W "Polowaniu na króliki" małe bohaterki zagłosowały nogami przeciwko cywilizacji białych, uciekając przez 2500 kilometrów
Tomasz Raczek: Panie Zygmuncie, dawno już nie mieliśmy tak zaskakującego filmu, jak "Polowanie na króliki" Philipa Noyce'a. Jest to oparta na faktach historia trzech australijskich dziewczynek mieszanej krwi (ich matkami były Aborygenki, a ojcami biali robotnicy), które uciekają z internatu i wędrują przez kraj, chcąc wrócić do rodzinnego domu. Wcześniej zostały z niego zabrane siłą, w myśl rasistowskiego przepisu nakazującego wychowanie dzieci mieszanych rodziców w zamkniętych zakładach, gdzie przystosowywano je do prostych prac i odcinano od kontaktów z kulturą aborygeńską.
Zygmunt Kałużyński: Dziewczynki wracają do rodzinnej wioski, kierując się w podróży wzdłuż płotu poprowadzonego prawie przez cały kraj. Ów płot stanowił zabezpieczenie upraw przed dzikimi królikami.
TR: Płot pozwala się im zorientować w terenie. Nie mają mapy, ale pamiętają, że w ich okolicy też były zasieki przeciwko królikom. Dochodzą do wniosku, że jeśli pójdą wzdłuż płotu, to na pewno znajdą swój dom. I mają rację!
ZK: Na piechotę przemierzają cały kontynent!
TR: Dokładnie 2500 kilometrów!
ZK: Film jest dowodem, jak zmienił się stosunek białych kolonistów do Aborygenów. Odpowiada to nowoczesnemu poglądowi na prymitywne cywilizacje, który reprezentuje tutaj szef całej akcji, grany przez Kennetha Branagha.
TR: On jest urzędnikiem państwowym odpowiedzialnym za utrzymanie czystości rasy.
ZK: Przy tym został przedstawiony jako osoba dobrej woli, która rozumuje według przyjętych poglądów, że należy - o ile się tylko da - cywilizować Aborygenów, by zbliżyć ich do białych. Wydawałoby się, że jest to misja słuszna, polegająca na stopniowym wprowadzaniu do białej cywilizacji osób, które są częściowo białego pochodzenia.
TR: Ten przepis obowiązywał, aż trudno uwierzyć, do roku 1970!
ZK: Pan mówi o przepisach, ale ja mam na myśli ideologię. Nowoczesna etnografia nie tworzy rozróżnienia: z jednej strony cywilizacja wartościowa, postępowa, a z drugiej - prymitywna, aborygeńska.
TR: Takie rozróżnienie to czysty rasizm!
ZK: Ale tutaj widzimy, że ten rasizm podparto dobrą wolą. Chodziło przecież o to, by zjednoczyć społeczeństwo.
TR: Jednocześnie zamieniono to w moralną klęskę.
ZK: Wie pan, że nasz publicysta, światowej sławy pisarz Ryszard Kapuściński został zaatakowany w ostry sposób przez etnologów. Gdy Kapuściński opisuje na przykład Abisynię, patrzy na nią z punktu widzenia kogoś z tej lepszej cywilizacji euroamerykańskiej. Ubolewa, że to kraj ekonomicznie zaniedbany, a jego ludność mogłaby żyć o wiele lepiej, gdyby znalazła się w zachodniej cywilizacji. Tymczasem nowoczesna etnologia powiada, że prymitywne cywilizacje mają swoją wykształconą kulturę. Ludzie Zachodu popełniają na nich gwałt, próbując narzucać swoje normy. Punkt widzenia Kapuścińskiego jest przez nowoczesną etnologię odrzucany. Socjolog Józef Chałasiński opisał w książce "Bliżej Afryki", jak zrujnowano porządek życia, który w Afryce istniał przez stulecia: najpierw przez kolonializm, a obecnie przez zniszczenie pierwotnego, plemiennego sposobu życia i zastąpienie go na siłę zachodnimi zwyczajami politycznymi. Claude Levi-Strauss, który jest patronem tego punktu widzenia, powiadał, że celem cywilizacji jest szczęście obywateli i zapewnienie im, by mogli zjeść i znaleźć miejsce do życia. Owe stare cywilizacje wykonywały ten program! Cel cywilizacji euroamerykańskiej jest podobny. Tylko tutaj doszły: rozwój techniki i kult bogacenia się. Jest to zupełnie obce plemiennej tradycji, która zapewniała szczęście na przykład Aborygenom.
TR: To, o czym pan mówi, panie Zygmuncie, składa się na program naukowo-ideologiczny wyczuwalny w tle "Polowania na króliki", ale jest to film psychologiczny, odwołujący się do naszych emocji. Oglądamy go i współczujemy tym dziewczynkom, które chcą wrócić do matki. I nie dlatego, że jest ona Aborygenką, lecz dlatego, że jest ich matką!
ZK: Panie Tomaszu, one poznały, czym jest cywilizacja białych, gdy były w internacie, gdzie zresztą traktowano je życzliwie. Zetknęły się z miastem, z organizacją społeczeństwa zachodniego i
TR: uznały, że to nie dla nich?
ZK: Tak! Zagłosowały nogami. Kierując się instynktem, opowiedziały się prawie wiek temu za tezami postępowej etnologii.
Zygmunt Kałużyński: Dziewczynki wracają do rodzinnej wioski, kierując się w podróży wzdłuż płotu poprowadzonego prawie przez cały kraj. Ów płot stanowił zabezpieczenie upraw przed dzikimi królikami.
TR: Płot pozwala się im zorientować w terenie. Nie mają mapy, ale pamiętają, że w ich okolicy też były zasieki przeciwko królikom. Dochodzą do wniosku, że jeśli pójdą wzdłuż płotu, to na pewno znajdą swój dom. I mają rację!
ZK: Na piechotę przemierzają cały kontynent!
TR: Dokładnie 2500 kilometrów!
ZK: Film jest dowodem, jak zmienił się stosunek białych kolonistów do Aborygenów. Odpowiada to nowoczesnemu poglądowi na prymitywne cywilizacje, który reprezentuje tutaj szef całej akcji, grany przez Kennetha Branagha.
TR: On jest urzędnikiem państwowym odpowiedzialnym za utrzymanie czystości rasy.
ZK: Przy tym został przedstawiony jako osoba dobrej woli, która rozumuje według przyjętych poglądów, że należy - o ile się tylko da - cywilizować Aborygenów, by zbliżyć ich do białych. Wydawałoby się, że jest to misja słuszna, polegająca na stopniowym wprowadzaniu do białej cywilizacji osób, które są częściowo białego pochodzenia.
TR: Ten przepis obowiązywał, aż trudno uwierzyć, do roku 1970!
ZK: Pan mówi o przepisach, ale ja mam na myśli ideologię. Nowoczesna etnografia nie tworzy rozróżnienia: z jednej strony cywilizacja wartościowa, postępowa, a z drugiej - prymitywna, aborygeńska.
TR: Takie rozróżnienie to czysty rasizm!
ZK: Ale tutaj widzimy, że ten rasizm podparto dobrą wolą. Chodziło przecież o to, by zjednoczyć społeczeństwo.
TR: Jednocześnie zamieniono to w moralną klęskę.
ZK: Wie pan, że nasz publicysta, światowej sławy pisarz Ryszard Kapuściński został zaatakowany w ostry sposób przez etnologów. Gdy Kapuściński opisuje na przykład Abisynię, patrzy na nią z punktu widzenia kogoś z tej lepszej cywilizacji euroamerykańskiej. Ubolewa, że to kraj ekonomicznie zaniedbany, a jego ludność mogłaby żyć o wiele lepiej, gdyby znalazła się w zachodniej cywilizacji. Tymczasem nowoczesna etnologia powiada, że prymitywne cywilizacje mają swoją wykształconą kulturę. Ludzie Zachodu popełniają na nich gwałt, próbując narzucać swoje normy. Punkt widzenia Kapuścińskiego jest przez nowoczesną etnologię odrzucany. Socjolog Józef Chałasiński opisał w książce "Bliżej Afryki", jak zrujnowano porządek życia, który w Afryce istniał przez stulecia: najpierw przez kolonializm, a obecnie przez zniszczenie pierwotnego, plemiennego sposobu życia i zastąpienie go na siłę zachodnimi zwyczajami politycznymi. Claude Levi-Strauss, który jest patronem tego punktu widzenia, powiadał, że celem cywilizacji jest szczęście obywateli i zapewnienie im, by mogli zjeść i znaleźć miejsce do życia. Owe stare cywilizacje wykonywały ten program! Cel cywilizacji euroamerykańskiej jest podobny. Tylko tutaj doszły: rozwój techniki i kult bogacenia się. Jest to zupełnie obce plemiennej tradycji, która zapewniała szczęście na przykład Aborygenom.
TR: To, o czym pan mówi, panie Zygmuncie, składa się na program naukowo-ideologiczny wyczuwalny w tle "Polowania na króliki", ale jest to film psychologiczny, odwołujący się do naszych emocji. Oglądamy go i współczujemy tym dziewczynkom, które chcą wrócić do matki. I nie dlatego, że jest ona Aborygenką, lecz dlatego, że jest ich matką!
ZK: Panie Tomaszu, one poznały, czym jest cywilizacja białych, gdy były w internacie, gdzie zresztą traktowano je życzliwie. Zetknęły się z miastem, z organizacją społeczeństwa zachodniego i
TR: uznały, że to nie dla nich?
ZK: Tak! Zagłosowały nogami. Kierując się instynktem, opowiedziały się prawie wiek temu za tezami postępowej etnologii.
Więcej możesz przeczytać w 15/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.