Poglądy wiceprezesa TVP są mniej więcej takie: Żydzi do gazu, demokracja do gazu, Hitler jest OK
Krzysztof Skiba
Głośno ostatnio o subkulturach młodzieżowych, i to wcale nie z okazji wakacji czy festiwali rockowych. Znawcami i miłośnikami subkultur okazują się wysoko postawieni politycy PiS. Do tej pory sądzono, że jedyną subkulturą odzieżową tolerowaną w kręgach prawicy są karne oddziały moherowych beretów. Teraz okazuje się, że w młodości wielu ulubieńców Jarosława Kaczyńskiego postrzegało świat przez kontrkulturowe okulary.
Wszystko zaczęło się od zadymy wokół nowego wiceprezesa TVP Piotra Farfała. "Wyborcza" odkryła, że ten szkolony przez Młodzież Wszechpolską i rekomendowany przez Romana Giertycha działacz to były nazista i skinhead. Na dowód przytoczono cytaty z pisemka "Front", sygnowanego nazwiskiem Farfała, oraz podpisane przez niego artykuły z faszyzującego "Szczerbca". Poglądy wiceprezesa TVP są mniej więcej takie: Żydzi do gazu, Unia Europejska do gazu, demokracja do gazu, Hitler jest OK. Cóż za miły chłopiec, nieprawdaż? Romek Giertych i jego liga - ależ oni mają kadry! No, złote chłopaki po prostu! Oczywiście Farfał już nie jest neonazistą, bo wie, że jako wiceprezes to z tym gazem musi teraz trochę uważać. Ot, czasem - tak dla jaj - Wildsteinowi pokaże na korytarzu w TVP gaz z zapalniczki i tyle. A to, co pisał dawniej, to "błędy młodości".
Wiceminister kultury Jarosław Sellin bronił Farfała, mówiąc, że każdy w młodym wieku ulega jakimś wpływom, on np. był "zaangażowanym hipisem". Porównywanie neonazisty z hipisami wyśmiali Kora i Kamil Sipowicz w liście do "Wyborczej", wskazując na liczne różnice między tymi subkulturami. Najkrócej mówiąc, hipis kocha świat i kwiatki, a neonazista raczej chciałby dać światu w łeb kijem bejsbolowym.
Sztab polityczny Prawa i Sprawiedliwości doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Giertychowi w swoim gronie raczej ciężko będzie znaleźć kogoś, kto nie bił Cyganów na podwórku. Jeżeli wywali się Farfała, to być może na jego miejsce przyjdzie taki, któremu media wykryją jeszcze coś gorszego, np. torturowanie zwierząt, zbiorowe gwałty czy podpalenia akademików z obcokrajowcami. Postanowiono więc zastosować zupełnie inną taktykę. Aby złagodzić i rozwodnić problem młodzieńczych poglądów Farfała, trust mózgowców prawicy opracował kilka sprytnych chwytów medialnych. Jednym z nich jest kampania ujawnień. Wzorem Jarosława Sellina znani politycy prawicy masowo będą się przyznawać do jakichś małych błędów z czasów młodości i krótkotrwałych związków z różnymi subkulturami młodzieżowymi. Dzięki takim zabiegom udowodni się, że każdy może w szczawim wieku zbłądzić i zadać się z głupkami. Przy okazji politycy prawicy udowodnią, że nie są jednowymiarowi, mają całkiem ludzkie oblicze, a i lekcja poglądowa o subkulturach przyda się nie tylko chłopcom od Ludwika Dorna.
Tygodnik "Wprost" pierwszy w kraju publikuje listę ujawnień subkulturowych czołowych polityków prawicy:
Jacek Kurski - ujawni, że był rastamanem, nosił dredy grubości węża strażackiego wypełnionego wodą i przypalał marihuanę. Wierzył, że Hajle Sellasje zbawi świat, a muzyka Boba Marleya uwolni Polskę od Związku Radzieckiego.
Jarosław Kaczyński - poda do wiadomości, że w piaskownicy przystąpił do grupy gitowców. Zabierał kolegom wiaderka i łopatki, a raz nawet podpierdzielił rowerek. Aż do czwartej klasy podstawówki miał zrobioną długopisem kropkę przy oku, co - jak wiadomo - było symbolem każdego gita.
Przemysław Gosiewski - przyzna się, że w czasach licealnych sympatyzował z punkami. Wąchał po klatkach schodowych butapren i miał pomarańczowego irokeza na głowie wielkości deski do mięsa. Był fanem Dezertera i jeździł na festiwale do Jarocina, gdzie sypiał w namiotach z przypadkowo poznanymi dziewczętami, które uciekły z pielgrzymki.
Tadeusz Cymański - ujawni, że był w podstawówce fanem black metalu. Nosił czarne pióra do pasa i koszulkę z trupią czachą. Był na dwóch zlotach harleyowców, gdzie tak naładował się czarną energią, że ludzie z Hells Angel użyli go jako rury wydechowej w motocyklu. Miał płyty Sleyera, ale teraz się tego wstydzi.
Michał Kamiński i Adam Bielan - poinformują, że w czasach gdy byli nastolatkami, zadawali się z radykalnymi obrońcami zwierząt z Animal Liberation Front. Kamiński oblał farbą futro własnej ciotki, a Bielan uratował kurę, którą babcia chciała ukatrupić na rosół. Do dziś pozostała im sympatia do wszelkich żywych stworzeń, dlatego latem dają się kąsać przez komary, a także nie zabijają pcheł i moli w swoich szafach.
W ramach solidarności koalicyjnej swe subkulturowe korzenie ujawni też Andrzej Lepper. Na specjalnej konferencji prasowej Lepper chce oświadczyć, że był kiedyś pacyfistą i wierzył, że John Lennon zostanie prezydentem Polski. Hitem konferencji Leppera będą zdjęcia starego traktora, na którym młody Jędrek wyruszał w pole. Podobno do dziś zachowały się na nim pacyfy i takie napisy jak "Seks jest OK" i "Love, Peace and Jabol".
Krzysztof Skiba
Głośno ostatnio o subkulturach młodzieżowych, i to wcale nie z okazji wakacji czy festiwali rockowych. Znawcami i miłośnikami subkultur okazują się wysoko postawieni politycy PiS. Do tej pory sądzono, że jedyną subkulturą odzieżową tolerowaną w kręgach prawicy są karne oddziały moherowych beretów. Teraz okazuje się, że w młodości wielu ulubieńców Jarosława Kaczyńskiego postrzegało świat przez kontrkulturowe okulary.
Wszystko zaczęło się od zadymy wokół nowego wiceprezesa TVP Piotra Farfała. "Wyborcza" odkryła, że ten szkolony przez Młodzież Wszechpolską i rekomendowany przez Romana Giertycha działacz to były nazista i skinhead. Na dowód przytoczono cytaty z pisemka "Front", sygnowanego nazwiskiem Farfała, oraz podpisane przez niego artykuły z faszyzującego "Szczerbca". Poglądy wiceprezesa TVP są mniej więcej takie: Żydzi do gazu, Unia Europejska do gazu, demokracja do gazu, Hitler jest OK. Cóż za miły chłopiec, nieprawdaż? Romek Giertych i jego liga - ależ oni mają kadry! No, złote chłopaki po prostu! Oczywiście Farfał już nie jest neonazistą, bo wie, że jako wiceprezes to z tym gazem musi teraz trochę uważać. Ot, czasem - tak dla jaj - Wildsteinowi pokaże na korytarzu w TVP gaz z zapalniczki i tyle. A to, co pisał dawniej, to "błędy młodości".
Wiceminister kultury Jarosław Sellin bronił Farfała, mówiąc, że każdy w młodym wieku ulega jakimś wpływom, on np. był "zaangażowanym hipisem". Porównywanie neonazisty z hipisami wyśmiali Kora i Kamil Sipowicz w liście do "Wyborczej", wskazując na liczne różnice między tymi subkulturami. Najkrócej mówiąc, hipis kocha świat i kwiatki, a neonazista raczej chciałby dać światu w łeb kijem bejsbolowym.
Sztab polityczny Prawa i Sprawiedliwości doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Giertychowi w swoim gronie raczej ciężko będzie znaleźć kogoś, kto nie bił Cyganów na podwórku. Jeżeli wywali się Farfała, to być może na jego miejsce przyjdzie taki, któremu media wykryją jeszcze coś gorszego, np. torturowanie zwierząt, zbiorowe gwałty czy podpalenia akademików z obcokrajowcami. Postanowiono więc zastosować zupełnie inną taktykę. Aby złagodzić i rozwodnić problem młodzieńczych poglądów Farfała, trust mózgowców prawicy opracował kilka sprytnych chwytów medialnych. Jednym z nich jest kampania ujawnień. Wzorem Jarosława Sellina znani politycy prawicy masowo będą się przyznawać do jakichś małych błędów z czasów młodości i krótkotrwałych związków z różnymi subkulturami młodzieżowymi. Dzięki takim zabiegom udowodni się, że każdy może w szczawim wieku zbłądzić i zadać się z głupkami. Przy okazji politycy prawicy udowodnią, że nie są jednowymiarowi, mają całkiem ludzkie oblicze, a i lekcja poglądowa o subkulturach przyda się nie tylko chłopcom od Ludwika Dorna.
Tygodnik "Wprost" pierwszy w kraju publikuje listę ujawnień subkulturowych czołowych polityków prawicy:
Jacek Kurski - ujawni, że był rastamanem, nosił dredy grubości węża strażackiego wypełnionego wodą i przypalał marihuanę. Wierzył, że Hajle Sellasje zbawi świat, a muzyka Boba Marleya uwolni Polskę od Związku Radzieckiego.
Jarosław Kaczyński - poda do wiadomości, że w piaskownicy przystąpił do grupy gitowców. Zabierał kolegom wiaderka i łopatki, a raz nawet podpierdzielił rowerek. Aż do czwartej klasy podstawówki miał zrobioną długopisem kropkę przy oku, co - jak wiadomo - było symbolem każdego gita.
Przemysław Gosiewski - przyzna się, że w czasach licealnych sympatyzował z punkami. Wąchał po klatkach schodowych butapren i miał pomarańczowego irokeza na głowie wielkości deski do mięsa. Był fanem Dezertera i jeździł na festiwale do Jarocina, gdzie sypiał w namiotach z przypadkowo poznanymi dziewczętami, które uciekły z pielgrzymki.
Tadeusz Cymański - ujawni, że był w podstawówce fanem black metalu. Nosił czarne pióra do pasa i koszulkę z trupią czachą. Był na dwóch zlotach harleyowców, gdzie tak naładował się czarną energią, że ludzie z Hells Angel użyli go jako rury wydechowej w motocyklu. Miał płyty Sleyera, ale teraz się tego wstydzi.
Michał Kamiński i Adam Bielan - poinformują, że w czasach gdy byli nastolatkami, zadawali się z radykalnymi obrońcami zwierząt z Animal Liberation Front. Kamiński oblał farbą futro własnej ciotki, a Bielan uratował kurę, którą babcia chciała ukatrupić na rosół. Do dziś pozostała im sympatia do wszelkich żywych stworzeń, dlatego latem dają się kąsać przez komary, a także nie zabijają pcheł i moli w swoich szafach.
W ramach solidarności koalicyjnej swe subkulturowe korzenie ujawni też Andrzej Lepper. Na specjalnej konferencji prasowej Lepper chce oświadczyć, że był kiedyś pacyfistą i wierzył, że John Lennon zostanie prezydentem Polski. Hitem konferencji Leppera będą zdjęcia starego traktora, na którym młody Jędrek wyruszał w pole. Podobno do dziś zachowały się na nim pacyfy i takie napisy jak "Seks jest OK" i "Love, Peace and Jabol".
Więcej możesz przeczytać w 27/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.