Dziennikarz, pisarz, żołnierz AK, podczas wojny kurier rządu na uchodźstwie, pierwszy dyrektor sekcji polskiej Radia Wolna Europa
Od trzech miesięcy oglądam Polskę z bliska i z każdym dniem uprzytamniam sobie coraz lepiej ogrom problemów, z którymi musi się zmagać kraj. Krytyka obecnego i poprzednich rządów wydaje się jałowa. Bardziej konstruktywnym podejściem jest zastanowienie się nad tym, jak bym postępował, gdybym znalazł się na miejscu szefa rządu. Tego rodzaju hipotetyczne rozważania wolne są w moim wypadku od wszelkiego populizmu, jako że z uwagi na wiek nie mam ani możliwości, ani zamiaru ubiegać się o jakiekolwiek stanowisko. Nie potrzebuję się obawiać utraty popularności ani zdobywać głosów.
Zacznijmy od ustalenia priorytetów. Eugeniusz Kwiatkowski mawiał, że na froncie walki o lepsze jutro trzeba starannie wybrać strategicznie ważny odcinek, skoncentrować na tym wybranym kierunku główne siły i uderzyć nimi z całą determinacją. Gdybym miał prawo decyzji, wybrałbym nie więcej niż trzy lub cztery najważniejsze problemy: walkę z bezrobociem, walkę z korupcją, zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom i zwalczanie schorzeń społecznych, takich jak szerzenie się epidemii AIDS, narkomania, alkoholizm itd.
Postulat pierwszy - jednomandatowe okręgi wyborcze
Zacząłbym od reformy ordynacji wyborczej, a więc od wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. Usunęłoby to podstawową słabość obecnego systemu, jaką jest przerost partyjniactwa. Obywatel ubiegający się o wybór do parlamentu jest bardziej uzależniony od władz swojej partii aniżeli od głosów i woli wyborców. To partia decyduje, czy i na jakim miejscu znajdzie się na liście kandydatów i jakie będzie miał szanse. W systemie jednomandatowym wygrywa kandydat, który jest najlepiej znany w okręgu i cieszy się poparciem miejscowego elektoratu. Nie ma demokracji bez partii, ale źródłem słabości państwa jest podporządkowanie posłów i członków rządu władzom partyjnym, które mają skłonność do przedkładania doraźnych interesów wyborczych nad interes państwa. W politycznym języku nazywa się to populizmem. Jednomandatowa ordynacja wyborcza sprzyja powstaniu dwupartyjności, a więc układu, który zdał egzamin w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Słabością jednomandatowych okręgów wyborczych jest pewna przewaga interesów regionalnych nad interesem kraju jako całości. Rozwiązaniem może być wybór części posłów i senatorów z krajowych list wyborczych.
Postulat drugi - tworzenie nowych miejsc pracy
Na drugim miejscu mego programu umieściłbym walkę z bezrobociem. Wzrost bezrobocia, który zaczyna osiągać rozmiary zagrażające państwu, można zahamować jedynie przez inwestycje państwowe i prywatne. Historyczną okazję stwarza możliwość uzyskania funduszy przedakcesyjnych z Unii Europejskiej. Warunkiem ich pozyskania jest zgromadzenie części funduszy we własnym zakresie, a także przygotowanie fachowych projektów, które uzyskają aprobatę w Brukseli. Okazji, jaką może być napływ funduszy ze wspólnego rynku, i związanych z tym korzyści nie wolno zmarnować.
Skuteczna walka z bezrobociem wymaga usunięcia wszystkiego, co zniechęca przedsiębiorcę do inwestowania, a więc w pierwszym rzędzie obniżenia stopy podatkowej, jednej z najwyższych w Europie. Za wysokie podatki, hamujące rozwój przedsiębiorczości, zamiast zwiększać, zmniejszają wpływy skarbowe.
Czynnikiem ograniczającym zatrudnienie i skłaniającym do zwalniania pracowników jest obecny kodeks pracy. Pracodawca woli uniknąć zatrudnienia nowego pracownika, jeśli wie, że nie będzie mógł się go pozbyć bez kosztów i strat. Związki zawodowe, zwalczając zmiany w kodeksie pracy, stwarzają konflikt interesów między pracującymi i bezrobotnymi. Wszystko bowiem, co zniechęca przedsiębiorcę do zatrudniania ludzi, godzi w bezrobotnych. Dobrym przykładem inwestycji redukujących bezrobocie jest trzyletni rządowy program rozbudowy dróg, częściowo finansowany z funduszy z Unii Europejskiej.
Postulat trzeci - walka z korupcją
Walka z korupcją to następny punkt programu. Plany obecnego rządu są tak ogólnikowe, że w praktyce niewiele znaczą. Pomijają najskuteczniejszą metodę zwalczania przekupstwa, jaką byłoby masowe stosowanie zasadzek antykorupcyjnych. Za przykład może posłużyć półminutowa migawka nadana niedawno w telewizji. Pokazuje policjanta, który przyjmuje łapówkę i rezygnuje z wystawienia mandatu. Po tej migawce krótka informacja, że policjant został usunięty ze służby i wszczęto przeciw niemu postępowanie karne. Masowe zastosowanie podobnych zasadzek antykorupcyjnych nie tylko przeciwko policjantom, ale także przeciwko urzędnikom państwowym i członkom parlamentu szybko doprowadziłoby do wyplewienia przekupstwa.
Postulat czwarty - wolność gospodarowania
Elementem działającym przeciwko postępowi gospodarczemu jest zły klimat otaczający przedsiębiorców, którzy osiągnęli sukces. W czasach Rzeczypospolitej szlacheckiej nie godziło się szlachcie parać handlem. Coś jeszcze z tego w nas zostało. Nie może się wzbogacić kraj, w którym ludzie bogatsi od innych stają się podejrzani w oczach państwa i obywateli. Za przykład może posłużyć projekt ustawy nakazującej składanie na piśmie spisu własności ściśle osobistej, a więc biżuterii, mebli, zbioru znaczków pocztowych albo monet, dzieł sztuki itd. Tego rodzaju inwentaryzacja łączy się z niebezpieczeństwem, że poufność zeznań nie będzie zachowana i stanie się źródłem informacji dla włamywaczy i złodziei. Jaki przedsiębiorca zagraniczny zdoła nakłonić swoich ekspertów do osiedlenia się w kraju, który nie szanuje prawa do intymności?
Postulat piąty - publiczna telewizja
Walka o zmianę mentalności i nieprzychylnego klimatu dla przedsiębiorczości wymaga bliskiego współdziałania mediów. W Stanach Zjednoczonych dużą rolę zarówno w walce z korupcją, jak też ze schorzeniami społecznymi odegrała telewizja publiczna. Obraz wywiera o wiele większy wpływ aniżeli słowo drukowane albo słuchane. Przykładem może być telewizyjna migawka w kampanii przeciwko paleniu tytoniu, które stało się jedną z głównych przyczyn zgonów na raka i chorób układu krążenia. Kampania jest prowadzona w USA za pomocą wielkich plakatów i kilkunastosekundowych migawek w telewizji publicznej. Na przykład zdjęcie pięknej, młodej dziewczyny i obok przerażające zdjęcie tej samej dziewczyny, która na skutek żucia tytoniu zachorowała na raka języka. W Polsce telewizja jest najpotężniejszym środkiem oddziaływania na społeczeństwo. Trudno nie docenić jej wpływu na odbiorców. Niestety, ten ogromny potencjał nie jest dziś w pełni wykorzystywany. Nie jest to winą dyrekcji, lecz systemu finansowania programów telewizyjnych. Ponieważ nie udaje się dotychczas ściąganie opłat od odbiorców telewizji publicznej, jej największym źródłem dochodów stają się reklamy. W ten sposób telewizja publiczna zmieniła się w telewizję komercyjną. Telewizji Polskiej nie stać na poświęcanie drogocennego czasu na spełnianie misji społecznej. Zmiana tego systemu staje się jednym z podstawowych postulatów. Jedno z dwojga: albo trzeba znaleźć skuteczny sposób ściągania opłat abonamentowych, albo też władze państwowe powinny wziąć na siebie finansowanie telewizji i ograniczyć nadawanie reklam do ściśle określonego minimum. Telewizja państwowa mogłaby się wtedy stać telewizją publiczną w służbie celom uznawanym przez społeczeństwo za bezsporne. Zamiast wymawianego tajemniczym szeptem słowa "reklama" przed każdym programem o znaczeniu wychowawczym pojawiałaby się zapowiedź o treści: "telewizja w służbie publicznej". Uprzytomniłoby to odbiorcom misję Telewizji Polskiej i znacznie podniosło jej prestiż. Reforma telewizji państwowej jest jednym z głównych postulatów mego "prywatnego" programu reform. Ograniczam się do zarysowania postulatów, które - jak się zdaje - wysuwają się dziś na pierwszy plan.
Tadeusz Mazowiecki Tezy Jana Nowaka-Jeziorańskiego to katalog istotnych polskich spraw. Dla mnie najistotniejsze są: walka z bezrobociem oraz korupcją. Powiększanie sfery wolności gospodarczej powinno sprawić, że będzie przybywało nowych miejsc pracy. Sądzę, że problemem jest nie tylko komercjalizacja telewizji, ale też brak dostatecznej dbałości o interes społeczny. Dlaczego najlepsze filmy, które mogłyby spełniać funkcję wychowawczą, są emitowane w nocy? Do odrębnej dyskusji włączyłbym projekt jednomandatowych okręgów wyborczych w Polsce. Nie uważam, by dotychczasowy system był głównym źródłem zła i upartyjnienia polskiej polityki. Jan Nowak-Jeziorański pokazuje, że są zadania, które każdy rząd powinien realizować, a opinia publiczna wspierać. |
Andrzej Olechowski Generalnie jestem skłonny do większej niż Jan Nowak-Jeziorański krytyki rządu Leszka Millera, ponieważ jego polityka w pewnych obszarach jest wręcz dla kraju niebezpieczna. Najbardziej razi brak strategii obniżenia bezrobocia, chaos polityki gospodarczej (dwie różne strategie finansowe, brak polityki prywatyzacji i wsparcia przedsiębiorczości), niechęć do uwzględnienia powszechnie postulowanych rozwiązań - obniżenia podatków, rozluźnienia rygorów biurokratycznych. Wszystko to sprawia, że po roku zabiegów nie mamy nadziei na spadek bezrobocia. Jedyną nadzieją rządu jest poprawa sytuacji za granicą, bo wtedy poprawi się także u nas. Ale po co w takim razie nam własny rząd, skoro liczymy na obce? Podobnie jak Jan Nowak-Jeziorański jestem zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych. |
Józef Oleksy Wysokie podatki nie sprzyjają ożywieniu gospodarczemu - tego nikt nie neguje. Nie chodzi o to, czy obniżać podatki, ale jak utrzymać równowagę finansową w państwie. Zgadzam się z Janem Nowakiem-Jeziorańskim, że większy obszar wolności gospodarczej sprzyja ożywieniu, sprzyja także tworzeniu nowych miejsc pracy. Rząd zdaje sobie z tego sprawę, podejmując kroki w walce z bezrobociem. Niestety, zwalczając tę plagę, nie możemy wykorzystać funduszów przedakcesyjnych, gdyż środki te są przeznaczone na konkretne cele i unia tego bardzo pilnuje. Jeśli chodzi o liberalizację kodeksu pracy, to częściowo udało się już to zrobić. Można proponować dalsze zmiany, ale bałbym się pójść za daleko, żeby nie wywołać społecznych niepokojów. Musimy być realistami. Rząd SLD-UP-PSL ma też już program walki z korupcją. Zasadzki, o których mówi Jan Nowak-Jeziorański, to jedna z form tej walki. Nie wiem natomiast, czy jednomandatowe okręgi wyborcze zmienią coś na lepsze. |
Kurier do Warszawy |
---|
Warszawa to moje miasto. Tu się urodziłem, tu kończyłem szkoły, walczyłem w podziemiu - opowiada Jan Nowak-Jeziorański, który po niemal 57 latach emigracji wrócił (21 lipca 2002 r.) na stałe do Polski. Osiedlił się sto metrów od miejsca, gdzie przed wojną mieszkał wraz z matką, babką i bratem. Lubi spacery śladami przeszłości: po parku Czerniakowskim, wzdłuż Wisły. Do przeprowadzki przygotowywał się od śmierci żony (w 1999 r.). Przeżyli wspólnie 55 lat, z czego 24 lata w Annadale, niedaleko Waszyngtonu. Z Ameryką żegnał się kilka miesięcy. - Spotkań pożegnalnych było tak wiele, że jeszcze dzisiaj mąci mi się w głowie. Najważniejsze było spotkanie 10 czerwca 2002 r. z prezydentem George'em W. Bushem, który zaprosił mnie do Białego Domu - wspomina Nowak-Jeziorański. Powrót do Warszawy to czwarty rozdział w życiu byłego dyrektora Radia Wolna Europa. Pierwszy to działalność w konspiracji, drugi - praca w RWE, trzeci - lobbing na rzecz Polski. - Wspomagałem różne inicjatywy, by "Solidarność" mogła przetrwać. Zresztą miałem niewielkie nadzieje, że to się uda, ale trzeba było robić wszystko, co można. Później była sprawa pomocy dla Polski w trudnym, przejściowym okresie, a następnie zabiegi, by kraj był nie tylko wolny, ale bezpieczny, a więc starania o członkostwo w NATO - mówi Jan Nowak-Jeziorański. Przeprowadzka do Warszawy trwała kilka tygodni. Zanim mieszkanie było gotowe, archiwa i meble już czekały w depozycie firmy przewozowej. Do dzisiaj nie wszystkie kartony zostały rozpakowane. - Przez jakiś czas nie miałem nawet stałego adresu. Byłem zawieszony między niebem a ziemią - żartuje Nowak-Jeziorański. Kiedyś wszystkim zajmowała się żona Jadwiga: prowadziła dom, przepisywała jego teksty, opiekowała się pokaźnym archiwum. Kiedy trwało urządzanie mieszkania, Nowak-Jeziorański zrobił sobie wakacje. - Nie zdawałem sobie sprawy, że Polska ma tak urocze zakątki: byłem nad Wigrami koło Suwałk - tam są krajobrazy jak z "Pana Tadeusza". Byłem też na wybrzeżu, bo jestem honorowym obywatelem Gdańska i Gdyni - opowiada. - Zaczynam się już orientować w dzisiejszej Warszawie. Mam już ulubioną knajpkę na placu Trzech Krzyży. Chętnie zachodzę też do stołówki sejmowej - wyznaje Nowak-Jeziorański. Mieszka blisko Jacka Fedorowicza i Stefana Bratkowskiego. - W pewnym sensie to sąsiedztwo zadecydowało o wyborze miejsca zamieszkania. Tak cenię Fedorowicza jako satyryka, że gdy będę miał go w pobliżu, nigdy nie stracę dobrego humoru - żartuje. Lubi się poruszać traktem od Belwederu do Rynku Starego Miasta. Jego kalendarz jest wypełniony od świtu do nocy. Często bywa w Sejmie. Pojawia się na ważnych premierach i uroczystościach. W ostatnich dniach odwiedził Białystok i Wrocław. - Przyznam, że na razie nie mam czasu pomieszkać w Warszawie - żartuje. - Rytm życia w Polsce wydaje mi się mocniejszy i ciekawszy niż w Ameryce. Na każdym kroku widzę dużo inicjatywy, żywotności, energii społecznej. Opuściło mnie poczucie osamotnienia, które nie odstępowało mnie w USA - wspomina. W mieszkaniu Jana Nowaka-Jeziorańskiego ponownie rządzi kobieta - 26-letnia Blandyna z Gdańska. W Annadale po śmierci żony domem zajmowała się 60-letnia pani Agnieszka. Zastąpiła ją 40-letnia pani Janka, która po roku wyjechała do Polski. Później była 27-letnia Karolina z Poznania. - Wszystkie moje panie były bardzo troskliwe. Są dla mnie jak przybrane wnuczki - mówi Nowak-Jeziorański. Nie znosi, gdy traktuje się go jak starca. Mówi wówczas: - Przestańcie, mam dopiero 89 lat. Dorota Macieja |
JAN NOWAK-JEZIORAŃSKI |
---|
|
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.