Już Marcel Proust sławił Pietras antę jako raj rzeźbiarzy
Toskańczyk odnosi się do marmuru z taką czułością, jaką kochanek darzy swą wybrankę" - napisał w "Udręce i ekstazie" Irving Stone. Nic dziwnego, że toskańskie miasteczko Pietrasanta (30 km od Pizy), zwane małymi Atenami, z miłości do marmuru zrobiło świetny interes. Nie ma drugiego miejsca na świecie, gdzie byłoby tyle pracowni kamieniarskich, odlewni, atelier, galerii i rzeźbiarzy. W sąsiedztwie znajdują się słynne kopalnie marmuru Lucca i Carrara. O Pietrasancie pisał Marcel Proust w "W poszukiwaniu straconego czasu". Latem 1902 r. pracował tu malarz Amadeo Modigliani, a w następnych dekadach m.in. Joan Miró, Henry Moore, Pietro Consagra czy Marino Marini. Swoje prace wystawiali Max Bill, Isamu Noguchi, Lucio Fontana. W tej okolicy często bywała malarka Tamara Łempicka. Dwadzieścia lat temu pracownię w Pietrasancie kupił Igor Mitoraj, polski rzeźbiarz tworzący we Włoszech. Oprócz Mitoraja w Pietrasancie pracuje też inny Polak - Tomek Kawiak, również rzeźbiarz. W latach 70. przebywała w Toskanii Alina Szapocznikow; wówczas powstały jej słynne brzuchy z marmuru. Tu zamierzała zrealizować rzeźbę rolls-royce'a.
Swoje posiadłości i rezydencje mają w Pietrasancie rodziny Agnellich i Armanich. Gina Lolobrigida, kiedyś aktorka, a obecnie rzeźbiarka, przyjechała niedawno do małych Aten, by nadzorować odlewanie swych kilkumetrowych posągów z brązu. Pierwszym, który rozsławił to średniowieczne miasteczko, był jednak wielki Michał Anioł. Buonarroti trafił do Pietrasanty, realizując zlecenie papieża Leona X. Poszukiwał tu idealnego materiału na rzeźby. Przy okazji zaprojektował drogę do Monte Altissima (1589 m n.p.m.) - na szczyt, z którego brał marmur na rzeźby do kościoła San Lorenzo we Florencji. Z marmuru z Pietrasanty wyrzeźbiony jest m.in. Mojżesz znajdujący się w kościele św. Piotra w Okowach w Rzymie. Dzisiaj w toskańskiej miejscowości są setki kopii prac genialnego Florentyńczyka. Zajazd, w którym mieszkał, jest teraz słynną restauracją - Michelangelo - miejscem spotkań lokalnej bohemy.
Igor z Pietrasanty
Sześćdziesięcioletni rzeźbiarz najpierw uczył się w liceum plastycznym w Bielsku-Białej, a potem studiował malarstwo w krakowskiej ASP, m.in u Tadeusza Kantora. Urodził się pod koniec wojny w niemieckiej miejscowości Oederan, gdzie jego matka była robotnicą przymusową, ojcem był francuski jeniec wojenny. W 1968 r. wyjechał z Polski i zamieszkał w Paryżu, gdzie kontynuował studia w École Nationale Supérieure des Beaux-Arts. W 1973 r. przeniósł się na rok do Meksyku, żeby poznać sztukę Azteków. Rzeźbą zajmuje się od 1974 r. Do przyjazdu do miasta rzeźbiarzy namówił Polaka Kolumbijczyk Fernando Botero, jeden z najlepiej opłacanych obecnie artystów na świecie. Jego rzeźby, podobnie jak prace Mitoraja, stoją na placach Pietrasanty.
Oprócz mistrzów w rodzaju Mitoraja w Pietrasancie mieszka wielu rzemieślników kopiujących dzieła znanych rzeźbiarzy, robiących sztukaterie czy rzeźby ogrodowe. Seryjnie są tam produkowane figury znanych osób i świętych, na przykład ojca Pio. Brązowe figury słynnego zakonnika stoją m.in. w Del Chiaro - jednej z najlepszych odlewni brązu. Znajdują się tam też płaskorzeźby Mitoraja, które ozdobią fasadę gmachu Fundacji Sztuki w Palm Beach na Florydzie.
Igor Mitoraj uważa, że w Pietrasancie są najlepsi na świecie odlewnicy, a właściwie dynastie odlewników. Pod koniec lat 80. zaadaptował na dom XIX-wieczną pracownię kamieniarską. Dziś położona w sercu Pietrasanty willa polskiego rzeźbiarza jest jedną z najpiękniejszych posiadłości w okolicy.
Ikar wylądował
Ceny rzeźb Mitoraja dochodzą do 300 tys. euro. Tyle trzeba było zapłacić za "Ikara Alato", którego Polpharma Jerzego Staraka kupiła dla warszawskiego Centrum Olimpijskiego. "Ikarię" kupiono do stołecznej siedziby Bre Banku, zaś "Światło Księżyca" nabył Jan Kulczyk. Znane międzynarodowe firmy, jak Philips czy Olivetii, są największymi odbiorcami rzeźb Mitoraja. Ceny jego wielkoformatowych prac przestają szokować po wizycie we włoskiej pracowni. By powstała rzeźba w rodzaju "Ikara Uskrzydlonego", przez prawie cztery miesiące ponad trzydzieści osób pracuje nad jej ostatecznym kształtem - od tworzenia gumowych form po patynowanie. Z jednej formy powstają dwa, trzy egzemplarze rzeźby - każdy ma swój numer i certyfikat autentyczności. Mitoraj przyłapał jednego z pracowników swojego studia, jak ten odlewał po jednym egzemplarzu każdej rzeźby dla siebie, a potem sprzedawał - jako prace Mitoraja - za wyższą cenę niż sam artysta.
Igor Mitoraj jest zaskoczony atakiem przypuszczonym na niego przez recenzentów w Polsce. Chwaliliby go, gdyby nie odniósł sukcesu. A jego dzieła można oglądać w paryskiej dzielnicy Defence, we florenckich ogrodach Boboli, Parku Olimpijskim w Genewie, przed londyńskim British Museum czy mediolańską La Scalą. - Międzynarodowe muzea i inwestorzy chcą mieć w swoich kolekcjach moje prace. Jestem spełnionym człowiekiem. Wywalczyłem sobie wolność twórczą - robię to, co mi się podoba i jeszcze mi za to dobrze płacą - mówi "Wprost" Igor Mitoraj.
Swoje posiadłości i rezydencje mają w Pietrasancie rodziny Agnellich i Armanich. Gina Lolobrigida, kiedyś aktorka, a obecnie rzeźbiarka, przyjechała niedawno do małych Aten, by nadzorować odlewanie swych kilkumetrowych posągów z brązu. Pierwszym, który rozsławił to średniowieczne miasteczko, był jednak wielki Michał Anioł. Buonarroti trafił do Pietrasanty, realizując zlecenie papieża Leona X. Poszukiwał tu idealnego materiału na rzeźby. Przy okazji zaprojektował drogę do Monte Altissima (1589 m n.p.m.) - na szczyt, z którego brał marmur na rzeźby do kościoła San Lorenzo we Florencji. Z marmuru z Pietrasanty wyrzeźbiony jest m.in. Mojżesz znajdujący się w kościele św. Piotra w Okowach w Rzymie. Dzisiaj w toskańskiej miejscowości są setki kopii prac genialnego Florentyńczyka. Zajazd, w którym mieszkał, jest teraz słynną restauracją - Michelangelo - miejscem spotkań lokalnej bohemy.
Igor z Pietrasanty
Sześćdziesięcioletni rzeźbiarz najpierw uczył się w liceum plastycznym w Bielsku-Białej, a potem studiował malarstwo w krakowskiej ASP, m.in u Tadeusza Kantora. Urodził się pod koniec wojny w niemieckiej miejscowości Oederan, gdzie jego matka była robotnicą przymusową, ojcem był francuski jeniec wojenny. W 1968 r. wyjechał z Polski i zamieszkał w Paryżu, gdzie kontynuował studia w École Nationale Supérieure des Beaux-Arts. W 1973 r. przeniósł się na rok do Meksyku, żeby poznać sztukę Azteków. Rzeźbą zajmuje się od 1974 r. Do przyjazdu do miasta rzeźbiarzy namówił Polaka Kolumbijczyk Fernando Botero, jeden z najlepiej opłacanych obecnie artystów na świecie. Jego rzeźby, podobnie jak prace Mitoraja, stoją na placach Pietrasanty.
Oprócz mistrzów w rodzaju Mitoraja w Pietrasancie mieszka wielu rzemieślników kopiujących dzieła znanych rzeźbiarzy, robiących sztukaterie czy rzeźby ogrodowe. Seryjnie są tam produkowane figury znanych osób i świętych, na przykład ojca Pio. Brązowe figury słynnego zakonnika stoją m.in. w Del Chiaro - jednej z najlepszych odlewni brązu. Znajdują się tam też płaskorzeźby Mitoraja, które ozdobią fasadę gmachu Fundacji Sztuki w Palm Beach na Florydzie.
Igor Mitoraj uważa, że w Pietrasancie są najlepsi na świecie odlewnicy, a właściwie dynastie odlewników. Pod koniec lat 80. zaadaptował na dom XIX-wieczną pracownię kamieniarską. Dziś położona w sercu Pietrasanty willa polskiego rzeźbiarza jest jedną z najpiękniejszych posiadłości w okolicy.
Ikar wylądował
Ceny rzeźb Mitoraja dochodzą do 300 tys. euro. Tyle trzeba było zapłacić za "Ikara Alato", którego Polpharma Jerzego Staraka kupiła dla warszawskiego Centrum Olimpijskiego. "Ikarię" kupiono do stołecznej siedziby Bre Banku, zaś "Światło Księżyca" nabył Jan Kulczyk. Znane międzynarodowe firmy, jak Philips czy Olivetii, są największymi odbiorcami rzeźb Mitoraja. Ceny jego wielkoformatowych prac przestają szokować po wizycie we włoskiej pracowni. By powstała rzeźba w rodzaju "Ikara Uskrzydlonego", przez prawie cztery miesiące ponad trzydzieści osób pracuje nad jej ostatecznym kształtem - od tworzenia gumowych form po patynowanie. Z jednej formy powstają dwa, trzy egzemplarze rzeźby - każdy ma swój numer i certyfikat autentyczności. Mitoraj przyłapał jednego z pracowników swojego studia, jak ten odlewał po jednym egzemplarzu każdej rzeźby dla siebie, a potem sprzedawał - jako prace Mitoraja - za wyższą cenę niż sam artysta.
Igor Mitoraj jest zaskoczony atakiem przypuszczonym na niego przez recenzentów w Polsce. Chwaliliby go, gdyby nie odniósł sukcesu. A jego dzieła można oglądać w paryskiej dzielnicy Defence, we florenckich ogrodach Boboli, Parku Olimpijskim w Genewie, przed londyńskim British Museum czy mediolańską La Scalą. - Międzynarodowe muzea i inwestorzy chcą mieć w swoich kolekcjach moje prace. Jestem spełnionym człowiekiem. Wywalczyłem sobie wolność twórczą - robię to, co mi się podoba i jeszcze mi za to dobrze płacą - mówi "Wprost" Igor Mitoraj.
Więcej możesz przeczytać w 23/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.