Reprezentacje narodowe coraz bardziej międzynarodowe
Piotr Cywiński
z Berlina
Nie mam nic przeciw obcokrajowcom!" - ten napis pojawił się zamiast reklamy na stadionie w Dortmundzie, gdy w latach 90. dochodziło w Niemczech do napaści na cudzoziemców. Jakiś kibic dopisał pod spodem: "jak długo strzelają dla nas bramki!". Dziś kadra narodowa Niemiec przypomina łowicki pasiak. Kibiców zachwycają bramkostrzelni reprezentanci rodem z Nigerii, Szwajcarii czy Polski. Jak napisała jedna z bulwarówek, niemiecka flaga ma teraz trzy barwy: czarny, czerwony i złoty-Poldi - przydomek Lukasa Podolskiego. W kadrach narodowych na mundialu aż się roi od zawodników obcego pochodzenia. Publiczność przybyła z krajów biorących udział w rozgrywkach wspiera swych idoli z importu. Mecze multikulturowych drużyn oklaskują politycy, ale to nie oni, lecz piłkarze przyczynili się do wielkiej stadionowej integracji, często wbrew polityce.
Nasi obcy
Piłkarscy gastarbeiterzy nie zawsze są przyjmowani z otwartymi ramionami. Przed mistrzostwami rasistowski Związek Ochrony Niemiec rozlepił w miastach podobizny pochodzącego z Ghany piłkarza Schalke 04 Geralda Asamoaha z podpisem "Nie, ty nie jesteś Niemcami!". Była to parafraza hasła "Ty jesteś Niemcami!" akcji krzewiącej patriotyzm w coraz bardziej różnorodnym społeczeństwie RFN. Ciemnoskóry piłkarz FC Sachsen Leipzig, Adebowale Ogunbure, po meczu w Halle został przez "patriotów" obrzucony bananami i wyzwiskami: "Czarna małpo! Wynocha do Afryki!". Zirytowany Ogunbure wzniósł w kierunku neonazistów rękę w hitlerowskim pozdrowieniu. Kilka minut później leżał skopany na trawie. I groziła mu kara za zakazany nazistowski gest.
Obiektem ataku był reprezentant RFN Patrick Owomoyela. Obecna w saksońskim parlamencie i wielu innych organach samorządowych Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD) wydrukowała foldery z sylwetką sportowca w biało-czarnym stroju i numerem Owomoyeli (25). Ilustrację opatrywał napis: "Biały nie tylko na koszulce! NPD na rzecz prawdziwej narodowej reprezentacji!". Piłkarz, będący synem Niemki i Nigeryjczyka, złożył skargę do prokuratury o podżeganie do rasowej nienawiści. Policja zabrała z centrali NPD w berlińskiej dzielnicy Kšpenick kilka tysięcy folderów. Rzecznik partii Klaus Beier poinformował o interwencji partyjnego adwokata w sprawie "łamania prawa i ograniczania swobody wypowiedzi". Jak stwierdził: "Naród ma dość tworzenia społeczeństwa multikulti, a NPD wyraża tylko to, co myślą miliony Niemców".
Małpy stadionowe
"Kolorowi reprezentanci" nie podobali się przywódcy francuskich narodowców Jean-Marie Le Penowi. Jego zdaniem, trenera "poniosło" i "powołał zbyt dużo cudzoziemców". Już osiem lat temu odsądził on selekcjonerów od czci i wiary za stworzenie "sztucznego zespołu piłkarzy nie mających nic wspólnego z Francją". Akurat w 1998 r. jej reprezentacja wywalczyła tytuł mistrza świata. We francuskiej i holenderskiej reprezentacji imigranci stanowią ponad 50 proc. zawodników. W kadrze RFN 14 piłkarzy to "naturalizowani" Niemcy. Nawet rodzina Martina Maksa, o czysto niemieckim nazwisku, ma korzenie w Polsce. Jedynym zawodnikiem, który w niemieckiej drużynie nie śpiewa przed meczami, jest Lukas Podolski - doniósł "Bild" i skwitował: "Szkoda".
Kanadyjczyk Owen Hargreaves, na co dzień w FC Bayern, a na mundialu reprezentant Anglii, stwierdza krótko: "Na boisku nauczyłem się, że duma z pochodzenia nie musi kolidować z poczuciem wspólnoty". Żadna religia na świecie nie jest tak skuteczna w zwalczaniu rasowych uprzedzeń jak piłka nożna. Ghańczyk Gerald Asamoah zauważa, że w niemieckiej Bundeslidze częstowanie go "małpami" z trybun stadionów jest zjawiskiem sporadycznym, za to w krajach młodych demokracji, jak Bułgaria czy Słowacja, doświadczył wielu przykrych sytuacji. Jak mówi, "małpami stadionowymi" są ci, którzy nie zeszli z drzewa na cywilizowaną ziemię i leczą swe kompleksy cudzym kosztem.
Duch sportowej rywalizacji tłumi narodowe waśnie. Gdy do RFN przyjechała kadra rozdartego konfliktami Wybrzeża Kości Słoniowej, w zajętej przez rebeliantów części Ctte d'Ivoire i na terenie reszty kraju nastąpiło zawieszenie broni. Jak opowiadał reprezentant tego kraju Marco Ne (pomocnik belgijskiego klubu Beveren), "gdy graliśmy, nie było północy ani południa, nie było podziałów, żadnej wojny domowej, wszyscy byliśmy jednym narodem". Jednym narodem stali się też tureccy Niemcy. Nad budami z kebabami w Berlinie łopocą niemieckie flagi z domalowanymi białymi półksiężycami.
Związki ze starymi ojczyznami wywołują niekiedy komiczne sytuacje. Gdy jedenastka Jźrgena Klinsmanna pojechała na mecz do Stambułu, naprzeciw niej stanął urodzony w Herne piłkarz Herthy BSC Yildiray Bastźrk, urodzeni w Gelsenkirchen bliźniacy Halil (FC Kaiserslautern) i Hamit Altintopowie (Schalke 04), mieszkaniec Mannheim +mit Davala (Werder Bremen) oraz Nuri Sahin z Lźdenscheid (Borussia Dortmund), czyli pięciu Turków pochodzących z Niemiec. Co więcej, w reprezentacji kraju półksiężyca grali też urodzeni w RFN potomkowie emigrantów z Jugosławii i Chorwacji.
Wszystko na sprzedaż?
W piłce nożnej wszystko jest dziś na sprzedaż, ale właśnie dzięki temu piłkarze kosmopolici uczą miliony kibiców, że narodowej identyfikacji nie ogranicza ani rasa, ani narodowość. Niemiecki "Sport Bild" pisał kiedyś o "zalewie obcokrajowców" w Bundeslidze. Dziś, jak pokpiwał znany teleprześmiewca Harald Schmidt, gdyby nie Polacy, na meczach w Bundeslidze byłoby nudno jak w zakładzie pogrzebowym.
Grę w Niemczech wybrali Eugen Polanski (Borussia Mšnchengladbach), Michael Delura i Christoph Dabrowski (Hannover 96), Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto (niedawno - Schalke 04), Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen, niedawno kupiony przez VfL Wolfsburg), Piotr Trochowski (Hamburger SV), Michał Janicki, Andrzej Juskowiak, Tomasz Bandrowski, Dariusz Żuraw, Tomasz Bobel - lista jest długa. Najlepsi trafili do kadry narodowej. W komfortowej sytuacji był gwiazdor Borussii Ebi Smolarek, który dorastał w Holandii i teoretycznie mógł wybierać między reprezentacjami trzech krajów. Poszedł w ślady ojca i wcale nie stracił w RFN na popularności. Lukas Podolski i Miroslav Klose, synowie emigrantów z Polski - jak napisał "Berliner Kurier" - "na szczęście atakują dla nas!". Po meczu RFN z Luksemburgiem, w którym Poldi i Miro strzelili cztery bramki, "Bild" zrehabilitował się za wcześniejsze drukowanie głupich Polenwitze (dowcipów o Polakach) i zamieścił minisłownik zwrotów, którymi na boisku posługuje się "polski duet marzeń": "Gib mir den Ball!/Podaj piłkę" i "Lass mich den Elfer schiessen/Daj mi strzelić karnego".
Multiambasadorowie
Joachim Lšw, asystent trenera Jźrgena Klinsmanna, nie ma nic przeciw piłkarzom obcego pochodzenia, ale zaznacza: "Mamy kluby w Bundeslidze, które skreślają szkoleniowców młodzieży, bo niby za dużo je kosztują, a kupują miernych cudzoziemców". Niemieccy działacze sportowi mają dwa problemy: jak wychować młody narybek i jak pomóc w integracji sportowców obcego pochodzenia, żeby nie uciekli. Bo piłka nożna daje wolność, ograniczoną tylko wysokością transferu i niezbyt rygorystycznymi przepisami FIFA.
Gdyby niemieccy piłkarze polskiego pochodzenia grali wcześniej w biało-czerwonych barwach, nie mogliby reprezentować RFN na mistrzostwach świata. Dawniej zasady nie były tak "drobiazgowe"; przedwojenny napastnik Ruchu Chorzów Ernest Wilimowski zdobył w ćwierćfinale MŚ we Francji w 1938 r., w meczu Polski z Brazylią, aż cztery bramki (5:6). Reprezentował nasz kraj 25 razy. Podczas okupacji zadeklarował, że jest Niemcem (stał się Ernstem Willimowskim) i grał dla III Rzeszy. W ośmiu meczach pod flagą ze swastyką zdobył 13 bramek. Działacze sportowi chcieliby ograniczyć liczbę kadrowiczów z importu, ale nie wiedzą jak.
"Polski szturm" (jak napisał "Die Welt") w reprezentacji Niemiec nie strzelił gola polskiej reprezentacji. Zrobili to inni niemieccy piłkarze z importu: z podania Davida Odonkora (ojciec z Ghany) piłkę wepchnął do naszej siatki Oliver Neuville (francuskie korzenie, urodzony we włoskiej części Szwajcarii, właściciel dwóch paszportów). Niemcy wierzą, że Podolski, Klose & Co. zdobędą dla nich puchar świata. Czy można mieć lepszych ambasadorów?
Piotr Cywiński
z Berlina
Nie mam nic przeciw obcokrajowcom!" - ten napis pojawił się zamiast reklamy na stadionie w Dortmundzie, gdy w latach 90. dochodziło w Niemczech do napaści na cudzoziemców. Jakiś kibic dopisał pod spodem: "jak długo strzelają dla nas bramki!". Dziś kadra narodowa Niemiec przypomina łowicki pasiak. Kibiców zachwycają bramkostrzelni reprezentanci rodem z Nigerii, Szwajcarii czy Polski. Jak napisała jedna z bulwarówek, niemiecka flaga ma teraz trzy barwy: czarny, czerwony i złoty-Poldi - przydomek Lukasa Podolskiego. W kadrach narodowych na mundialu aż się roi od zawodników obcego pochodzenia. Publiczność przybyła z krajów biorących udział w rozgrywkach wspiera swych idoli z importu. Mecze multikulturowych drużyn oklaskują politycy, ale to nie oni, lecz piłkarze przyczynili się do wielkiej stadionowej integracji, często wbrew polityce.
Nasi obcy
Piłkarscy gastarbeiterzy nie zawsze są przyjmowani z otwartymi ramionami. Przed mistrzostwami rasistowski Związek Ochrony Niemiec rozlepił w miastach podobizny pochodzącego z Ghany piłkarza Schalke 04 Geralda Asamoaha z podpisem "Nie, ty nie jesteś Niemcami!". Była to parafraza hasła "Ty jesteś Niemcami!" akcji krzewiącej patriotyzm w coraz bardziej różnorodnym społeczeństwie RFN. Ciemnoskóry piłkarz FC Sachsen Leipzig, Adebowale Ogunbure, po meczu w Halle został przez "patriotów" obrzucony bananami i wyzwiskami: "Czarna małpo! Wynocha do Afryki!". Zirytowany Ogunbure wzniósł w kierunku neonazistów rękę w hitlerowskim pozdrowieniu. Kilka minut później leżał skopany na trawie. I groziła mu kara za zakazany nazistowski gest.
Obiektem ataku był reprezentant RFN Patrick Owomoyela. Obecna w saksońskim parlamencie i wielu innych organach samorządowych Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD) wydrukowała foldery z sylwetką sportowca w biało-czarnym stroju i numerem Owomoyeli (25). Ilustrację opatrywał napis: "Biały nie tylko na koszulce! NPD na rzecz prawdziwej narodowej reprezentacji!". Piłkarz, będący synem Niemki i Nigeryjczyka, złożył skargę do prokuratury o podżeganie do rasowej nienawiści. Policja zabrała z centrali NPD w berlińskiej dzielnicy Kšpenick kilka tysięcy folderów. Rzecznik partii Klaus Beier poinformował o interwencji partyjnego adwokata w sprawie "łamania prawa i ograniczania swobody wypowiedzi". Jak stwierdził: "Naród ma dość tworzenia społeczeństwa multikulti, a NPD wyraża tylko to, co myślą miliony Niemców".
Małpy stadionowe
"Kolorowi reprezentanci" nie podobali się przywódcy francuskich narodowców Jean-Marie Le Penowi. Jego zdaniem, trenera "poniosło" i "powołał zbyt dużo cudzoziemców". Już osiem lat temu odsądził on selekcjonerów od czci i wiary za stworzenie "sztucznego zespołu piłkarzy nie mających nic wspólnego z Francją". Akurat w 1998 r. jej reprezentacja wywalczyła tytuł mistrza świata. We francuskiej i holenderskiej reprezentacji imigranci stanowią ponad 50 proc. zawodników. W kadrze RFN 14 piłkarzy to "naturalizowani" Niemcy. Nawet rodzina Martina Maksa, o czysto niemieckim nazwisku, ma korzenie w Polsce. Jedynym zawodnikiem, który w niemieckiej drużynie nie śpiewa przed meczami, jest Lukas Podolski - doniósł "Bild" i skwitował: "Szkoda".
Kanadyjczyk Owen Hargreaves, na co dzień w FC Bayern, a na mundialu reprezentant Anglii, stwierdza krótko: "Na boisku nauczyłem się, że duma z pochodzenia nie musi kolidować z poczuciem wspólnoty". Żadna religia na świecie nie jest tak skuteczna w zwalczaniu rasowych uprzedzeń jak piłka nożna. Ghańczyk Gerald Asamoah zauważa, że w niemieckiej Bundeslidze częstowanie go "małpami" z trybun stadionów jest zjawiskiem sporadycznym, za to w krajach młodych demokracji, jak Bułgaria czy Słowacja, doświadczył wielu przykrych sytuacji. Jak mówi, "małpami stadionowymi" są ci, którzy nie zeszli z drzewa na cywilizowaną ziemię i leczą swe kompleksy cudzym kosztem.
Duch sportowej rywalizacji tłumi narodowe waśnie. Gdy do RFN przyjechała kadra rozdartego konfliktami Wybrzeża Kości Słoniowej, w zajętej przez rebeliantów części Ctte d'Ivoire i na terenie reszty kraju nastąpiło zawieszenie broni. Jak opowiadał reprezentant tego kraju Marco Ne (pomocnik belgijskiego klubu Beveren), "gdy graliśmy, nie było północy ani południa, nie było podziałów, żadnej wojny domowej, wszyscy byliśmy jednym narodem". Jednym narodem stali się też tureccy Niemcy. Nad budami z kebabami w Berlinie łopocą niemieckie flagi z domalowanymi białymi półksiężycami.
Związki ze starymi ojczyznami wywołują niekiedy komiczne sytuacje. Gdy jedenastka Jźrgena Klinsmanna pojechała na mecz do Stambułu, naprzeciw niej stanął urodzony w Herne piłkarz Herthy BSC Yildiray Bastźrk, urodzeni w Gelsenkirchen bliźniacy Halil (FC Kaiserslautern) i Hamit Altintopowie (Schalke 04), mieszkaniec Mannheim +mit Davala (Werder Bremen) oraz Nuri Sahin z Lźdenscheid (Borussia Dortmund), czyli pięciu Turków pochodzących z Niemiec. Co więcej, w reprezentacji kraju półksiężyca grali też urodzeni w RFN potomkowie emigrantów z Jugosławii i Chorwacji.
Wszystko na sprzedaż?
W piłce nożnej wszystko jest dziś na sprzedaż, ale właśnie dzięki temu piłkarze kosmopolici uczą miliony kibiców, że narodowej identyfikacji nie ogranicza ani rasa, ani narodowość. Niemiecki "Sport Bild" pisał kiedyś o "zalewie obcokrajowców" w Bundeslidze. Dziś, jak pokpiwał znany teleprześmiewca Harald Schmidt, gdyby nie Polacy, na meczach w Bundeslidze byłoby nudno jak w zakładzie pogrzebowym.
Grę w Niemczech wybrali Eugen Polanski (Borussia Mšnchengladbach), Michael Delura i Christoph Dabrowski (Hannover 96), Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto (niedawno - Schalke 04), Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen, niedawno kupiony przez VfL Wolfsburg), Piotr Trochowski (Hamburger SV), Michał Janicki, Andrzej Juskowiak, Tomasz Bandrowski, Dariusz Żuraw, Tomasz Bobel - lista jest długa. Najlepsi trafili do kadry narodowej. W komfortowej sytuacji był gwiazdor Borussii Ebi Smolarek, który dorastał w Holandii i teoretycznie mógł wybierać między reprezentacjami trzech krajów. Poszedł w ślady ojca i wcale nie stracił w RFN na popularności. Lukas Podolski i Miroslav Klose, synowie emigrantów z Polski - jak napisał "Berliner Kurier" - "na szczęście atakują dla nas!". Po meczu RFN z Luksemburgiem, w którym Poldi i Miro strzelili cztery bramki, "Bild" zrehabilitował się za wcześniejsze drukowanie głupich Polenwitze (dowcipów o Polakach) i zamieścił minisłownik zwrotów, którymi na boisku posługuje się "polski duet marzeń": "Gib mir den Ball!/Podaj piłkę" i "Lass mich den Elfer schiessen/Daj mi strzelić karnego".
Multiambasadorowie
Joachim Lšw, asystent trenera Jźrgena Klinsmanna, nie ma nic przeciw piłkarzom obcego pochodzenia, ale zaznacza: "Mamy kluby w Bundeslidze, które skreślają szkoleniowców młodzieży, bo niby za dużo je kosztują, a kupują miernych cudzoziemców". Niemieccy działacze sportowi mają dwa problemy: jak wychować młody narybek i jak pomóc w integracji sportowców obcego pochodzenia, żeby nie uciekli. Bo piłka nożna daje wolność, ograniczoną tylko wysokością transferu i niezbyt rygorystycznymi przepisami FIFA.
Gdyby niemieccy piłkarze polskiego pochodzenia grali wcześniej w biało-czerwonych barwach, nie mogliby reprezentować RFN na mistrzostwach świata. Dawniej zasady nie były tak "drobiazgowe"; przedwojenny napastnik Ruchu Chorzów Ernest Wilimowski zdobył w ćwierćfinale MŚ we Francji w 1938 r., w meczu Polski z Brazylią, aż cztery bramki (5:6). Reprezentował nasz kraj 25 razy. Podczas okupacji zadeklarował, że jest Niemcem (stał się Ernstem Willimowskim) i grał dla III Rzeszy. W ośmiu meczach pod flagą ze swastyką zdobył 13 bramek. Działacze sportowi chcieliby ograniczyć liczbę kadrowiczów z importu, ale nie wiedzą jak.
"Polski szturm" (jak napisał "Die Welt") w reprezentacji Niemiec nie strzelił gola polskiej reprezentacji. Zrobili to inni niemieccy piłkarze z importu: z podania Davida Odonkora (ojciec z Ghany) piłkę wepchnął do naszej siatki Oliver Neuville (francuskie korzenie, urodzony we włoskiej części Szwajcarii, właściciel dwóch paszportów). Niemcy wierzą, że Podolski, Klose & Co. zdobędą dla nich puchar świata. Czy można mieć lepszych ambasadorów?
Więcej możesz przeczytać w 27/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.