Miało być słońce, jest księżyc - stwierdził bp Tadeusz Pieronek po wyborze nowego szefa episkopatu
To próba ożenienia ognia z wodą - tak wybór Józefa Michalika i Stanisława Gądeckiego na najważniejsze stanowiska kościelne w Polsce skomentował jeden z biskupów. - Oby dało to w sumie parę, która ruszy nieruchawą kościelną lokomotywę - dodał po chwili. Biskup Tadeusz Pieronek przed wyborami tryskał optymizmem. - Jutro wzejdzie słońce - zapowiadał. Po elekcji metropolity przemys-kiego na szefa episkopatu Pieronek nie krył zawodu. - Miało być słońce, jest księżyc - stwierdził.
Michalik: kontynuacja, Gądecki: przełom
Hierarchowie polskiego Kościoła uznali, że para Michalik (przewodniczący) i Gądecki (zastępca) to kontynuacja i przełom równocześnie. Kontynuację ma zapewnić arcybiskup Michalik, uchodzący za obrońcę ludowego i masowego charakteru polskiego Kościoła. Za przełom ma odpowiadać Gądecki, mający opinię hierarchy nowoczesnego, o poglądach proeuropejskich.
Już pierwsza tura wyborów przewodniczącego episkopatu wyłoniła faworytów. W tej turze biskupi wypisywali nazwiska swoich kandydatów spośród ordynariuszy (tylko oni mogą kandydować, bo biskupi pomocniczy nie mają biernego prawa wyborczego). Bardzo mało głosów uzyskali kandydaci uchodzący według niektórych za czarne konie: biskupi Stanisław Wielgus, Wiktor Skworc i Leszek Sławoj Głódź. Lepiej wypadli metropolici Tadeusz Gocłowski i Henryk Muszyński. Druga tura wyłoniła Michalika i Gądeckiego. W trzeciej wygrał Michalik. Przy wyborze zastępcy przewodniczącego nie trzeba było już urządzać dogrywki. W pierwszej turze zdecydowaną większość głosów uzyskał Stanisław Gądecki, co oznacza, że głosowali na niego nawet ci biskupi, którzy wcześniej nie chcieli go na stanowisku przewodniczącego.
Teraz Rzym
Zmiana na czele episkopatu nie oznacza końca zmian wśród biskupów. Tu jednak głównym rozgrywającym jest Rzym. Najciekawsza zmiana szykuje się we Wrocławiu. Ta diecezja, mająca prawo do kardynalskiego biretu, była przedmiotem zainteresowania wielu znanych hierarchów. Jako potencjalnych następców kardynała Henryka Gulbinowicza wymieniało się arcybiskupów Józefa Życińskiego i Henryka Muszyńskiego oraz biskupów Stanisława Wielgusa, Wiktora Skworca i Leszka Sławoja Głodzia. Na kościelnej giełdzie padało też nazwisko nuncjusza Józefa Kowalczyka. Tym większą niespodzianką jest nazwisko nie znanego szerszej publiczności biskupa koszalińskiego Mariana Gołębiewskiego, który ma obecnie największe szanse na zastąpienie Gulbinowicza.
Następcą biskupa Alojzego Orszulika w Łowiczu ma zostać były sekretarz prymasa ksiądz Andrzej Dziuba lub biskup pomocniczy z Lublina Mieczysław Cisło. Ten ostatni ma opinię diecezjalnego ekumenisty, co sytuuje go blisko liberałów. Diecezję warszawsko-praską ma objąć ks. Krzysztof Pawlina, rektor Warszawskiego Seminarium Duchownego i były kapelan prymasa Józefa Glempa.
Zła pogoda dla ojca Rydzyka?
Dotychczasowe decyzje personalne dowodzą, że Kościół polski postawił na zmiany ewolucyjne, a nie rewolucyjne. Obaj dostojnicy, którzy stanęli na czele episkopatu, choć określani w kontrze: konserwatysta i liberał, mają cechy jednego i drugiego. Świadectwem ewolucji, jaką przeszedł konserwatysta metropolita Michalik w ciągu ostatnich dziesięciu lat, są jego wypowiedzi. W 1993 r. wzywał, by "żyd głosował na żyda, katolik na katolika, a mason na masona". Nigdy tego nie powtórzył. W ubiegłym tygodniu po swoim wyborze na szefa episkopatu wezwał do współpracy "zarówno wierzących, jak i niewierzących". Choć uważany jest za hierarchę tradycyjnego, nie należy do grona tzw. biskupów radiomaryjnych. Znane są co prawda jego pochlebne wypowiedzi pod adresem toruńskiej rozgłośni, ale również i napomnienia. Symptomatyczny jest fakt, że w Przemyślu Michalik odebrał stacji ojca Rydzyka częstotliwość diecezjalną i założył na niej własną rozgłośnię.
Podczas ostatniej konferencji episkopatu przedstawiono tzw. dyrektorium stolicy apostolskiej na temat posługi biskupów. W piśmie tym zwracano uwagę, że media tytułujące się katolickimi powinny działać pod kontrolą hierarchów. Jak wiadomo, redemptoryści korzystający z autonomii zakonnej do tej pory wymykali się jakimkolwiek próbom objęcia ich kontrolą przez biskupów. Być może dokument ten jest sygnałem, że powinno się wreszcie uregulować funkcjonowanie Radia Maryja i innych mediów ojca Rydzyka. Biskupi nie mają wątpliwości, że arcybiskup Michalik potrafi być stanowczy w działaniu.
Coraz głośniej mówi się o tym, że abp Michalik w przyszłości zostanie następcą kardynała Glempa również na stanowisku metropolity warszawskiego. Sprawowanie bowiem funkcji przewodniczącego episkopatu z dala od stolicy na pewno będzie rodzić komplikacje natury technicznej. Taka zmiana mogłaby się wiązać dodatkowo z tytułem prymasowskim, choć nie jest pewne, czy ten tytuł w przyszłości w ogóle zostanie zachowany. To wszystko nie nastąpi szybko, bo prawie pewne jest przedłużenie kadencji kardynała Glempa na arcybiskupstwie warszawskim, przynajmniej do czasu poświęcenia Świątyni Opatrzności Bożej i ewentualnej wizyty papieskiej.
Minister Gądecki
Pozycja arcybiskupa Gądeckiego z logistycznego punktu widzenia wydaje się lepsza niż Michalika. Znacznie szybciej może on bowiem docierać i do Warszawy, i do Berlina. Z tych powodów jest niejako skazany na rolę swego rodzaju ministra spraw zagranicznych polskiego Kościoła. W odróżnieniu od metropolity przemyskiego, mającego opinię "jednorękiego" (czyli lubiącego samemu decydować w sprawach nawet niewielkiej wagi), arcybiskup Gądecki chętnie przekazuje swoje kompetencje niższym szczeblom. Choć cieszy się opinią liberała, w swojej diecezji rządzi twardą ręką. A objął ją w atmosferze skandalu po ustąpieniu abp. Juliusza Paetza, oskarżonego o seksualne molestowanie kleryków. To Gądecki doprowadził do tego, że Kongregacja ds. Biskupów wydała specjalny dekret, na mocy którego Paetz musi mieć pozwolenie na publiczne wystąpienia od swojego następcy. Gądecki sprawił też, że Juliusz Paetz nie udziela się również poza terenem poznańskiej metropolii.
Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie kościelna lokomotywa nabierze rozpędu i para nie pójdzie w gwizdek, lecz w krzyż.
Michalik: kontynuacja, Gądecki: przełom
Hierarchowie polskiego Kościoła uznali, że para Michalik (przewodniczący) i Gądecki (zastępca) to kontynuacja i przełom równocześnie. Kontynuację ma zapewnić arcybiskup Michalik, uchodzący za obrońcę ludowego i masowego charakteru polskiego Kościoła. Za przełom ma odpowiadać Gądecki, mający opinię hierarchy nowoczesnego, o poglądach proeuropejskich.
Już pierwsza tura wyborów przewodniczącego episkopatu wyłoniła faworytów. W tej turze biskupi wypisywali nazwiska swoich kandydatów spośród ordynariuszy (tylko oni mogą kandydować, bo biskupi pomocniczy nie mają biernego prawa wyborczego). Bardzo mało głosów uzyskali kandydaci uchodzący według niektórych za czarne konie: biskupi Stanisław Wielgus, Wiktor Skworc i Leszek Sławoj Głódź. Lepiej wypadli metropolici Tadeusz Gocłowski i Henryk Muszyński. Druga tura wyłoniła Michalika i Gądeckiego. W trzeciej wygrał Michalik. Przy wyborze zastępcy przewodniczącego nie trzeba było już urządzać dogrywki. W pierwszej turze zdecydowaną większość głosów uzyskał Stanisław Gądecki, co oznacza, że głosowali na niego nawet ci biskupi, którzy wcześniej nie chcieli go na stanowisku przewodniczącego.
Teraz Rzym
Zmiana na czele episkopatu nie oznacza końca zmian wśród biskupów. Tu jednak głównym rozgrywającym jest Rzym. Najciekawsza zmiana szykuje się we Wrocławiu. Ta diecezja, mająca prawo do kardynalskiego biretu, była przedmiotem zainteresowania wielu znanych hierarchów. Jako potencjalnych następców kardynała Henryka Gulbinowicza wymieniało się arcybiskupów Józefa Życińskiego i Henryka Muszyńskiego oraz biskupów Stanisława Wielgusa, Wiktora Skworca i Leszka Sławoja Głodzia. Na kościelnej giełdzie padało też nazwisko nuncjusza Józefa Kowalczyka. Tym większą niespodzianką jest nazwisko nie znanego szerszej publiczności biskupa koszalińskiego Mariana Gołębiewskiego, który ma obecnie największe szanse na zastąpienie Gulbinowicza.
Następcą biskupa Alojzego Orszulika w Łowiczu ma zostać były sekretarz prymasa ksiądz Andrzej Dziuba lub biskup pomocniczy z Lublina Mieczysław Cisło. Ten ostatni ma opinię diecezjalnego ekumenisty, co sytuuje go blisko liberałów. Diecezję warszawsko-praską ma objąć ks. Krzysztof Pawlina, rektor Warszawskiego Seminarium Duchownego i były kapelan prymasa Józefa Glempa.
Zła pogoda dla ojca Rydzyka?
Dotychczasowe decyzje personalne dowodzą, że Kościół polski postawił na zmiany ewolucyjne, a nie rewolucyjne. Obaj dostojnicy, którzy stanęli na czele episkopatu, choć określani w kontrze: konserwatysta i liberał, mają cechy jednego i drugiego. Świadectwem ewolucji, jaką przeszedł konserwatysta metropolita Michalik w ciągu ostatnich dziesięciu lat, są jego wypowiedzi. W 1993 r. wzywał, by "żyd głosował na żyda, katolik na katolika, a mason na masona". Nigdy tego nie powtórzył. W ubiegłym tygodniu po swoim wyborze na szefa episkopatu wezwał do współpracy "zarówno wierzących, jak i niewierzących". Choć uważany jest za hierarchę tradycyjnego, nie należy do grona tzw. biskupów radiomaryjnych. Znane są co prawda jego pochlebne wypowiedzi pod adresem toruńskiej rozgłośni, ale również i napomnienia. Symptomatyczny jest fakt, że w Przemyślu Michalik odebrał stacji ojca Rydzyka częstotliwość diecezjalną i założył na niej własną rozgłośnię.
Podczas ostatniej konferencji episkopatu przedstawiono tzw. dyrektorium stolicy apostolskiej na temat posługi biskupów. W piśmie tym zwracano uwagę, że media tytułujące się katolickimi powinny działać pod kontrolą hierarchów. Jak wiadomo, redemptoryści korzystający z autonomii zakonnej do tej pory wymykali się jakimkolwiek próbom objęcia ich kontrolą przez biskupów. Być może dokument ten jest sygnałem, że powinno się wreszcie uregulować funkcjonowanie Radia Maryja i innych mediów ojca Rydzyka. Biskupi nie mają wątpliwości, że arcybiskup Michalik potrafi być stanowczy w działaniu.
Coraz głośniej mówi się o tym, że abp Michalik w przyszłości zostanie następcą kardynała Glempa również na stanowisku metropolity warszawskiego. Sprawowanie bowiem funkcji przewodniczącego episkopatu z dala od stolicy na pewno będzie rodzić komplikacje natury technicznej. Taka zmiana mogłaby się wiązać dodatkowo z tytułem prymasowskim, choć nie jest pewne, czy ten tytuł w przyszłości w ogóle zostanie zachowany. To wszystko nie nastąpi szybko, bo prawie pewne jest przedłużenie kadencji kardynała Glempa na arcybiskupstwie warszawskim, przynajmniej do czasu poświęcenia Świątyni Opatrzności Bożej i ewentualnej wizyty papieskiej.
Minister Gądecki
Pozycja arcybiskupa Gądeckiego z logistycznego punktu widzenia wydaje się lepsza niż Michalika. Znacznie szybciej może on bowiem docierać i do Warszawy, i do Berlina. Z tych powodów jest niejako skazany na rolę swego rodzaju ministra spraw zagranicznych polskiego Kościoła. W odróżnieniu od metropolity przemyskiego, mającego opinię "jednorękiego" (czyli lubiącego samemu decydować w sprawach nawet niewielkiej wagi), arcybiskup Gądecki chętnie przekazuje swoje kompetencje niższym szczeblom. Choć cieszy się opinią liberała, w swojej diecezji rządzi twardą ręką. A objął ją w atmosferze skandalu po ustąpieniu abp. Juliusza Paetza, oskarżonego o seksualne molestowanie kleryków. To Gądecki doprowadził do tego, że Kongregacja ds. Biskupów wydała specjalny dekret, na mocy którego Paetz musi mieć pozwolenie na publiczne wystąpienia od swojego następcy. Gądecki sprawił też, że Juliusz Paetz nie udziela się również poza terenem poznańskiej metropolii.
Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie kościelna lokomotywa nabierze rozpędu i para nie pójdzie w gwizdek, lecz w krzyż.
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.