Chadecy robią wszystko, by następne wybory wygrał lewicowy kanclerz Co by się stało, gdyby wrzucić Angelę Merkel do klatki z lwami? Pięć minut później lwy byłyby martwe - żartują zwolennicy przewodniczącej CDU. - Merkel jest inteligentna i świadoma swej siły. Jeśli będzie kontrkandydatem Schroedera, wszyscy chadecy, z CSU włącznie, będą zmuszeni ją poprzeć - zauważa Rita Sussmuth z CDU, była przewodnicząca Bundestagu. Na razie jednak kanclerz Schroeder zaciera ręce. Ani kryzys ekonomiczny, ani niezbyt udane próby ćwierćliberalnych reform dokonywane przez SPD nie prowadzą do politycznego pogrzebu SPD. Socjaliści z radością przyglądają się, jak obdarzona charyzmą starej komody przywódczyni niemieckiej chadecji ciągnie tę formację do roli wiecznej i słabej opozycji.
Zabić królową
"Dziękuję za zaufanie, będę się starała zamienić je w czyn" - obiecała Angela Merkel, odbierając gratulacje po kolejnym zwycięstwie w wyborach przewodniczącego CDU. Merkel nie ma jednak zbyt wielu powodów do radości. Poparcie dla niej w partii spada. W 2000 r. głosowało na nią 95,9 proc. uczestników zjazdu CDU, w 2002 r. - 93,7 proc., a w 2004 r. - 88,4 proc. W chadecji mówi się o męskim spisku przeciw przewodniczącej. Mieli go zawiązać premier Hesji Roland Koch, premier Dolnej Saksonii Christian Wulff, premier Saary Peter Muller i szef frakcji CDU w Landtagu Badenii-Wirtembergii Gunther Oettinger.
Największym przeciwnikiem Angeli Merkel jest jednak premier Bawarii Edmund Stoiber, szef siostrzanej CSU. On sam nazwał spekulacje o spisku bzdurą i wezwał prawicę do zwarcia szeregów. Tyle że to właśnie Stoiber dwa lata temu pozbawił Merkel możliwości startu w wyborach przeciw Gerhardowi Schroederowi. Mimo że sam wtedy przegrał, nie składa broni.
- Oczywiście, jest możliwe, że kandydatem na kanclerza zostanie Angela Merkel, tak samo jak nie jest wykluczone, że Bayern Monachium zdobędzie mistrzostwo Niemiec - pokpiwa sekretarz generalny CSU Markus Sšder. Zarząd tej partii uważa, że tylko zastosowanie bawarskich rozwiązań w całej RFN może zapewnić Niemcom świetlaną przyszłość. Na drodze do osiągnięcia tego celu stoi szefowa CDU. Politykom z katolickiej Bawarii nie podoba się w Merkel wszystko: że jest zbyt miękka i bez pomysłów, że jest protestantką i że pochodzi z byłej NRD, wreszcie - że jest kobietą. Horst Seehofer z CSU, były minister zdrowia w rządzie Helmuta Kohla, przekonywał chadeckich kolegów: "Kto ją wspiera, już przegrał".
Seehofer zrzekł się ostatnio funkcji wiceszefa frakcji CDU/CSU na znak protestu przeciw kompromisowi jego partii z CDU w sprawie reformy służby zdrowia. Wcześniej ustąpił ze stanowiska Friedrich Merz, również wiceprzewodniczący chadeków w Bundestagu. Seehofer i Merz są zwolennikami Stoibera, więc Merkel pożegnała ich bez żalu. Prasowym przebojem była informacja, że Stoiber w partyjnym gronie nazwał Angelę Merkel i lidera FDP Guida Westerwellego "duetem bez przyszłości", który "nie dorasta Schroederowi i Fischerowi do pięt".
Choć Merkel i Westerwelle są na ty, ich partiom daleko do programowego zbliżenia. CDU i FDP różnią poglądy na temat polityki podatkowej, systemu ubezpieczeń i opieki zdrowotnej, bezpieczeństwa oraz polityki imigracyjnej. Liberałowie chcieliby drastycznego programu oddłużenia państwa, obniżenia podatków, usamodzielnienia uniwersytetów, zniesienia ustawy zabraniającej stosowania technik genetycznych oraz uczynienia z Niemiec centrum naukowo-badawczego. Są także drobniejsze problemy, które nabierają szczególnego znaczenia: chadecy chcieliby unieważnić ustawę przeforsowaną przez koalicję SPD-Zieloni o związkach homoseksualnych, a tego szef FDP Guido Westerwelle nie zaakceptuje ze względów osobistych.
Bez "Guidomobilu" prawica nie ma co marzyć o pozbawieniu władzy Schroedera. Chadecy robią wszystko, by następne wybory wygrał lewicowy kanclerz: członkowie CDU nie chcą Stoibera, a politycy CSU nie akceptują Merkel, trwonią popularność zdobytą dzięki dokuczliwym reformom, nie potrafią się dogadać z liberałami i ryzykują konflikty międzynarodowe. Słowem, w rządzącej niegdyś przez 16 lat koalicji CDU/CSU-FDP nie gra dziś nic.
Czarny koń
Zniwelować podziały i odegrać rolę czarnego konia mógłby Christian Wulff. Ten 45-letni prawnik pozbawił socjaldemokratów władzy w rodzinnym landzie Schroedera i w marcu 2003 r. stanął na czele rządu Dolnej Saksonii. Jest przedstawicielem nowego pokolenia, nie uwikłanym w aferę Kohla, symbolizuje sukces, a na dodatek ma odpowiednią aparycję. Niestety, Wulff znalazł się na liście "męskiego spisku" przeciw Merkel, co na razie może mu utrudnić wspinaczkę na wyższe szczeble polityki. Jego nazwisko należy jednak zapamiętać. Być może w ostatniej chwili CDU zdecyduje się na niego postawić.
Ameryka nad Szprewą
Większość Niemców nie widzi Angeli Merkel w roli kanclerza. Być może na ich opinię wpływa ciągłe naigrawanie się w mediach z jej urody i sposobu ubierania się, co nie zmienia faktu, że oprócz pokonania wrogów musi przekonać do siebie opinię publiczną. Zamierza to zrobić, powielając taktykę wyborczą George'a W. Busha. Prezydent USA postawił na wartości chrześcijańskie oraz miłość do ojczyzny. Merkel również roznieca debatę na temat "chrześcijańskiego patriotyzmu" i "wolnościowej kultury demokratycznej".
Kanclerz Gerhard Schroeder ostrzega, że od upolitycznienia patriotyzmu niedaleko do populizmu. Chadecy najpierw skrytykowali go za odmowę udziału w interwencji w Iraku, a teraz mówią: tolerancja - tak, ale tylko z uznaniem wyższości niemieckiej kultury. Międzynarodowe skutki takiego zachowania są trudne do przewidzenia. O ile ekipa SPD i Zielonych nie ma nic przeciw przyjęciu Turcji do UE po spełnieniu przez ten kraj określonych warunków, CDU/CSU domaga się deklaracji, że unia może zaproponować Turcji wyłącznie "uprzywilejowane partnerstwo". Merkel, która przyznała, że jej dziadek był Polakiem, poparła projekt budowy Centrum przeciw Wypędzeniom według pomysłu Eriki Steinbach. Wygląda na to, że głosy wyborców opowiadających się za tego typu rozwiązaniami mają dziś większe znaczenie niż ponadgraniczne dysonanse.
Kryzys niemieckiej chadecji budzi coraz większy niepokój wśród europejskiej centroprawicy. CDU odgrywała rolę lokomotywy politycznej w Europejskiej Partii Ludowej. Od zawsze najsilniejsza i najbogatsza kształtowała poglądy prawego skrzydła polityki europejskiej. Odejście Helmuta Kohla i wyborczą porażkę CDU uznano za incydent. "Wyborcy są zmęczeni szesnastoma latami chadeckich rządów" - głosili eksperci. Gdy jednak nieudolna polityka Schroedera nie wpłynęła na sukces Angeli Merkel, wypada zapytać, czy przypadkiem chadecy nie znaleźli się w ślepym zaułku, tracąc wyrazistość programową. Europejska prawica ma okazję, by wrócić do władzy. Czekają na nią ci, którzy chcą, by Europa była równie silna jak USA. Nie pozyska się jednak ich poparcia, wdziewając czerwony kapturek pseudoopiekuńczego państwa.
"Dziękuję za zaufanie, będę się starała zamienić je w czyn" - obiecała Angela Merkel, odbierając gratulacje po kolejnym zwycięstwie w wyborach przewodniczącego CDU. Merkel nie ma jednak zbyt wielu powodów do radości. Poparcie dla niej w partii spada. W 2000 r. głosowało na nią 95,9 proc. uczestników zjazdu CDU, w 2002 r. - 93,7 proc., a w 2004 r. - 88,4 proc. W chadecji mówi się o męskim spisku przeciw przewodniczącej. Mieli go zawiązać premier Hesji Roland Koch, premier Dolnej Saksonii Christian Wulff, premier Saary Peter Muller i szef frakcji CDU w Landtagu Badenii-Wirtembergii Gunther Oettinger.
Największym przeciwnikiem Angeli Merkel jest jednak premier Bawarii Edmund Stoiber, szef siostrzanej CSU. On sam nazwał spekulacje o spisku bzdurą i wezwał prawicę do zwarcia szeregów. Tyle że to właśnie Stoiber dwa lata temu pozbawił Merkel możliwości startu w wyborach przeciw Gerhardowi Schroederowi. Mimo że sam wtedy przegrał, nie składa broni.
- Oczywiście, jest możliwe, że kandydatem na kanclerza zostanie Angela Merkel, tak samo jak nie jest wykluczone, że Bayern Monachium zdobędzie mistrzostwo Niemiec - pokpiwa sekretarz generalny CSU Markus Sšder. Zarząd tej partii uważa, że tylko zastosowanie bawarskich rozwiązań w całej RFN może zapewnić Niemcom świetlaną przyszłość. Na drodze do osiągnięcia tego celu stoi szefowa CDU. Politykom z katolickiej Bawarii nie podoba się w Merkel wszystko: że jest zbyt miękka i bez pomysłów, że jest protestantką i że pochodzi z byłej NRD, wreszcie - że jest kobietą. Horst Seehofer z CSU, były minister zdrowia w rządzie Helmuta Kohla, przekonywał chadeckich kolegów: "Kto ją wspiera, już przegrał".
Seehofer zrzekł się ostatnio funkcji wiceszefa frakcji CDU/CSU na znak protestu przeciw kompromisowi jego partii z CDU w sprawie reformy służby zdrowia. Wcześniej ustąpił ze stanowiska Friedrich Merz, również wiceprzewodniczący chadeków w Bundestagu. Seehofer i Merz są zwolennikami Stoibera, więc Merkel pożegnała ich bez żalu. Prasowym przebojem była informacja, że Stoiber w partyjnym gronie nazwał Angelę Merkel i lidera FDP Guida Westerwellego "duetem bez przyszłości", który "nie dorasta Schroederowi i Fischerowi do pięt".
Choć Merkel i Westerwelle są na ty, ich partiom daleko do programowego zbliżenia. CDU i FDP różnią poglądy na temat polityki podatkowej, systemu ubezpieczeń i opieki zdrowotnej, bezpieczeństwa oraz polityki imigracyjnej. Liberałowie chcieliby drastycznego programu oddłużenia państwa, obniżenia podatków, usamodzielnienia uniwersytetów, zniesienia ustawy zabraniającej stosowania technik genetycznych oraz uczynienia z Niemiec centrum naukowo-badawczego. Są także drobniejsze problemy, które nabierają szczególnego znaczenia: chadecy chcieliby unieważnić ustawę przeforsowaną przez koalicję SPD-Zieloni o związkach homoseksualnych, a tego szef FDP Guido Westerwelle nie zaakceptuje ze względów osobistych.
Bez "Guidomobilu" prawica nie ma co marzyć o pozbawieniu władzy Schroedera. Chadecy robią wszystko, by następne wybory wygrał lewicowy kanclerz: członkowie CDU nie chcą Stoibera, a politycy CSU nie akceptują Merkel, trwonią popularność zdobytą dzięki dokuczliwym reformom, nie potrafią się dogadać z liberałami i ryzykują konflikty międzynarodowe. Słowem, w rządzącej niegdyś przez 16 lat koalicji CDU/CSU-FDP nie gra dziś nic.
Czarny koń
Zniwelować podziały i odegrać rolę czarnego konia mógłby Christian Wulff. Ten 45-letni prawnik pozbawił socjaldemokratów władzy w rodzinnym landzie Schroedera i w marcu 2003 r. stanął na czele rządu Dolnej Saksonii. Jest przedstawicielem nowego pokolenia, nie uwikłanym w aferę Kohla, symbolizuje sukces, a na dodatek ma odpowiednią aparycję. Niestety, Wulff znalazł się na liście "męskiego spisku" przeciw Merkel, co na razie może mu utrudnić wspinaczkę na wyższe szczeble polityki. Jego nazwisko należy jednak zapamiętać. Być może w ostatniej chwili CDU zdecyduje się na niego postawić.
Ameryka nad Szprewą
Większość Niemców nie widzi Angeli Merkel w roli kanclerza. Być może na ich opinię wpływa ciągłe naigrawanie się w mediach z jej urody i sposobu ubierania się, co nie zmienia faktu, że oprócz pokonania wrogów musi przekonać do siebie opinię publiczną. Zamierza to zrobić, powielając taktykę wyborczą George'a W. Busha. Prezydent USA postawił na wartości chrześcijańskie oraz miłość do ojczyzny. Merkel również roznieca debatę na temat "chrześcijańskiego patriotyzmu" i "wolnościowej kultury demokratycznej".
Kanclerz Gerhard Schroeder ostrzega, że od upolitycznienia patriotyzmu niedaleko do populizmu. Chadecy najpierw skrytykowali go za odmowę udziału w interwencji w Iraku, a teraz mówią: tolerancja - tak, ale tylko z uznaniem wyższości niemieckiej kultury. Międzynarodowe skutki takiego zachowania są trudne do przewidzenia. O ile ekipa SPD i Zielonych nie ma nic przeciw przyjęciu Turcji do UE po spełnieniu przez ten kraj określonych warunków, CDU/CSU domaga się deklaracji, że unia może zaproponować Turcji wyłącznie "uprzywilejowane partnerstwo". Merkel, która przyznała, że jej dziadek był Polakiem, poparła projekt budowy Centrum przeciw Wypędzeniom według pomysłu Eriki Steinbach. Wygląda na to, że głosy wyborców opowiadających się za tego typu rozwiązaniami mają dziś większe znaczenie niż ponadgraniczne dysonanse.
Kryzys niemieckiej chadecji budzi coraz większy niepokój wśród europejskiej centroprawicy. CDU odgrywała rolę lokomotywy politycznej w Europejskiej Partii Ludowej. Od zawsze najsilniejsza i najbogatsza kształtowała poglądy prawego skrzydła polityki europejskiej. Odejście Helmuta Kohla i wyborczą porażkę CDU uznano za incydent. "Wyborcy są zmęczeni szesnastoma latami chadeckich rządów" - głosili eksperci. Gdy jednak nieudolna polityka Schroedera nie wpłynęła na sukces Angeli Merkel, wypada zapytać, czy przypadkiem chadecy nie znaleźli się w ślepym zaułku, tracąc wyrazistość programową. Europejska prawica ma okazję, by wrócić do władzy. Czekają na nią ci, którzy chcą, by Europa była równie silna jak USA. Nie pozyska się jednak ich poparcia, wdziewając czerwony kapturek pseudoopiekuńczego państwa.
Angela Merkel |
---|
(50 lat) córka pastora i nauczycielki, dorastała w byłej NRD. Z wykształcenia jest fizykiem, polityką zajęła się po upadku muru berlińskiego. W rządzie CDU/CSU-FDP "dziewczynka Kohla" - jak ją nazywano - została ministrem do spraw kobiet i młodzieży, a później ministrem ochrony środowiska. Obecnie przewodniczy CDU i chce zostać pierwszą kobietą kanclerzem w dziejach Niemiec. |
Więcej możesz przeczytać w 5/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.