Aleksander Kwaśniewski - pierwszy, Lech Kaczyński - dwunasty w rankingu najseksowniejszych polskich polityków
W polityku najbardziej seksowna jest inteligencja, a potem charyzma. Tak deklarują Polacy badani przez instytut Homo Homini. Tak naprawdę najbardziej seksowna jest sama władza. Jak mawiał Henry Kissinger, "władza to najlepszy afrodyzjak". Może tylko dziwić, że za najbardziej seksownego polityka wciąż jest uważany były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Obecnego prezydenta - Lecha Kaczyńskiego (zajął 12. miejsce) - bije on prawie pięciokrotnie większą liczbą wskazań. Z obecnie rządzących najbardziej seksowni są premier Kazimierz Marcinkiewicz (2. miejsce) oraz wicepremier Roman Giertych (4. miejsce). Najpotężniejszy obecnie polski polityk - Jarosław Kaczyński - znalazł się dopiero na 14. miejscu rankingu najseksowniejszych, co by znaczyło, że silniejszym afrodyzjakiem jest władza formalna niż nieformalna. A odsuniźcie od władzy czyni polityka nieatrakcyjnym seksualnie, co najlepiej pokazują przykłady Leszka Millera i Józefa Oleksego. Zaskakuje, że spośród polityków opozycji najwyżej znalazł się lider SLD Wojciech Olejniczak (3. miejsce), a nie szef PO Donald Tusk (5. miejsce).
Pierwsza kobieta w rankingu najseksowniejszych (Zyta Gilowska - podczas badania jeszcze wicepremier) zajęła 6. miejsce, a następna - Hanna Gronkiewicz-Waltz - znalazła się na 10. miejscu. - Kobiety pożądają mężczyzn, którzy mają władzę. Z kolei mężczyźni wolą kobiety, które mają władzę, a jednocześnie im ulegają. W ten sposób mają wrażenie, że władza ich partnerek staje się ich udziałem - mówi Randall Cronin, socjolog władzy. Kobiety zyskują na atrakcyjności, w miarę jak zajmują coraz wyższe stanowiska. Dobrze to pokazuje pozycja w rankingu Katarzyny Piekarskiej z SLD i Renaty Beger z Samoobrony. Beger jest wyżej niż Piekarska (odpowiednio 11. i 13. miejsce), gdyż jest postrzegana jako osoba mająca coraz więcej władzy. - Odkąd zostałam posłanką, regularnie dostaję propozycje randek. Niedawno jeden pan chciał, bym rzuciła dla niego męża - opowiada Beger. Piekarska jest z kolei powszechnie uważana za znacznie ładniejszą od Beger, ale jej polityczne znaczenie wyraźnie osłabło.
Seks i władza
Aż 58 proc. Polaków uważa, że rodzimi politycy nie są atrakcyjni - wynika z sondażu, jaki dla "Wprost" przeprowadziła firma Homo Homini. Zaledwie 5 proc. respondentów uznało przedstawicieli naszej władzy za osoby przystojne czy piękne. - Podobne rezultaty przynoszą badania w innych krajach. Regułą na świecie jest to, że do polityki trafiają ludzie, którym daleko do wyglądu aktorów bądź modeli - mówi Tomasz Leonowicz, sekretarz Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
Dlaczego więc politycy, choć poza polityką byliby uznani za nieatrakcyjnych, stają się obiektami marzeń czy pożądania? - Walka mężczyzn o władzę ma u podstaw pragnienie reprodukcyjnego sukcesu. Przywódca jakiejś społeczności był jednocześnie liderem prokreacji, więc nawet liczne kochanki i nieślubne dzieci zwiększały jego prestiż. Przywódca był zwycięskim myśliwym, który pokonał innych w walce o terytorium i najatrakcyjniejsze kobiety. Był tym bardziej seksualnie atrakcyjny, im miał więcej władzy, a więcej władzy miał też dzięki temu, że był uważany za seksualnie atrakcyjnego - mówi Laura Betzig, antropolog z University of Michigan.
Biologiczne podłoże ma zachowanie kobiet lgnących do mężczyzn dzierżących władzę - spodziewają się one, że właśnie ktoś taki zapewni im i ich potomstwu nie tylko odpowiednie środki do życia, ale też wyższy status społeczny i pozycję. Często przywoływany jest w tym kontekście przykład Helen Herron, nastolatki, która z wycieczką zwiedzała Biały Dom. Postanowiła wtedy, że wyjdzie za mężczyznę, który będzie prezydentem USA. Sprawdziła, kto ma największe na to szanse, i postawiła na Williama H. Tafta - mimo że ważył 150 kg i nie był atrakcyjny. I istotnie, Taft został prezydentem (27. w historii USA, w latach 1909-1913), a Helen jego żoną (mieli troje dzieci).
John Levi Martin w artykule "Is Power Sexy?", opublikowanym w prestiżowym "American Journal of Sociology", twierdzi, że dla kobiet polityk, którego znają z telewizji, nie jest automatycznie uosobieniem seksu, natomiast za atrakcyjnego uważają mężczyznę, który sprawuje nad nimi bezpośrednią władzę. Atrakcyjny jest nie on sam, ale jego wysoki status społeczny. Z badań Martina wynika, że z politykami wiążą się przeważnie kobiety z biednych domów, z rodzin znajdujących się na niskim szczeblu społecznej drabiny. - Władza nie jest kluczem do każdego serca, ale wysoki status społeczny, jaki ona daje, ułatwia miłosne podboje. I to politykom obu płci - mówi "Wprost" John Levi Martin, socjolog z Uniwersytetu Wisconsin-
-Madison. Wojciech Jabłoński, specjalista od marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, iż dla naszych polityków władza częściej stanowi substytut życia erotycznego niż afrodyzjak. - To prawda, że status człowieka mającego władzę jest przez polityków wykorzystywany jako narzędzie tzw. podrywu. Często to obserwuję w parlamencie - mówi senator Stefan Niesiołowski.
Libido sukcesu
Politycy nie uciekają od erotycznych skojarzeń, wiedząc, że poprawia to ich notowania u wyborców. Dlatego Beger opowiadała o "kurwikach w oczach", Marcinkiewicz tańczył z maturzystkami na studniówce, a Miller wplatał w wypowiedzi podszyte seksem aluzje. - W wyborach parlamentarnych startowałem w Łodzi. Tam na 100 mężczyzn przypada 118 kobiet. Świadomie więc podkreślałem własną seksualność, aby uzyskać lepszy wynik - opowiada Miller.
Na Zachodzie politycy idą jeszcze dalej: w Niemczech Gerhard Schröder i Joschka Fischer nie ukrywali swoich romansów. We Francji prezydent Franćois Mitterrand przyznał się, że ma nieślubną córkę. Nicolas Sarkozy, wicepremier i najpoważniejszy kandydat w przyszłorocznych wyborach prezydenckich we Francji wykorzystuje kryzys małżeński, by unikać zajmowania jednoznacznego stanowiska w wypadku kryzysów politycznych. Gdy w ubiegłym roku Francja odrzuciła w referendum projekt eurokonstytucji, Sarkozy nie brał udziału w dyskusji na ten temat, twierdząc, że jest pochłonięty sprawą wyjazdu jego żony do kochanka do Nowego Jorku. W czasie zamieszek wywołanych przez arabską młodzież pod koniec 2005 r. Sarkozy znów nie angażował się w debatę na ten temat, ponieważ walczył z próbą publikacji "prawdziwej" biografii jego żony. Wszystko to tylko przysporzyło mu zwolenników.
A jak jest w Polsce? - W gabinetach moich kolegów często pojawiają się politycy, których publiczne wystąpienia są pełne bogoojczyźnianych i prorodzinnych frazesów, a u nas proszą o pomoc w kłopotach, jakie mają z kolejnymi kochankami - twierdzi seksuolog Tomasz Leonowicz.
Niektórzy psychologowie i seksuolodzy twierdzą, że politycy o wysokim libido lepiej rządzą, bo przez wzmożone wydzielanie testosteronu są bardziej zdecydowani. Jako przykłady podają amerykańskich prezydentów o wysokim libido (i sporej liczbie kochanek - przynajmniej w plotkach) - Roosevelta, Kennedy'ego, Johnsona czy Clintona, którzy odnosili większe sukcesy gospodarcze niż "restrykcyjni" i powściągliwi erotycznie Truman, Eisenhower, Ford czy Carter.
Współpraca: Agnieszka Niedek
Fot: J. Marczewski, K. Pacuła, M. Stelmach
Pierwsza kobieta w rankingu najseksowniejszych (Zyta Gilowska - podczas badania jeszcze wicepremier) zajęła 6. miejsce, a następna - Hanna Gronkiewicz-Waltz - znalazła się na 10. miejscu. - Kobiety pożądają mężczyzn, którzy mają władzę. Z kolei mężczyźni wolą kobiety, które mają władzę, a jednocześnie im ulegają. W ten sposób mają wrażenie, że władza ich partnerek staje się ich udziałem - mówi Randall Cronin, socjolog władzy. Kobiety zyskują na atrakcyjności, w miarę jak zajmują coraz wyższe stanowiska. Dobrze to pokazuje pozycja w rankingu Katarzyny Piekarskiej z SLD i Renaty Beger z Samoobrony. Beger jest wyżej niż Piekarska (odpowiednio 11. i 13. miejsce), gdyż jest postrzegana jako osoba mająca coraz więcej władzy. - Odkąd zostałam posłanką, regularnie dostaję propozycje randek. Niedawno jeden pan chciał, bym rzuciła dla niego męża - opowiada Beger. Piekarska jest z kolei powszechnie uważana za znacznie ładniejszą od Beger, ale jej polityczne znaczenie wyraźnie osłabło.
Seks i władza
Aż 58 proc. Polaków uważa, że rodzimi politycy nie są atrakcyjni - wynika z sondażu, jaki dla "Wprost" przeprowadziła firma Homo Homini. Zaledwie 5 proc. respondentów uznało przedstawicieli naszej władzy za osoby przystojne czy piękne. - Podobne rezultaty przynoszą badania w innych krajach. Regułą na świecie jest to, że do polityki trafiają ludzie, którym daleko do wyglądu aktorów bądź modeli - mówi Tomasz Leonowicz, sekretarz Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
Dlaczego więc politycy, choć poza polityką byliby uznani za nieatrakcyjnych, stają się obiektami marzeń czy pożądania? - Walka mężczyzn o władzę ma u podstaw pragnienie reprodukcyjnego sukcesu. Przywódca jakiejś społeczności był jednocześnie liderem prokreacji, więc nawet liczne kochanki i nieślubne dzieci zwiększały jego prestiż. Przywódca był zwycięskim myśliwym, który pokonał innych w walce o terytorium i najatrakcyjniejsze kobiety. Był tym bardziej seksualnie atrakcyjny, im miał więcej władzy, a więcej władzy miał też dzięki temu, że był uważany za seksualnie atrakcyjnego - mówi Laura Betzig, antropolog z University of Michigan.
Biologiczne podłoże ma zachowanie kobiet lgnących do mężczyzn dzierżących władzę - spodziewają się one, że właśnie ktoś taki zapewni im i ich potomstwu nie tylko odpowiednie środki do życia, ale też wyższy status społeczny i pozycję. Często przywoływany jest w tym kontekście przykład Helen Herron, nastolatki, która z wycieczką zwiedzała Biały Dom. Postanowiła wtedy, że wyjdzie za mężczyznę, który będzie prezydentem USA. Sprawdziła, kto ma największe na to szanse, i postawiła na Williama H. Tafta - mimo że ważył 150 kg i nie był atrakcyjny. I istotnie, Taft został prezydentem (27. w historii USA, w latach 1909-1913), a Helen jego żoną (mieli troje dzieci).
John Levi Martin w artykule "Is Power Sexy?", opublikowanym w prestiżowym "American Journal of Sociology", twierdzi, że dla kobiet polityk, którego znają z telewizji, nie jest automatycznie uosobieniem seksu, natomiast za atrakcyjnego uważają mężczyznę, który sprawuje nad nimi bezpośrednią władzę. Atrakcyjny jest nie on sam, ale jego wysoki status społeczny. Z badań Martina wynika, że z politykami wiążą się przeważnie kobiety z biednych domów, z rodzin znajdujących się na niskim szczeblu społecznej drabiny. - Władza nie jest kluczem do każdego serca, ale wysoki status społeczny, jaki ona daje, ułatwia miłosne podboje. I to politykom obu płci - mówi "Wprost" John Levi Martin, socjolog z Uniwersytetu Wisconsin-
-Madison. Wojciech Jabłoński, specjalista od marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, iż dla naszych polityków władza częściej stanowi substytut życia erotycznego niż afrodyzjak. - To prawda, że status człowieka mającego władzę jest przez polityków wykorzystywany jako narzędzie tzw. podrywu. Często to obserwuję w parlamencie - mówi senator Stefan Niesiołowski.
Libido sukcesu
Politycy nie uciekają od erotycznych skojarzeń, wiedząc, że poprawia to ich notowania u wyborców. Dlatego Beger opowiadała o "kurwikach w oczach", Marcinkiewicz tańczył z maturzystkami na studniówce, a Miller wplatał w wypowiedzi podszyte seksem aluzje. - W wyborach parlamentarnych startowałem w Łodzi. Tam na 100 mężczyzn przypada 118 kobiet. Świadomie więc podkreślałem własną seksualność, aby uzyskać lepszy wynik - opowiada Miller.
Na Zachodzie politycy idą jeszcze dalej: w Niemczech Gerhard Schröder i Joschka Fischer nie ukrywali swoich romansów. We Francji prezydent Franćois Mitterrand przyznał się, że ma nieślubną córkę. Nicolas Sarkozy, wicepremier i najpoważniejszy kandydat w przyszłorocznych wyborach prezydenckich we Francji wykorzystuje kryzys małżeński, by unikać zajmowania jednoznacznego stanowiska w wypadku kryzysów politycznych. Gdy w ubiegłym roku Francja odrzuciła w referendum projekt eurokonstytucji, Sarkozy nie brał udziału w dyskusji na ten temat, twierdząc, że jest pochłonięty sprawą wyjazdu jego żony do kochanka do Nowego Jorku. W czasie zamieszek wywołanych przez arabską młodzież pod koniec 2005 r. Sarkozy znów nie angażował się w debatę na ten temat, ponieważ walczył z próbą publikacji "prawdziwej" biografii jego żony. Wszystko to tylko przysporzyło mu zwolenników.
A jak jest w Polsce? - W gabinetach moich kolegów często pojawiają się politycy, których publiczne wystąpienia są pełne bogoojczyźnianych i prorodzinnych frazesów, a u nas proszą o pomoc w kłopotach, jakie mają z kolejnymi kochankami - twierdzi seksuolog Tomasz Leonowicz.
Niektórzy psychologowie i seksuolodzy twierdzą, że politycy o wysokim libido lepiej rządzą, bo przez wzmożone wydzielanie testosteronu są bardziej zdecydowani. Jako przykłady podają amerykańskich prezydentów o wysokim libido (i sporej liczbie kochanek - przynajmniej w plotkach) - Roosevelta, Kennedy'ego, Johnsona czy Clintona, którzy odnosili większe sukcesy gospodarcze niż "restrykcyjni" i powściągliwi erotycznie Truman, Eisenhower, Ford czy Carter.
Współpraca: Agnieszka Niedek
Miejsce | Polityk | Wszyscy | Kobiety | Mężczyźni |
1 | Aleksander Kwasniewski | 13,4% | 15% | 11% |
2 | Kazimierz Marcinkiewicz | 12,0% | 13% | 10% |
3 | Wojciech Olejniczak | 11,0% | 13% | 8% |
4 | Roman Giertych | 9,4% | 12% | 6% |
5 | Donald Tusk | 8,4% | 10% | 5% |
6 | Zyta Gilowska | 7,2% | 4% | 12% |
7 | Zbigniew Ziobro | 6,8% | 7% | 7% |
8 | Jan Rokita | 6,4% | 8% | 4% |
9 | Andrzej Lepper | 6,2% | 7% | 5% |
10 | Hanna Gronkiewicz-Waltz | 4,4% | 1% | 9% |
11 | Renata Beger | 4,2% | 1% | 8% |
12 | Lech Kaczynski | 2,8% | 3% | 2% |
13 | Katarzyna Piekarska | 2,4% | 1% | 5% |
"DLACZEGO WŁASNIE TA OSOBA?" |
---|
Aleksander Kwasniewski Inteligencja 29,9% Sposób ubierania 28,4% Charyzma 26,9% Przystojna / ładna twarz 14,9% |
Kazimierz Marcinkiewicz Sposób ubierania 30,0% Inteligencja 28,3% Przystojna / ładna twarz 25,0% Charyzma 16,7% |
Wojciech Olejniczak Przystojna / ładna twarz 45,5% Sposób ubierania 27,3% Charyzma 14,5% Inteligencja 9,1% Wzrost 3,6% |
Roman Giertych Charyzma 27,7% Wzrost 27,7% Głos 25,5% Inteligencja 19,1% |
Donald Tusk Charyzma 26,2% Wzrost 23,8% Przystojna / ładna twarz 23,8% Inteligencja 16,7% Sposób ubierania 9,5% |
Fot: J. Marczewski, K. Pacuła, M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 28/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.