Kto zabił kompana z celi i windykatora długów Grzegorza Wieczerzaka?
Kilkanaście godzin przed tym, jak Grzegorz Wieczerzak publicznie oskarżył szefów trzech narodowych funduszy inwestycyjnych o przestępstwa, policja odnalazła ciało jego zaufanego współpracownika. 34-letni Piotr G. został zamordowany narzędziem o ostrych krawędziach. Piotr G. obracał milionami na giełdzie, ale najważniejsze jest to, że przed śmiercią pomagał byłemu prezesowi PZU Życie w odzyskiwaniu pieniędzy, które - zdaniem Wieczerzaka - były mu winne trzy NFI. Ważne jest także to, że Piotr G. siedział z Wieczerzakiem w jednej celi - oskarżony o przestępstwa giełdowe. Co takiego wiedział Piotr G., że został zamordowany? Czy takie samo niebezpieczeństwo nie grozi Wieczerzakowi?
Groźby Wieczerzaka
Już po wyjściu Wieczerzaka za kaucją z aresztu Piotr G. zaangażował się w jego interesy z trzema NFI - VII im. Kazimierza Wielkiego, X Foksal i XIV Zachodnim. Za czasów Wieczerzaka PZU Życie usiłowało przejąć większościowe udziały w tych funduszach. Już po aresztowaniu byłego prezesa PZU Życie kontrolę nad tymi NFI przejęła spółka Private Equity Poland (PEP), o której mówiono, że jest powiązana z Wieczerzakiem. Oficjalnie należy ona do holenderskiej spółki Grohae, której właścicielem jest EBC Trust Corporation z Monako, zarządzający spółkami z rajów podatkowych. Kilkanaście miesięcy temu, gdy Wieczerzak jeszcze siedział w areszcie, trzy NFI zerwały umowę z firmą PEP.
Dowiedzieliśmy się, że właściciel PEP, spółka Grohae, w tym roku polecił wypłacić jednej z kancelarii adwokackich w Warszawie dywidendę z wypracowanego zysku. Wiele wskazuje na to, że ta właśnie kancelaria przekazała pieniądze rodzinie Wieczerzaka na kaucję za jego zwolnienie z aresztu. Ze spółką PEP robił też interesy zamordowany Piotr G. Po wyjściu Wieczerzaka z aresztu G. pomagał mu się rozliczyć z NFI zarządzanymi kiedyś przez PEP. Piotr G. zaczął od XIV NFI: 7 maja 2004 r. pojawił się w jego siedzibie przy ulicy Żurawiej w Warszawie, żądając spotkania z prezesem funduszu Januszem Lazarowiczem. Do Lazarowicza zadzwonił też Wieczerzak, informując go, że G. ma jego pełnomocnictwa do rozmów o zobowiązaniach z tytułu dawnych interesów. Wieczerzak miał zażądać miejsc dla swoich ludzi w zarządzie i radzie nadzorczej XIV NFI. Lazarowicz odrzucił jego żądania. Po tym telefonie Piotr G. jeszcze kilka razy pojawiał w jego biurze. Potem Lazarowicz zjadł z G. obiad w warszawskiej restauracji Dyspensa. G. miał wtedy grozić, że jeśli żądania Wieczerzaka nie zostaną spełnione, zwoła konferencję, na której ujawni przestępczą działalność menedżerów VII, X i XIV NFI, m.in. pranie brudnych pieniędzy.
Drugie dno sprawy Wieczerzaka
Dwa tygodnie temu, nocą, do Piotra Adamczyka, prezesa VII NFI, zadzwoniła osoba podająca się za policjanta z ostrzeżeniem, że w jego samochodzie podłożono bombę. Wezwani funkcjonariusze policji niczego nie znaleźli, ale rano, gdy szef VII NFI jechał do pracy, spostrzegł w aucie podrzuconą saszetkę. Działo się to wtedy, gdy zarząd VII NFI otrzymywał pogróżki od Wieczerzaka. Tym razem chodziło o przepisanie na byłego prezesa PZU Życie akcji wskazanych spółek należących do VII i X NFI.
Ostatni raz Piotr G. przybył do XIV NFI w poniedziałek 24 maja. Miał kartkę z zeszytu z napisanym ręcznie ostrzeżeniem: "Pan W. w piątek lub poniedziałek zwoła konferencję, na której poinformuje o nadużyciach w trzech NFI i działającej w nich grupie przestępczej". Cztery dni później znaleziono go martwego. Straszeni przez Wieczerzaka szefowie NFI już kilka dni przed odnalezieniem zwłok G. przygotowywali dla prokuratury zawiadomienie o groźbach karalnych.
Jeden z naszych rozmówców twierdzi, że kilka dni przed śmiercią Piotr G. opowiadał mu, iż Janusz Lazarowicz przyprowadził na spotkanie z nim do lokalu na obrzeżach Warszawy dwóch mężczyzn. G. określił ich mianem gangsterów.
Morderstwo Piotra G. dowodzi, że tzw. sprawa Wieczerzaka może mieć drugie, a nawet trzecie dno. Może się też okazać, że Wieczerzak na wolności to chodząca bomba.
Groźby Wieczerzaka
Już po wyjściu Wieczerzaka za kaucją z aresztu Piotr G. zaangażował się w jego interesy z trzema NFI - VII im. Kazimierza Wielkiego, X Foksal i XIV Zachodnim. Za czasów Wieczerzaka PZU Życie usiłowało przejąć większościowe udziały w tych funduszach. Już po aresztowaniu byłego prezesa PZU Życie kontrolę nad tymi NFI przejęła spółka Private Equity Poland (PEP), o której mówiono, że jest powiązana z Wieczerzakiem. Oficjalnie należy ona do holenderskiej spółki Grohae, której właścicielem jest EBC Trust Corporation z Monako, zarządzający spółkami z rajów podatkowych. Kilkanaście miesięcy temu, gdy Wieczerzak jeszcze siedział w areszcie, trzy NFI zerwały umowę z firmą PEP.
Dowiedzieliśmy się, że właściciel PEP, spółka Grohae, w tym roku polecił wypłacić jednej z kancelarii adwokackich w Warszawie dywidendę z wypracowanego zysku. Wiele wskazuje na to, że ta właśnie kancelaria przekazała pieniądze rodzinie Wieczerzaka na kaucję za jego zwolnienie z aresztu. Ze spółką PEP robił też interesy zamordowany Piotr G. Po wyjściu Wieczerzaka z aresztu G. pomagał mu się rozliczyć z NFI zarządzanymi kiedyś przez PEP. Piotr G. zaczął od XIV NFI: 7 maja 2004 r. pojawił się w jego siedzibie przy ulicy Żurawiej w Warszawie, żądając spotkania z prezesem funduszu Januszem Lazarowiczem. Do Lazarowicza zadzwonił też Wieczerzak, informując go, że G. ma jego pełnomocnictwa do rozmów o zobowiązaniach z tytułu dawnych interesów. Wieczerzak miał zażądać miejsc dla swoich ludzi w zarządzie i radzie nadzorczej XIV NFI. Lazarowicz odrzucił jego żądania. Po tym telefonie Piotr G. jeszcze kilka razy pojawiał w jego biurze. Potem Lazarowicz zjadł z G. obiad w warszawskiej restauracji Dyspensa. G. miał wtedy grozić, że jeśli żądania Wieczerzaka nie zostaną spełnione, zwoła konferencję, na której ujawni przestępczą działalność menedżerów VII, X i XIV NFI, m.in. pranie brudnych pieniędzy.
Drugie dno sprawy Wieczerzaka
Dwa tygodnie temu, nocą, do Piotra Adamczyka, prezesa VII NFI, zadzwoniła osoba podająca się za policjanta z ostrzeżeniem, że w jego samochodzie podłożono bombę. Wezwani funkcjonariusze policji niczego nie znaleźli, ale rano, gdy szef VII NFI jechał do pracy, spostrzegł w aucie podrzuconą saszetkę. Działo się to wtedy, gdy zarząd VII NFI otrzymywał pogróżki od Wieczerzaka. Tym razem chodziło o przepisanie na byłego prezesa PZU Życie akcji wskazanych spółek należących do VII i X NFI.
Ostatni raz Piotr G. przybył do XIV NFI w poniedziałek 24 maja. Miał kartkę z zeszytu z napisanym ręcznie ostrzeżeniem: "Pan W. w piątek lub poniedziałek zwoła konferencję, na której poinformuje o nadużyciach w trzech NFI i działającej w nich grupie przestępczej". Cztery dni później znaleziono go martwego. Straszeni przez Wieczerzaka szefowie NFI już kilka dni przed odnalezieniem zwłok G. przygotowywali dla prokuratury zawiadomienie o groźbach karalnych.
Jeden z naszych rozmówców twierdzi, że kilka dni przed śmiercią Piotr G. opowiadał mu, iż Janusz Lazarowicz przyprowadził na spotkanie z nim do lokalu na obrzeżach Warszawy dwóch mężczyzn. G. określił ich mianem gangsterów.
Morderstwo Piotra G. dowodzi, że tzw. sprawa Wieczerzaka może mieć drugie, a nawet trzecie dno. Może się też okazać, że Wieczerzak na wolności to chodząca bomba.
Więcej możesz przeczytać w 23/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.