"Strach" Jana Grossa pomija to, że ani Polacy, ani Żydzi nie wyszli bez szwanku z II wojny światowej
Bożena Szaynok
Doktor historii, pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Wrocławskiego
Problem antysemityzmu jest wpisany w historię losów polsko-żydowskich. Dobrze się stało, że prof. Jan Tomasz Gross swoją książką "Fear. Anti-Semitism in Poland after Auschwitz" (Strach. Antysemityzm w Polsce po Auschwitz) podjął kwestię powikłanych losów żydowskich i polskich po wojnie. Problem tkwi jednak w tym, że dla Grossa los żydowski po wojnie sprowadza się wyłącznie do kwestii antysemityzmu. Tymczasem antysemityzm jest tylko fragmentem relacji polsko-żydowskich po wojnie i nie wyczerpuje tego, co działo się w Polsce po roku 1944. Tłumaczenie tego zjawiska polskim poczuciem winy czy kolaboracją jest zaledwie ułamkowym wyjaśnianiem niechęci i agresji, jakie wobec ludności żydowskiej prezentowała po wojnie część Polaków.
Zginąć po Zagładzie
Ani Polacy, ani Żydzi nie wyszli z wojny bez szwanku. Prof. Feliks Tych mówił o zdemoralizowanej wyobraźni - kiedy świadkowało się takiej zbrodni, nie można było pozostać nietkniętym. W powojenną rzeczywistość społeczności: polska i żydowska wchodziły okaleczone. A złożona sytuacja polityczna Polski w niczym nie ułatwiała zabliźniania ran. Myślenie Polaków o Żydach określało wiele elementów. W jakieś części dotyczyły one zjawiska antysemityzmu przed wojną, a na pewno postrzegania Żydów jako obcych. Lata wojny do przedwojennych polsko-żydowskich relacji dołożyły nowe elementy. A żaden z nich nie zbliżał, tylko potęgował oddalenie i wzmacniał wzajemne stereotypy. Także konsekwencją wojny był tragiczny przekaz niemieckiej polityki: Żydów można bezkarnie mordować. Prof. Gross uważa, że ten skomplikowany obszar polsko-żydowskich relacji da się wyjaśnić jednym schematem, jednym scenariuszem. To niemożliwe.
Powojenna sytuacja Polski nie likwidowała istniejącej przepaści między Polakami i Żydami, a charakter państwa pozwalał na kryminogenne zachowania. W takich okolicznościach dochodziło do mordów na Żydach. I o tym trzeba pamiętać. Ale przejęcie majątku żydowskiego tylko w części wyjaśnia problem. Statystyki pokazują, że istotnie przejmowanie przez Polaków mienia żydowskiego podczas wojny było przyczyną wielu napadów na ludność żydowską. Nie była to jednak jedyna przyczyna. W 30 napadach na Żydów, jakie zanotowano w ciągu kilku miesięcy 1945 r., w 11 przyczyną był rabunek, a 14 zakwalifikowano jako "wynik propagandy hitlerowskiej". Ale najważniejszą informacją jest liczba 81 zabitych i 13 rannych Żydów. A byli to ludzie, którym udało się przetrwać Zagładę.
Problem powojennej demoralizacji wiąże się nie tylko z konsekwencją wojny, ale również z narzuconym ustrojem. A pojawienie się w Polsce komunizmu wywołuje kolejny stereotyp - stereotyp "żydokomuny". Część ludności żydowskiej związała się z aparatem represji, ale nie tylko to tworzyło uproszczony obraz polskiego myślenia o Żydach. Bardziej istotne wydaje się to, że reprezentanci Żydów głosili akceptację nowego ustroju, jednocześnie atakując istotne dla Polaków symbole, jak AK czy rząd w Londynie. Inna sprawa, że to poparcie dla komunistów było dość często tylko deklaratywne i związane z chęcią emigracji.
Instrumentalizacja nienawiści
Nie da się ukryć, że zjawisko antysemityzmu zostało zinstrumentalizowane w walce o władzę. Z badań w archiwach MSZ jednoznacznie wynika, że komuniści chcieli ze swoich przeciwników, czyli z rządu emigracyjnego i opozycji, zrobić antysemitów, by ich skompromitować w oczach światowej opinii publicznej. Podobnie działo się w kraju. Maria Dąbrowska w "Dziennikach" z 1945 r. opisuje, jak na ulicach rozlepiano plakaty "Chwała bohaterom getta warszawskiego" obok osławionego plakatu "AK - zapluty karzeł reakcji". Posługiwanie się tematyką żydowską w grach politycznych w żaden sposób nie ułatwiało wzajemnego zbliżenia, wręcz przeciwnie - obie społeczności coraz bardziej się od siebie oddalały, tym bardziej że różne opiniotwórcze środowiska dyskusję o problemach polsko-żydowskich prowadziły jako polemikę z komunistycznym przekazem.
Żydzi nie dostrzegali dramatycznej sytuacji powojennej Polaków, ale też Polacy bagatelizowali tragizm Żydów w czasie wojny. Część Polaków nie rozumiała, czym była Zagłada. Narody zamykały się w kręgu swoich doświadczeń.
Nie zgadzam się z tezą, że jedyną przyczyną emigracji Żydów po wojnie był szalejący w Polsce antysemityzm. Pierwszą z przyczyn jest doświadczenie Zagłady - Polska postrzegana była jako cmentarz żydowski. Opowiedziano mi kiedyś w Izraelu historię wielopokoleniowej rodziny żydowskiej, której ocaleli członkowie postanowili wyemigrować, ponieważ uznali, że nie mogą żyć w miejscu, które przypomina o ich zamordowanych najbliższych.
Zastrzeżeń wobec książki profesora Grossa jest wiele. Ale niewątpliwie jej zaletą jest pokazanie żydowskiego oglądu powojennej sytuacji. Antysemityzm po wojnie w Polsce był doświadczeniem żydowskim, ale jednocześnie jest to trudny fragment polskiej historii. Warto o nim rozmawiać.
Bożena Szaynok
Doktor historii, pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Wrocławskiego
Problem antysemityzmu jest wpisany w historię losów polsko-żydowskich. Dobrze się stało, że prof. Jan Tomasz Gross swoją książką "Fear. Anti-Semitism in Poland after Auschwitz" (Strach. Antysemityzm w Polsce po Auschwitz) podjął kwestię powikłanych losów żydowskich i polskich po wojnie. Problem tkwi jednak w tym, że dla Grossa los żydowski po wojnie sprowadza się wyłącznie do kwestii antysemityzmu. Tymczasem antysemityzm jest tylko fragmentem relacji polsko-żydowskich po wojnie i nie wyczerpuje tego, co działo się w Polsce po roku 1944. Tłumaczenie tego zjawiska polskim poczuciem winy czy kolaboracją jest zaledwie ułamkowym wyjaśnianiem niechęci i agresji, jakie wobec ludności żydowskiej prezentowała po wojnie część Polaków.
Zginąć po Zagładzie
Ani Polacy, ani Żydzi nie wyszli z wojny bez szwanku. Prof. Feliks Tych mówił o zdemoralizowanej wyobraźni - kiedy świadkowało się takiej zbrodni, nie można było pozostać nietkniętym. W powojenną rzeczywistość społeczności: polska i żydowska wchodziły okaleczone. A złożona sytuacja polityczna Polski w niczym nie ułatwiała zabliźniania ran. Myślenie Polaków o Żydach określało wiele elementów. W jakieś części dotyczyły one zjawiska antysemityzmu przed wojną, a na pewno postrzegania Żydów jako obcych. Lata wojny do przedwojennych polsko-żydowskich relacji dołożyły nowe elementy. A żaden z nich nie zbliżał, tylko potęgował oddalenie i wzmacniał wzajemne stereotypy. Także konsekwencją wojny był tragiczny przekaz niemieckiej polityki: Żydów można bezkarnie mordować. Prof. Gross uważa, że ten skomplikowany obszar polsko-żydowskich relacji da się wyjaśnić jednym schematem, jednym scenariuszem. To niemożliwe.
Powojenna sytuacja Polski nie likwidowała istniejącej przepaści między Polakami i Żydami, a charakter państwa pozwalał na kryminogenne zachowania. W takich okolicznościach dochodziło do mordów na Żydach. I o tym trzeba pamiętać. Ale przejęcie majątku żydowskiego tylko w części wyjaśnia problem. Statystyki pokazują, że istotnie przejmowanie przez Polaków mienia żydowskiego podczas wojny było przyczyną wielu napadów na ludność żydowską. Nie była to jednak jedyna przyczyna. W 30 napadach na Żydów, jakie zanotowano w ciągu kilku miesięcy 1945 r., w 11 przyczyną był rabunek, a 14 zakwalifikowano jako "wynik propagandy hitlerowskiej". Ale najważniejszą informacją jest liczba 81 zabitych i 13 rannych Żydów. A byli to ludzie, którym udało się przetrwać Zagładę.
Problem powojennej demoralizacji wiąże się nie tylko z konsekwencją wojny, ale również z narzuconym ustrojem. A pojawienie się w Polsce komunizmu wywołuje kolejny stereotyp - stereotyp "żydokomuny". Część ludności żydowskiej związała się z aparatem represji, ale nie tylko to tworzyło uproszczony obraz polskiego myślenia o Żydach. Bardziej istotne wydaje się to, że reprezentanci Żydów głosili akceptację nowego ustroju, jednocześnie atakując istotne dla Polaków symbole, jak AK czy rząd w Londynie. Inna sprawa, że to poparcie dla komunistów było dość często tylko deklaratywne i związane z chęcią emigracji.
Instrumentalizacja nienawiści
Nie da się ukryć, że zjawisko antysemityzmu zostało zinstrumentalizowane w walce o władzę. Z badań w archiwach MSZ jednoznacznie wynika, że komuniści chcieli ze swoich przeciwników, czyli z rządu emigracyjnego i opozycji, zrobić antysemitów, by ich skompromitować w oczach światowej opinii publicznej. Podobnie działo się w kraju. Maria Dąbrowska w "Dziennikach" z 1945 r. opisuje, jak na ulicach rozlepiano plakaty "Chwała bohaterom getta warszawskiego" obok osławionego plakatu "AK - zapluty karzeł reakcji". Posługiwanie się tematyką żydowską w grach politycznych w żaden sposób nie ułatwiało wzajemnego zbliżenia, wręcz przeciwnie - obie społeczności coraz bardziej się od siebie oddalały, tym bardziej że różne opiniotwórcze środowiska dyskusję o problemach polsko-żydowskich prowadziły jako polemikę z komunistycznym przekazem.
Żydzi nie dostrzegali dramatycznej sytuacji powojennej Polaków, ale też Polacy bagatelizowali tragizm Żydów w czasie wojny. Część Polaków nie rozumiała, czym była Zagłada. Narody zamykały się w kręgu swoich doświadczeń.
Nie zgadzam się z tezą, że jedyną przyczyną emigracji Żydów po wojnie był szalejący w Polsce antysemityzm. Pierwszą z przyczyn jest doświadczenie Zagłady - Polska postrzegana była jako cmentarz żydowski. Opowiedziano mi kiedyś w Izraelu historię wielopokoleniowej rodziny żydowskiej, której ocaleli członkowie postanowili wyemigrować, ponieważ uznali, że nie mogą żyć w miejscu, które przypomina o ich zamordowanych najbliższych.
Zastrzeżeń wobec książki profesora Grossa jest wiele. Ale niewątpliwie jej zaletą jest pokazanie żydowskiego oglądu powojennej sytuacji. Antysemityzm po wojnie w Polsce był doświadczeniem żydowskim, ale jednocześnie jest to trudny fragment polskiej historii. Warto o nim rozmawiać.
Więcej możesz przeczytać w 27/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.