- Zero demoluje gigantów
Kwaśniewski, Miller i Kurczuk przed Trybunał Stanu! Oto następstwo przyjęcia przez Sejm raportu Zbigniewa Ziobry z PiS w sprawie Rywina. Leszek Miller musi sobie pluć w brodę, że nazwał Ziobrę podczas przesłuchania "zerem". Riposta posla PiS nie była natychmiastowa, ale okazała się dotkliwa: trzej politycy lewicy mają stanąć przed Trybunałem Stanu, bo wiedzieli o popełnionym przez Rywina przestępstwie, ale nic z tym nie zrobili. Teraz musi się znaleźć 150 posłów, którzy złożą podpis pod wnioskiem o postawienie tych osób przed TS. Trybunał, podobnie jak zwykły sąd, może skazywać na kary więzienia. Kwaśniewski i Miller za kratkami? Niełatwo to sobie wyobrazić. Liga Polskich Rodzin już apeluje do prezydenta Kwaśniewskiego, by zrezygnował z urzędu.
Dodatkowo raport Ziobry stwierdza, że grupa trzymająca władzę istniała. Za plecami Rywina, zdaniem posła PiS, kryją się Leszek Miller, Aleksandra Jakubowska, Lech Nikolski, Robert Kwiatkowski oraz Włodzimierz Czarzasty. Powinni stanąć przed sądem za łapownictwo.
- To przełomowy moment dla Polski. Skończył się czas przyzwolenia na patologie, które trawią nasze państwo. Skończył się czas bezkarności dla tych, którzy uczestniczą w aferach. Skończył się czas klik, koterii i sitw. Sejm pokazał, że w Polsce nie ma ludzi stojących ponad prawem, nie ma równych i równiejszych. Prawo jest dla wszystkich - mówi "Wprost" Zbigniew Ziobro.
Sejmowe głosowanie w sprawie raportu bagatelizuje Robert Kwiatkowski, były prezes TVP. - Parlament kończy tę sprawę w taki sposób, w jaki pracowała komisja śledcza - bałaganem, jakiego dawno nie było. Niespecjalnie się tym podniecam. Prawdy nie ustala się w głosowaniu. I dlatego dla mnie najważniejszy i najbardziej wiarygodny jest wyrok sądu w sprawie Lwa Rywina. Tego się trzymam - mówi "Wprost" Kwiatkowski.
Werdykt Sejmu może oznaczać kres kariery Józefa Oleksego - jego koledzy partyjni twierdzą, że to błędy marszałka w prowadzeniu obrad sprowadziły na sojusz klęskę. SLD broni się jeszcze, twierdząc, że raport nie został przez Sejm przyjęty i musi być ponownie głosowany. Sojusz jest jednak w swej opinii osamotniony.
Afera Rywina wydawała się bombą rozbrojoną przez Anitę Błochowiak. Bomba jednak wybuchła, a skutki są dotkliwsze, niż ktokolwiek się spodziewał. Niebawem okaże się, kto tej eksplozji nie przeżył.
Igor Zalewski - TRZY SZYBKIE
Kibicuję też Żydom
Rozmowa z MARIANEM PIŁKĄ, politykiem Prawa i Sprawiedliwości
- Komu kibicuje Piłka?
- W finale Ligi Mistrzów byłem za FC Porto, ale głównie ze względu na wino.
- Zawsze kieruje się pan kryterium wina?
- Raczej wyznaniowym [śmiech]. Jeśli nie grają Polacy, to najpierw kibicuję katolikom, potem chrześcijanom, żydom, muzułmanom, a zawsze wszystkim przeciw Niemcom. W Mistrzostwach Europy ściskam kciuki za Portugalię i Anglię. No, dobrze, wiem, że Anglia to nie jest katolicki kraj, ale za to dobrze grają.
- Sam pan też kopie?
- Nie, ale za to jak odwiedzam szkoły, to zawsze daję w prezencie piłki. Nie, nie do metalu, do gry.
Rozmawiał Robert Mazurek - Miller na podsłuchu
Od lutego 2003 r. brytyjski wywiad prowadził tajną operację podsłuchiwania rozmów polskiego premiera - napisaliśmy w w poprzednim numerze "Wprost" ("Miller na podsłuchu", nr 22). Celem podsłuchu było upewnienie się, że Polska weźmie udział w operacji irackiej.
Leszek Miller
były premier
Bardzo wątpię, by informacje zawarte w artykule Gordona Thomasa były prawdziwe. Zwyczajnie nie wierzę, by Brytyjczycy podsłuchiwali moje rozmowy telefoniczne. W Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, z którą skontaktowałem się natychmiast po lekturze ostatniego numeru "Wprost", zapewniono mnie, że to absolutnie niemożliwe. Nasz wywiad określił autora mianem "łowcy sensacji". Poza wszystkim, wchodząc w szczegółowe kwestie technicznych możliwości podsłuchiwania premiera RP przez obcy wywiad, zadaję sobie pytanie o celowość takiego przedsięwzięcia. Po co Brytyjczycy mieliby to robić, skoro nasze stanowisko w sprawie Iraku od początku było jednoznaczne i nie podlegało dyskusji? Na pytanie, co by było, gdyby się okazało, że nasz wywiad się myli i sojusznicy podsłuchiwali moje rozmowy telefoniczne, odpowiem krótko: byłby to gigantyczny skandal.
Gordon Thomas
autor artykułu "Miller na podsłuchu"
Oświadczenie polskiego wywiadu, że podsłuchiwanie Leszka Millera było niemożliwe, wywołało szeroki uśmiech na twarzach moich informatorów w wywiadzie brytyjskim. Polskie służby specjalne szarżują, gdy wypowiadają sądy o działalności znacznie bardziej profesjonalnych służb wywiadowczych.
Leszek Miller wykazuje zdumiewający brak zrozumienia sposobów działania zagranicznych wywiadów. Mimo że na pewno wie o tym, iż panowie Annan i Aznar również byli podsłuchiwani. Rewelacje na ten temat wyszły na jaw w brytyjskiej Izbie Gmin. Rząd Blaira odpowiedział na nie w standardowy sposób, że nigdy nie potwierdza informacji dotyczących pracy swych służb wywiadowczych ani im nie zaprzecza.
Leszek Miller powinien pamiętać, co w moim artykule powiedział ambasador Hiszpanii przy ONZ: "Pan Miller miał swoje pięć minut sławy na światowej scenie. Powinien się teraz wycofać z gracją i dziękować Bogu, że go tylko podsłuchiwano". Leszek Miller powinien też zapamiętać mądre słowa Margaret Thatcher: "Nikt nas nie potrafi zaskoczyć tak jak przyjaciel". - Wolno żuć, ale...
Singapur zniósł zakaz żucia gumy. Przez 12 lat zwolennicy żucia musieli się ukrywać ze swym przyzwyczajeniem. Teraz jednak nie będzie im dużo lżej. Władze, znosząc zakaz, postanowiły bowiem... rejestrować osoby kupujące gumę. Każdy, kto chce nabyć donalda, musi sobie wcześniej wyrobić kartę identyfikacyjną, którą trzeba okazywać w sklepie. Władze singapurskie zabroniły żucia gumy, chcąc uniknąć kłopotliwego sprzątania. Teraz zniosły zakaz pod presją USA, które zarzucały temu krajowi nieuczciwe praktyki handlowe. Mimo że kupno gumy jest legalne, prawdopodobnie nie będzie na nią zbyt wielu amatorów. Żują bowiem głównie dzieci. A jak sobie wyrobią kartę identyfikacyjną bez dowodu osobistego?
(WAK) - Niewinni do więzień!
Strajki w naszych przepełnionych więzieniach dziwnie zbiegły się z propozycją, żeby puszczać kryminalistów wolno, a zamykać i chronić uczciwych mieszkańców. Na to przyjdzie jeszcze trochę poczekać, kiedy ta druga kategoria stanie się mniej liczna od pierwszej. Pomysł głosi, że prostsze od budowania nowych zakładów karnych będzie zakładanie przestępcom po wyrokach obroży z elektronicznym chipem, dzięki którym będą monitorowani lepiej niż w niejednym mamrze. Obniżyłoby to koszty penalizacji, a także umożliwiło więźniom resocjalizację przez pracę w dziedzinach dotychczas dla nich niedostępnych, na przykład w polityce, oświacie czy bankowości. Widzę jednak kilka problemów z wdrożeniem tej metody. Po pierwsze, taka obroża byłaby upokarzająca dla mniejszości muzułmańskiej (o czym boleśnie przekonali się Amerykanie w Iraku). Po drugie, Polak potrafi i nie ma takiej obroży, której przy pomocy złotej rączki nie dałoby się ściągnąć. A po trzecie, co robić z kategorią przestępców szczególnie niebezpiecznych? Uzupełnić taki zestaw wolno chodzący kagańcem?
Marcin Wolski - Lew i spółka
Towarzystwo Lwa Rywina" - taka książka trafi do księgarń za dwa tygodnie. Jej bohaterowie już grożą sądem. - Nie boję się żadnych publikacji. Martwię się tylko, że wydam pieniądze na kolejne procesy - mówi "Wprost" Włodzimierz Czarzasty. Autorzy - prezenter "Faktów" Bogdan Rymanowski i dziennikarz Paweł Siennicki - ujawniają nie publikowane dotychczas dokumenty (m.in. z prokuratury) oraz fakty, które umknęły uwadze komisji śledczej. - Wszystko może się skończyć procesem. Część tekstu przeredagowaliśmy, ale nie sposób zmienić wszystkiego - przyznaje Siennicki. Prawnicy wynajęci przez Wydawnictwo Literackie ślęczeli nad każdą linijką książki". Na ponad trzystu stronach roi się od opisów nieoficjalnych spotkań, narad i negocjacji. Są znakomite anegdoty, jak choćby ta o biesiadzie Adama Michnika z Jerzym Urbanem. Panowie pili wódkę już po tym, jak naczelny "Nie" oskarżył przed komisją śledczą Leszka Millera. Nagle przeszkodził im telefon do redaktora "Gazety Wyborczej". Dzwonił Miller, który na wieść o spotkaniu skarcił Michnika: "A po co ty do tego ch... chodzisz?". Są też krwiste sylwetki - możemy przeczytać nie tylko o wspomnianym już Czarzastym, ale też o Jakubowskiej, Rapaczyńskiej, Kwiatkowskim. - Założenie było takie: nie ma świętych krów. Ta książka będzie niewygodna dla wszystkich - dodaje Rymanowski.
(MS) Śmierdzę, więc jestem
Znamy już "najbardziej cuchnące osobistości świata". Ranking znanych postaci, przy których lepiej stanąć po zawietrznej, sporządził szwedzki spec od show-biznesu Mikael Jagerbrand. Jak się okazało, z większością gwiazd lepiej mieć do czynienia tylko na ekranie lub na zdjęciu - bo z bliska, nawet ci najprzystojniejsi i te najpiękniejsze, mogą być nie do zniesienia. I tak na pierwszym miejscu listy znalazł się uznawany za najseksowniejszego aktora hollywoodzkiego Brad Pitt. Zasłużył sobie na takie miano, ponieważ zamiast się myć, kupuje sobie nowe koszulki Calvina Kleina (po 3600 dolarów!), a starych się pozbywa. Aktorzy, a szczególnie aktorki, niemiło wspominają również tźte-a`-tźte z Russellem Crowe'em. Joan Rivers, jedna z najbardziej znanych prezenterek TV, wyznała, że najgorszym doświadczeniem jest prowadzić z nim wywiad albo siedzieć obok podczas uroczystości. Najlepiej mieć wtedy katar. Wśród stroniących od mydła znalazła się m.in. Cameron Diaz (wstyd), Courteney Cox, cały zespół Metallica (tym przynajmniej nie ma się co dziwić) oraz Bob Dylan (jemu pewnie już nie zależy). Teraz już wiadomo, skąd tak wielka popularność cuchnących zabawek.
(ŁR)- Pod krawatem
Chorobotwórcze mikroby wykryli amerykańscy uczeni... na krawatach u połowy lekarzy pracujących w jednym z nowojorskich szpitali. Okazuje się, że ten element męskiego ubioru często dotyka ciała pacjenta w czasie badania, a zarazem rzadko jest czyszczony przez właściciela. Dlatego na krawatach znaleziono m.in. gronkowce złociste i pałeczki ropy błękitnej. "Elegancki ubiór wzbudza zaufanie wśród pacjentów. Trzeba się jednak zastanowić, czy noszenie krawata nie jest groźne" - mówi prowadzący badania dr Steven Nurkin. Higieniści przypominają, że główną drogą przenoszenia bakterii między pacjentami są nadal dłonie lekarza. W Polsce też przydałoby się więcej doktorów o czystych rękach (mniejsza o krawaty).
(JAS) - Egzamin z "Wyborczej"
Dużym nakładem sił i kosztów "Gazeta Wyborcza" starała się rozreklamować tygodnik "Wprost", czyniąc go bohaterem jednego z odcinków "Egzaminu z piętnastolecia". Wzruszeni tym gestem, postanowiliśmy się zrewanżować. Sprawdzimy wiedzę Polaków dotyczącą najbardziej wpływowego dziennika w kraju. Na poniższe pytania można odpowiadać od wtorku na stronach internetowych naszego pisma.- Agentem SB donoszącym na kolegów z krakowskiej opozycji okazał się w redakcji "GW":
- Paweł Ławiński
- Lesław Maleszka
- Juliusz Rawicz
- "Człowiekiem honoru" - według Adama Michnika - jest:
- Bolesław Bierut
- Wiaczesław Mołotow
- Czesław Kiszczak
- Które ugrupowanie - mimo systematycznego poparcia "GW" - nie zasiada w Sejmie:
- Unia Wolności
- Porozumienie Centrum
- Mniejszość Niemiecka
- W latach 90. "GW" uporczywie twierdziła, że zjawiskiem wyolbrzymianym w Polsce jest
- antysemityzm
- ksenofobia
- korupcja
- Agentem SB donoszącym na kolegów z krakowskiej opozycji okazał się w redakcji "GW":
- Szum medialny: CHROBOTAĆ ZNACZY CZOCHRAĆ
- Powiedzieć, że policja nie ma ostatnio dobrej passy, to jakby napisać, że "Titanic" w czasie dziewiczego rejsu miał pewne kłopoty. Z "Super Expressu" dowiadujemy się, że w Zamościu trzech funkcjonariuszy sprowadzało dziewczynę zamkniętemu w areszcie złodziejowi samochodów, woziło go do domu i na zakupy, a na koniec - pomogło uciec. Nic dziwnego, jeden z policjantów za dawnych czasów służył w ZOMO ze starszym bratem złodzieja...
- W tymże "Super Expressie" rozmowa z profesorem Maciejem Grochowskim, autorem słownika wulgaryzmów. "Nie wiedziałam, że mówi się 'brakuje mu drugiej dupy do srania' albo 'wpiździć kogoś w szambo'. No, i solidnie podszedł pan do onanizmu: 'bić gruchę', 'śmigać'" - entuzjazmuje się dziennikarka. "A ja na przykład nie wiedziałem, że mówi się 'kisiel w majtkach'" - rewanżuje się profesor i cieszy jak dziecko bogactwem polszczyzny: "kopulować, pruć, pieprzyć, ruchać, dymać, dmuchać, jebać, dupczyć, przelecieć, kotłować, chrobotać, rżnąć, czochrać!". Mogę wzbogacić przemyślenia pana profesora. Pewien wariat bombardował niegdyś listami moją redakcję, domagając się wprowadzenia na "te sprawy" określenia "poziomo tańczyć". Też ładnie.
- Są również wielbiciele języka podniosłego. "Trybuna" cytuje uzasadnienie wyroku, w którym warszawski sąd oddalił powództwo Lwa Rywina przeciw "Wprost" za słynną okładkę z głową producenta w muszli klozetowej: "Jeżeli bowiem ktoś chce sprzedać ustawę Sejmu RP, to znaczy, że chce sprzedać Matkę naszą Najjaśniejszą Rzeczpospolitą. Jeżeli tak było, to sens życia i poświęcenia Pana Adama Michnika i milionów Polaków zaangażowanych w sierpień '80, 'Solidarność' oraz przemiany ustrojowe przełomu lat 80. i 90., 'okrągły stół' oraz budowę demokracji i niepodległego bytu Polski, tracą sens. Czym bowiem różni się państwo niedemokratyczne od sprzedajnej demokracji. W tym kontekście muszla sedesu jest, w ocenie Sądu, wcale nie przesadnym, lecz wręcz łagodnym symbolem tego typu sytuacji". Rywin w kiblu w ogóle mnie nie bulwersuje. Ciekawe jednak, że sens życia Michnika stał się w Polsce, jak rozumiem, wartością chronioną sądownie?
- A w "Gazecie Wyborczej" Seweryn Blumsztajn oburza się na Bogdana Pęka. Poseł LPR po konferencji prasowej dotyczącej niedawnej manifestacji mniejszości seksualnych powiedział podobno: "W 'Wyborczej' jest osoba, która należy do subkultury gejowskiej" i wskazał konkretnego reportera. "Sugerował, że orientacja seksualna dziennikarza ma wpływ na wymowę jego [z kontekstu wynika, że poświęconych właśnie postulatom homoseksualistów] tekstów" - pisze Blumsztajn i wydaje się, że nad zgrozą przeważa w nim zdumienie. No, faktycznie, trudno sobie wyobrazić większy absurd.
Piotr Skwieciński
Więcej możesz przeczytać w 23/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.