Piłsudski użył socjalizmu do odzyskania niepodległości. Lenin hasła niepodległości użył do realizacji bolszewickiej utopii
Kiedy zdobędę Moskwę, każę na murze Kremla napisać: "Zakazuje się mówić po rosyjsku?" - tak wspominał Bogusław Miedziński jedną z rozmów z Józefem Piłsudskim u progu I wojny światowej. Mówiący te słowa nie był ani wodzem armii, ani przywódcą państwowym, zaledwie liderem niewielkiej partii - Polskiej Partii Socjalistycznej, i przywódcą małego, uznawanego za terrorystyczny, ruchu strzeleckiego w Galicji, biednej prowincji imperium Austro-Węgierskiego. Był również najprawdopodobniej współpracownikiem austriackiego wywiadu.
Ktoś słuchający wówczas Piłsudskiego mógł pomyśleć, że ten zwariował i popadł w chorobliwą megalomanię. Podobnie jak w czoło pukali się słuchacze jego wykładu wygłoszonego w Paryżu w lutym 1914 r., kiedy Piłsudski w obecności polskich i rosyjskich socjalistów wywodził, że w przyszłej wojnie (w którą mało kto wierzył) zwycięstwo będzie szło "z zachodu na wschód", czyli że Niemcy pokonają Rosję, a same zostaną pobite przez ententę. W rozmowie z Walerym Sławkiem Piłsudski uzupełnił ten obraz stwierdzeniem, że Rosja zostanie rozbita wewnętrznie przez nieuchronną rewolucję.
Rewolucjonista
Józef Piłsudski był wówczas postrzegany przez tych nielicznych polityków, którzy zwracali na niego uwagę, jako socjalista, rewolucjonista i lewicowiec, jako partner Lenina i socjalistów niemieckich. A socjalista w ówczesnej Europie znaczyło: wywrotowiec i bandyta. Na dodatek ten wywrotowiec najbardziej stałym i konsekwentnym motywem swojej działalności uczynił nie walkę o prawa socjalne, bo ta była mu dosyć obojętna, ale walkę z caratem i rosyjskim imperium. "Nazwałem siebie socjalistą w 1884 r. - napisał Piłsudski w głośnym artykule "Jak zostałem socjalistą". - Mówię, nazwałem, bo nie oznaczało to wcale nabycia niezłomnych i utrwalonych przekonań o słuszności idei socjalistycznej. (...) Uległem modzie na socjalizm, którą nam przywieźli starsi koledzy, studenci Uniwersytetu Petersburskiego. (...). Gdybym się wówczas spotkał z socjalizmem warszawskim, negującym otwarcie sprawy narodowościowe, (...) odrzuciłbym ideę socjalistyczną". Jest w cytowanym tekście, który powstał w roku 1904, dużo o walce Narodnej Woli przeciwko caratowi i niewiele o prawach socjalnych. Trudno się nie zgodzić z Romanem Dmowskim, oponentem ideowym Piłsudskiego, który po lekturze tego artykułu stwierdził, że Piłsudski właściwie socjalistą nie jest. Ale też można zauważyć podobieństwo toku myślenia Piłsudskiego i Lenina. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy powstał tekst Piłsudskiego, w atmosferze fermentu poprzedzającego rewolucję 1905 r. formuje się koncepcja Włodzimierza Uljanowa - Lenina powołania kadrowej partii zawodowych rewolucjonistów, którzy przejmą władzę w Rosji. Taką kadrową partię zakłada również Piłsudski, formując Organizację Bojową PPS, a potem, już w czasie I wojny światowej - Legiony.
Obaj - Piłsudski i Lenin - widzieli, że robotnicy i ruch rewolucyjny są najbardziej dynamiczną siłą polityczną owego czasu. I chcieli ten ruch wykorzystać. Piłsudski - do odbudowy niepodległości Polski, a Lenin - do przejęcia w Rosji władzy i zbudowania socjalistycznej utopii. U progu I wojny światowej byli w istocie sojusznikami. Celem zarówno Piłsudskiego, jak i Lenina było obalenie caratu. Co więcej, przywódca bolszewików deklarował, że narody Imperium Rosyjskiego będą miały prawo do samookreślenia i oderwania się od Rosji. Trudno nie zauważyć, że późniejsze zdefiniowanie tego prawa jako prawa proletariatu, a opinię proletariatu z definicji wyraża tylko partia bolszewicka (to nie szyderstwo, ale dość wierne oddanie oficjalnego języka bolszewików), znacznie ograniczało prawo narodów do czegokolwiek. W każdym razie, o ile Piłsudski używał utopii socjalistycznej do realizacji celów niepodległościowych, o tyle Lenin jako przywódca Sowietów używał hasła niepodległości jako instrumentu realizacji bolszewickiej utopii. W 1914 r. Piłsudski i Lenin byli sojusznikami. Po październiku 1917 r. staną się najbardziej zaciekłymi wrogami.
Niepodległość
Walka o niepodległość, Legiony, aresztowanie w twierdzy magdeburskiej, rozmowy ze współpracownikami, którym mówił, że "rewolucja w Rosji mu się spóźnia", są opisane w literaturze historycznej. Podobnie jak podróż Lenina do Rosji w zaplombowanym wagonie przez Szwecję i Finlandię oraz wybuch rewolucji bolszewickiej. Drogi Piłsudskiego i Lenina miały się skrzyżować wkrótce. Tym razem jako przywódców państw toczących śmiertelną walkę o przyszłość Europy. "Piłsudski znał Rosję. Znał też z autopsji tych, którzy siłą przejęli w niej władzę - pisze biograf marszałka Włodzimierz Suleja. - Charakterystyczne, że z lekceważeniem traktował Trockiego. Wrogiem naprawdę niebezpiecznym był dlań Lenin". Ale sytuacja, w jakiej znalazł się naczelnik państwa, nie była łatwa. W latach 1919-1920 Piłsudski stał wobec wyboru: czy popierać "białą" Rosję Denikina i Wrangla, czy czekać, aż Rosjanie wykrwawią się w koszmarnej wojnie domowej. Na poparcie białych naciskali sojusznicy zachodni, naciskali też potężni w kraju i za granicą narodowi demokraci. Dodać wypada, że nikt na świecie nie wierzył w trwałość bolszewickiego eksperymentu. Prawie nikt, bo Piłsudski miał świadomość, że pod władzą Lenina Rosja może powrócić do dawnej potęgi szybciej, niż by się mogło wydawać. Znając stosunek Piłsudskiego do Rosji, nietrudno się domyś-lić, że mimo nacisków i oczywistego obrzydzenia do bolszewizmu naczelnik wybrał wyczekiwanie. Ale był to wybór z natury swojej taktyczny. Z dwóch powodów. Pierwszym i najważniejszym była niechęć samych bolszewików do pokoju. Deklaracje Lenina i tzw. propozycje pokojowe bolszewickiego ministra spraw zagranicznych hrabiego Cziczerina były warte funta kłaków. Dość pamiętać, że proponując rozmowy pokojowe w 1919 r., uznawane przez komunistyczną historiografię sowiecką i polską, a także przez wielu historyków na Zachodzie za uczciwe, Cziczerin występował jako... reprezentant "polskiego ludu pracującego miast i wsi". Nie było też podczas tych rozmów mowy o granicach. A Armia Czerwona posuwała się nieustannie na zachód, zajmując obszary opuszczane przez wojska niemieckie. Doszło do pierwszych starć zbrojnych. Naczelnik państwa miał przy tym świadomość, że Lenin "nie tylko zawrze każdą umowę, każdy sojusz, jeśli mu to choć pięć minut będzie na rękę, i nie tylko złamie go, gdy mu to na rękę być przestanie, ale jeszcze i partnera oskarży, że to on go perfidnie oszukał". Należało więc wykorzystać nacisk Francji i Wielkiej Brytanii, by pomóc Denikinowi i Wranglowi przynajmniej dla uzyskania pomocy aliantów w nieuchronnej wojnie z bolszewikami. Rozmowy z przywódcami białych szły jak po grudzie. W chwili gdy odnosili sukcesy, nie byli skłonni nawet do uznania niepodległości Polski. Kiedy zaś przegrywali, przejawiali postawę doskonale zilustrowaną przez zapis rozmowy wysłannika Piłsudskiego Henryka Józewskiego, który od jednego z generałów Wrangla usłyszał, że Rosja nigdy Polsce nie wybaczy zniszczenia soboru na placu Saskim w Warszawie. Konieczność lawirowania między bolszewikami a białymi, między aliantami zachodnimi a własnymi przyjaciółmi politycznymi, którzy uważali rewolucję za "interesujący eksperyment", sprawiły, że Piłsudski był oskarżany o działanie w interesie Lenina. Prasa Narodowej Demokracji w trakcie wojny 1920 r. oskarżała naczelnego wodza armii polskiej o to, że ma tajną linię telefoniczną, przez którą rozmawia z Trockim i Leninem. Socjaliści, dawni przyjaciele Piłsudskiego, oskarżali go z kolei o dławienie rewolucji proletariackiej. Oskarżenia zamilkły, kiedy w sierpniu 1920 r. pod Warszawą Polacy rozgromili bolszewików. Przede wszystkim dlatego, że socjaliści zdołali się przekonać, jak wygląda ustrój powszechnej szczęśliwości, niesiony na bagnetach Armii Czerwonej, a biali Rosjanie otrzymujący wielekroć większą pomoc Zachodu niż Piłsudski zostali rozgromieni przez bolszewików. Z perspektywy historii okazało się, że jedynym realnym przeciwnikiem Lenina był Piłsudski. Był tym, który lepiej od innych zrozumiał istotę systemu bolszewickiego. A przede wszystkim był tym, kto znakomicie rozumiał sposób myślenia i działania bolszewików. Miał wśród nich starych znajomych; czołowi piłsudczycy - jak przebywający na zasłaniu w Orle Aleksander Prystor - byli nawet członkami lokalnych sowietów w początkach rewolucji. Zarazem jednak był Piłsudski polskim państwowcem i antydoktrynerem. Zapewne jego socjalistyczna przeszłość ułatwiła mu walkę z Leninem. Podstawowymi atutami Piłsudskiego były jednak wizjonerstwo i zdolność przewidywania biegu wydarzeń, które pozwoliły mu wygrać "osiemnastą najważniejszą bitwę w dziejach świata" i powstrzymać komunizm w granicach Rosji na dwadzieścia lat. Przegrała wizja Piłsudskiego federacji wschodnioeuropejskiej, ale dzisiejsze dzieje tych państw, których niepodległość ocalił Piłsudski pod Warszawą, i ich łatwość w adoptowaniu się do norm Zachodu wskazują, iż w starciu z Leninem naczelnik państwa okazał się z perspektywy historii zwycięzcą.
Ktoś słuchający wówczas Piłsudskiego mógł pomyśleć, że ten zwariował i popadł w chorobliwą megalomanię. Podobnie jak w czoło pukali się słuchacze jego wykładu wygłoszonego w Paryżu w lutym 1914 r., kiedy Piłsudski w obecności polskich i rosyjskich socjalistów wywodził, że w przyszłej wojnie (w którą mało kto wierzył) zwycięstwo będzie szło "z zachodu na wschód", czyli że Niemcy pokonają Rosję, a same zostaną pobite przez ententę. W rozmowie z Walerym Sławkiem Piłsudski uzupełnił ten obraz stwierdzeniem, że Rosja zostanie rozbita wewnętrznie przez nieuchronną rewolucję.
Rewolucjonista
Józef Piłsudski był wówczas postrzegany przez tych nielicznych polityków, którzy zwracali na niego uwagę, jako socjalista, rewolucjonista i lewicowiec, jako partner Lenina i socjalistów niemieckich. A socjalista w ówczesnej Europie znaczyło: wywrotowiec i bandyta. Na dodatek ten wywrotowiec najbardziej stałym i konsekwentnym motywem swojej działalności uczynił nie walkę o prawa socjalne, bo ta była mu dosyć obojętna, ale walkę z caratem i rosyjskim imperium. "Nazwałem siebie socjalistą w 1884 r. - napisał Piłsudski w głośnym artykule "Jak zostałem socjalistą". - Mówię, nazwałem, bo nie oznaczało to wcale nabycia niezłomnych i utrwalonych przekonań o słuszności idei socjalistycznej. (...) Uległem modzie na socjalizm, którą nam przywieźli starsi koledzy, studenci Uniwersytetu Petersburskiego. (...). Gdybym się wówczas spotkał z socjalizmem warszawskim, negującym otwarcie sprawy narodowościowe, (...) odrzuciłbym ideę socjalistyczną". Jest w cytowanym tekście, który powstał w roku 1904, dużo o walce Narodnej Woli przeciwko caratowi i niewiele o prawach socjalnych. Trudno się nie zgodzić z Romanem Dmowskim, oponentem ideowym Piłsudskiego, który po lekturze tego artykułu stwierdził, że Piłsudski właściwie socjalistą nie jest. Ale też można zauważyć podobieństwo toku myślenia Piłsudskiego i Lenina. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy powstał tekst Piłsudskiego, w atmosferze fermentu poprzedzającego rewolucję 1905 r. formuje się koncepcja Włodzimierza Uljanowa - Lenina powołania kadrowej partii zawodowych rewolucjonistów, którzy przejmą władzę w Rosji. Taką kadrową partię zakłada również Piłsudski, formując Organizację Bojową PPS, a potem, już w czasie I wojny światowej - Legiony.
Obaj - Piłsudski i Lenin - widzieli, że robotnicy i ruch rewolucyjny są najbardziej dynamiczną siłą polityczną owego czasu. I chcieli ten ruch wykorzystać. Piłsudski - do odbudowy niepodległości Polski, a Lenin - do przejęcia w Rosji władzy i zbudowania socjalistycznej utopii. U progu I wojny światowej byli w istocie sojusznikami. Celem zarówno Piłsudskiego, jak i Lenina było obalenie caratu. Co więcej, przywódca bolszewików deklarował, że narody Imperium Rosyjskiego będą miały prawo do samookreślenia i oderwania się od Rosji. Trudno nie zauważyć, że późniejsze zdefiniowanie tego prawa jako prawa proletariatu, a opinię proletariatu z definicji wyraża tylko partia bolszewicka (to nie szyderstwo, ale dość wierne oddanie oficjalnego języka bolszewików), znacznie ograniczało prawo narodów do czegokolwiek. W każdym razie, o ile Piłsudski używał utopii socjalistycznej do realizacji celów niepodległościowych, o tyle Lenin jako przywódca Sowietów używał hasła niepodległości jako instrumentu realizacji bolszewickiej utopii. W 1914 r. Piłsudski i Lenin byli sojusznikami. Po październiku 1917 r. staną się najbardziej zaciekłymi wrogami.
Niepodległość
Walka o niepodległość, Legiony, aresztowanie w twierdzy magdeburskiej, rozmowy ze współpracownikami, którym mówił, że "rewolucja w Rosji mu się spóźnia", są opisane w literaturze historycznej. Podobnie jak podróż Lenina do Rosji w zaplombowanym wagonie przez Szwecję i Finlandię oraz wybuch rewolucji bolszewickiej. Drogi Piłsudskiego i Lenina miały się skrzyżować wkrótce. Tym razem jako przywódców państw toczących śmiertelną walkę o przyszłość Europy. "Piłsudski znał Rosję. Znał też z autopsji tych, którzy siłą przejęli w niej władzę - pisze biograf marszałka Włodzimierz Suleja. - Charakterystyczne, że z lekceważeniem traktował Trockiego. Wrogiem naprawdę niebezpiecznym był dlań Lenin". Ale sytuacja, w jakiej znalazł się naczelnik państwa, nie była łatwa. W latach 1919-1920 Piłsudski stał wobec wyboru: czy popierać "białą" Rosję Denikina i Wrangla, czy czekać, aż Rosjanie wykrwawią się w koszmarnej wojnie domowej. Na poparcie białych naciskali sojusznicy zachodni, naciskali też potężni w kraju i za granicą narodowi demokraci. Dodać wypada, że nikt na świecie nie wierzył w trwałość bolszewickiego eksperymentu. Prawie nikt, bo Piłsudski miał świadomość, że pod władzą Lenina Rosja może powrócić do dawnej potęgi szybciej, niż by się mogło wydawać. Znając stosunek Piłsudskiego do Rosji, nietrudno się domyś-lić, że mimo nacisków i oczywistego obrzydzenia do bolszewizmu naczelnik wybrał wyczekiwanie. Ale był to wybór z natury swojej taktyczny. Z dwóch powodów. Pierwszym i najważniejszym była niechęć samych bolszewików do pokoju. Deklaracje Lenina i tzw. propozycje pokojowe bolszewickiego ministra spraw zagranicznych hrabiego Cziczerina były warte funta kłaków. Dość pamiętać, że proponując rozmowy pokojowe w 1919 r., uznawane przez komunistyczną historiografię sowiecką i polską, a także przez wielu historyków na Zachodzie za uczciwe, Cziczerin występował jako... reprezentant "polskiego ludu pracującego miast i wsi". Nie było też podczas tych rozmów mowy o granicach. A Armia Czerwona posuwała się nieustannie na zachód, zajmując obszary opuszczane przez wojska niemieckie. Doszło do pierwszych starć zbrojnych. Naczelnik państwa miał przy tym świadomość, że Lenin "nie tylko zawrze każdą umowę, każdy sojusz, jeśli mu to choć pięć minut będzie na rękę, i nie tylko złamie go, gdy mu to na rękę być przestanie, ale jeszcze i partnera oskarży, że to on go perfidnie oszukał". Należało więc wykorzystać nacisk Francji i Wielkiej Brytanii, by pomóc Denikinowi i Wranglowi przynajmniej dla uzyskania pomocy aliantów w nieuchronnej wojnie z bolszewikami. Rozmowy z przywódcami białych szły jak po grudzie. W chwili gdy odnosili sukcesy, nie byli skłonni nawet do uznania niepodległości Polski. Kiedy zaś przegrywali, przejawiali postawę doskonale zilustrowaną przez zapis rozmowy wysłannika Piłsudskiego Henryka Józewskiego, który od jednego z generałów Wrangla usłyszał, że Rosja nigdy Polsce nie wybaczy zniszczenia soboru na placu Saskim w Warszawie. Konieczność lawirowania między bolszewikami a białymi, między aliantami zachodnimi a własnymi przyjaciółmi politycznymi, którzy uważali rewolucję za "interesujący eksperyment", sprawiły, że Piłsudski był oskarżany o działanie w interesie Lenina. Prasa Narodowej Demokracji w trakcie wojny 1920 r. oskarżała naczelnego wodza armii polskiej o to, że ma tajną linię telefoniczną, przez którą rozmawia z Trockim i Leninem. Socjaliści, dawni przyjaciele Piłsudskiego, oskarżali go z kolei o dławienie rewolucji proletariackiej. Oskarżenia zamilkły, kiedy w sierpniu 1920 r. pod Warszawą Polacy rozgromili bolszewików. Przede wszystkim dlatego, że socjaliści zdołali się przekonać, jak wygląda ustrój powszechnej szczęśliwości, niesiony na bagnetach Armii Czerwonej, a biali Rosjanie otrzymujący wielekroć większą pomoc Zachodu niż Piłsudski zostali rozgromieni przez bolszewików. Z perspektywy historii okazało się, że jedynym realnym przeciwnikiem Lenina był Piłsudski. Był tym, który lepiej od innych zrozumiał istotę systemu bolszewickiego. A przede wszystkim był tym, kto znakomicie rozumiał sposób myślenia i działania bolszewików. Miał wśród nich starych znajomych; czołowi piłsudczycy - jak przebywający na zasłaniu w Orle Aleksander Prystor - byli nawet członkami lokalnych sowietów w początkach rewolucji. Zarazem jednak był Piłsudski polskim państwowcem i antydoktrynerem. Zapewne jego socjalistyczna przeszłość ułatwiła mu walkę z Leninem. Podstawowymi atutami Piłsudskiego były jednak wizjonerstwo i zdolność przewidywania biegu wydarzeń, które pozwoliły mu wygrać "osiemnastą najważniejszą bitwę w dziejach świata" i powstrzymać komunizm w granicach Rosji na dwadzieścia lat. Przegrała wizja Piłsudskiego federacji wschodnioeuropejskiej, ale dzisiejsze dzieje tych państw, których niepodległość ocalił Piłsudski pod Warszawą, i ich łatwość w adoptowaniu się do norm Zachodu wskazują, iż w starciu z Leninem naczelnik państwa okazał się z perspektywy historii zwycięzcą.
Więcej możesz przeczytać w 45/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.