Polskiemu przedsiębiorcy zostaje zaledwie co dwudziesta zarobiona przez niego złotówka!
Kapitał nie myśli, kapitał liczy - mawiał Karol Marks. Wyjątkowo w tym wypadku się nie mylił. Dlatego też dni kapitalistów w Polsce mogą być policzone. Dochodowość działalności gospodarczej w naszym kraju jest na katastrofalnie niskim poziomie: wynosi 2 proc. Prowadząc firmę, która osiąga milion złotych przychodów i ma koszty w wysokości 760 tys. zł rocznie (przeciętne koszty przy takich przychodach), jej właściciel z pozostałych mu 240 tys. zł nadwyżki osiąga dochód w wysokości 12 tys. zł. Reszta przepada w czeluściach budżetu państwa w postaci podatków VAT, CIT i podatku od dywidendy.
Choć od 15 lat budujemy kapitalizm, ciągle brakuje nam kapitalistów. Właścicieli firm średnich (zatrudniających przynajmniej 50 osób) i dużych (ponad 250 osób) jest w Polsce zaledwie 10 tys. I stale ich ubywa. W 2003 r. liczba prywatnych firm zatrudniających więcej niż 250 osób zmniejszyła się o 5 proc. Prawdziwy exodus kapitału może nas czekać po przystąpieniu do unii. Wówczas legalne korzystanie z atrakcyjnych ofert podatkowych Cypru, Estonii, Holandii czy Irlandii stanie się łatwe jak nigdy dotychczas. - Jeszcze łatwiej będzie się można przenieść "za miedzę", do Czech, na Słowację i Węgry, gdzie stworzono lepsze warunki dla biznesu i nikt nie piętnuje kapitalistów tak jak u nas - zwraca uwagę Zbigniew Niemczycki, wiceprezes Polskiej Rady Biznesu, 30. na liście najbogatszych Polaków "Wprost". - W pierwszym roku po akcesji 3 tys. znaczących polskich firm zacznie płacić podatki za granicą - twierdzi Krzysztof Kubala, prezes firmy Taxways, specjalizującej się w tzw. optymalizacji podatkowej, czyli doradzaniu, gdzie rejestrować i prowadzić działalność gospodarczą, aby płacić jak najmniejsze podatki.
Zaraz nie wracam
Wbrew pozorom, na początku 2004 r. naszym rodzimym kapitalistom zafundowano nie obniżkę, lecz podwyżkę podatków. Dla właścicieli firm najważniejszy jest bowiem podatek od zysków z akcji oraz od dywidendy. Pierwszy z nich wprowadzono u nas w tym roku (stawka wynosi 19 proc.), a drugi podwyższono z 15 proc. do 19 proc. Tylko z tytułu dywidendy z TP SA i PKN Orlen na rachunek należącego do Jana Kulczyka Kulczyk Holding trafiło za 2003 r. 21,1 mln zł. Podatek za ubiegły rok wyniósł więc 3,1 mln zł. W tym roku, przy identycznej kwocie dywidendy, będzie już o 900 tys. zł większy. Nikt by się pewnie nie zdziwił, gdyby najbogatszy Polak postanowił po 1 maja 2004 r. przenieść firmę na Cypr. Tam nie zapłaciłby bowiem ani grosza (podatek od dywidendy wynosi tam 0 proc.!), a pieniądze mógłby swobodnie wypłacić w całej UE, a więc także w Polsce. - Nowe firmy rejestruję teraz tylko za granicą, bo przynoszą mi więcej dochodu od tych, które od kilkunastu lat działają w Polsce - bez ogródek mówi Zbigniew Niemczycki. Możliwości inwestowania za granicą jest bez liku. Mogą to być na przykład fundusze inwestycyjne w Luksemburgu. Zyski uzyskane za ich pośrednictwem z akcji na warszawskiej giełdzie nie będą w ogóle opodatkowane. Proste systemy fiskalne, oparte na podatku liniowym, mają już Litwa, Łotwa, Rosja, Słowacja, Ukraina. W Estonii każde euro zysku, które zostanie ponownie zainwestowane, jest w ogóle zwolnione z podatku! Nie pomoże nam nawet 19-procentowy CIT, obniżony o 8 punktów procentowych w porównaniu z 2003 r. Podatek, który zapłaci od zysków filia holenderskiej spółki w Estonii, wynosi bowiem 0 proc. Według Kubali, rejestrowanie działalności w Holandii, a następnie otwieranie filii w Estonii stanie się hitem tego roku wśród polskich biznesmenów.
Kolejnym powodem exodusu przedsiębiorców będzie nowo uchwalona ustawa o podatku VAT. - Po 1 maja planuję założenie firmy w Holandii. Dzięki temu będę mógł nadal odliczać podatek VAT za kupowanie usług, bo nowa polska ustawa zlikwidowała tę możliwość - mówi Waldemar Szadny z Gorzowa Wielkopolskiego, właś-ciciel firmy budującej pola golfowe. Także materiały budowlane Szadny będzie kupował w Niemczech, bo tam podatek VAT wynosi 16 proc., a nie 22 proc. jak w Polsce. - Każdy, kto ma pomysł i pieniądze, poszuka korzystniejszych warunków działalności gospodarczej niż panujące w Polsce - mówi Szadny. Wysokie podatki to jednak tylko jeden z wielu powodów, by uciekać z kapitałem z Polski.
Co wasze, to nasze
Im więcej własności, tym więcej wolności, i odwrotnie - przekonuje Richard Pipes, amerykański historyk i politolog. Państwo polskie ma jednak gdzieś prawo własności, bez którego nie ma mowy o bogaceniu się narodów. Poczynając od kwestii reprywatyzacji (w naszym regionie nie rozwiązała tego problemu poza nami tylko Białoruś!), a skończywszy na czynszach regulowanych w prywatnych kamienicach czy utrzymywaniu takich reliktów komunizmu, jak wieczyste użytkowanie albo spółdzielcze włas-nościowe prawo do lokalu. W najnowszym rankingu wolności gospodarczej, opracowywanym przez Heritage Foundation i "Wall Street Journal", Polska z 45. miejsca w 2003 r. spadła na 56. (Czechy są na 32. miejscu, Węgry - na 42., a Estonia - na 6.). Jedną z głównych przyczyn obniżenia naszej pozycji było znaczne pogorszenie się ochrony prywatnej własności w Polsce. Z tego samego powodu ocenę ratingową naszego kraju obniżyła w ubiegłym roku agencja Fitch.
Stragan, sklepik, areszt śledczy przy Rakowieckiej - tak w żartach prezentował się model biznesowej kariery w PRL. W III RP za bogactwo już się raczej nie zamyka, ale nie zrobiono nic, by stworzyć obywatelom dobre warunki do akumulacji kapitału. Zamiast stawiać pracowitych za wzór, państwo szczuje przeciwko nim nieudaczników. - Dlatego w mentalności wielu Polaków wciąż pokutuje myśl, że kapitalista to krwiopijca, który wykorzystuje pracowników. Zapomina się, że jeśli on nie odniesie sukcesu, nikt nie będzie miał pracy i nikt nie zarobi - mówi Dariusz Jacek Bachalski, poseł PO i właściciel JDJ, jednej z największych w Europie firm edukacyjnych (ma też spółki w Wielkiej Brytanii oraz Irlandii).
Łowcy jeleni
Jeśli komuś uda się jednak zgromadzić nieco kapitału, to biurokracja zaraz podetnie mu skrzydła. Liczba koncesji i zezwoleń potrzebnych do prowadzenia działalności gos-podarczej przekroczyła już w Polsce setkę. Rośnie także liczba organów kontrolnych. Jeszcze w 1997 r. było ich 27, dziś jest już 40. Wizyta kilku inspekcji naraz potrafi sparaliżować nawet dużą firmę. Nieudolność czy czasem wręcz zła wola urzędników mogą już firmę zabić. Tylko w 2002 r. urzędy skarbowe musiały po wyrokach sądowych zwrócić 715 mln zł ściągniętych od podatników w następstwie błędnych decyzji podatkowych. Zwykle pieniądze te po latach procesów wracają już do bankrutów.
Dlatego inwestycje w Polsce maleją nieprzerwanie od czternastu kwartałów! Jednocześnie liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw zmniejszyła się z 5,5 mln osób w czerwcu 2000 r. do 4,67 mln osób w styczniu 2004 r.
Stracone pokolenie
Nasz kapitalizm bez kapitalistów w ostatnich latach sprawił, że dziś ławka rezerwowych ludzi, którzy mogliby zastąpić pierwsze pokolenie prywatnych biznesmenów, świeci pustkami. Własna firma przestała być sposobem na zdobycie atrakcyjnej pracy i płacy w Polsce: w latach 1990-1993 była wymieniana przez badanych na pierwszym miejscu, obecnie spadła na siódme. Polacy są coraz mniej skłonni do podejmowania gospodarczego ryzyka. Młody człowiek po studiach, zamiast założyć własny biznes i zmagać się z biurokracją i legislacyjną biegunką naszych parlamentarzystów, woli się zatrudnić w dużej firmie i całe ryzyko przerzucić na kogoś innego, czyli swojego pracodawcę. Tym bardziej że wiedzę o przedsiębiorczości czy ekonomii zwykle czerpie na uczelni od nauczycieli frustratów, zarabiających śmiesznie małe pieniądze i obrażonych na wolny rynek.
W USA na stu dorosłych mieszkańców przypada dziesięć firm zakładanych od podstaw w ciągu roku, w Polsce - niespełna półtorej firmy. Liczba prywatnych przedsiębiorstw na tysiąc obywateli w Polsce (27) jest niższa niż na Węgrzech (51) lub w Czechach (68). - Kapitaliści nie rodzą się w okamgnieniu. Potrzeba kilku, czasem kilkunastu lat, aby mała firma urosła w średnią, nie mówiąc już o tym, by stała się dużą korporacją. Za kilka lat odczujemy negatywne skutki tej niechęci ludzi do "pójścia na swoje" - uważa Wojciech Morawski, właściciel produkującej bieliznę spółki Atlantic. Jeśli po wejściu do unii uciekną jeszcze z pieniędzmi znad Wisły ci kapitaliści, którzy przetrwali w III RP, czeka nas katastrofa. Jak mówił w jednej z anegdot stary, mądry Żyd: jeśli to potrwa dłużej, to długo to nie potrwa.
Choć od 15 lat budujemy kapitalizm, ciągle brakuje nam kapitalistów. Właścicieli firm średnich (zatrudniających przynajmniej 50 osób) i dużych (ponad 250 osób) jest w Polsce zaledwie 10 tys. I stale ich ubywa. W 2003 r. liczba prywatnych firm zatrudniających więcej niż 250 osób zmniejszyła się o 5 proc. Prawdziwy exodus kapitału może nas czekać po przystąpieniu do unii. Wówczas legalne korzystanie z atrakcyjnych ofert podatkowych Cypru, Estonii, Holandii czy Irlandii stanie się łatwe jak nigdy dotychczas. - Jeszcze łatwiej będzie się można przenieść "za miedzę", do Czech, na Słowację i Węgry, gdzie stworzono lepsze warunki dla biznesu i nikt nie piętnuje kapitalistów tak jak u nas - zwraca uwagę Zbigniew Niemczycki, wiceprezes Polskiej Rady Biznesu, 30. na liście najbogatszych Polaków "Wprost". - W pierwszym roku po akcesji 3 tys. znaczących polskich firm zacznie płacić podatki za granicą - twierdzi Krzysztof Kubala, prezes firmy Taxways, specjalizującej się w tzw. optymalizacji podatkowej, czyli doradzaniu, gdzie rejestrować i prowadzić działalność gospodarczą, aby płacić jak najmniejsze podatki.
Zaraz nie wracam
Wbrew pozorom, na początku 2004 r. naszym rodzimym kapitalistom zafundowano nie obniżkę, lecz podwyżkę podatków. Dla właścicieli firm najważniejszy jest bowiem podatek od zysków z akcji oraz od dywidendy. Pierwszy z nich wprowadzono u nas w tym roku (stawka wynosi 19 proc.), a drugi podwyższono z 15 proc. do 19 proc. Tylko z tytułu dywidendy z TP SA i PKN Orlen na rachunek należącego do Jana Kulczyka Kulczyk Holding trafiło za 2003 r. 21,1 mln zł. Podatek za ubiegły rok wyniósł więc 3,1 mln zł. W tym roku, przy identycznej kwocie dywidendy, będzie już o 900 tys. zł większy. Nikt by się pewnie nie zdziwił, gdyby najbogatszy Polak postanowił po 1 maja 2004 r. przenieść firmę na Cypr. Tam nie zapłaciłby bowiem ani grosza (podatek od dywidendy wynosi tam 0 proc.!), a pieniądze mógłby swobodnie wypłacić w całej UE, a więc także w Polsce. - Nowe firmy rejestruję teraz tylko za granicą, bo przynoszą mi więcej dochodu od tych, które od kilkunastu lat działają w Polsce - bez ogródek mówi Zbigniew Niemczycki. Możliwości inwestowania za granicą jest bez liku. Mogą to być na przykład fundusze inwestycyjne w Luksemburgu. Zyski uzyskane za ich pośrednictwem z akcji na warszawskiej giełdzie nie będą w ogóle opodatkowane. Proste systemy fiskalne, oparte na podatku liniowym, mają już Litwa, Łotwa, Rosja, Słowacja, Ukraina. W Estonii każde euro zysku, które zostanie ponownie zainwestowane, jest w ogóle zwolnione z podatku! Nie pomoże nam nawet 19-procentowy CIT, obniżony o 8 punktów procentowych w porównaniu z 2003 r. Podatek, który zapłaci od zysków filia holenderskiej spółki w Estonii, wynosi bowiem 0 proc. Według Kubali, rejestrowanie działalności w Holandii, a następnie otwieranie filii w Estonii stanie się hitem tego roku wśród polskich biznesmenów.
Kolejnym powodem exodusu przedsiębiorców będzie nowo uchwalona ustawa o podatku VAT. - Po 1 maja planuję założenie firmy w Holandii. Dzięki temu będę mógł nadal odliczać podatek VAT za kupowanie usług, bo nowa polska ustawa zlikwidowała tę możliwość - mówi Waldemar Szadny z Gorzowa Wielkopolskiego, właś-ciciel firmy budującej pola golfowe. Także materiały budowlane Szadny będzie kupował w Niemczech, bo tam podatek VAT wynosi 16 proc., a nie 22 proc. jak w Polsce. - Każdy, kto ma pomysł i pieniądze, poszuka korzystniejszych warunków działalności gospodarczej niż panujące w Polsce - mówi Szadny. Wysokie podatki to jednak tylko jeden z wielu powodów, by uciekać z kapitałem z Polski.
Co wasze, to nasze
Im więcej własności, tym więcej wolności, i odwrotnie - przekonuje Richard Pipes, amerykański historyk i politolog. Państwo polskie ma jednak gdzieś prawo własności, bez którego nie ma mowy o bogaceniu się narodów. Poczynając od kwestii reprywatyzacji (w naszym regionie nie rozwiązała tego problemu poza nami tylko Białoruś!), a skończywszy na czynszach regulowanych w prywatnych kamienicach czy utrzymywaniu takich reliktów komunizmu, jak wieczyste użytkowanie albo spółdzielcze włas-nościowe prawo do lokalu. W najnowszym rankingu wolności gospodarczej, opracowywanym przez Heritage Foundation i "Wall Street Journal", Polska z 45. miejsca w 2003 r. spadła na 56. (Czechy są na 32. miejscu, Węgry - na 42., a Estonia - na 6.). Jedną z głównych przyczyn obniżenia naszej pozycji było znaczne pogorszenie się ochrony prywatnej własności w Polsce. Z tego samego powodu ocenę ratingową naszego kraju obniżyła w ubiegłym roku agencja Fitch.
Stragan, sklepik, areszt śledczy przy Rakowieckiej - tak w żartach prezentował się model biznesowej kariery w PRL. W III RP za bogactwo już się raczej nie zamyka, ale nie zrobiono nic, by stworzyć obywatelom dobre warunki do akumulacji kapitału. Zamiast stawiać pracowitych za wzór, państwo szczuje przeciwko nim nieudaczników. - Dlatego w mentalności wielu Polaków wciąż pokutuje myśl, że kapitalista to krwiopijca, który wykorzystuje pracowników. Zapomina się, że jeśli on nie odniesie sukcesu, nikt nie będzie miał pracy i nikt nie zarobi - mówi Dariusz Jacek Bachalski, poseł PO i właściciel JDJ, jednej z największych w Europie firm edukacyjnych (ma też spółki w Wielkiej Brytanii oraz Irlandii).
Łowcy jeleni
Jeśli komuś uda się jednak zgromadzić nieco kapitału, to biurokracja zaraz podetnie mu skrzydła. Liczba koncesji i zezwoleń potrzebnych do prowadzenia działalności gos-podarczej przekroczyła już w Polsce setkę. Rośnie także liczba organów kontrolnych. Jeszcze w 1997 r. było ich 27, dziś jest już 40. Wizyta kilku inspekcji naraz potrafi sparaliżować nawet dużą firmę. Nieudolność czy czasem wręcz zła wola urzędników mogą już firmę zabić. Tylko w 2002 r. urzędy skarbowe musiały po wyrokach sądowych zwrócić 715 mln zł ściągniętych od podatników w następstwie błędnych decyzji podatkowych. Zwykle pieniądze te po latach procesów wracają już do bankrutów.
Dlatego inwestycje w Polsce maleją nieprzerwanie od czternastu kwartałów! Jednocześnie liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw zmniejszyła się z 5,5 mln osób w czerwcu 2000 r. do 4,67 mln osób w styczniu 2004 r.
Stracone pokolenie
Nasz kapitalizm bez kapitalistów w ostatnich latach sprawił, że dziś ławka rezerwowych ludzi, którzy mogliby zastąpić pierwsze pokolenie prywatnych biznesmenów, świeci pustkami. Własna firma przestała być sposobem na zdobycie atrakcyjnej pracy i płacy w Polsce: w latach 1990-1993 była wymieniana przez badanych na pierwszym miejscu, obecnie spadła na siódme. Polacy są coraz mniej skłonni do podejmowania gospodarczego ryzyka. Młody człowiek po studiach, zamiast założyć własny biznes i zmagać się z biurokracją i legislacyjną biegunką naszych parlamentarzystów, woli się zatrudnić w dużej firmie i całe ryzyko przerzucić na kogoś innego, czyli swojego pracodawcę. Tym bardziej że wiedzę o przedsiębiorczości czy ekonomii zwykle czerpie na uczelni od nauczycieli frustratów, zarabiających śmiesznie małe pieniądze i obrażonych na wolny rynek.
W USA na stu dorosłych mieszkańców przypada dziesięć firm zakładanych od podstaw w ciągu roku, w Polsce - niespełna półtorej firmy. Liczba prywatnych przedsiębiorstw na tysiąc obywateli w Polsce (27) jest niższa niż na Węgrzech (51) lub w Czechach (68). - Kapitaliści nie rodzą się w okamgnieniu. Potrzeba kilku, czasem kilkunastu lat, aby mała firma urosła w średnią, nie mówiąc już o tym, by stała się dużą korporacją. Za kilka lat odczujemy negatywne skutki tej niechęci ludzi do "pójścia na swoje" - uważa Wojciech Morawski, właściciel produkującej bieliznę spółki Atlantic. Jeśli po wejściu do unii uciekną jeszcze z pieniędzmi znad Wisły ci kapitaliści, którzy przetrwali w III RP, czeka nas katastrofa. Jak mówił w jednej z anegdot stary, mądry Żyd: jeśli to potrwa dłużej, to długo to nie potrwa.
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.