Życie rozwija się nawet na dnie rowów oceanicznych, w których utonąłby Mount Everest
Rurkopław z gatunku Praya dubia jest największym odkrytym do tej pory gatunkiem żyjącym na ziemi. Ponadczterdziestometrowy galaretowaty gigant żyje w wielkim podwodnym wąwozie oddalonym zaledwie o 15 km od popularnego wśród turystów bulwaru w Monterey w Kalifornii. Stwór przypominający grubą linę zdobywa posiłek, rozwijając sieć parzących czułków. Drapieżne rurkopławy prawdopodobnie królują na wciąż słabo zbadanych dużych głębokościach, uśmiercając więcej zwierząt niż rekiny i wieloryby.
Oceaniczne głębiny do niedawna były uznawane za biologiczne nieużytki, mimo że prawie połowę powierzchni naszej planety kryją wody głębokości 3-4 km. Z powodu nieprzeniknionej ciemności, wysokiego ciśnienia i zimna uważano, że warunki są tam zbyt trudne, by mogło się rozwijać jakiekolwiek życie. Mimo to "wielki mrok" ma swych mieszkańców. Życie rozwija się nawet na dnie rowów oceanicznych, w których utonąłby Mount Everest. Więcej jednak wiemy o Księżycu niż o organizmach zdolnych do życia w głębinach. Można wybrać dowolny punkt na mapie oceanu i nikt nie będzie w stanie precyzyjnie powiedzieć, jakie gatunki w tym miejscu występują.
Macki głowonogów
Poznanie "obcych z głębin" to jeden z celów projektu badawczego Census of Marine Life, który ma być prowadzony do 2010 r. Do tej pory ekspedycje naukowe dotarły do 22 nie badanych wcześniej rejonów. W zakończonym niedawno rejsie po Morzu Sargassowym i Atlantyku w okolicach równika uczeni znaleźli 500 gatunków zooplanktonu, w tym wiele nieznanych nauce. Tysiące maleńkich stworzeń, będących kluczowym ogniwem łączącym morskie rośliny i drapieżniki, od szprotów po gigantyczne wieloryby, wyławiano z ponadkilometrowej głębokości. W porównaniu z powierzchniową warstwą oceanu głębiny zamieszkuje niewielka liczba zwierząt. Podczas badań na Morzu Tasmana zdarzało się, że zawartość sieci wyciągniętej z głębokości 2 tys. m ledwie wypełniała reklamówkę, ale połowę stanowiły gatunki nieznane nauce.
Plonem poszukiwań była m.in. dorastająca do 17 m długości kałamarnica olbrzymia, której lewe oko jest wielokrotnie większe niż prawe (tym bardziej okazałym prawdopodobnie szuka pokarmu w górze, a mniejszym wypatruje wrogów pod sobą). Znaleziono również nowe gatunki niewielkich rekinów oraz płaszczek i grenadierów.
Głębinowe gatunki mają dziwaczne kształty, jak choćby ryba z rodziny Chaunacidae przechadzająca się po dnie na krótkich, przypominających nogi płetwach (wyposażona jest też w święcącą przynętę) i okaz ryby z długim ryjkiem, służącym do odbierania sygnałów elektrycznych wysyłanych przez inne zwierzęta. Niektóre stwory mają ogromne w porównaniu z resztą ciała paszcze najeżone długimi i wygiętymi do tyłu zębami. To, co się między nie dostanie, już nie ucieknie. Szczęki tych ryb rozłączają się przy połykaniu większej od siebie ofiary, a rozciągliwe żołądki pozwalają strawić wszystko, co uda się przełknąć. Trudno o lepsze rozwiązanie, gdy na posiłek trzeba czekać kilka miesięcy. Większość stworzeń jest zdana na poszukiwanie resztek materii organicznej opadającej na dno ze znajdujących się nad nimi produktywnych warstw wody, czyli tych, do których dociera światło słoneczne i w których może się rozwijać plankton roślinny.
Seksowne pasożyty
Wiele zwierząt, także tych o mikroskopijnych rozmiarach, żyje jak w dalekobieżnej windzie, przebywając każdej doby dwukrotnie odległość ponad pół kilometra. Po zmroku wypływają do żyznych powierzchniowych warstw oceanu i tu się odżywiają, a przed nastaniem dnia znikają w głębinach. Te wędrówki to najprawdopodobniej największa migracja zwierząt na świecie.
Podczas badań prowadzonych u brzegów Filipin odkryto najmniejszego kręgowca - mającego 6,2 mm długości. Rekord w miniaturyzacji pobił samiec ryby z gatunku Photocorynus spiniceps należącego do żabnic. Dorosłe życie spędza wgryziony w bok swej połowicy, siedmiokrotnie od niego większej. W jakimś stopniu jest jej pasożytem - samica pływa i zdobywa pokarm. Jedyną jego rolą jest rozmnażanie się, jądra wypełniają prawie całe jego ciało. Gatunek ten zamieszkuje tuż przy morskim dnie. Naukowcy szacują, że prawie 80 proc. samic Photocorynus nigdy w ciągu 30-letniego życia nie spotyka samca.
Ogrody koralowe
Kolejna niespodzianka to ogrody koralowe znajdowane na podwodnych szczytach. Na zboczach wygasłego wulkanu Davidson Seamount ponad kilometr pod powierzchnią Oceanu Spokojnego odkryto jaskraworóżowe, miękkie korale, osiągające ponad 2 m wysokości, i cytrynowożółte gąbki przypominające wielkie głazy. Davidson Seamount jest jedną z ponad 30 tys. podmorskich gór, które kartografowie nanieśli na mapy. Biolodzy dotarli do kilkuset z nich, a zaledwie 50 szczegółowo zbadali. Zbocza podwodnych szczytów to tętniące życiem oazy. Niezwykłą faunę zawdzięczają prądom morskim gromadzącym wokół nich wody bogate w składniki pokarmowe. Roi się tam od krewetek, krabów, ukwiałów, rozgwiazd i niezwykłych ryb. Stuletni okaz nie należy tam do rzadkości, większość tych organizmów jest długowieczna.
Badania Grzbietu Śródatlantyckiego, masywu biegnącego niemal przez całą długość Atlantyku w połowie drogi między kontynentami, odesłały do lamusa opinię, że głębinowe ryby występujące w otwartych wodach oceanu pędzą wędrowny tryb życia. Najprawdopodobniej gatunki te gromadzą się wokół zboczy podwodnych gór podczas tarła. Na takie przypuszczenie pozwalają wyniki połowów. Ryby, których pojedyncze okazy trafiają się na głębokości 2 tys. m, w rejonie Grzbietu Śródatlantyckiego, zapełniły dziesiątki koszy. W większości były to samice z brzuchami pełnymi ikry.
Koktajl arktyczny
Rewelacyjne odkrycia przyniosły ekspedycje polarne. Do tej pory sądzono, że Arktyka jest młodym i ubogim w gatunki ekosystemem. Zaprzeczają temu odkrycia polskich naukowców z Instytutu Oceanologii PAN, Pracowni Biologii Polarnej Uniwersytetu Łódzkiego i z Uniwersytetu Gdańskiego. "Podczas badania Morza Arktycznego natrafiliśmy na sześć nowych gatunków bezkręgowców, z których największy - mszywioł - ma średnicę 3 cm" - mówi prof. Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii.
Latem ubiegłego roku niezwykły plon przywiozła międzynarodowa wyprawa na lodołamaczu "Healy", której trasa wiodła przez Morze Czukockie, Morze Beauforta i Basen Kanadyjski - najbardziej izolowane morze na świecie. Naukowcy pracowali przez całą dobę, pobierając próby do głębokości 3300 m. Dzięki wyposażonym w kamery zdalnie sterowanym podwodnym robotom powstały setki zdjęć. Świat skryty pod grubą pokrywą lodu okazał się bogaty w barwne bezkręgowce: meduzy, żebropławy, rurkopławy, kałamarnice, ośmiornice, przydenne strzykwy, korale miękkie.
Podczas gdy Basen Kanadyjski przypomina głęboką misę z zastałą wodą, ocean wokół Antarktydy jest uważany za ewolucyjny kocioł, w którym mieszają się różne formy życia z Pacyfiku, Oceanu Indyjskiego i Atlantyku. Analiza DNA znalezionych tam stworzeń pozwoli prześledzić historię ich powstawania. Główny etap eksploracji tego akwenu, zwanego Oceanem Południowym, ma się odbyć od grudnia 2007 r. do marca 2008 r. Weźmie w nim udział 30 krajów, również Polska. Badania w tym rejonie są zawrotnie drogie - sekunda naukowej ekspedycji na lodołamaczu "Polarsten" kosztuje 1 euro.
Samogłowy wielkie
Bezcennych informacji dostarczają naukowcom ryby zaopatrzone w elektroniczne znaczniki. Amerykanie wyposażyli w te niewielkie urządzenia prawie 3 tys. łososi, dzięki czemu śledzą ich wędrówkę wzdłuż szelfu kontynentalnego od Alaski do Kalifornii. W ten sposób można ustalić głębokość, na której przebywają ryby, temperaturę i zasolenie wody. Podobnie jest badanych kilka gatunków tuńczyków, mieczniki, a także 1,8 tys. żółwi, fok, lwów i lampartów morskich oraz albatrosów. Tuńczyki niebieskopłetwe okazały się morskimi odrzutowcami - potrafią trzykrotnie przepłynąć wszerz Ocean Spokojny, pokonując 40 tys. km w 600 dni. Lamna dwustępkowa, bliski krewniak żarłacza, lubi spędzać zimę w cieple, więc z Alaski przenosi się na Hawaje, płynąc z prędkością do 50 km/godz. Ze znacznikami pływają również rekiny wielorybie i samogłowy wielkie - ponaddwutonowe ryby składające się wyłącznie z głowy. Niewiele wiadomo o tych dwóch morskich olbrzymach. Można założyć, że są to gatunki zagrożone, ponieważ niezwykle łatwo je złowić.
Dotychczasowy plon inwentaryzacji głębin oceanów to 230 tys. odkrytych gatunków, ale badacze spodziewają się co najmniej miliona. Wrażliwe podwodne ekosystemy mogą jednak podzielić los lasów tropikalnych, które giną, grzebiąc tysiące niepoznanych stworzeń. Na starych łowiskach jest coraz mniej ryb, więc połowy prowadzi się coraz dalej i coraz głębiej. Największym zagrożeniem dla głębinowych mieszkańców są trawlery, których potężne sieci wleczone po dnie dewastują podwodne ogrody i chwytają wszystko, co znajdzie się na ich drodze. Program Census of Marine Life jest dopiero na półmetku, ale już wiadomo, że życie w głębinach może być bardziej zróżnicowane niż na lądach. I jest równie wrażliwe na działalność człowieka.
Oceaniczne głębiny do niedawna były uznawane za biologiczne nieużytki, mimo że prawie połowę powierzchni naszej planety kryją wody głębokości 3-4 km. Z powodu nieprzeniknionej ciemności, wysokiego ciśnienia i zimna uważano, że warunki są tam zbyt trudne, by mogło się rozwijać jakiekolwiek życie. Mimo to "wielki mrok" ma swych mieszkańców. Życie rozwija się nawet na dnie rowów oceanicznych, w których utonąłby Mount Everest. Więcej jednak wiemy o Księżycu niż o organizmach zdolnych do życia w głębinach. Można wybrać dowolny punkt na mapie oceanu i nikt nie będzie w stanie precyzyjnie powiedzieć, jakie gatunki w tym miejscu występują.
Macki głowonogów
Poznanie "obcych z głębin" to jeden z celów projektu badawczego Census of Marine Life, który ma być prowadzony do 2010 r. Do tej pory ekspedycje naukowe dotarły do 22 nie badanych wcześniej rejonów. W zakończonym niedawno rejsie po Morzu Sargassowym i Atlantyku w okolicach równika uczeni znaleźli 500 gatunków zooplanktonu, w tym wiele nieznanych nauce. Tysiące maleńkich stworzeń, będących kluczowym ogniwem łączącym morskie rośliny i drapieżniki, od szprotów po gigantyczne wieloryby, wyławiano z ponadkilometrowej głębokości. W porównaniu z powierzchniową warstwą oceanu głębiny zamieszkuje niewielka liczba zwierząt. Podczas badań na Morzu Tasmana zdarzało się, że zawartość sieci wyciągniętej z głębokości 2 tys. m ledwie wypełniała reklamówkę, ale połowę stanowiły gatunki nieznane nauce.
Plonem poszukiwań była m.in. dorastająca do 17 m długości kałamarnica olbrzymia, której lewe oko jest wielokrotnie większe niż prawe (tym bardziej okazałym prawdopodobnie szuka pokarmu w górze, a mniejszym wypatruje wrogów pod sobą). Znaleziono również nowe gatunki niewielkich rekinów oraz płaszczek i grenadierów.
Głębinowe gatunki mają dziwaczne kształty, jak choćby ryba z rodziny Chaunacidae przechadzająca się po dnie na krótkich, przypominających nogi płetwach (wyposażona jest też w święcącą przynętę) i okaz ryby z długim ryjkiem, służącym do odbierania sygnałów elektrycznych wysyłanych przez inne zwierzęta. Niektóre stwory mają ogromne w porównaniu z resztą ciała paszcze najeżone długimi i wygiętymi do tyłu zębami. To, co się między nie dostanie, już nie ucieknie. Szczęki tych ryb rozłączają się przy połykaniu większej od siebie ofiary, a rozciągliwe żołądki pozwalają strawić wszystko, co uda się przełknąć. Trudno o lepsze rozwiązanie, gdy na posiłek trzeba czekać kilka miesięcy. Większość stworzeń jest zdana na poszukiwanie resztek materii organicznej opadającej na dno ze znajdujących się nad nimi produktywnych warstw wody, czyli tych, do których dociera światło słoneczne i w których może się rozwijać plankton roślinny.
Seksowne pasożyty
Wiele zwierząt, także tych o mikroskopijnych rozmiarach, żyje jak w dalekobieżnej windzie, przebywając każdej doby dwukrotnie odległość ponad pół kilometra. Po zmroku wypływają do żyznych powierzchniowych warstw oceanu i tu się odżywiają, a przed nastaniem dnia znikają w głębinach. Te wędrówki to najprawdopodobniej największa migracja zwierząt na świecie.
Podczas badań prowadzonych u brzegów Filipin odkryto najmniejszego kręgowca - mającego 6,2 mm długości. Rekord w miniaturyzacji pobił samiec ryby z gatunku Photocorynus spiniceps należącego do żabnic. Dorosłe życie spędza wgryziony w bok swej połowicy, siedmiokrotnie od niego większej. W jakimś stopniu jest jej pasożytem - samica pływa i zdobywa pokarm. Jedyną jego rolą jest rozmnażanie się, jądra wypełniają prawie całe jego ciało. Gatunek ten zamieszkuje tuż przy morskim dnie. Naukowcy szacują, że prawie 80 proc. samic Photocorynus nigdy w ciągu 30-letniego życia nie spotyka samca.
Ogrody koralowe
Kolejna niespodzianka to ogrody koralowe znajdowane na podwodnych szczytach. Na zboczach wygasłego wulkanu Davidson Seamount ponad kilometr pod powierzchnią Oceanu Spokojnego odkryto jaskraworóżowe, miękkie korale, osiągające ponad 2 m wysokości, i cytrynowożółte gąbki przypominające wielkie głazy. Davidson Seamount jest jedną z ponad 30 tys. podmorskich gór, które kartografowie nanieśli na mapy. Biolodzy dotarli do kilkuset z nich, a zaledwie 50 szczegółowo zbadali. Zbocza podwodnych szczytów to tętniące życiem oazy. Niezwykłą faunę zawdzięczają prądom morskim gromadzącym wokół nich wody bogate w składniki pokarmowe. Roi się tam od krewetek, krabów, ukwiałów, rozgwiazd i niezwykłych ryb. Stuletni okaz nie należy tam do rzadkości, większość tych organizmów jest długowieczna.
Badania Grzbietu Śródatlantyckiego, masywu biegnącego niemal przez całą długość Atlantyku w połowie drogi między kontynentami, odesłały do lamusa opinię, że głębinowe ryby występujące w otwartych wodach oceanu pędzą wędrowny tryb życia. Najprawdopodobniej gatunki te gromadzą się wokół zboczy podwodnych gór podczas tarła. Na takie przypuszczenie pozwalają wyniki połowów. Ryby, których pojedyncze okazy trafiają się na głębokości 2 tys. m, w rejonie Grzbietu Śródatlantyckiego, zapełniły dziesiątki koszy. W większości były to samice z brzuchami pełnymi ikry.
Koktajl arktyczny
Rewelacyjne odkrycia przyniosły ekspedycje polarne. Do tej pory sądzono, że Arktyka jest młodym i ubogim w gatunki ekosystemem. Zaprzeczają temu odkrycia polskich naukowców z Instytutu Oceanologii PAN, Pracowni Biologii Polarnej Uniwersytetu Łódzkiego i z Uniwersytetu Gdańskiego. "Podczas badania Morza Arktycznego natrafiliśmy na sześć nowych gatunków bezkręgowców, z których największy - mszywioł - ma średnicę 3 cm" - mówi prof. Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii.
Latem ubiegłego roku niezwykły plon przywiozła międzynarodowa wyprawa na lodołamaczu "Healy", której trasa wiodła przez Morze Czukockie, Morze Beauforta i Basen Kanadyjski - najbardziej izolowane morze na świecie. Naukowcy pracowali przez całą dobę, pobierając próby do głębokości 3300 m. Dzięki wyposażonym w kamery zdalnie sterowanym podwodnym robotom powstały setki zdjęć. Świat skryty pod grubą pokrywą lodu okazał się bogaty w barwne bezkręgowce: meduzy, żebropławy, rurkopławy, kałamarnice, ośmiornice, przydenne strzykwy, korale miękkie.
Podczas gdy Basen Kanadyjski przypomina głęboką misę z zastałą wodą, ocean wokół Antarktydy jest uważany za ewolucyjny kocioł, w którym mieszają się różne formy życia z Pacyfiku, Oceanu Indyjskiego i Atlantyku. Analiza DNA znalezionych tam stworzeń pozwoli prześledzić historię ich powstawania. Główny etap eksploracji tego akwenu, zwanego Oceanem Południowym, ma się odbyć od grudnia 2007 r. do marca 2008 r. Weźmie w nim udział 30 krajów, również Polska. Badania w tym rejonie są zawrotnie drogie - sekunda naukowej ekspedycji na lodołamaczu "Polarsten" kosztuje 1 euro.
Samogłowy wielkie
Bezcennych informacji dostarczają naukowcom ryby zaopatrzone w elektroniczne znaczniki. Amerykanie wyposażyli w te niewielkie urządzenia prawie 3 tys. łososi, dzięki czemu śledzą ich wędrówkę wzdłuż szelfu kontynentalnego od Alaski do Kalifornii. W ten sposób można ustalić głębokość, na której przebywają ryby, temperaturę i zasolenie wody. Podobnie jest badanych kilka gatunków tuńczyków, mieczniki, a także 1,8 tys. żółwi, fok, lwów i lampartów morskich oraz albatrosów. Tuńczyki niebieskopłetwe okazały się morskimi odrzutowcami - potrafią trzykrotnie przepłynąć wszerz Ocean Spokojny, pokonując 40 tys. km w 600 dni. Lamna dwustępkowa, bliski krewniak żarłacza, lubi spędzać zimę w cieple, więc z Alaski przenosi się na Hawaje, płynąc z prędkością do 50 km/godz. Ze znacznikami pływają również rekiny wielorybie i samogłowy wielkie - ponaddwutonowe ryby składające się wyłącznie z głowy. Niewiele wiadomo o tych dwóch morskich olbrzymach. Można założyć, że są to gatunki zagrożone, ponieważ niezwykle łatwo je złowić.
Dotychczasowy plon inwentaryzacji głębin oceanów to 230 tys. odkrytych gatunków, ale badacze spodziewają się co najmniej miliona. Wrażliwe podwodne ekosystemy mogą jednak podzielić los lasów tropikalnych, które giną, grzebiąc tysiące niepoznanych stworzeń. Na starych łowiskach jest coraz mniej ryb, więc połowy prowadzi się coraz dalej i coraz głębiej. Największym zagrożeniem dla głębinowych mieszkańców są trawlery, których potężne sieci wleczone po dnie dewastują podwodne ogrody i chwytają wszystko, co znajdzie się na ich drodze. Program Census of Marine Life jest dopiero na półmetku, ale już wiadomo, że życie w głębinach może być bardziej zróżnicowane niż na lądach. I jest równie wrażliwe na działalność człowieka.
Więcej możesz przeczytać w 23/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.