Bundeswehrze ciągle jest blisko do tradycji Wehrmachtu
Żadne wyszkolenie żołnierza nie uzupełni tego, co zostało zaniedbane w domu i w szkole - tak skomentował makabryczne zabawy żołnierzy Bundeswehry z ludzkimi szczątkami w Afganistanie Rainer Arnold, ekspert SPD ds. polityki obronnej. Czy zachowanie młodych Niemców należy traktować wyłącznie jako wyraz braku kindersztuby?
W Niemczech trwa dyskusja o wprowadzeniu armii zawodowej. Konserwatywne CDU i CSU oraz socjaldemokratyczna SPD są temu przeciwne. Opozycja - postkomunistyczna i lewacka, jak i liberalna - jest odmiennego zdania.
W końcu lat 90. przez Niemcy przetoczyła się fala oburzenia na coraz częstsze wypadki infiltrowania żołnierzy przez organizacje neonazistowskie. W koszarach w całym kraju, ale głównie w dawnej NRD, wykryto materiały propagandowe i płyty z nagraniami utworów gloryfikujących III Rzeszę. Wybuchł skandal, nie brakowało głosów, że w kraju obciążonym tak wielką zbrodnią jak hitleryzm nie wolno wprowadzać armii zawodowej, bo jako armia ochotnicza przyciągać będzie sympatyków skrajnej prawicy, wrogich wobec cudzoziemców, sięgających po wzory z ponurej przeszłości.
W Afganistanie służą głównie żołnierze zawodowi, przeszkoleni na okoliczność przebywania w obcym środowisku. I Bundeswehra jest z tego szkolenia dumna. Na przykład z tego, że wydano poradnik dla uczestników akcji w Kongo, w którym znalazł się rozdział "Strach przed czarownicami i duchami". Żołnierze Bundeswehry nie są jednak wzorem do naśladowania. Przeciwnie - pogarda dla ludzkich zwłok i malowanie na pojazdach symboli Wehrmachtu budzi pozaprzeszłe skojarzenia. Czy niemieckim żołnierzom śni się sen o sukcesach Africa Korps? A może elitarne jednostki Bundeswehry są zarażone bakcylem pychy i manii wielkości. Wielkości Niemiec.
Na razie niemieccy żołnierze w Afganistanie mogą się wykazać tylko ekscesami. Są ulokowani w bezpiecznej, północnej części kraju, mają zakaz opuszczania baz. Brytyjska gazeta "The Daily Telegraph" zestawiła tekst o wybrykach niemieckich żołnierzy z artykułem o polskich spadochroniarzach kierowanych do Afganistanu. Polscy żołnierze zostali uznani za znakomitych i odpowiedzialnych. Polska, która była historycznie wciąż napadana przez swoich sąsiadów, traktuje członkostwo w NATO i wynikające stąd zobowiązania jako życiowo ważną dla kraju politykę bezpieczeństwa - pisze gazeta.
Polska zawodowa armia nie budzi ani u nas w kraju, ani poza granicami obaw, że może się kiedyś stać zagrożeniem. Bundeswehrze zaś ciągle jest blisko do tradycji Wehrmachtu.
W Niemczech trwa dyskusja o wprowadzeniu armii zawodowej. Konserwatywne CDU i CSU oraz socjaldemokratyczna SPD są temu przeciwne. Opozycja - postkomunistyczna i lewacka, jak i liberalna - jest odmiennego zdania.
W końcu lat 90. przez Niemcy przetoczyła się fala oburzenia na coraz częstsze wypadki infiltrowania żołnierzy przez organizacje neonazistowskie. W koszarach w całym kraju, ale głównie w dawnej NRD, wykryto materiały propagandowe i płyty z nagraniami utworów gloryfikujących III Rzeszę. Wybuchł skandal, nie brakowało głosów, że w kraju obciążonym tak wielką zbrodnią jak hitleryzm nie wolno wprowadzać armii zawodowej, bo jako armia ochotnicza przyciągać będzie sympatyków skrajnej prawicy, wrogich wobec cudzoziemców, sięgających po wzory z ponurej przeszłości.
W Afganistanie służą głównie żołnierze zawodowi, przeszkoleni na okoliczność przebywania w obcym środowisku. I Bundeswehra jest z tego szkolenia dumna. Na przykład z tego, że wydano poradnik dla uczestników akcji w Kongo, w którym znalazł się rozdział "Strach przed czarownicami i duchami". Żołnierze Bundeswehry nie są jednak wzorem do naśladowania. Przeciwnie - pogarda dla ludzkich zwłok i malowanie na pojazdach symboli Wehrmachtu budzi pozaprzeszłe skojarzenia. Czy niemieckim żołnierzom śni się sen o sukcesach Africa Korps? A może elitarne jednostki Bundeswehry są zarażone bakcylem pychy i manii wielkości. Wielkości Niemiec.
Na razie niemieccy żołnierze w Afganistanie mogą się wykazać tylko ekscesami. Są ulokowani w bezpiecznej, północnej części kraju, mają zakaz opuszczania baz. Brytyjska gazeta "The Daily Telegraph" zestawiła tekst o wybrykach niemieckich żołnierzy z artykułem o polskich spadochroniarzach kierowanych do Afganistanu. Polscy żołnierze zostali uznani za znakomitych i odpowiedzialnych. Polska, która była historycznie wciąż napadana przez swoich sąsiadów, traktuje członkostwo w NATO i wynikające stąd zobowiązania jako życiowo ważną dla kraju politykę bezpieczeństwa - pisze gazeta.
Polska zawodowa armia nie budzi ani u nas w kraju, ani poza granicami obaw, że może się kiedyś stać zagrożeniem. Bundeswehrze zaś ciągle jest blisko do tradycji Wehrmachtu.
Więcej możesz przeczytać w 45/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.