Trzeba pomóc nowej lewicy. Proponuję nazwę odwołującą się do historii: Socjaldemokracja Kurewstwa Polskiego i Sitwy W Polsce nadal nastroje lustracyjne. Słyszałem faceta, który w warsztacie samochodowym kazał zlustrować hamulce, bo coś go ściągało w lewo. Doktor mówi teraz do baby: proszę się rozebrać, to panią zlustruję. Przychodzi baba do doktora z mężem, doktor ją lustruje i powiada: pańska żona mi się nie podoba. Pan mnie to idziesz mówić? Ona mi się nigdy nie podobała. Roman Giertych chce teraz zlustrować Agorę i sprawdzić, kto zamieszczał reklamy w "Gazecie Wyborczej". Czy przypadkiem nie Orlen, Kulczyk, a może nawet Żagiel z Wiatrem. Świetny pomysł. Warto go rozszerzyć. Sprawdzić, kto i czyje nekrologi zamieszczał w "Wyborczej". Może się okazać, że wpływy z nekrologów byłych TW i ich oficerów prowadzących są powodem niechęci "Gazety" do grzebania w teczkach i podawania w wątpliwość honoru Kiszczaka. Na końcu można jeszcze przeprowadzić powszechną lustrację czytelników "Wyborczej". Postawić pod kioskami aktywistów młodzieżówki LPR, niech sprawdzają dokumenty i od razu wypisują wezwania przed komisję, chyba że ktoś zrezygnuje i zamieni "Gazetę Wyborczą" na "Nasz Dziennik".
Ta sama "Gazeta Wyborcza" poinformowała w sobotę, że po Polsce krąży lista 240 tys. nazwisk funkcjonariuszy i konfidentów tajnych służb PRL. Jest to - wybito w tytule - lista ubecka. A jaka miałaby być? Episkopatu? Niezawodny Krzysztof Kozłowski twierdzi, że na liście są osoby, o których nic nie wiadomo. To nieprawda. Już wiadomo, że są. I że są na liście. Nie jest to wiele, ale gdyby 15 lat temu zaczęto sprawdzać wiarygodność tej listy, to dziś byłoby już wiadomo, czy ten Krzysztof Kozłowski, który na niej figuruje, to kandydat na TW, kontakt operacyjny czy właściciel mieszkania użyczanego SB na konspiracyjne spotkania.
Lustracja bardzo martwi przywódców historycznej "Solidarności", a dziś wodzów Unii Wolności. Zbigniew Bujak i Władysław Frasyniuk obawiają się, że otwarcie teczek może doprowadzić do zniszczenia legendy "Solidarności". Widocznie coś wiedzą. Ja takiej wiedzy nie mam. Ale znam trochę doświadczenia niemieckie i pamiętam, jak w roku 2000, w dziesiątą rocznicę zjednoczenia Niemiec organizatorzy uroczystej akademii zrezygnowali z zaproszenia Helmuta Kohla i na głównego mówcę uroczystości zaprosili Lothara de Maiziere, ostatniego premiera NRD, którego bezpodstawnie podejrzewano, że jako TW, kryptonim Czerni, donosił Stasi za pieniądze. Dowodów nie było, ale po ogłoszeniu programu obchodów osławiony pastor Gauck, którego "Gazeta Wyborcza" nazwała kiedyś "samozwańczym moralistą", okrucieństwem przewyższający prof. Kieresa, zaczął grzebać w teczkach. No i się dogrzebał. Okazało się, że de Maiziere jeszcze we wrześniu 1989 r. napisał dla swego oficera prowadzącego majora Hassego sprawozdanie z synodu Kościoła ewangelickiego, którego był członkiem. W listopadzie 1989 r., już po upadku muru berlińskiego, de Maiziere został wybrany na przewodniczącego CDU w Niemczech Wschodnich. Jego kandydaturę zgłosił Wolfgang Heyl, który pracował dla Stasi pod pseudonimem Herold. Znalazł się też kwit, z którego wynikało, że już ojciec Lothara Clemens de Maiziere donosił Stasi pod kryptonimem Adwokat.
Gdyby nie straszny Gauck i jego potworny urząd, de Maiziere mógłby być kanclerzem, prezydentem, członkiem Komisji Europejskiej, a nawet autorytetem moralnym. Ludzkość poniosła niepowetowaną stratę. Czyżby nam groziło to samo? Na szczęście mamy silną koalicję antylustracyjną, złożoną z SLD, UP, UW, "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Powszechnego".
Pod hasłem przemielenia teczek razem z Kieresem, Kuleszą i Wyszkowskim można by zorganizować potężny ruch społeczny łatwiej, niż osiągnąć jedność lewicy. Zabiegi w tej sprawie są wzruszające. Józef Odnowiciel ma stanąć na czele Jarugi-Nowackiej i Ikonowicza. Marek Pol opracuje program gospodarczy. Społeczeństwo drży z emocji i trzyma kciuki, żeby się udało. Podobno najtrudniejsze jest znalezienie nowej nazwy. Coraz mniej jest słów godnych i wzniosłych, których Dyduch nie miałby jeszcze na legitymacji. A czas leci i do chwili znalezienia nowej nazwy Marek Belka nie poda się do dymisji. Trzeba pomóc nowej lewicy. Proponuję wam nazwę odwołującą się do historii, ale całkiem współczesną: Socjaldemokracja Kurewstwa Polskiego i Sitwy. A także hasło z tradycjami - Owsiki, trzymajcie się kupy.
Lustracja bardzo martwi przywódców historycznej "Solidarności", a dziś wodzów Unii Wolności. Zbigniew Bujak i Władysław Frasyniuk obawiają się, że otwarcie teczek może doprowadzić do zniszczenia legendy "Solidarności". Widocznie coś wiedzą. Ja takiej wiedzy nie mam. Ale znam trochę doświadczenia niemieckie i pamiętam, jak w roku 2000, w dziesiątą rocznicę zjednoczenia Niemiec organizatorzy uroczystej akademii zrezygnowali z zaproszenia Helmuta Kohla i na głównego mówcę uroczystości zaprosili Lothara de Maiziere, ostatniego premiera NRD, którego bezpodstawnie podejrzewano, że jako TW, kryptonim Czerni, donosił Stasi za pieniądze. Dowodów nie było, ale po ogłoszeniu programu obchodów osławiony pastor Gauck, którego "Gazeta Wyborcza" nazwała kiedyś "samozwańczym moralistą", okrucieństwem przewyższający prof. Kieresa, zaczął grzebać w teczkach. No i się dogrzebał. Okazało się, że de Maiziere jeszcze we wrześniu 1989 r. napisał dla swego oficera prowadzącego majora Hassego sprawozdanie z synodu Kościoła ewangelickiego, którego był członkiem. W listopadzie 1989 r., już po upadku muru berlińskiego, de Maiziere został wybrany na przewodniczącego CDU w Niemczech Wschodnich. Jego kandydaturę zgłosił Wolfgang Heyl, który pracował dla Stasi pod pseudonimem Herold. Znalazł się też kwit, z którego wynikało, że już ojciec Lothara Clemens de Maiziere donosił Stasi pod kryptonimem Adwokat.
Gdyby nie straszny Gauck i jego potworny urząd, de Maiziere mógłby być kanclerzem, prezydentem, członkiem Komisji Europejskiej, a nawet autorytetem moralnym. Ludzkość poniosła niepowetowaną stratę. Czyżby nam groziło to samo? Na szczęście mamy silną koalicję antylustracyjną, złożoną z SLD, UP, UW, "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Powszechnego".
Pod hasłem przemielenia teczek razem z Kieresem, Kuleszą i Wyszkowskim można by zorganizować potężny ruch społeczny łatwiej, niż osiągnąć jedność lewicy. Zabiegi w tej sprawie są wzruszające. Józef Odnowiciel ma stanąć na czele Jarugi-Nowackiej i Ikonowicza. Marek Pol opracuje program gospodarczy. Społeczeństwo drży z emocji i trzyma kciuki, żeby się udało. Podobno najtrudniejsze jest znalezienie nowej nazwy. Coraz mniej jest słów godnych i wzniosłych, których Dyduch nie miałby jeszcze na legitymacji. A czas leci i do chwili znalezienia nowej nazwy Marek Belka nie poda się do dymisji. Trzeba pomóc nowej lewicy. Proponuję wam nazwę odwołującą się do historii, ale całkiem współczesną: Socjaldemokracja Kurewstwa Polskiego i Sitwy. A także hasło z tradycjami - Owsiki, trzymajcie się kupy.
Więcej możesz przeczytać w 5/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.