Teraz po raz pierwszy mają szukać min stawianych przez wroga - powiedział Tom LaPuzza, rzecznik marynarki wojennej.
Stres ssaków
Organizacje walczące o ochronę zwierząt natychmiast zareagowały. - Nie zamierzamy krytykować decyzji podejmowanych przez dowództwo armii podczas wojny, bo wiemy, że nasi żołnierze są narażeni na wielkie niebezpieczeństwo - powiedziała Naomi Rose z organizacji Humane Society of the United States. - Z drugiej strony, nie można zapominać, że żołnierze przynajmniej o tym zagrożeniu wiedzą, a te delfiny nie - podkreśliła.
Zdaniem Naomi Rose, oprócz niebezpieczeństw związanych bezpośrednio z pobytem w strefie działań wojennych, delfiny są narażone na choroby i dolegliwości wynikające ze stresu, który jest nieunikniony podczas transportu przez pół świata w przenośnych zbiornikach i pasach.
Z kolei Tom LaPuzza zapewniał, że zwierzęta nie będą narażone na poważne niebezpieczeństwa. Ssaki mają szukać min magnetycznych. - Przepływające obok nich delfiny nie wywołają detonacji. Te miny wybuchają tylko wówczas, gdy przepływa obok nich duży okręt - stwierdził LaPuzza.
100 proc. trafień
Wykorzystując swój naturalny zmysł echolokacji, delfiny mogą wykrywać miny i przedmioty oddalone od nich o setki metrów. Nurek nie zauważyłby ich nawet z odległości kilku metrów. Podczas szkoleń delfiny uczone są szukania min, a później podpływania do czekającego w pobliżu statku. Jeśli ssaki dostrzegą miny, naciskają gumowy dysk po jednej stronie kadłuba. Jeżeli nie zauważą nic niepokojącego, naciskają dysk na drugiej burcie. Delfiny, podobnie jak uchatki szkolone przez marynarkę wojenną, mogą również wypuszczać sygnalizujące pływaki, by wskazać, że w pobliżu są miny.
Tom LaPuzza twierdzi, że dokładność, z jaką ssaki morskie wykrywają miny podczas szkoleń, jest niezrównana.
- Odnosimy wrażenie, że ich skuteczność wynosi 100 proc., jeśli tylko zwierzęta są odpowiednio wyszkolone - powiedział. Jego zdaniem, delfiny są nieocenione w wodach, w których nieprzydatne okazują się okrętowe systemy echolokacji. Systemy te są na przykład mało skuteczne w portach, gdzie wszelkie dźwięki, od odgłosów wydawanych przez duże krewetki po silniki okrętowe i chlupot fal, wywołują zbyt wielkie interferencje.
Oprócz delfinów marynarka wojenna USA szkoli również uchatki i białuchy (walenie białe), które wykrywają i pomagają wydobyć na powierzchnię ciężkie obiekty, na przykład torpedy, nawet na głębokości poniżej 500 m. |
Więcej możesz przeczytać w 15/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.