- Jan Rokita na antenie Radia Zet zakrzyczał Andrzeja Leppera. Zaskoczył tym najsłynniejszego polskiego Mulata, który na okoliczność rozmowy z liderem Platformy Obywatelskiej przekopał się przez Platona, Arystotelesa i Barucha Spinozę. Utknął dopiero na Immanuelu Kancie. Przygnieciony ciężarem istnienia odszczekiwał się mniej dziarsko niż zwykle.
- Podczas pyskówy z Lepperem Rokita oznajmił, że Renata Beger jest szczęśliwą posiadaczką miliona złotych. Posłanka Samoobrony zapewnia, że coś jej się porąbało przy wypełnianiu deklaracji majątkowej. "Czy jestem bogata? Jestem bogata w uczucia!" - ogłosiła nasza ulubienica, biegnąc w zwolnionym tempie przez kwiecistą łąkę. W zwiewnej szacie rusałki i wianku na głowie.
- Czas przedstawiĆ wreszcie narodowi bezimiennego dotychczas bohatera. To Łukasz Pawłowski - asystent Jana Marii Rokity. Problemy matki sześcioraczków są niczym w porównaniu z tym, co on przechodzi ze swym pryncypałem. To dzięki niemu Rokita spóźnia się na wszystkie spotkania najwyżej pół godziny, a czasem nawet odbiera telefon. Łukaszu! Polska jest ci wdzięczna!
- ŁaŁ! PiS wreszcie skoczyły notowania! Dość łatwo stwierdzić dlaczego. Otóż partia braci Kaczyńskich nic ostatnio nie robiła. I natychmiast są efekty. Jak tylko zaczną działać, zaraz im spadnie.
- JarosŁaw Kalinowski zaskoczył świat i własną partię deklaracją, że nie kandyduje na prezesa PSL. Przy okazji zachęcił swego rywala Janusza Wojciechowskiego do podobnego kroku. Wicemarszałek Sejmu nie dał się namówić i wystartował. Jakoś go tam nawet rozumiemy, no bo jeśli nie on, to kto? Szefem ludowców powinien być jednak człowiek, którego zna ktoś więcej niż jego inwentarz.
- No i został. Zaraz potem ogłosił, że jak trzeba, to PSL może i drogi blokować. Pewnie chce przyciągnąć do partii miejski elektorat - blokersów.
- Nie udała się reaktywacja Unii WolnoŚci robiona pod płaszczykiem "obywatelskiej listy do Parlamentu Europejskiego". Za płaszczyk robił Waldemar Dubaniowski, ale nawet jemu nie udało się tchnąć życia w zimne już zwłoki. Może spróbuje jeszcze kiedyś Aleksander Kwaśniewski. On zawsze miał skłonność do trupów.
- W Sejmie pojawił się działacz Samoobrony Ryszard Czarnecki. Uprzedzano nas, że za Andrzejem Lepperem ściągną na Wiejską różne typy, ale nie sądziliśmy, że będzie aż tak źle.
- Sejm po raz N-ty pozbawił najsłynniejszego polskiego Mulata immunitetu. Samoobrona podczas głosowania broniła swego wodza, sam Lepper głosował wraz z większością Sejmu. To pewnie po przeczytaniu "O duchu praw" Monteskiusza.
- Józef Zych przemawiał w Sejmie. "W imieniu PZU... To jest w imieniu PSL" - zaczął swoje wystąpienie. Ludowcy absolutnie powinni się ubezpieczyć na wypadek nagłej śmierci.
- Janusz Wojciechowski ugania się po Sejmie za Romanem Giertychem i przekonuje go do wyborczego sojuszu PSL z LPR. Naszym zdaniem, pomysł jest świetny. Jeśli lud i naród połączą swe siły, w opozycji zostanie tylko garstka biznesmenów podejrzanej proweniencji.
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.