Książki
Opera
DVD
- Sensacyjna nuda
Zemścić się na Rosji i Rosjanach, odciąć się od rosyjskich korzeni chce warszawski notariusz Rański i dlatego nawiązuje kontakty z mafią. Motywacja nie wydaje się specjalnie wiarygodna, ale nie przekreśla nadziei na dobrą, wciągającą lekturę. Tym bardziej że na tylnej okładce powieści "Człowiek w cieniu" Eustachego Rylskiego można znaleźć wypowiedź Kazimierza Kutza, że to "pierwsza od lat książka, od której nie można się oderwać". Niestety, reżyser "Perły w koronie" głęboko się myli. Książeczka Rylskiego (niecałe 150 stron) cierpi na syndrom bohatera współczesnej polskiej prozy: już na dziesiątej stronie dowiadujemy się, że Rański często "wpadał w otchłań niemocy i smutku". I potencjalnie sensacyjna fabuła jest tą niemocą przesiąknięta tak bardzo, że szybko przechodzi ochota na lekturę.
Kamil Śmiałkowski
Eustachy Rylski "Człowiek w cieniu", Świat Książki 2004 r. - Sen we śnie
"Święta Leonora, opiekunka cukrzyków, kominiarzy, tonących, producentów perfum i środków nasennych, chroni od śpiączki, bezsenności, lunatykowania i śmierci we śnie" - tak Agnieszka Taborska zaczyna swoją historię Leonory de la Cruz. Ciąg dalszy historii osiemnastowiecznej karmelitanki jest równie ciekawy i intrygujący. Wzbogacają go wspaniałe rysunkowe kolaże Amerykanki Seleny Kimball Smith. Leonora przekazywała treść swoich wizji przez wiele lat, pogrążona ni to we śnie, ni to w medytacji. Przepowiedziała m.in. zatonięcie "Titanica" i wybuch wulkanu na Jawie. Surrealistyczna wyobraźnia i czarny humor Taborskiej sprawiają, że przy "Sennym żywocie Leonory de la Cruz" nie sposób zasnąć. A najbardziej zaskakujące jest to, że tytułowa bohaterka nigdy nie istniała.
Małgorzata Kuzia
Agnieszka Taborska "Senny żywot Leonory de la Cruz", słowo/obraz terytoria 2004 r.
Opera
- Trzy kolory Trelińskiego
"Andrea Chenier" to opera o rewolucji z całkiem nierewolucyjną, melodyjną muzyką z końca XIX wieku.
Tytułowy bohater był młodym poetą i został zgilotynowany w 1794 r. Efektowny melodramat z trójkątem miłosnym, w którym Chenier walczy o piękną arystokratkę z jej byłym służącym, a teraz jednym z przywódców rewolucji, dopisali libreciści. Dla Mariusza Trelińskiego i Borisa Kudliăki (trudno przecenić rolę scenografa, z którym reżyser stale współpracuje) zburzenie Bastylii to zaledwie punkt wyjścia. Przez ostatnie dwieście lat Europa była przecież świadkiem niejednego zrywu i choć nie zawsze szło o "wolność, równość, braterstwo", wszystkie wyzwalały w ludziach to, co najlepsze i najgorsze. Dlatego na scenie wiek XVIII - fantastyczny sen Felliniego z "Casanovy" - miesza się z kankanem II Republiki i perwersją niemieckich klimatów z "Kariery Artura Ui" Brechta czy filmu "Kabaret". Sam Chenier pojawia się zresztą w dżinsach. Ta gra konwencjami i cytatami z mistrzów nigdy jednak nie służy samej sobie, tworząc frapującą, oryginalną i spójną całość. Świetnie przygotowaną poznańską premierę zaszczycił Placido Domingo, dyrektor Opery w Waszyngtonie: w amerykańskiej stolicy zostanie wystawiona 11 września i zanosi się na wielki sukces, bo to wybitne przedstawienie. I tylko żal, że tenor nie zaśpiewał w Poznaniu, bo Andrea Chenier jest jedną z jego najsłynniejszych ról.
Jacek Melchior
U. Giordano "Andrea Chenier", reżyseria Mariusz Treliński, Teatr Wielki w Poznaniu
DVD
- Kino według Leppera
Każdy nurt polityczny z czasem znajduje swe odwzorowanie w kulturze. I oto na DVD pojawił się pierwszy polski film, który jest wiernym odbiciem poziomu inteligencji i humoru Samoobrony. "Zróbmy sobie wnuka" to przykład dawno nie widzianej komedii zaangażowanej, gdzie pewne postawy życiowe są wyśmiewane, a inne stawia się na piedestale. Aż dziw, że główny bohater Marian Kosela (Andrzej Grabowski), uprawiający pomidory w sporym gospodarstwie (w samym centrum wielkiego miasta), nie nosi krawatu w biało-czerwone pasy. Jego monologi wygłaszane z pasją i zaangażowaniem - w scenach tych film przestaje nawet udawać komedię - brzmią jak żywcem zaczerpnięte z przemówień Leppera. Kosela nie wyprzeda ojcowizny za proponowane miliony dolarów, a dzieci, które uległy złym wzorcom zachodniej cywilizacji, przymusi do powrotu. Fabułę okraszono ciężkawymi dowcipami o pechu i seksie, a odegrano je z wdziękiem nosorożca. Aktorzy inaczej nie umieli (Paweł Deląg) albo uważali, że tak trzeba (Zbigniew Zamachowski, Małgorzata Kożuchowska). Twórcy zadbali przynajmniej, by odstraszyć od filmu osoby o szczątkowym poczuciu estetyki. Tak szkaradnej okładki nie było w Polsce od kilku lat.
Kamil Śmiałkowski
"Zróbmy sobie wnuka", reż. Piotr Wereśniak, ITI
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.