SLD chce rozpędzić KRRiTV i powołać nową, złożoną wyłącznie z ludzi sojuszu i Samoobrony
Sojusz Lewicy Demokratycznej chce obalić Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Działacze tej partii są wściekli, bo stracili wpływy w telewizji publicznej. Poza tym kilku ważnych posłów sojuszu marzy o posadach w krajowej radzie. Nowa rada byłaby zdominowana przez SLD i Samoobronę.
Jerzy Wenderlich, szef sejmowej Komisji Kultury i rzecznik SLD, twierdzi, że o krajowej radzie nie da się powiedzieć nic dobrego. Wenderlich od dawna zajmuje się głównie krytykowaniem KRRiTV. Wcześniej było inaczej: to prawica rytualnie domagała się obalenia rady, a lewica rytualnie jej broniła, bo miała w niej większość. Skąd tak radykalny zwrot?
Oskarżona Danuta Waniek
Posłowie SLD obarczają Krajową Radę Radiofonii i Telewizji winą za utratę kontroli nad telewizją publiczną. KRRiTV powołała bowiem taką radę nadzorczą TVP, która na prezesa telewizji publicznej wybrała ówczesnego członka Platformy Obywatelskiej Jana Dworaka. "Trybuna" krzyczała o zdradzie i upolitycznieniu mediów publicznych, a SLD-owcy zastanawiali się, jak w tak trudnych dla partii czasach można było do tego dopuścić. Znaleziono winnych: przewodniczącą KRRiTV i byłą posłankę SLD Danutę Waniek oraz pozostałych ludzi lewicy w radzie.
Kilku parlamentarzystów sojuszu marzy o ciepłej posadzie w KRRiTV. Ministerialna pensja, służbowa limuzyna, prestiż to świetne warunki, by przetrwać kilka lat nadchodzących rządów prawicy. Nieprzypadkowo na ostatniej konwencji SLD o polityce informacyjnej i niechęci mediów do lewicy mówił co drugi delegat. Wśród nich był senacki ekspert sojuszu od mediów Ryszard Sławiński. Jego nazwisko już wcześniej pojawiało się na liście kandydatów do KRRiTV. Jest już nawet kandydat na następcę Danuty Waniek. Do fotela przewodniczącego przymierza się Jerzy Wenderlich, który chętnie snuje wizje na temat pracy rady. - Oni powinni mieć zdanie we wszystkim, co dotyczy mediów elektronicznych, tymczasem tam są puste szuflady - oburza się. W ślad za oburzeniem idą złośliwości: - No, ale niektórzy członkowie krajowej rady siedzą na posiedzeniach jak na tureckim kazaniu.
Siekierka zamiast kijka
Niechęć do Danuty Waniek i ogromna chęć zajęcia jej gabinetu nie wystarczą do zrealizowania planu rozpędzenia rady. I tu z pomocą pospieszyła lewicy komisja śledcza badająca sprawę Rywina. W projekcie raportu komisji pojawiają się złowrogie określenia: "KRRiTV przekroczyła zakres swoich uprawnień", "Przyjęcie tak ryzykownego sposobu pracy nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji obciąża całą KRRiTV". - Skoro cała rada jest odpowiedzialna, to należy ją wymienić - stwierdza Jarosław Sellin, członek rady.
Scenariusz jest prosty: w marcu składa ona sprawozdanie ze swej działalności. O tym, czy je przyjąć, decydują Sejm, Senat i prezydent. Jeśli wszyscy to sprawozdanie odrzucą, członkowie rady mogą pakować walizki. Na to właśnie liczy SLD, który w Senacie ma większość, więc może to spokojnie przegłosować. W Sejmie większości sojusz nie ma, ale ma zaskakujących sojuszników. - Na pewno będziemy za odrzuceniem sprawozdania rady - deklaruje rzecznik PiS Adam Bielan. Trudno, żeby deklarował co innego. Tyle że obalenie obecnej rady będzie klęską prawicy. W następnej znajdą się bowiem wyłącznie przedstawiciele SLD i Samoobrony. I tu kolejny paradoks - prawica mogłaby liczyć tylko na to, że radę uratuje prezydent. To jednak wątła nadzieja. - Byłoby mu bardzo trudno bronić rady skompromitowanej w aferze Rywina, zwłaszcza że rok wcześniej sam namawiał jej członków do dymisji. Poza tym, gdyby cały parlament był zgodnie przeciw KRRiTV, to Kwaśniewski nie miałby wyjścia - ocenia jeden z członków rządu.
Na osłodę prezydentowi pozostałoby prawo powołania trzech członków rady (czterech wybiera Sejm, a dwóch Senat). - Z Senatu weszłoby dwóch SLD-owców, z Sejmu dwóch następnych, ktoś z Unii Pracy i z Samoobrony, choćby Renata Beger, która przez rok pracy w komisji śledczej poznała kilka ważnych osób ze świata mediów i jest tam teraz ekspertem - ironizuje Jarosław Sellin. Jak rzadko, zgadza się z nim Włodzimierz Czarzasty. Ten znienawidzony przez prawicę członek KRRiTV śmieje się, że to właśnie z punktu widzenia prawicy następna rada na pewno byłaby gorsza niż obecna.
Jerzy Wenderlich, szef sejmowej Komisji Kultury i rzecznik SLD, twierdzi, że o krajowej radzie nie da się powiedzieć nic dobrego. Wenderlich od dawna zajmuje się głównie krytykowaniem KRRiTV. Wcześniej było inaczej: to prawica rytualnie domagała się obalenia rady, a lewica rytualnie jej broniła, bo miała w niej większość. Skąd tak radykalny zwrot?
Oskarżona Danuta Waniek
Posłowie SLD obarczają Krajową Radę Radiofonii i Telewizji winą za utratę kontroli nad telewizją publiczną. KRRiTV powołała bowiem taką radę nadzorczą TVP, która na prezesa telewizji publicznej wybrała ówczesnego członka Platformy Obywatelskiej Jana Dworaka. "Trybuna" krzyczała o zdradzie i upolitycznieniu mediów publicznych, a SLD-owcy zastanawiali się, jak w tak trudnych dla partii czasach można było do tego dopuścić. Znaleziono winnych: przewodniczącą KRRiTV i byłą posłankę SLD Danutę Waniek oraz pozostałych ludzi lewicy w radzie.
Kilku parlamentarzystów sojuszu marzy o ciepłej posadzie w KRRiTV. Ministerialna pensja, służbowa limuzyna, prestiż to świetne warunki, by przetrwać kilka lat nadchodzących rządów prawicy. Nieprzypadkowo na ostatniej konwencji SLD o polityce informacyjnej i niechęci mediów do lewicy mówił co drugi delegat. Wśród nich był senacki ekspert sojuszu od mediów Ryszard Sławiński. Jego nazwisko już wcześniej pojawiało się na liście kandydatów do KRRiTV. Jest już nawet kandydat na następcę Danuty Waniek. Do fotela przewodniczącego przymierza się Jerzy Wenderlich, który chętnie snuje wizje na temat pracy rady. - Oni powinni mieć zdanie we wszystkim, co dotyczy mediów elektronicznych, tymczasem tam są puste szuflady - oburza się. W ślad za oburzeniem idą złośliwości: - No, ale niektórzy członkowie krajowej rady siedzą na posiedzeniach jak na tureckim kazaniu.
Siekierka zamiast kijka
Niechęć do Danuty Waniek i ogromna chęć zajęcia jej gabinetu nie wystarczą do zrealizowania planu rozpędzenia rady. I tu z pomocą pospieszyła lewicy komisja śledcza badająca sprawę Rywina. W projekcie raportu komisji pojawiają się złowrogie określenia: "KRRiTV przekroczyła zakres swoich uprawnień", "Przyjęcie tak ryzykownego sposobu pracy nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji obciąża całą KRRiTV". - Skoro cała rada jest odpowiedzialna, to należy ją wymienić - stwierdza Jarosław Sellin, członek rady.
Scenariusz jest prosty: w marcu składa ona sprawozdanie ze swej działalności. O tym, czy je przyjąć, decydują Sejm, Senat i prezydent. Jeśli wszyscy to sprawozdanie odrzucą, członkowie rady mogą pakować walizki. Na to właśnie liczy SLD, który w Senacie ma większość, więc może to spokojnie przegłosować. W Sejmie większości sojusz nie ma, ale ma zaskakujących sojuszników. - Na pewno będziemy za odrzuceniem sprawozdania rady - deklaruje rzecznik PiS Adam Bielan. Trudno, żeby deklarował co innego. Tyle że obalenie obecnej rady będzie klęską prawicy. W następnej znajdą się bowiem wyłącznie przedstawiciele SLD i Samoobrony. I tu kolejny paradoks - prawica mogłaby liczyć tylko na to, że radę uratuje prezydent. To jednak wątła nadzieja. - Byłoby mu bardzo trudno bronić rady skompromitowanej w aferze Rywina, zwłaszcza że rok wcześniej sam namawiał jej członków do dymisji. Poza tym, gdyby cały parlament był zgodnie przeciw KRRiTV, to Kwaśniewski nie miałby wyjścia - ocenia jeden z członków rządu.
Na osłodę prezydentowi pozostałoby prawo powołania trzech członków rady (czterech wybiera Sejm, a dwóch Senat). - Z Senatu weszłoby dwóch SLD-owców, z Sejmu dwóch następnych, ktoś z Unii Pracy i z Samoobrony, choćby Renata Beger, która przez rok pracy w komisji śledczej poznała kilka ważnych osób ze świata mediów i jest tam teraz ekspertem - ironizuje Jarosław Sellin. Jak rzadko, zgadza się z nim Włodzimierz Czarzasty. Ten znienawidzony przez prawicę członek KRRiTV śmieje się, że to właśnie z punktu widzenia prawicy następna rada na pewno byłaby gorsza niż obecna.
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.