



Dwóch nieboszczyków w garniturach dryfuje w pontonie na środku Bałtyku. Kurt Wallander, komisarz z Ystad, nie jest zachwycony znaleziskiem, zwłaszcza że trop prowadzi do republik bałtyckich, które próbują się wyrwać z uścisku rosyjskiego niedźwiedzia (jest zima 1991 r.). W Rydze szwedzki policjant doznaje szoku kulturowego (zimne kaloryfery, źle oświetlone ulice, podsłuch w pokoju hotelowym). Od łotewskiego kolegi po fachu słyszy: "wolność odebrała wam wolę". Zaciska jednak zęby i śmiało mierzy się z rzeczywistością, jak z "Psów" Pasikowskiego. Znerwicowany detektyw uczynił z Mankella gwiazdę skandynawskiej literatury. Jak na ironię, Szwecja Wallandera jawi się jako kraj ogarnięty moralnym kryzysem. "Psy z Rygi" to dobra powieść. Szkoda tylko, że choć jest druga w cyklu, u nas ukazuje jako siódma z kolei. Dzięki temu polski czytelnik ma przewagę nad skandynawskim: wie, że komisarz nie porzuci służby i nie zostanie ochroniarzem w fabryce wyrobów gumowych.
Wiesław Chełminiak
Henning Mankell "Psy z Rygi", W.A.B
Więcej możesz przeczytać w 45/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.