Najpierw lansowali się w workowatych kombinezonach roboczych i ohydnych maskach. Fanów bardziej niż muzyka potworków z Iowy (najbardziej zaściankowego i zabitego dechami stanu Ameryki) interesowało, jak naprawdę owe potworki wyglądają. W Internecie co rusz pojawiały się rzekomo prawdziwe zdjęcia twarzy muzyków ze Slipknot, bo taką nazwę nosi kapelka. Teraz jednak wokalista Corey Taylor i gitarzysta James Root trochę podrośli, uspokoili się, nieznacznie zarzucili przebieranki i wrócili do swojego poprzedniego, trochę pobocznego i traktowanego po macoszemu projektu - Stone Sour. Taylor przestał się wydzierać i zaczął śpiewać, a Root już nie szarpie wściekle strun, tylko gra. I w ten oto sposób, jak na złość, projekt poboczny okazał się lepszy. Nie rzuca na kolana oryginalnością i nie jest rewolucją, która przewróci muzyczny światek do góry nogami, ale jest porcją dobrego, ciężkiego rocka z domieszką wpadającego w ucho, melodyjnego wokalu. Są ostre, agresywne kawałki i są też liryczne balladki. Czyli dla każdego coś miłego.
Iga Nyc
Stone Sour "Come what(ever) may", Metal Mind Productions
Więcej możesz przeczytać w 32/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.