Wyjątkowy zapach komponuje się nawet przez 15 lat
Michał Zaczyński
Z perfumami jest jak z winem: muszą dojrzewać, leżakować, a te naprawdę dobre powstają przez wiele lat i nigdy nie uda się wyprodukować dwóch takich samych roczników - mówi "Wprost" perfumiarz Franois Robert. Jest on autorem m.in. perfum Rose d'Homme marki Les Parfums de Rosine, nad którymi pracował 12 lat. Pięć lat zajęło Annick Goutal stworzenie gruszkowo-różano-trawiastego Petite Cherie, zapachu, który - jak mawiała - chce się całować. Dom perfumeryjny Cathusia rekonstruuje zapachy opracowane nawet w XIV wieku. Po modzie na zdrową żywność - slow food - przyszedł czas na slow smell - naturalne zapachy komponowane bez dodatków chemii. Są dziełami sztuki. Są też trwałe i na tyle skomplikowane, że zapach na skórze ewoluuje, dzięki czemu o każdej porze dnia pachnie trochę inaczej. Ich sprzedaż na światowym rynku perfum, wartym 25 mld dolarów, rośnie o 150 proc. rocznie. Takich perfum używają m.in. Cameron Diaz, Robbie Williams, a w Polsce Joanna Brodzik i Michał Wiśniewski.
W poszukiwaniu absolutu
Turecka róża, hibiskus oraz mieszanka 140 naturalnych esencji - to składnik perfum Ce Soir ou Jamais francuskiej perfumiarki Annick Goutal, która poświęciła im 13 lat pracy. Ma to być zapach przykościelnego ogrodu, po którym spacerowała w dzieciństwie. Inny zapach jej autorstwa, Sables, jest z kolei dedykowanym mężowi wonnym zapisem wspólnych wakacji spędzanych na Korsyce. - Chciałam odtworzyć uderzającą woń wydm porośniętych dzikimi kwiatami - mówiła Goutal. W efekcie powstał suchy i lekko kwiatowy męski zapach.
- Jeśli używa się naturalnych składników, trudno znaleźć ten właściwy, więc nie warto się spieszyć z komponowaniem perfum - tłumaczy "Wprost" Franois Robert. Obok Rose d'Homme do jego najsłynniejszych osiągnięć należy wykreowanie wspólnie z ojcem, legendarnym perfumiarzem Guyem Robertem, perfum dla omańskiej marki Amouage, które sułtan Omanu wręcza ważnym osobistościom. Jest to jeden z najbardziej ekstrawaganckich zapachów globu - użyto w nim kilkusetkrotnie większego niż zazwyczaj stężenia 120 naturalnych składników, dlatego Amouage w swej bogato zdobionej wersji kosztuje 9 tys. zł za flakonik.
Opowieści Annick Goutal i Franois Roberta o inspiracjach i historii tworzenia zapachów przywołują postać obdarzonego węchem absolutnym Jeana-Baptiste Grenouille'a, żyjącego w XVIII wieku bohatera głośnej powieści "Pachnidło" Patricka Sźskinda. O ile jednak opętanie zapachem uczyniło Grenouille'a mordercą, o tyle dążenie do wonnego absolutu współczesnych perfumiarzy ustawiło ich w jednym szeregu ze słynnymi artystami i dyktatorami mody.
Algebra zapachu
Delikatność, precyzja i matematyczna dokładność - tym oprócz nosa musi się wykazać perfumiarz. Dlatego, aby kolejne roczniki perfum były możliwie najbardziej do siebie podobne i jeden składnik nie przestał nagle pasować do stu kilkudziesięciu innych, perfumiarze z L'Artisan Parfumeur czy Parfums M. Micallef co do promila określają na przykład kąt nachylenia wzgórza, z jakiego w danym czasie zrywają kwiaty czy zioła. Efektem są perfumy o trwałym, złożonym zapachu. Annick Goutal do stworzenia Mandragore użyła korzenia mandragory, który podtrzymuje siłę zapachu zawartych w perfumach mięty, szałwi czy pieprzu. Dom M. Micallef połączył w zapachu Rose Aoud woń bułgarskiej róży z esencją z drzewa aloesowego, a do irysowo-konwaliowego Ombre Rose L'Original dodano miód, zaś do Bluebell marki Penhaligon's - woń dzwonka i hiacyntu. Z kolei perfumy firmy Etro można łączyć z sobą w zależności od gustu i nawet cztery nałożone na siebie zapachy się nie kłócą. Co więcej, podobnie jak w wypadku innych naturalnych perfum zapach ewoluuje, zmieniając swój charakter.
Wyjątkowa wyjątkowość
Nowoczesne perfumy takich marek jak Christian Dior czy Dolce & Gabbana w małym stopniu przypominają naturalne zapachy sprzed kilkudziesięciu lat. Wytwarzane są w koncernach chemicznych, takich jak Firmenich, Givaudan czy Symrise, które jednocześnie opracowują aromaty do ciast i napojów oraz zapachy odświeżaczy powietrza i proszków do prania. Jeszcze 40 lat temu takie marki jak Dior czy Guerlain swój nowy zapach przedstawiały raz na dziesięć lat. Dziś, jak w wypadku choćby Armaniego, przygotowują nawet do siedmiu kompozycji rocznie i sprzedają w setkach tysięcy sztuk. Perfumy takie jak Amouage trafiają na rynek w liczbie zaledwie tysiąca flakonów. I te perfumy mają zazwyczaj bardzo ekskluzywne opakowania. Na przykład perfumy marki M. Micallef, których zapach tworzy potomek Żydów ze Zduńskiej Woli Geoffrey Newman, są sprzedawane we flakonach ręcznie malowanych przez francuską artystkę Martine Micallef.
- Jednym z ważniejszych kryteriów, jakimi kierują się miłośnicy perfum, jest historia zapachu. Świadomość, że takich perfum używały koronowane głowy, dodaje splendoru - mówi Stanisława Missala, koneserka perfum i właścicielka warszawskich perfumerii Quality oferujących najdroższe zapachy świata. Wspaniałą historię mają na przykład perfumy z domu Les Parfums de Rosine, założonego przez Marie-Hélnè Rogeon, praprawnuczkę perfumiarza cesarza Napoleona III. Podobnie jak brytyjski Penhaligon's i jego zapachy Hammam Bouquet i Blenheim Bouquet, rozsławione przez Winstona Churchilla i Artura Rubinsteina. Niektóre perfumy, jak Fiori di Capri marki Carthusia, to rekonstrukcja woni z XIV wieku - zapachu wody, w której leżały kwiaty w klasztorze Kartuzów podczas odwiedzin królowej Neapolu Joanny II Andegaweńskiej. Rekonstrukcją jest też rozmarynowa Woda Królowej Węgier firmy Pollena-Aroma. Oryginał powstał w połowie XIV wieku dla królowej Elżbiety Łokietkówny.
Demokratyzacja woni
Najstarsze świadectwa wyrobu pachnideł pochodzą z Egiptu: perfumy sporządzone na bazie tłuszczu zwierzęcego i żywicy odnaleziono w królewskim grobie z Abydos sprzed 5 tys. lat. Z kolei sprzed 4 tys. lat pochodzi piżmo z dodatkiem żywicy i cynamonu, jakie włoscy archeolodzy odnaleźli w 2005 r. na ceramice na Cyprze. Po upadku cesarstwa rzymskiego perfumiarstwo przeżyło kryzys. Odrodziło się u schyłku średniowiecza, za sprawą perfumiarzy z Wenecji. Rozkwit nastąpił w czasach króla Francji Ludwika XV. Na jego dworze zapachy dodawano do wina, płukano nimi zęby i używano do zabiegów zdrowotnych. W 1656 r. we Francji powstał pierwszy cech producentów perfum. W XIX wieku centrum perfumiarstwa stał się Paryż, gdzie w 1830 r. do powszechnego użytku weszła metoda parowej destylacji. Ci francuscy perfumiarze, którzy komponowanie zapachów traktowali jak sztukę, wyjeżdżali na nauki do Wielkiej Brytanii. Dość wspomnieć, że w brytyjskich domach perfumeryjnych fachu uczył się sam Jacques Guerlain. Prawdziwą demokratyzację woni zawdzięczamy natomiast Amerykanom, a konkretnie Estée Lauder, która odpowiada za ekspansję perfum na amerykański rynek w latach 50. XX wieku. Pod koniec lat 80. i w latach 90. domy perfumeryjne postanowiły odbudować prestiż zapachów. Na przykład Black Cashmere Donny Karan zaczął być sprzedawany też w naturalnej wersji pod nazwą Essence. Podobnie postąpił Giorgio Armani, sprzedając "naturalniejsze" wersje zapachów pod nazwą Armani Prive. I nic dziwnego, w globalnym świecie potrzeba wyróżnienia się, także zapachem, jest w pełni zrozumiała.
Fot: K. Pacuła
Michał Zaczyński
Z perfumami jest jak z winem: muszą dojrzewać, leżakować, a te naprawdę dobre powstają przez wiele lat i nigdy nie uda się wyprodukować dwóch takich samych roczników - mówi "Wprost" perfumiarz Franois Robert. Jest on autorem m.in. perfum Rose d'Homme marki Les Parfums de Rosine, nad którymi pracował 12 lat. Pięć lat zajęło Annick Goutal stworzenie gruszkowo-różano-trawiastego Petite Cherie, zapachu, który - jak mawiała - chce się całować. Dom perfumeryjny Cathusia rekonstruuje zapachy opracowane nawet w XIV wieku. Po modzie na zdrową żywność - slow food - przyszedł czas na slow smell - naturalne zapachy komponowane bez dodatków chemii. Są dziełami sztuki. Są też trwałe i na tyle skomplikowane, że zapach na skórze ewoluuje, dzięki czemu o każdej porze dnia pachnie trochę inaczej. Ich sprzedaż na światowym rynku perfum, wartym 25 mld dolarów, rośnie o 150 proc. rocznie. Takich perfum używają m.in. Cameron Diaz, Robbie Williams, a w Polsce Joanna Brodzik i Michał Wiśniewski.
W poszukiwaniu absolutu
Turecka róża, hibiskus oraz mieszanka 140 naturalnych esencji - to składnik perfum Ce Soir ou Jamais francuskiej perfumiarki Annick Goutal, która poświęciła im 13 lat pracy. Ma to być zapach przykościelnego ogrodu, po którym spacerowała w dzieciństwie. Inny zapach jej autorstwa, Sables, jest z kolei dedykowanym mężowi wonnym zapisem wspólnych wakacji spędzanych na Korsyce. - Chciałam odtworzyć uderzającą woń wydm porośniętych dzikimi kwiatami - mówiła Goutal. W efekcie powstał suchy i lekko kwiatowy męski zapach.
- Jeśli używa się naturalnych składników, trudno znaleźć ten właściwy, więc nie warto się spieszyć z komponowaniem perfum - tłumaczy "Wprost" Franois Robert. Obok Rose d'Homme do jego najsłynniejszych osiągnięć należy wykreowanie wspólnie z ojcem, legendarnym perfumiarzem Guyem Robertem, perfum dla omańskiej marki Amouage, które sułtan Omanu wręcza ważnym osobistościom. Jest to jeden z najbardziej ekstrawaganckich zapachów globu - użyto w nim kilkusetkrotnie większego niż zazwyczaj stężenia 120 naturalnych składników, dlatego Amouage w swej bogato zdobionej wersji kosztuje 9 tys. zł za flakonik.
Opowieści Annick Goutal i Franois Roberta o inspiracjach i historii tworzenia zapachów przywołują postać obdarzonego węchem absolutnym Jeana-Baptiste Grenouille'a, żyjącego w XVIII wieku bohatera głośnej powieści "Pachnidło" Patricka Sźskinda. O ile jednak opętanie zapachem uczyniło Grenouille'a mordercą, o tyle dążenie do wonnego absolutu współczesnych perfumiarzy ustawiło ich w jednym szeregu ze słynnymi artystami i dyktatorami mody.
Algebra zapachu
Delikatność, precyzja i matematyczna dokładność - tym oprócz nosa musi się wykazać perfumiarz. Dlatego, aby kolejne roczniki perfum były możliwie najbardziej do siebie podobne i jeden składnik nie przestał nagle pasować do stu kilkudziesięciu innych, perfumiarze z L'Artisan Parfumeur czy Parfums M. Micallef co do promila określają na przykład kąt nachylenia wzgórza, z jakiego w danym czasie zrywają kwiaty czy zioła. Efektem są perfumy o trwałym, złożonym zapachu. Annick Goutal do stworzenia Mandragore użyła korzenia mandragory, który podtrzymuje siłę zapachu zawartych w perfumach mięty, szałwi czy pieprzu. Dom M. Micallef połączył w zapachu Rose Aoud woń bułgarskiej róży z esencją z drzewa aloesowego, a do irysowo-konwaliowego Ombre Rose L'Original dodano miód, zaś do Bluebell marki Penhaligon's - woń dzwonka i hiacyntu. Z kolei perfumy firmy Etro można łączyć z sobą w zależności od gustu i nawet cztery nałożone na siebie zapachy się nie kłócą. Co więcej, podobnie jak w wypadku innych naturalnych perfum zapach ewoluuje, zmieniając swój charakter.
Wyjątkowa wyjątkowość
Nowoczesne perfumy takich marek jak Christian Dior czy Dolce & Gabbana w małym stopniu przypominają naturalne zapachy sprzed kilkudziesięciu lat. Wytwarzane są w koncernach chemicznych, takich jak Firmenich, Givaudan czy Symrise, które jednocześnie opracowują aromaty do ciast i napojów oraz zapachy odświeżaczy powietrza i proszków do prania. Jeszcze 40 lat temu takie marki jak Dior czy Guerlain swój nowy zapach przedstawiały raz na dziesięć lat. Dziś, jak w wypadku choćby Armaniego, przygotowują nawet do siedmiu kompozycji rocznie i sprzedają w setkach tysięcy sztuk. Perfumy takie jak Amouage trafiają na rynek w liczbie zaledwie tysiąca flakonów. I te perfumy mają zazwyczaj bardzo ekskluzywne opakowania. Na przykład perfumy marki M. Micallef, których zapach tworzy potomek Żydów ze Zduńskiej Woli Geoffrey Newman, są sprzedawane we flakonach ręcznie malowanych przez francuską artystkę Martine Micallef.
- Jednym z ważniejszych kryteriów, jakimi kierują się miłośnicy perfum, jest historia zapachu. Świadomość, że takich perfum używały koronowane głowy, dodaje splendoru - mówi Stanisława Missala, koneserka perfum i właścicielka warszawskich perfumerii Quality oferujących najdroższe zapachy świata. Wspaniałą historię mają na przykład perfumy z domu Les Parfums de Rosine, założonego przez Marie-Hélnè Rogeon, praprawnuczkę perfumiarza cesarza Napoleona III. Podobnie jak brytyjski Penhaligon's i jego zapachy Hammam Bouquet i Blenheim Bouquet, rozsławione przez Winstona Churchilla i Artura Rubinsteina. Niektóre perfumy, jak Fiori di Capri marki Carthusia, to rekonstrukcja woni z XIV wieku - zapachu wody, w której leżały kwiaty w klasztorze Kartuzów podczas odwiedzin królowej Neapolu Joanny II Andegaweńskiej. Rekonstrukcją jest też rozmarynowa Woda Królowej Węgier firmy Pollena-Aroma. Oryginał powstał w połowie XIV wieku dla królowej Elżbiety Łokietkówny.
Demokratyzacja woni
Najstarsze świadectwa wyrobu pachnideł pochodzą z Egiptu: perfumy sporządzone na bazie tłuszczu zwierzęcego i żywicy odnaleziono w królewskim grobie z Abydos sprzed 5 tys. lat. Z kolei sprzed 4 tys. lat pochodzi piżmo z dodatkiem żywicy i cynamonu, jakie włoscy archeolodzy odnaleźli w 2005 r. na ceramice na Cyprze. Po upadku cesarstwa rzymskiego perfumiarstwo przeżyło kryzys. Odrodziło się u schyłku średniowiecza, za sprawą perfumiarzy z Wenecji. Rozkwit nastąpił w czasach króla Francji Ludwika XV. Na jego dworze zapachy dodawano do wina, płukano nimi zęby i używano do zabiegów zdrowotnych. W 1656 r. we Francji powstał pierwszy cech producentów perfum. W XIX wieku centrum perfumiarstwa stał się Paryż, gdzie w 1830 r. do powszechnego użytku weszła metoda parowej destylacji. Ci francuscy perfumiarze, którzy komponowanie zapachów traktowali jak sztukę, wyjeżdżali na nauki do Wielkiej Brytanii. Dość wspomnieć, że w brytyjskich domach perfumeryjnych fachu uczył się sam Jacques Guerlain. Prawdziwą demokratyzację woni zawdzięczamy natomiast Amerykanom, a konkretnie Estée Lauder, która odpowiada za ekspansję perfum na amerykański rynek w latach 50. XX wieku. Pod koniec lat 80. i w latach 90. domy perfumeryjne postanowiły odbudować prestiż zapachów. Na przykład Black Cashmere Donny Karan zaczął być sprzedawany też w naturalnej wersji pod nazwą Essence. Podobnie postąpił Giorgio Armani, sprzedając "naturalniejsze" wersje zapachów pod nazwą Armani Prive. I nic dziwnego, w globalnym świecie potrzeba wyróżnienia się, także zapachem, jest w pełni zrozumiała.
Fot: K. Pacuła
Więcej możesz przeczytać w 27/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.