Teatr, Książki
Teatr
KsiĄŻki
- Zielony język Witkacego
Witkacy to idealny librecista zwariowanych musicali. "Panna Tutli Putli" wygląda jak Marilyn Monroe skrzyżowana z Pamelą Anderson, jej rywalka, czyli dzika Królowa Tua Tua, co chwila wystawia zielony język. Wszyscy tańczą i śpiewają do nieokiełznanej muzyki Janusza Stokłosy, w której mieszają się pop, jazz, rap, rock i egzotyczne rytmy. Stylistyczny galimatias idzie w parze z niepoprawnością polityczną. Ze sceny padają uwagi o czarnych leniwych dzikusach i pochwały słodkiego nieróbstwa. Dzięki pomysłowości twórców na miniaturowej scenie Buffo mieszczą się wielki żółty samochód oraz łódź podwodna. Uwaga - jest ostro, kolorowo, hałaśliwie i cudownie nielogicznie: na Pannę Tutli Putli nie działają przecież ani pieniądze, ani władza!
Jacek Melchior
Stanisław Ignacy Witkiewicz "Panna Tutli Putli", muzyka: Janusz Stokłosa, inscenizacja: Janusz Józefowicz, Warszawa, Teatr Buffo - Sny w du...chocie
Darkroomy - małe ciemne pomieszczenia, w których można seksualnie wypróbować przygodną znajomą lub znajomego, to najnowszy krzyk mody klubowej. Stołeczny Teatr Rozmaitości zaprosił do takiego pomieszczenia swoich widzów. Nie wiadomo, czy podczas przedstawienia w pubie Le Madame nie uprawiano seksu, bo widoczność była niemal zerowa. Jednak skorzystanie z takiej okazji miałoby więcej sensu niż uczestnictwo w rozpisanym na pięcioro aktorów bełkocie pod tytułem "Sny", według skądinąd modnego rosyjskiego pisarza Iwana Wyrypajewa. Podobno to rzecz o miłości, Bogu, piekle, wolności i szczęściu oraz test na wrażliwość. Jeżeli testowano strach przed klaustrofobią i omdleniem z duchoty, tudzież odporność mózgu na pseudoegzystencjalne wizje, to spektakl należy uznać za przedsięwzięcie udane, choć nie mające nic wspólnego z teatrem.
Jacek Melchior
Iwan Wyrypajew "Sny", reż.: Łukasz Kos, Teatr Rozmaitości w galerii Le Madame, Warszawa
KsiĄŻki
- Szkocki ściek
Kolejna cuchnąca uryną opowieść z życia chłopaków z osiedla. Autor ma już wprawę w tworzeniu takich klimatów - na podstawie jego debiutanckiej powieści nakręcono film "Trainspotting". W końcówce Walsh lituje się nad niektórymi bohaterami, pozwalając im wyrwać się z bagna. Zanim jednak do tego dojdzie, czytelnik musi się przebić przez ponad pół tysiąca stron upstrzonych wulgaryzmami, turpizmem, a często ziejących nudą. Nie warto.
Magdalena Krzciuk
Irvine Welsh "Klej", Zysk i S-ka 2004 r. - Nauka absurdu
Woda jest inteligentnym płynem, który pamięta, a także potrafi przekazywać informacje za pomocą telefonu i Internetu - twierdził francuski biolog. Włoska psycholog opublikowała artykuł, w którym dowodziła, że "puszczanie wiatrów może służyć jako ochrona przed silnymi stanami lękowymi". Francuscy skauci usunęli starożytne malowidła naskalne, sądząc, że to graffiti. Takie historie można znaleźć w arcyzabawnej książce o Antynoblach. Są one wręczane za wybitne osiągnięcia na polu naukowego absurdu. Raz w roku na Uniwersytecie Harvarda laureaci Nagrody Nobla stają oko w oko z antynoblistami i wręczają im nagrody (w przeciwieństwie do laureatów filmowych Złotych Malin nagrodzeni je odbierają). Po raz pierwszy mamy też polski akcent w Antynoblach - 6 czerwca na placu Nowym w Krakowie odbędzie się uroczyste przyznanie nominacji do tej nagrody.
Łukasz Radwan
Marc Abrahams "Antynoble", Znak 2004 r.
Więcej możesz przeczytać w 23/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.