Chen Kaige ("Żegnaj, moja konkubino") widać pozazdrościł sukcesów swemu rywalowi Zhangowi Yimou ("Dom latających sztyletów") i nakręcił utrzymaną w podobnej baśniowej konwencji superprodukcję (z budżetem 35 mln dolarów najdroższą w historii kinematografii chińskiej), pt. "Przysięga". Kaige snuje olśniewającą widowiskowo opowieść o tragicznych konsekwencjach wyboru dokonanego w dzieciństwie przez biedną dziewczynkę, do której bardziej przemówiła podsunięta jej przez boginię perspektywa dorosłego życia w przepychu, niż przeżycia prawdziwej miłości. Problem w tym, że w ciągu ostatnich lat ci latający, urągający prawom grawitacji Chińczycy mocno już się opatrzyli, a Kaige - poza zwiększeniem częstotliwości i zasięgu ich lotów - nie był w stanie wprowadzić do swego filmu niczego, co by wniosło jakiś powiew świeżości.
Jerzy A. Rzewuski
"Przysięga" (Wu ji), reż. Chen Kaige, Chiny, Hongkong, Japonia, Korea Południowa, 2005 (Monolith)
Więcej możesz przeczytać w 28/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.