Czy bydło zrujnuje nasze domowe budżety?
Wieszczący, że po wejściu do Unii Europejskiej "wszystko podrożeje", serwują nam stek (nomen omen) nonsensów. Inflacja miesięczna w maju wyniesie 0,5-0,6 proc., czyli o 0,2 punktu procentowego mniej niż w kwietniu, a cukier w supermarketach kosztuje obecnie niewiele ponad 2 zł. Wprawdzie ceny samochodów i wołowiny w krótkim czasie dość znacznie wzrosły, ale nie doprowadziły do tego niecne działania spekulantów. W obydwu wypadkach przyczyna wzrostu cen jest taka sama: eksport, choć realizowany na różne sposoby. W wypadku wołowiny - na sposób klasyczny, czyli przez wywóz towaru, w wypadku samochodów - ? rebours, czyli przez "import" klientów z Niemiec, którzy przyjeżdżają do Polski kupować tańsze (na ogół niemieckie) auta.
ZŁoty punkt
Oba te przykłady odzwierciedlają zjawisko, które będziemy obserwować przez następnych kilka, kilkanaście lat. Zjawisko "wyrównywania cen". Będzie to wyrównywanie cen do poziomu nie tyle unijnego, ile niemieckiego - ze względu na niewielką odległość i stosunkowo dobre połączenia komunikacyjne. O owym "wyrównywaniu" powiedzieć można:
1. Dotyczyć będzie tylko tych towarów, które ekonomiści nazywają tradeable goods. To takie, które dobrze znoszą transport (przy okazji trzeba będzie wreszcie wymyślić polskie określenie, bo "dobra handlowalne" brzmiałoby idiotycznie).
2. Dotyczyć będzie także tych towarów, dla których obecne różnice cen są wystarczająco duże, by zrekompensować koszty transportu lub podróży na zakupy. Oznacza to także, że zrównanie cen nie będzie stuprocentowe. Tak jak w XIX wieku cena złota różniła się o tzw. złote punkty, tak i dzisiaj ceny "dóbr handlowalnych" będą się różnić o owe koszty.
3. Ze względu na znaczną różnicę odległości od granicy ceny wielu dóbr w Polsce mogą się zróżnicować regionalnie (na zachodzie będą wyższe, a na wschodzie - niższe).
Tak być musi, bo takie są prawa rynku, których ani SLD, ani Samoobrona czy LPR zmienić nie mogą. Rząd ma pewne możliwości amortyzacji tych zmian (a przynajmniej rozłożenia ich w czasie) przez zmianę podatków pośrednich (mamy jedne z najwyższych w unii stawki VAT i absurdalne przykłady akcyzy na tzw. towary niezharmonizowane, chociażby samochody). Nie są to jednak możliwości wielkie, a pazerność fiskusa wskazuje, że będą wykorzystywane w niewielkim stopniu.
Dwie chłopskie drogi
Na pocieszenie powiedzieć można jedno. Jeżeli ceny ciągnie w górę popyt (w tym wypadku wzmożony eksport), to o tyle samo, o ile wzrosły ceny, zwiększa się też dochód krajowych sprzedawców i producentów (choć, rzecz jasna, dochody rosną Kowalskiemu, a więcej płacić musi Malinowski). Pojawia się też silny bodziec do wzrostu produkcji. I tu objawi się prawda o gospodarce, a zwłaszcza o rolnictwie (wzrost popytu w sporej części dotyczy produktów rolnych). Chłopi przez lata narzekali na niskie ceny i problemy ze zbytem. Dodatkowo działacze chłopscy lamentowali, że unia nas wykorzystuje. Dzisiaj okazuje się, że po wejściu do unii kolosalnie powiększyły się możliwości zbytu i wzrosły ceny. Chłopi mogą zareagować na to, zwiększając produkcję - i tak niektórzy postąpią. Większość zapewne jednak na boom wołowy zareaguje tradycyjnie - wyrżnie stado, a pieniądze zmarnotrawi. Jeśli tak się stanie, chłopi wyjdą na drogi i pod hasłem "Nic się, panie, nie opłaca" będą się domagać dopłat i wzmożonej pomocy państwa. A wtedy rzeczywiście ceny mogą ostro pójść w górę.
ZŁoty punkt
Oba te przykłady odzwierciedlają zjawisko, które będziemy obserwować przez następnych kilka, kilkanaście lat. Zjawisko "wyrównywania cen". Będzie to wyrównywanie cen do poziomu nie tyle unijnego, ile niemieckiego - ze względu na niewielką odległość i stosunkowo dobre połączenia komunikacyjne. O owym "wyrównywaniu" powiedzieć można:
1. Dotyczyć będzie tylko tych towarów, które ekonomiści nazywają tradeable goods. To takie, które dobrze znoszą transport (przy okazji trzeba będzie wreszcie wymyślić polskie określenie, bo "dobra handlowalne" brzmiałoby idiotycznie).
2. Dotyczyć będzie także tych towarów, dla których obecne różnice cen są wystarczająco duże, by zrekompensować koszty transportu lub podróży na zakupy. Oznacza to także, że zrównanie cen nie będzie stuprocentowe. Tak jak w XIX wieku cena złota różniła się o tzw. złote punkty, tak i dzisiaj ceny "dóbr handlowalnych" będą się różnić o owe koszty.
3. Ze względu na znaczną różnicę odległości od granicy ceny wielu dóbr w Polsce mogą się zróżnicować regionalnie (na zachodzie będą wyższe, a na wschodzie - niższe).
Tak być musi, bo takie są prawa rynku, których ani SLD, ani Samoobrona czy LPR zmienić nie mogą. Rząd ma pewne możliwości amortyzacji tych zmian (a przynajmniej rozłożenia ich w czasie) przez zmianę podatków pośrednich (mamy jedne z najwyższych w unii stawki VAT i absurdalne przykłady akcyzy na tzw. towary niezharmonizowane, chociażby samochody). Nie są to jednak możliwości wielkie, a pazerność fiskusa wskazuje, że będą wykorzystywane w niewielkim stopniu.
Dwie chłopskie drogi
Na pocieszenie powiedzieć można jedno. Jeżeli ceny ciągnie w górę popyt (w tym wypadku wzmożony eksport), to o tyle samo, o ile wzrosły ceny, zwiększa się też dochód krajowych sprzedawców i producentów (choć, rzecz jasna, dochody rosną Kowalskiemu, a więcej płacić musi Malinowski). Pojawia się też silny bodziec do wzrostu produkcji. I tu objawi się prawda o gospodarce, a zwłaszcza o rolnictwie (wzrost popytu w sporej części dotyczy produktów rolnych). Chłopi przez lata narzekali na niskie ceny i problemy ze zbytem. Dodatkowo działacze chłopscy lamentowali, że unia nas wykorzystuje. Dzisiaj okazuje się, że po wejściu do unii kolosalnie powiększyły się możliwości zbytu i wzrosły ceny. Chłopi mogą zareagować na to, zwiększając produkcję - i tak niektórzy postąpią. Większość zapewne jednak na boom wołowy zareaguje tradycyjnie - wyrżnie stado, a pieniądze zmarnotrawi. Jeśli tak się stanie, chłopi wyjdą na drogi i pod hasłem "Nic się, panie, nie opłaca" będą się domagać dopłat i wzmożonej pomocy państwa. A wtedy rzeczywiście ceny mogą ostro pójść w górę.
Więcej możesz przeczytać w 23/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.