Granica zachodnia II RP zawdzięcza Dmowskiemu niewiele mniej niż wschodnia Piłsudskiemu
Zawsze gdy oglądam kolejną filmową adaptację powieści Roberta Stevensona "Dziwna historia doktora Jekylla i pana Hyde'a", zastanawiam się, czy właściwszym bohaterem tej przypowieści o dwoistości natury ludzkiej nie byłby polityk. W tym zawodzie, jak w rzadko którym, mamy bowiem do czynienia z nieustannym mieszaniem dobra ze złem, zdrowego rozsądku z obsesjami, logiki z absurdalnymi uprzedzeniami i fobiami. Te czynniki dają się odnaleźć w biografii twórcy polskiego nacjonalizmu Romana Dmowskiego.
"Widoczny był plan, według którego na czele świata mają stanąć Stany Zjednoczone, Anglia i Niemcy - wszystkie trzy państwa z mocno zorganizowaną wewnątrz masonerią i mocno opanowane przez Żydów" - pisał Dmowski w wydanej w 1934 r. pracy "Przewrót". Obsesja antysemicka i antymasońska, połączona spoiwem spiskowej teorii dziejów, wedle której wielki kryzys gospodarczy 1929 r. miał być efektem wspomnianego planu, odsłania mroczne oblicze Dmowskiego, którego poglądów z okresu II Rzeczypospolitej próbują dziś bronić jedynie nieliczni epigoni ortodoksyjnej endecji. Narzędziem w rękach masonów i Żydów miał być w wizji Dmowskiego jego odwieczny adwersarz - Józef Piłsudski, który dokonując przewrotu majowego, ostatecznie wepchnął Polskę w ręce jej wrogów. "Dopóki Polska będzie miała to smutne pierwszeństwo w świecie, że jest krajem najbardziej żydowskim, dopóty nie ma mowy o tym, żeby mogła być ona państwem zdrowo rozwijającym się" - przekonywał przywódca Stronnictwa Narodowego. Obarczanie Dmowskiego za bojówkarskie i terrorystyczne akcje Ruchu Narodowo-Radykalnego Falanga wydaje się jednak przesadą, skoro lider Bolesław Piasecki nie uznawał jego zwierzchnictwa i dawał do zrozumienia, że pan Roman nie rozumie ducha nadchodzącej epoki.
Koncepcje Dmowskiego z lat 30. stanowią smutną ilustrację degeneracji przenikliwego umysłu, który kilkadziesiąt lat wcześniej zasłużenie zyskał miano jednego z głównych twórców nowoczesnej polskiej myśli politycznej. Wydana w 1908 r. najważniejsza praca Dmowskiego "Niemcy, Rosja i kwestia Polska" do dziś może uchodzić za wzór chłodnej i w dużym stopniu trafnej analizy geopolitycznej. Wnikliwa analiza narastania imperializmu niemieckiego, któremu towarzyszył proces wasalizacji Austro-Węgier wobec Berlina oraz narastanie kryzysu w państwie carów, doprowadziła Dmowskiego do wniosku stanowiącego wyzwanie dla dominującego w polskiej myśli politycznej XIX w. poglądu, że głównym wrogiem sprawy polskiej jest Rosja. "Zwycięstwo dążeń polskich w Rosji oznaczałoby porozumienie dwóch wielkich szczepów słowiańskich, a co za tym idzie, nowy prąd ożywczy w życiu wewnętrznym państwa i jego zewnętrznej polityce, która stając się szczerze słowiańską, otrzymałaby silne podstawy na zachodzie" - pisał w konkluzjach rozprawy, która wywołała rozłam w Lidze Narodowej i odejście działaczy nie mogących pogodzić antyrosyjskich emocji z bezlitosną logiką wywodów Dmowskiego.
Dmowski próbował - jak na doktora nauk przyrodniczych przystało - racjonalnie analizować świat polityki, jednak okazało się, że Rosjanie nie chcą wzmocnienia własnego państwa przez zawarcie modus vivendi z najbardziej kłopotliwą mniejszością narodową w carskim imperium, czyli z Polakami. Działalność Dmowskiego wybranego głosami Polaków do utworzonej po rewolucji 1905 r. rosyjskiej Dumy nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Konsekwencją tej strategii stała się bratobójcza walka narodowców z socjalistami, którzy próbowali wywołać w Kongresówce rewolucję, a gdy ta zaczęła wygasać - sięgnęli po metody terrorystyczne.
Można wątpić w słuszność geopolitycznych analiz Dmowskiego, ale wysoki poziom jego argumentacji podkreślali nawet jego adwersarze. Merytoryczne przygotowanie i erudycja twórcy Komitetu Narodowego Polskiego zrobiły też spore wrażenie na uczestnikach konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r. Granica zachodnia II RP zawdzięcza Dmowskiemu niewiele mniej niż wschodnia Piłsudskiemu, choć walka o tę pierwszą była mimo powstania wielkopolskiego i powstań śląskich mniej dramatyczna. Inna rzecz, że liczne porażki, jakich Dmowski doznał, bezskutecznie przekonując zachodnich polityków do konieczności wzmocnienia Polski jako czynnika ograniczającego ekspansjonizm niemiecki i rosyjski w Europie Środkowej, zrodziły w nim wspomniane fobie, które podsyciło później zwycięstwo faszyzmu we Włoszech.
Nie wiem, czy pomnik Dmowskiego przy Trakcie Królewskim w Warszawie zostanie odsłonięty. Jeśli tak się stanie, to z pewnością nie będzie to dowód uznania dla jego antysemickich obsesji, podobnie jak stojący przy tym trakcie pomnik Piłsudskiego nie jest formą uhonorowania go za przeprowadzenie zamachu stanu i zlikwidowanie w Polsce demokracji, a usytuowany nieopodal pomnik Wincentego Witosa nie został wzniesiony za krwawe stłumienie przez jego rząd rewolty robotniczej w Krakowie w 1923 r.
"Widoczny był plan, według którego na czele świata mają stanąć Stany Zjednoczone, Anglia i Niemcy - wszystkie trzy państwa z mocno zorganizowaną wewnątrz masonerią i mocno opanowane przez Żydów" - pisał Dmowski w wydanej w 1934 r. pracy "Przewrót". Obsesja antysemicka i antymasońska, połączona spoiwem spiskowej teorii dziejów, wedle której wielki kryzys gospodarczy 1929 r. miał być efektem wspomnianego planu, odsłania mroczne oblicze Dmowskiego, którego poglądów z okresu II Rzeczypospolitej próbują dziś bronić jedynie nieliczni epigoni ortodoksyjnej endecji. Narzędziem w rękach masonów i Żydów miał być w wizji Dmowskiego jego odwieczny adwersarz - Józef Piłsudski, który dokonując przewrotu majowego, ostatecznie wepchnął Polskę w ręce jej wrogów. "Dopóki Polska będzie miała to smutne pierwszeństwo w świecie, że jest krajem najbardziej żydowskim, dopóty nie ma mowy o tym, żeby mogła być ona państwem zdrowo rozwijającym się" - przekonywał przywódca Stronnictwa Narodowego. Obarczanie Dmowskiego za bojówkarskie i terrorystyczne akcje Ruchu Narodowo-Radykalnego Falanga wydaje się jednak przesadą, skoro lider Bolesław Piasecki nie uznawał jego zwierzchnictwa i dawał do zrozumienia, że pan Roman nie rozumie ducha nadchodzącej epoki.
Koncepcje Dmowskiego z lat 30. stanowią smutną ilustrację degeneracji przenikliwego umysłu, który kilkadziesiąt lat wcześniej zasłużenie zyskał miano jednego z głównych twórców nowoczesnej polskiej myśli politycznej. Wydana w 1908 r. najważniejsza praca Dmowskiego "Niemcy, Rosja i kwestia Polska" do dziś może uchodzić za wzór chłodnej i w dużym stopniu trafnej analizy geopolitycznej. Wnikliwa analiza narastania imperializmu niemieckiego, któremu towarzyszył proces wasalizacji Austro-Węgier wobec Berlina oraz narastanie kryzysu w państwie carów, doprowadziła Dmowskiego do wniosku stanowiącego wyzwanie dla dominującego w polskiej myśli politycznej XIX w. poglądu, że głównym wrogiem sprawy polskiej jest Rosja. "Zwycięstwo dążeń polskich w Rosji oznaczałoby porozumienie dwóch wielkich szczepów słowiańskich, a co za tym idzie, nowy prąd ożywczy w życiu wewnętrznym państwa i jego zewnętrznej polityce, która stając się szczerze słowiańską, otrzymałaby silne podstawy na zachodzie" - pisał w konkluzjach rozprawy, która wywołała rozłam w Lidze Narodowej i odejście działaczy nie mogących pogodzić antyrosyjskich emocji z bezlitosną logiką wywodów Dmowskiego.
Dmowski próbował - jak na doktora nauk przyrodniczych przystało - racjonalnie analizować świat polityki, jednak okazało się, że Rosjanie nie chcą wzmocnienia własnego państwa przez zawarcie modus vivendi z najbardziej kłopotliwą mniejszością narodową w carskim imperium, czyli z Polakami. Działalność Dmowskiego wybranego głosami Polaków do utworzonej po rewolucji 1905 r. rosyjskiej Dumy nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Konsekwencją tej strategii stała się bratobójcza walka narodowców z socjalistami, którzy próbowali wywołać w Kongresówce rewolucję, a gdy ta zaczęła wygasać - sięgnęli po metody terrorystyczne.
Można wątpić w słuszność geopolitycznych analiz Dmowskiego, ale wysoki poziom jego argumentacji podkreślali nawet jego adwersarze. Merytoryczne przygotowanie i erudycja twórcy Komitetu Narodowego Polskiego zrobiły też spore wrażenie na uczestnikach konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r. Granica zachodnia II RP zawdzięcza Dmowskiemu niewiele mniej niż wschodnia Piłsudskiemu, choć walka o tę pierwszą była mimo powstania wielkopolskiego i powstań śląskich mniej dramatyczna. Inna rzecz, że liczne porażki, jakich Dmowski doznał, bezskutecznie przekonując zachodnich polityków do konieczności wzmocnienia Polski jako czynnika ograniczającego ekspansjonizm niemiecki i rosyjski w Europie Środkowej, zrodziły w nim wspomniane fobie, które podsyciło później zwycięstwo faszyzmu we Włoszech.
Nie wiem, czy pomnik Dmowskiego przy Trakcie Królewskim w Warszawie zostanie odsłonięty. Jeśli tak się stanie, to z pewnością nie będzie to dowód uznania dla jego antysemickich obsesji, podobnie jak stojący przy tym trakcie pomnik Piłsudskiego nie jest formą uhonorowania go za przeprowadzenie zamachu stanu i zlikwidowanie w Polsce demokracji, a usytuowany nieopodal pomnik Wincentego Witosa nie został wzniesiony za krwawe stłumienie przez jego rząd rewolty robotniczej w Krakowie w 1923 r.
Więcej możesz przeczytać w 45/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.