Przemówienia Johna Kerry'ego publikowała już północnokoreańska agencja prasowa
Z charyzmą Johna Kerry'ego, kandydata na prezydenta, jest jak z Kubusiem Puchatkiem szukającym Prosiaczka: im bardziej Kubuś zaglądał do środka, tym bardziej nie było tam Prosiaczka. Im bardziej Kerry stara się być wyrazisty i zdecydowany, tym bardziej staje się rozmyty, niezrozumiały i - w porównaniu z Bushem - po prostu blady.
Dziennikarze z lubością wyliczają tematy przewodnie kampanii demokraty. Kandydat na prezydenta był już superlewicowym "paleo-Kerrym", walczącym o miejsca pracy i przeciwko przywilejom dla bogaczy, był "neo-Kerrym", życzliwie spoglądającym w stronę emerytów, jest wojowniczym "Kerrym współczesnym", budującym "silniejszą Amerykę". Tego ostatniego hasła senator z Massachusetts zamierza się trzymać aż do finału, czyli do listopada. Aby nadrobić "deficyt charyzmy", Kerry powołał nowy, gwiazdorski zespół konsultantów, zwany już przez złośliwców drużyną Puchatka. Analizując jednak dokonania jego nowych spin doctorów (specjalistów od kreowania wizerunku), można stwierdzić, że - jak określił to jeden z publicystów - Kerry "będzie musiał dowodzić chórem, w którym występują same primadonny".
Horror Deana
W zespole są rzeczywiście same gwiazdy. Młodziutki Zach Exley to lewicowy guru kampanii internetowych, Bob Shrum to "demokratyczny pit bull", specjalista w dziedzinie pisania przemówień, John Sasso jest doświadczonym scenarzystą spotów wyborczych, a Ellen Malcolm to kobieta, której mężczyźni jednego wieczora potrafią oddać 3 mln dolarów. Nad grupą czuwa Mary Beth Cahill, królowa politycznych menedżerów. - Jeśli będzie trzeba, będą oszukiwać, "podkręcać" fakty, niedomawiać, dyskredytować i oczerniać - mówi "Wprost" Michael Genovese, przewodniczący Instytutu Studiów nad Przywództwem na Uniwersytecie w Marymont.
Próbkę takiej kampanii Amerykanie już widzieli. Sztab Kerry'ego od miesięcy toczył boje z innymi kandydatami demokratów. W pewnym momencie skupił się na "medialnym pewniaku" - Howardzie Deanie. Trzy tygodnie przed prawyborami Dean wyznał, że "dzięki pojmaniu Husajna Ameryka nie stała się bezpieczniejsza". - Sztab Kerry'ego tylko na to czekał - mówi Barbara Comstock, członkini komitetu wyborczego George'a Busha w kampanii w 2000 r. - W następnych dwóch tygodniach Dean nie schodził z nagłówków gazet. Ujawniono, że lewicowy Dean umorzył przedsiębiorcom podatki w wysokości 80 mln dolarów. "Boston Globe" napisał, że z jego gubernatorskiego biura wyciekła stanowa lista osób cierpiących na chorobę Alzheimera. Wytoczono przeciw niemu wszystkie działa - mówi Comstock. "To był horror - wspominał później Jay Carson, rzecznik prasowy Deana. - Mogliśmy tylko siedzieć przed telewizorem i patrzeć, jak nas pogrążają. Kiedy się broniliśmy, Dean tracił jeszcze bardziej. Nie można walczyć równocześnie na sześciu frontach".
Kapitalizm wedle Exleya
W kręgach lewicowych 23-letni Exley znany jest od dawna. W 2000 r. podczas kampanii prezydenckiej prowadził stronę GWBush.com, na której pisał, że "republikanin jest uzależniony od kokainy". Kiedy Bush zgłosił protest w Komisji Wyborczej, Exley stał się bohaterem mediów i bojownikiem o wolność słowa. Jego witryna internetowa działa do dziś. Można na niej kupić koszulki i bannery z napisami: "Bush jest śmieciowatym matołkiem", "GWBush: jak głupi jest głupek?" czy (co jest dziwne, jak na przynoszący zyski sklep internetowy) "Kapitalizm: wspaniały w teorii, ale nie sprawdza się w praktyce".
Po zwycięstwie Busha w wyborach Exley założył kolejną stronę internetową. Jej celem było "kwestionowanie prawomocności prezydentury Busha w związku z pogwałceniem prawa wyborczego i woli ludu". Strona w końcu została zamknięta, ale jeszcze niedawno można było na niej obejrzeć rysunek diabła podpisanego "Bush", którego tnie mieczem błękitny anioł. Podpis pod rysunkiem: "Duch demokracji".
W kręgi demokratów Exley wszedł, kiedy rozpoczął pracę w MoveOn. Ta organizacja ma na celu celu prowadzenie witryny internetowej wspierającej obóz demokratów. Służy także nieformalnemu zbieraniu pieniędzy na kampanię mającą dyskredytować przeciwników politycznych (organizacja nie może zbierać pieniędzy bezpośrednio na kampanię Kerry'ego). To na stronach MoveOn narodziły się porównania Busha do Adolfa Hitlera, Blaira do "jego pieska Mussoliniego", a Karla Rove'a i Ariego Fleischera (byłego rzecznika prasowego Busha) do Josepha Goebbelsa i Heinricha Himmlera.
Prawybory Shruma
Największy wpływ na sposób prowadzenia kampanii i najczęstszy dostęp do "uszu" Kerry'ego ma jednak Bob Shrum. Ten weteran marketingu politycznego znany jest z niekonwencjonalnego zachowania. W 1976 r. 34-letni Shrum po dziewięciu dniach pracy przy kampanii Jimmy'ego Cartera nagle zrezygnował. W hotelu w Filadelfii zostawił Carterowi kartkę: "W związku z moimi przekonaniami postanowiłem bezzwłocznie pana opuścić". Tego samego dnia Carter wygrał prawybory w Pensylwanii, zdobywając nominację Partii Demokratycznej.
Według złośliwców, Carter wygrał właśnie dzięki nieobecności Shruma. Shrum, który prowadził już kilka kampanii prezydenckich (George'a McGoverna w 1972 r., Edwarda Kennedy'ego w 1980 r., Ala Gore'a w 2000 r.), nie ma bowiem na koncie wygranej. Jest jednak tak wpływowy, że - jak mawiają niektórzy - "czasem bledną przy nim gwiazdy kandydatów". Co cztery lata wśród demokratów odbywają się tzw. prawybory Shruma, czyli walka o zatrudnienie go przy kampanii (w zeszłym roku pracował dla Dicka Gephardta i Johna Edwardsa). Shrum przez lata współpracował z wpływowym senatorem Edwardem Kennedym. To dzięki namowom Kennedy'ego w Iowa delegaci poparli Kerry'ego. Shrum znany jest również z radykalizmu i populistycznej retoryki. Namówił Kerry'ego, aby pozbył się "umiarkowanego" menedżera kampanii Jima Jordana i zastąpił go Mary Beth Cahill, która była dyrektorem Biura Współpracy Publicznej w administracji Clintona, a wcześniej współpracowała ze Shurmem. Cahill ma rozległe kontakty wśród przedsiębiorców i to ona podpisuje codzienne e-maile z komentarzami Kerry'ego i prośbą o wsparcie.
Inną ważną osobistością w drużynie Kerry'ego jest John Sasso, który odpowiada za kampanię telewizyjną Kerry'ego.
Milicja Kennedy'ego
Komentatorzy porównują sztab Kerry'ego do Afganistanu: John Kerry jest odpowiednikiem prezydenta Hamida Karzaja, mającego godzić wszystkie frakcje i klany (zespół Busha to - według nich - totalitarna Korea Północna). Ted Kennedy, Bob Shrum i Mary Beth Cahill to tzw. milicja Kennedy'ego. John Sasso oraz lobbyści Jack Corrigan i Michael Whouley należą do "klanu bostońskiego". Jest też "klan Kerry'ego" (Teresa Heinz z córkami Kerry'ego - Vanessą i Alexandrą), "klan Clintonów" (byli urzędnicy Billa Clintona, m.in. Sandy Berger, Madeleine Albright, Richard Holbrooke, Jamie Rubin) i "grupa braci" (weterani wojny w Wietnamie).
Bush traci popularność jako urzędujący prezydent, wynika z sondaży. Nie znaczy to jednak, że zyskuje John Kerry. Specjaliści twierdzą, że to wynik niekonsekwencji. W przeciwieństwie do George'a Busha, który prowadzi konsekwentnie kampanię prezydenta czasów wojny, Kerry już kilkakrotnie zmieniał platformę polityczną. Do tej pory Amerykanie nie potrafią powiedzieć, jaki jest senator z Massachusetts.
Antybushowska retoryka Kerry'ego na razie największe sukcesy odnosi za granicą. Wywiad dla magazynu "The Rolling Stone", w którym Kerry mówi, że kampania Busha "jest spiep ", szeroko omawiała arabska telewizja Al-Dżazira. Podobnie było, kiedy Kerry stwierdził, że niedopuszczenie do kontraktów w Iraku Niemiec i Francji było "głupie i obelżywe". Sporo uwagi kandydaturze Kerry'ego poświęca też Korea Północna. Jego przemówienia publikowały już koreańskie gazety i Radio Phenian. Dzięki swojej drużynie John Kerry może więc - niczym Puchatek - mimo szczerych starań coraz mniej widzieć Prosiaczka. W tym wypadku chodzi o fotel prezydencki.
Dziennikarze z lubością wyliczają tematy przewodnie kampanii demokraty. Kandydat na prezydenta był już superlewicowym "paleo-Kerrym", walczącym o miejsca pracy i przeciwko przywilejom dla bogaczy, był "neo-Kerrym", życzliwie spoglądającym w stronę emerytów, jest wojowniczym "Kerrym współczesnym", budującym "silniejszą Amerykę". Tego ostatniego hasła senator z Massachusetts zamierza się trzymać aż do finału, czyli do listopada. Aby nadrobić "deficyt charyzmy", Kerry powołał nowy, gwiazdorski zespół konsultantów, zwany już przez złośliwców drużyną Puchatka. Analizując jednak dokonania jego nowych spin doctorów (specjalistów od kreowania wizerunku), można stwierdzić, że - jak określił to jeden z publicystów - Kerry "będzie musiał dowodzić chórem, w którym występują same primadonny".
Horror Deana
W zespole są rzeczywiście same gwiazdy. Młodziutki Zach Exley to lewicowy guru kampanii internetowych, Bob Shrum to "demokratyczny pit bull", specjalista w dziedzinie pisania przemówień, John Sasso jest doświadczonym scenarzystą spotów wyborczych, a Ellen Malcolm to kobieta, której mężczyźni jednego wieczora potrafią oddać 3 mln dolarów. Nad grupą czuwa Mary Beth Cahill, królowa politycznych menedżerów. - Jeśli będzie trzeba, będą oszukiwać, "podkręcać" fakty, niedomawiać, dyskredytować i oczerniać - mówi "Wprost" Michael Genovese, przewodniczący Instytutu Studiów nad Przywództwem na Uniwersytecie w Marymont.
Próbkę takiej kampanii Amerykanie już widzieli. Sztab Kerry'ego od miesięcy toczył boje z innymi kandydatami demokratów. W pewnym momencie skupił się na "medialnym pewniaku" - Howardzie Deanie. Trzy tygodnie przed prawyborami Dean wyznał, że "dzięki pojmaniu Husajna Ameryka nie stała się bezpieczniejsza". - Sztab Kerry'ego tylko na to czekał - mówi Barbara Comstock, członkini komitetu wyborczego George'a Busha w kampanii w 2000 r. - W następnych dwóch tygodniach Dean nie schodził z nagłówków gazet. Ujawniono, że lewicowy Dean umorzył przedsiębiorcom podatki w wysokości 80 mln dolarów. "Boston Globe" napisał, że z jego gubernatorskiego biura wyciekła stanowa lista osób cierpiących na chorobę Alzheimera. Wytoczono przeciw niemu wszystkie działa - mówi Comstock. "To był horror - wspominał później Jay Carson, rzecznik prasowy Deana. - Mogliśmy tylko siedzieć przed telewizorem i patrzeć, jak nas pogrążają. Kiedy się broniliśmy, Dean tracił jeszcze bardziej. Nie można walczyć równocześnie na sześciu frontach".
Kapitalizm wedle Exleya
W kręgach lewicowych 23-letni Exley znany jest od dawna. W 2000 r. podczas kampanii prezydenckiej prowadził stronę GWBush.com, na której pisał, że "republikanin jest uzależniony od kokainy". Kiedy Bush zgłosił protest w Komisji Wyborczej, Exley stał się bohaterem mediów i bojownikiem o wolność słowa. Jego witryna internetowa działa do dziś. Można na niej kupić koszulki i bannery z napisami: "Bush jest śmieciowatym matołkiem", "GWBush: jak głupi jest głupek?" czy (co jest dziwne, jak na przynoszący zyski sklep internetowy) "Kapitalizm: wspaniały w teorii, ale nie sprawdza się w praktyce".
Po zwycięstwie Busha w wyborach Exley założył kolejną stronę internetową. Jej celem było "kwestionowanie prawomocności prezydentury Busha w związku z pogwałceniem prawa wyborczego i woli ludu". Strona w końcu została zamknięta, ale jeszcze niedawno można było na niej obejrzeć rysunek diabła podpisanego "Bush", którego tnie mieczem błękitny anioł. Podpis pod rysunkiem: "Duch demokracji".
W kręgi demokratów Exley wszedł, kiedy rozpoczął pracę w MoveOn. Ta organizacja ma na celu celu prowadzenie witryny internetowej wspierającej obóz demokratów. Służy także nieformalnemu zbieraniu pieniędzy na kampanię mającą dyskredytować przeciwników politycznych (organizacja nie może zbierać pieniędzy bezpośrednio na kampanię Kerry'ego). To na stronach MoveOn narodziły się porównania Busha do Adolfa Hitlera, Blaira do "jego pieska Mussoliniego", a Karla Rove'a i Ariego Fleischera (byłego rzecznika prasowego Busha) do Josepha Goebbelsa i Heinricha Himmlera.
Prawybory Shruma
Największy wpływ na sposób prowadzenia kampanii i najczęstszy dostęp do "uszu" Kerry'ego ma jednak Bob Shrum. Ten weteran marketingu politycznego znany jest z niekonwencjonalnego zachowania. W 1976 r. 34-letni Shrum po dziewięciu dniach pracy przy kampanii Jimmy'ego Cartera nagle zrezygnował. W hotelu w Filadelfii zostawił Carterowi kartkę: "W związku z moimi przekonaniami postanowiłem bezzwłocznie pana opuścić". Tego samego dnia Carter wygrał prawybory w Pensylwanii, zdobywając nominację Partii Demokratycznej.
Według złośliwców, Carter wygrał właśnie dzięki nieobecności Shruma. Shrum, który prowadził już kilka kampanii prezydenckich (George'a McGoverna w 1972 r., Edwarda Kennedy'ego w 1980 r., Ala Gore'a w 2000 r.), nie ma bowiem na koncie wygranej. Jest jednak tak wpływowy, że - jak mawiają niektórzy - "czasem bledną przy nim gwiazdy kandydatów". Co cztery lata wśród demokratów odbywają się tzw. prawybory Shruma, czyli walka o zatrudnienie go przy kampanii (w zeszłym roku pracował dla Dicka Gephardta i Johna Edwardsa). Shrum przez lata współpracował z wpływowym senatorem Edwardem Kennedym. To dzięki namowom Kennedy'ego w Iowa delegaci poparli Kerry'ego. Shrum znany jest również z radykalizmu i populistycznej retoryki. Namówił Kerry'ego, aby pozbył się "umiarkowanego" menedżera kampanii Jima Jordana i zastąpił go Mary Beth Cahill, która była dyrektorem Biura Współpracy Publicznej w administracji Clintona, a wcześniej współpracowała ze Shurmem. Cahill ma rozległe kontakty wśród przedsiębiorców i to ona podpisuje codzienne e-maile z komentarzami Kerry'ego i prośbą o wsparcie.
Inną ważną osobistością w drużynie Kerry'ego jest John Sasso, który odpowiada za kampanię telewizyjną Kerry'ego.
Milicja Kennedy'ego
Komentatorzy porównują sztab Kerry'ego do Afganistanu: John Kerry jest odpowiednikiem prezydenta Hamida Karzaja, mającego godzić wszystkie frakcje i klany (zespół Busha to - według nich - totalitarna Korea Północna). Ted Kennedy, Bob Shrum i Mary Beth Cahill to tzw. milicja Kennedy'ego. John Sasso oraz lobbyści Jack Corrigan i Michael Whouley należą do "klanu bostońskiego". Jest też "klan Kerry'ego" (Teresa Heinz z córkami Kerry'ego - Vanessą i Alexandrą), "klan Clintonów" (byli urzędnicy Billa Clintona, m.in. Sandy Berger, Madeleine Albright, Richard Holbrooke, Jamie Rubin) i "grupa braci" (weterani wojny w Wietnamie).
Bush traci popularność jako urzędujący prezydent, wynika z sondaży. Nie znaczy to jednak, że zyskuje John Kerry. Specjaliści twierdzą, że to wynik niekonsekwencji. W przeciwieństwie do George'a Busha, który prowadzi konsekwentnie kampanię prezydenta czasów wojny, Kerry już kilkakrotnie zmieniał platformę polityczną. Do tej pory Amerykanie nie potrafią powiedzieć, jaki jest senator z Massachusetts.
Antybushowska retoryka Kerry'ego na razie największe sukcesy odnosi za granicą. Wywiad dla magazynu "The Rolling Stone", w którym Kerry mówi, że kampania Busha "jest spiep ", szeroko omawiała arabska telewizja Al-Dżazira. Podobnie było, kiedy Kerry stwierdził, że niedopuszczenie do kontraktów w Iraku Niemiec i Francji było "głupie i obelżywe". Sporo uwagi kandydaturze Kerry'ego poświęca też Korea Północna. Jego przemówienia publikowały już koreańskie gazety i Radio Phenian. Dzięki swojej drużynie John Kerry może więc - niczym Puchatek - mimo szczerych starań coraz mniej widzieć Prosiaczka. W tym wypadku chodzi o fotel prezydencki.
Więcej możesz przeczytać w 23/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.