Grypa w pierwszym roku życia zwiększa ryzyko alergii i astmy
Sezon na alergie rozpoczął się w tym roku w naszej strefie klimatycznej wyjątkowo wcześnie - alarmują lekarze.
- Pierwsi pacjenci z uczuleniami zwykle pojawiali się pod koniec marca lub na początku kwietnia, w tym roku już teraz mamy pełne ręce roboty - mówi "Wprost" prof. Leonard Bielory, szef Asthma and Allergy Research Center na University of Medicine and Dentistry of New Jersey.
- W rezultacie ocieplania się klimatu wydłuża się okres kwitnienia roślin. W wypadku niektórych gatunków nawet o 30 dni - powiedział "Wprost" prof. Siegfried Jaeger z Uniwersytetu w Wiedniu, szef Europejskiej Bazy Danych Pylenia Roślin). - W Europie szczególnie wydłuża się czas pylenia coraz bardziej rozprzestrzeniających się traw z gatunku ambrozja. Rośnie również liczba osób uczulonych na pyłki brzozy, olchy i leszczyny - podkreśla Jaeger. Podobnie jest w USA. W Memphis stężenie w powietrzu pyłków niektórych drzew przekracza czterokrotnie normę dla tej pory roku i trzykrotnie przewyższa wartość aktywującą reakcję alergiczną. Powodem tego jest m.in. wzrost stężenia dwutlenku węgla, który przyspiesza w miastach procesy fotosyntezy i przyczynia się do rozrostu roślin.
Epidemia wątpliwości
Mamy do czynienia z prawdziwą eksplozją zachorowań na alergie. Najwięcej osób w Europie - już 12 mln - cierpi na nie w Wielkiej Brytanii - przekonuje raport naukowców z 25 ośrodków uniwersyteckich. Przewidują oni, że za dziesięć lat alergicy będą stanowić połowę populacji Starego Kontynentu. W Australii i Nowej Zelandii 50 proc. dzieci już dziś cierpi z powodu alergii; w Wielkiej Brytanii ten odsetek wynosi 32,2 proc., w Irlandii - 29 proc., a na Malcie i w Finlandii - 16 proc.
W Polsce uczulonych jest 8,1 proc. nastolatków, a ich liczba rośnie. W ostatnich dziesięciu latach zwiększyła się aż dwukrotnie. Wzrasta też liczba zachorowań na astmę - z jej powodu rocznie w UE pracownicy są na zwolnieniu przez 9 mld dni roboczych. Ta choroba jest jednym z głównych powodów hospitalizacji dzieci na świecie. Niepokoi przy tym to, że wciąż nie ma pewności, co jest główną przyczyną epidemii uczuleń.
- Wzrost częstości alergii wynika z poprawy warunków życia, coraz wyższego poziomu higieny i wyeliminowania chorób wieku dziecięcego, które stymulowały układ odpornościowy - przekonuje prof. Jerzy Kruszewski, krajowy konsultant w dziedzinie alergologii z Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii WAM. U dzieci często gorączkujących przed ukończeniem pierwszego roku życia ryzyko pojawienia się alergii w wieku sześciu czy siedmiu lat jest dużo mniejsze niż u tych, których temperatura ciała pozostaje na stałym poziomie do pierwszych urodzin - wykazały badania, których wyniki opublikowano w ostatnim numerze "Journal of Allergy and Clinical Immunology". U dzieci, które w pierwszych sześciu miesiącach życia przyjmują antybiotyki, wzrasta ryzyko pojawienia się alergii na zwierzęta i pyłki, choć efekt ten jest znacznie mniej wyraźny, kiedy dziecko wychowuje się w obecności psa lub kota - wykazali uczeni z Henry Ford Hospital w Detroit.
Brud, który leczy
Najbardziej zaskakuje to, że niektóre zakażenia zamiast chronić przed alergią, mogą się przyczynić do jej powstania. Grypa przebyta w pierwszym roku życia zwiększa ryzyko wystąpienia chorób alergicznych oraz astmy - wykazali uczeni ze Stanford Univeristy. Również przebyte w dzieciństwie infekcje, takie jak odra, ospa wietrzna czy świnka, nie chronią przed późniejszymi alergiami - przekonują z kolei uczeni z Duńskiego Centrum Epidemiologicznego w Kopenhadze. Uczeni podejrzewają zatem, że do wzrostu liczby alergii w znacznym stopniu przyczynia się zanieczyszczenie środowiska i predyspozycje genetyczne.
Na astmę szczególnie narażone są osoby używające dużych ilości środków czyszczących - wykazali hiszpańscy uczeni w badaniach, których wyniki przedstawia pismo "Thorax". Połowa Amerykanów jest genetycznie podatna na alergie powodowane narażeniem na spaliny z silników Diesla - wynika z artykułu opublikowanego w ostatnim numerze tygodnika "Lancet", w którym przedstawiono badania naukowców z University of Southern California. Uczeni wiedzieli już wcześniej, że spaliny z silników wysokoprężnych mogą wzmagać reakcje alergiczne, nie podejrzewali jednak, że zagrożenie dotyczy tak dużej grupy osób. Nasilenie reakcji alergicznych wywołuje także wysokie stężenie ozonu. Z badań przeprowadzonych na University of North Carolina wynika, że u astmatyków obecność ozonu we wdychanym powietrzu w ciągu jednego dnia doprowadza do reakcji zapalnej układu oddechowego będącej podłożem tej choroby.
Zwykły katar czy pyłkowica?
W Polsce niepokojąca jest mała wykrywalność alergii, wynosząca zaledwie 30 proc. Wiele dotkniętych tym schorzeniem osób myli objawy choroby ze zwykłą infekcją i nie szuka pomocy u specjalisty. Zdarza się, że mylą się sami lekarze. Objawy pyłkowicy, takie jak podrażnienie błony śluzowej nosa i kaszel, leczą antybiotykami, co wzmaga chorobę. Jeśli katar sienny nie jest właściwie rozpoznany i leczony, staje się często przyczyną zapalenia ucha środkowego i zatok. Z kolei u ponad 40 proc. dzieci z nie leczonym katarem siennym rozwija się astma.
Przełomem w leczeniu alergii były leki antyhistaminowe hamujące reakcje alergiczne, ale pierwsze preparaty tego typu wywoływały silne skutki uboczne: zaburzenia koncentracji i senność. Leki stosowane dziś w Polsce nie powodują już takich efektów - zapewniają alergolodzy. - Bardzo skuteczne jest współczesne leczenie astmy, jednak istnieje jeszcze grupa chorych, którzy zaczynają terapię od nieskutecznych tzw. alternatywnych metod leczenia - ubolewa prof. Kruszewski. A ich stosowanie prowadzi jedynie do nasilenia choroby.
- Pierwsi pacjenci z uczuleniami zwykle pojawiali się pod koniec marca lub na początku kwietnia, w tym roku już teraz mamy pełne ręce roboty - mówi "Wprost" prof. Leonard Bielory, szef Asthma and Allergy Research Center na University of Medicine and Dentistry of New Jersey.
- W rezultacie ocieplania się klimatu wydłuża się okres kwitnienia roślin. W wypadku niektórych gatunków nawet o 30 dni - powiedział "Wprost" prof. Siegfried Jaeger z Uniwersytetu w Wiedniu, szef Europejskiej Bazy Danych Pylenia Roślin). - W Europie szczególnie wydłuża się czas pylenia coraz bardziej rozprzestrzeniających się traw z gatunku ambrozja. Rośnie również liczba osób uczulonych na pyłki brzozy, olchy i leszczyny - podkreśla Jaeger. Podobnie jest w USA. W Memphis stężenie w powietrzu pyłków niektórych drzew przekracza czterokrotnie normę dla tej pory roku i trzykrotnie przewyższa wartość aktywującą reakcję alergiczną. Powodem tego jest m.in. wzrost stężenia dwutlenku węgla, który przyspiesza w miastach procesy fotosyntezy i przyczynia się do rozrostu roślin.
Epidemia wątpliwości
Mamy do czynienia z prawdziwą eksplozją zachorowań na alergie. Najwięcej osób w Europie - już 12 mln - cierpi na nie w Wielkiej Brytanii - przekonuje raport naukowców z 25 ośrodków uniwersyteckich. Przewidują oni, że za dziesięć lat alergicy będą stanowić połowę populacji Starego Kontynentu. W Australii i Nowej Zelandii 50 proc. dzieci już dziś cierpi z powodu alergii; w Wielkiej Brytanii ten odsetek wynosi 32,2 proc., w Irlandii - 29 proc., a na Malcie i w Finlandii - 16 proc.
W Polsce uczulonych jest 8,1 proc. nastolatków, a ich liczba rośnie. W ostatnich dziesięciu latach zwiększyła się aż dwukrotnie. Wzrasta też liczba zachorowań na astmę - z jej powodu rocznie w UE pracownicy są na zwolnieniu przez 9 mld dni roboczych. Ta choroba jest jednym z głównych powodów hospitalizacji dzieci na świecie. Niepokoi przy tym to, że wciąż nie ma pewności, co jest główną przyczyną epidemii uczuleń.
- Wzrost częstości alergii wynika z poprawy warunków życia, coraz wyższego poziomu higieny i wyeliminowania chorób wieku dziecięcego, które stymulowały układ odpornościowy - przekonuje prof. Jerzy Kruszewski, krajowy konsultant w dziedzinie alergologii z Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii WAM. U dzieci często gorączkujących przed ukończeniem pierwszego roku życia ryzyko pojawienia się alergii w wieku sześciu czy siedmiu lat jest dużo mniejsze niż u tych, których temperatura ciała pozostaje na stałym poziomie do pierwszych urodzin - wykazały badania, których wyniki opublikowano w ostatnim numerze "Journal of Allergy and Clinical Immunology". U dzieci, które w pierwszych sześciu miesiącach życia przyjmują antybiotyki, wzrasta ryzyko pojawienia się alergii na zwierzęta i pyłki, choć efekt ten jest znacznie mniej wyraźny, kiedy dziecko wychowuje się w obecności psa lub kota - wykazali uczeni z Henry Ford Hospital w Detroit.
Brud, który leczy
Najbardziej zaskakuje to, że niektóre zakażenia zamiast chronić przed alergią, mogą się przyczynić do jej powstania. Grypa przebyta w pierwszym roku życia zwiększa ryzyko wystąpienia chorób alergicznych oraz astmy - wykazali uczeni ze Stanford Univeristy. Również przebyte w dzieciństwie infekcje, takie jak odra, ospa wietrzna czy świnka, nie chronią przed późniejszymi alergiami - przekonują z kolei uczeni z Duńskiego Centrum Epidemiologicznego w Kopenhadze. Uczeni podejrzewają zatem, że do wzrostu liczby alergii w znacznym stopniu przyczynia się zanieczyszczenie środowiska i predyspozycje genetyczne.
Na astmę szczególnie narażone są osoby używające dużych ilości środków czyszczących - wykazali hiszpańscy uczeni w badaniach, których wyniki przedstawia pismo "Thorax". Połowa Amerykanów jest genetycznie podatna na alergie powodowane narażeniem na spaliny z silników Diesla - wynika z artykułu opublikowanego w ostatnim numerze tygodnika "Lancet", w którym przedstawiono badania naukowców z University of Southern California. Uczeni wiedzieli już wcześniej, że spaliny z silników wysokoprężnych mogą wzmagać reakcje alergiczne, nie podejrzewali jednak, że zagrożenie dotyczy tak dużej grupy osób. Nasilenie reakcji alergicznych wywołuje także wysokie stężenie ozonu. Z badań przeprowadzonych na University of North Carolina wynika, że u astmatyków obecność ozonu we wdychanym powietrzu w ciągu jednego dnia doprowadza do reakcji zapalnej układu oddechowego będącej podłożem tej choroby.
Zwykły katar czy pyłkowica?
W Polsce niepokojąca jest mała wykrywalność alergii, wynosząca zaledwie 30 proc. Wiele dotkniętych tym schorzeniem osób myli objawy choroby ze zwykłą infekcją i nie szuka pomocy u specjalisty. Zdarza się, że mylą się sami lekarze. Objawy pyłkowicy, takie jak podrażnienie błony śluzowej nosa i kaszel, leczą antybiotykami, co wzmaga chorobę. Jeśli katar sienny nie jest właściwie rozpoznany i leczony, staje się często przyczyną zapalenia ucha środkowego i zatok. Z kolei u ponad 40 proc. dzieci z nie leczonym katarem siennym rozwija się astma.
Przełomem w leczeniu alergii były leki antyhistaminowe hamujące reakcje alergiczne, ale pierwsze preparaty tego typu wywoływały silne skutki uboczne: zaburzenia koncentracji i senność. Leki stosowane dziś w Polsce nie powodują już takich efektów - zapewniają alergolodzy. - Bardzo skuteczne jest współczesne leczenie astmy, jednak istnieje jeszcze grupa chorych, którzy zaczynają terapię od nieskutecznych tzw. alternatywnych metod leczenia - ubolewa prof. Kruszewski. A ich stosowanie prowadzi jedynie do nasilenia choroby.
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.