- Dwa razy kandydował i za każdym razem był odprawiany z kwitkiem mniej znany poseł SLD - pan Leszek Miller. Afront ten spotkał go podczas wyborów przewodniczącego sejmowej Komisji Europejskiej. Po dwóch spektakularnych klęskach Miller wycofał się na z góry upatrzone pozycje i ogłosił, że skoro tak, to on już więcej nie kandyduje. Przyjęto to z bardzo daleko posuniętym zrozumieniem. Tak, to był naprawdę wielki dzień Józefa Oleksego...
- ...bo w końcu nic nie cieszy tak jak cudze nieszczęście, prawda? Oj, odgrywa się Józef za te swoje krzywdy, odgrywa. I ma sojuszników. Na przykład przeciw Millerowi głosowali też posłowie SDPL. Ojcobójcy.
- Ciekawych rzeczy o państwie dowiaduje się Marek Belka. Ostatnio dowiedział się, że tuż przed powołaniem go na premiera jego teczkę przeglądali w IPN dobrzy ludzie od Siemiątkowskiego. Ponoć na żądanie Kancelarii Prezydenta. Zdziwiony Belka dopytuje, czy to aby legalne. Ech, jazda po kielichu też jest nielegalna, a ilu posłów uwielbia ten sport.
- Trzy i pół godziny przedstawiała swój raport Sejmowi Anita Błochowiak. Zaraz, niech policzymy: pionowe korytarze, pedały w czerwonych skarpetkach, obezwładniające złośliwości pod adresem Nałęcza i Ziobry - tak, dorobek tej podpory intelektualnej SLD jest zaiste imponujący.
- FantastycznĄ historię wyciągnęła "Rzeczpospolita": oto kandydująca do Parlamentu Europejskiego nowa twarz polskiej lewicy, zasiadająca w Sejmie z przerwami od 1961 r., Zofia Grzebisz-Nowicka była posądzona o korupcję. I to już w 1981 r., kiedy to NIK rozliczała się z ekipą Gierka. Towarzyszka Zosia była za jego czasów wojewodą, a potem nawet I sekretarzem w Siedlcach, ale styl życia wiodła europejski: Grecja, dacza, te rzeczy. Tylko że domek tow. Zosi i małżonka wybudowały "jednostki gospodarki uspołecznionej", a wycieczkę pod Akropol opłaciła Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Morszkowie. Zawsze to lepiej niż gdyby było odwrotnie i to rząd Grecji fundowałby jej wycieczkę do Morszkowa, no nie?
- Co łączy Sobotkę, Długosza i Jagiełłę? To proste: ława oskarżonych i to, że wszyscy są niewinni. Wszyscy też kiedyś byli w SLD, a teraz został tylko Sobotka. No i tych trzech panów z Sejmu (nie licząc adwokatów) zasiadło sobie w Kielcach na ławie niewinnych w aferze starachowickiej. I każdy chciał siedzieć jak najdalej od drugiego, a zwłaszcza Sobotka i Długosz od Jagiełły. Brzydko mu z buzi pachnie, Litwinowi jednemu?
- Bo że z higieną Sobotki wszystko w porządku, to wiemy. Ostatnio widzieliśmy, jak zasiadał na posiedzeniu klubu SLD koło Leszka Millera. A to przecież niesłychanie wrażliwy człowiek. Wyczułby.
- A spotkanie było niebanalne, bo z Aleksandrem Kwaśniewskim. Prezydent wszystkich Kwaśniewskich zarządził, że żaden Szmajdziński, żaden Olejniczak, tylko twardo Belka. Jak mu on taki potrzebny, to może by go sobie w domu zainstalował?
- Minimalne, ale jednak, skutki odnosi nasza akcja bojkotowania przez dziennikarzy Jerzego Dziewulskiego. Co prawda, ostatnio zamajaczył on tam i ówdzie, ale skruszony Tomasz Sekielski upoważnił nas do napisania, że obiecuje poprawę i milicjanta pytał o nic nie będzie. A jak się zgubi w obcym mieście?
- Z ogłoszenia w "Gazecie Wyborczej": "Zakupy o wartości 500 zł w tym tygodniu wygrali: 31. Jakubowska Aleksandra, Warszawa". A Czarzasty musi bulić sam?
Więcej możesz przeczytać w 23/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.