Tanio, taniej, Internet
Koniec z korupcją w państwowych przetargach? To możliwe dzięki przetargom organizowanym za pośrednictwem Internetu. Zamiast przedstawiać tradycyjne "papierowe" oferty, konkurenci coraz częściej licytują w sieci, kto dostarczy zamówiony towar lub wykona usługę po niższej cenie. W Unii Europejskiej przetargi internetowe można przeprowadzać przy każdym zamówieniu publicznym. - W unii można je organizować na dostawy, usługi i roboty budowlane. W Polsce, niestety, tylko na dostawy - mówi Krzysztof Zalewski, szef pionu przetargów elektronicznych w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych organizującej przetargi na swojej platformie internetowej. Nasze prawo pozwala ogłaszać wirtualne przetargi tylko przy niewielkich zamówieniach (wartych do 60 tys. euro), chociaż z dotychczasowej praktyki wynika, że ceny, jakie proponują firmy biorące w nich udział, są średnio o jedną trzecią niższe niż w tradycyjnych przetargach. Rocznie instytucje publiczne w Polsce składają zamówienia o wartości 42 mld zł. Organizując wszystkie przetargi w Internecie, ich zleceniodawcy mogliby oszczędzić co roku w sumie 14 mld zł.
Szybcy i tani
Jedną z pierwszych instytucji w Polsce, jakie przeprowadziły przetarg w Internecie, był urząd miasta w Opolu. W 2002 r. władze miasta wyłoniły w tradycyjnym przetargu firmę, która ochraniała uczestników sylwestrowej zabawy na rynku, płacąc za to 17 tys. zł. Rok później po zorganizowaniu przetargu w Internecie za taką samą usługę urząd miasta zapłacił tylko 6 tys. zł. Konkurencja w wirtualnym przetargu okazała się znacznie silniejsza niż w organizowanych wcześniej: by zaoferować zleceniodawcy atrakcyjne warunki finansowe, zwycięska firma musiała zbić koszty.
W Szczecinie dzięki przetargowi przeprowadzonemu w Internecie (cała procedura trwała 85 minut) miasto kupiło cyfrową kopiarkę za cenę o 35 proc. niższą od tej, jaką za identyczną kopiarkę zapłaciło wcześniej w tradycyjnym przetargu (zamiast 10 tys. zł władze miasta wydały 6,5 tys. zł). Podobne przetargi niedługo odbędą się w Warszawie, Krakowie, Poznaniu oraz we Wrocławiu.
Piąta kolumna
Firmy mogą obniżać ceny podczas tego typu licytacji, bo zdobycie zamówienia przez Internet jest dla nich tańsze. Przede wszystkim nie tracą pieniędzy na przygotowanie obszernej papierowej dokumentacji; e-przetargi ograniczają też zjawisko korupcji, która przysporzyła nam złej sławy w Europie (tzw. przetargi po polsku). Administracja państwowa czy urzędy lokalne nie tylko uzyskują podczas wirtualnych licytacji korzystniejsze ceny, ale też mogą trwale obniżyć koszty własne, zwalniając niepotrzebnych urzędników. Nic dziwnego więc, że za wszelką cenę starają się oni opóźnić upowszechnienie nowego sposobu wyboru zamówień. Krzysztof Czajkowski, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, który ma dbać o to, by przetargi były zgodne z prawem, a instytucje publiczne uzyskiwały w nich możliwie najniższe ceny, lobbował za tym, żeby licytacje internetowe na razie zawęzić do zamówień niskiej wartości. Na szczęście najdalej w 2006 r. nowe państwa poszerzonej unii - w tym Polska - będą musiały umożliwić przeprowadzanie internetowych przetargów na wszystkie zamówienia, w których kryterium wyboru oferty jest cena.
Szybcy i tani
Jedną z pierwszych instytucji w Polsce, jakie przeprowadziły przetarg w Internecie, był urząd miasta w Opolu. W 2002 r. władze miasta wyłoniły w tradycyjnym przetargu firmę, która ochraniała uczestników sylwestrowej zabawy na rynku, płacąc za to 17 tys. zł. Rok później po zorganizowaniu przetargu w Internecie za taką samą usługę urząd miasta zapłacił tylko 6 tys. zł. Konkurencja w wirtualnym przetargu okazała się znacznie silniejsza niż w organizowanych wcześniej: by zaoferować zleceniodawcy atrakcyjne warunki finansowe, zwycięska firma musiała zbić koszty.
W Szczecinie dzięki przetargowi przeprowadzonemu w Internecie (cała procedura trwała 85 minut) miasto kupiło cyfrową kopiarkę za cenę o 35 proc. niższą od tej, jaką za identyczną kopiarkę zapłaciło wcześniej w tradycyjnym przetargu (zamiast 10 tys. zł władze miasta wydały 6,5 tys. zł). Podobne przetargi niedługo odbędą się w Warszawie, Krakowie, Poznaniu oraz we Wrocławiu.
Piąta kolumna
Firmy mogą obniżać ceny podczas tego typu licytacji, bo zdobycie zamówienia przez Internet jest dla nich tańsze. Przede wszystkim nie tracą pieniędzy na przygotowanie obszernej papierowej dokumentacji; e-przetargi ograniczają też zjawisko korupcji, która przysporzyła nam złej sławy w Europie (tzw. przetargi po polsku). Administracja państwowa czy urzędy lokalne nie tylko uzyskują podczas wirtualnych licytacji korzystniejsze ceny, ale też mogą trwale obniżyć koszty własne, zwalniając niepotrzebnych urzędników. Nic dziwnego więc, że za wszelką cenę starają się oni opóźnić upowszechnienie nowego sposobu wyboru zamówień. Krzysztof Czajkowski, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, który ma dbać o to, by przetargi były zgodne z prawem, a instytucje publiczne uzyskiwały w nich możliwie najniższe ceny, lobbował za tym, żeby licytacje internetowe na razie zawęzić do zamówień niskiej wartości. Na szczęście najdalej w 2006 r. nowe państwa poszerzonej unii - w tym Polska - będą musiały umożliwić przeprowadzanie internetowych przetargów na wszystkie zamówienia, w których kryterium wyboru oferty jest cena.
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.