Co trzeci Czech nie ma nic przeciwko temu, by rządzili komuniści
W czeskiej polityce, jak w filmie, rzeczywistość nabiera cech tragikomicznych. Opozycja z prawicowej ODS przestrzega, że od "aksamitnej rewolucji" krajem rządzi "komunistyczna mafia", i przypomina nie wyjaśnione afery korupcyjne. Socjaldemokratyczny premier Jir˙i Paroubek określa to mianem "politycznego gangsteryzmu, puczyzmu i syndromu Sarajewa". Miroslav Macek, dentysta, doradca prezydenta Klausa i jeden z liderów ODS, podczas obrad Czeskiej Izby Stomatologów policzkuje ministra zdrowia i doradcę premiera Paroubka. Obrażeni liderzy głównych partii nie podają sobie ręki. Kilka dni przed wyborami przypominają o sobie małe partie, które mogą w sumie zgarnąć prawie 10 proc. głosów. Právo a Spravedlnost, czyli czeski PiS, chce budować IV republikę, choć w Czechach nie było jeszcze trzeciej. Monarchiści żądają powrotu króla, tylko nie wiedzą którego. Partia Zdrowego Rozsądku zapowiada, że w parlamencie nie będzie dyscypliny partyjnej. Partia Helax - Ostrawa się Bawi, której siedzibą jest karczma, chce anulowania przetargu na zakup słonia do ostrawskiego zoo. W obliczu wyborczego pata eksperci przewidują aż siedem różnych układów koalicyjnych, łącznie z wielką koalicją `a la Niemcy. Na zamieszaniu korzystają zieloni i komuniści.
Plantacje kakao i praskie działki
Na stronach internetowych czeskiego PiS jeszcze niedawno można było zobaczyć zdjęcie Lecha Kaczyńskiego. Do dziś umieszczony jest tam list gratulacyjny, który partia wysłała do swego "polskiego odpowiednika". Kaczyński ze strony zniknął po tym jak polski PiS podpisał umowę z czeską Obywatelską Partią Demokratyczną (ODS).
Bój o Izbę Poselską rozegrał się między konserwatystami z ODS a socjaldemokratami z CSSD. Według wstępnych danych, wygrała ODS, uzyskując 38 proc. głosów, o 8 proc. więcej nię socjaldemokraci. Ten wynik był zaskoczeniem, gdyż Jir˙i Paroubek, który przejął stery rządu po skompromitowanym aferą finansową Stanislavie Grossie, ostatnio systematycznie podnosił notowania CSSD. W końcówce kampanii socjaldemokraci ostrzegali, że ODS stworzy prawicową dyktaturę, wprowadzi opłaty za szkoły, służbę zdrowia oraz najgorsze z możliwych - podatek liniowy. Konserwatyści nie pozostawali dłużni. CSSD wypominano nie wyjaśnione afery: finanse byłego premiera Grossa, handel działkami pod Pragą byłego ministra rolnictwa Petra Zgarby, prywatyzację Unipetrolu czy afrykańskie plantacje kakao posła Michala Krausego. Kilka dni temu Jan Kubice, szef policyjnego Wydziału Przestępczości Zorganizowanej, poprosił o przesłuchanie przed parlamentarną Komisją Obrony i Bezpieczeństwa. Twierdzi, że rządzone przez socjaldemokratów MSW wywierało polityczne naciski na jego wydział. To doniesienie premier Jir˙i Paroubek nazwał puczem.
Białe nieposłuszeństwo
Odnowa moralna, komunistyczna dyktatura i praska mafia poszły na bok, kiedy w kampanii poruszono problem służby zdrowia. Socjaldemokraci pod wodzą ministra zdrowia Davida Ratha przeforsowali w parlamencie reformę, wedle której sieć 140 państwowych szpitali ma być finansowana z budżetu. Ustawa cofnie służbę zdrowia o kilkanaście lat, sprawiając, że lekarze nie będą musieli zabiegać o pacjentów. W Czechach trwa "biały tydzień nieposłuszeństwa", którego najgłośniejszym elementem było spoliczkowanie ministra. W podobny sposób przeprowadzono reformę kodeksu pracy, wzmacniając pozycję związków zawodowych kosztem praw pracodawców. Prawdopodobnie te posunięcia w ostateczności zniechęciły Czechów do socjaldemokratów.
Na tym zamieszaniu korzysta Komunistyczna Partia Czech i Moraw, która uzyskała 12 proc. głosów. Niedawno wskaźnik poparcia dla komunistów sięgał 26 proc.! Paroubek na razie zaprzecza, że zamierza współpracować z komunistami. Niewykluczone jednak, że to wyborcza retoryka i socjaldemokraci w końcu zaczną rozmawiać z komunistami. W dodatku 38 proc. Czechów nie ma nic przeciwko temu. - To nie komuniści, lecz narodowi socjaliści - uważa politolog Jir˙i Pehe. Według niego, ich fenomen polega na tym, że przebywając przez całe lata 90. w politycznej lodówce, porzucili hasła socjalistycznego internacjonalizmu na rzecz nacjonalistycznej obrony Czech przed obcym kapitałem, zwłaszcza niemieckim.
To se vrátí?
Innym czeskim fenomenem są zieloni, którzy zdobyli 7 proc. głosów. To pierwsza tego typu partia w regionie, która weszła do parlamentu. Poparł ich m.in. były prezydent V+clav Havel. Czescy zieloni unikają błędów zachodnich kolegów, prezentują się jako partia centrowa, nie mająca nic wspólnego z lewicowym ekstremizmem czy ekologicznym terroryzmem. Martin Burs'k trzyma partię twardą ręką, nie pozwalając na marnowanie czasu na dyskusje programowe.
Rząd prawdopodobnie stworzy ODS wraz z chrześcijańskimi demokratami z KDU-CSL. To ostatnie ugrupowanie jest jedną z najstarszych czeskich partii. Języczkiem u wagi będą zieloni, którzy jeszcze nie opowiedzieli się, z kim chcą współpracować. Eksperci zauważają jednak, że ich program jest w wielu punktach zbieżny z programem ODS. Silną opozycję stworzą zapewne socjaldemokraci i komuniści. Ci ostatni niedawno zmienili przewodniczącego. Uważanego za partyjny beton Miroslava Grebenc˙ka zastąpił 50-letni Vojte˙ch Filip. W razie kryzysu mogą oni budować rząd mniejszościowy, a Czesi pewnego dnia znowu będą musieli odwołać swoje "to se vrátí".
Plantacje kakao i praskie działki
Na stronach internetowych czeskiego PiS jeszcze niedawno można było zobaczyć zdjęcie Lecha Kaczyńskiego. Do dziś umieszczony jest tam list gratulacyjny, który partia wysłała do swego "polskiego odpowiednika". Kaczyński ze strony zniknął po tym jak polski PiS podpisał umowę z czeską Obywatelską Partią Demokratyczną (ODS).
Bój o Izbę Poselską rozegrał się między konserwatystami z ODS a socjaldemokratami z CSSD. Według wstępnych danych, wygrała ODS, uzyskując 38 proc. głosów, o 8 proc. więcej nię socjaldemokraci. Ten wynik był zaskoczeniem, gdyż Jir˙i Paroubek, który przejął stery rządu po skompromitowanym aferą finansową Stanislavie Grossie, ostatnio systematycznie podnosił notowania CSSD. W końcówce kampanii socjaldemokraci ostrzegali, że ODS stworzy prawicową dyktaturę, wprowadzi opłaty za szkoły, służbę zdrowia oraz najgorsze z możliwych - podatek liniowy. Konserwatyści nie pozostawali dłużni. CSSD wypominano nie wyjaśnione afery: finanse byłego premiera Grossa, handel działkami pod Pragą byłego ministra rolnictwa Petra Zgarby, prywatyzację Unipetrolu czy afrykańskie plantacje kakao posła Michala Krausego. Kilka dni temu Jan Kubice, szef policyjnego Wydziału Przestępczości Zorganizowanej, poprosił o przesłuchanie przed parlamentarną Komisją Obrony i Bezpieczeństwa. Twierdzi, że rządzone przez socjaldemokratów MSW wywierało polityczne naciski na jego wydział. To doniesienie premier Jir˙i Paroubek nazwał puczem.
Białe nieposłuszeństwo
Odnowa moralna, komunistyczna dyktatura i praska mafia poszły na bok, kiedy w kampanii poruszono problem służby zdrowia. Socjaldemokraci pod wodzą ministra zdrowia Davida Ratha przeforsowali w parlamencie reformę, wedle której sieć 140 państwowych szpitali ma być finansowana z budżetu. Ustawa cofnie służbę zdrowia o kilkanaście lat, sprawiając, że lekarze nie będą musieli zabiegać o pacjentów. W Czechach trwa "biały tydzień nieposłuszeństwa", którego najgłośniejszym elementem było spoliczkowanie ministra. W podobny sposób przeprowadzono reformę kodeksu pracy, wzmacniając pozycję związków zawodowych kosztem praw pracodawców. Prawdopodobnie te posunięcia w ostateczności zniechęciły Czechów do socjaldemokratów.
Na tym zamieszaniu korzysta Komunistyczna Partia Czech i Moraw, która uzyskała 12 proc. głosów. Niedawno wskaźnik poparcia dla komunistów sięgał 26 proc.! Paroubek na razie zaprzecza, że zamierza współpracować z komunistami. Niewykluczone jednak, że to wyborcza retoryka i socjaldemokraci w końcu zaczną rozmawiać z komunistami. W dodatku 38 proc. Czechów nie ma nic przeciwko temu. - To nie komuniści, lecz narodowi socjaliści - uważa politolog Jir˙i Pehe. Według niego, ich fenomen polega na tym, że przebywając przez całe lata 90. w politycznej lodówce, porzucili hasła socjalistycznego internacjonalizmu na rzecz nacjonalistycznej obrony Czech przed obcym kapitałem, zwłaszcza niemieckim.
To se vrátí?
Innym czeskim fenomenem są zieloni, którzy zdobyli 7 proc. głosów. To pierwsza tego typu partia w regionie, która weszła do parlamentu. Poparł ich m.in. były prezydent V+clav Havel. Czescy zieloni unikają błędów zachodnich kolegów, prezentują się jako partia centrowa, nie mająca nic wspólnego z lewicowym ekstremizmem czy ekologicznym terroryzmem. Martin Burs'k trzyma partię twardą ręką, nie pozwalając na marnowanie czasu na dyskusje programowe.
Rząd prawdopodobnie stworzy ODS wraz z chrześcijańskimi demokratami z KDU-CSL. To ostatnie ugrupowanie jest jedną z najstarszych czeskich partii. Języczkiem u wagi będą zieloni, którzy jeszcze nie opowiedzieli się, z kim chcą współpracować. Eksperci zauważają jednak, że ich program jest w wielu punktach zbieżny z programem ODS. Silną opozycję stworzą zapewne socjaldemokraci i komuniści. Ci ostatni niedawno zmienili przewodniczącego. Uważanego za partyjny beton Miroslava Grebenc˙ka zastąpił 50-letni Vojte˙ch Filip. W razie kryzysu mogą oni budować rząd mniejszościowy, a Czesi pewnego dnia znowu będą musieli odwołać swoje "to se vrátí".
Więcej możesz przeczytać w 23/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.