"Czekając na Godota" to jedna z najgłośniejszych i długo wyczekiwanych premier sezonu. Uznane nazwiska aktorów, równie uznany reżyser i zobowiązująca marka - Teatr Narodowy. No i sztuka, której wystawienie po raz pierwszy 50 lat temu w Paryżu zmieniło oblicze teatru. Reżyser Antoni Libera, tłumacz i znawca spuścizny Becketta, który Irlandczyka znał osobiście, do "Godota" podszedł z przymrużeniem oka, dystansem i "jajem". Z absurdu potrafił wyciągnąć tyle czarnego humoru, ile tylko się dało. W sztuce, w której "nic się nie dzieje", owo "nic" zostało brawurowo odegrane przez duet Zamachowski - Malajkat i równie dobrze przez partnerujących im Gajewskiego i Radziwiłowicza. Narodowy na zakończenie marnego sezonu wystawił niezłą rzecz. Niestety, w teatrze nie jest ważne tylko, jak się kończy, ale też jak się zaczyna.
Iga Nyc
"Czekając na Godota" reż. Antoni Libera, Teatr Narodowy w Warszawie
Fot: Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 27/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.