Dzieci blokowisk i wolnego rynku
Hip hop to pierwsza subkultura w Polsce, która łączy image buntu i kontestacji z afirmacją wolnego rynku. Hiphopowcy - i u nas, i na Zachodzie - obnoszą się często z chuligańskim stylem życia, agresywnością, nienawiścią do policji i polityków, ale tak naprawdę tęsknią do tradycyjnych rodzinnych wartości. Chcą również osiągnąć sukces. W dodatku hip hop z importu na wskroś przesiąkł polskością.
Murzyni inaczej
"The New York Times" uznał polski hip hop za fenomen w skali europejskiej. Napisał niedawno, że czołówka naszego hip hopu to ludzie, którzy wybrali role nowych Mickiewiczów. Są sławni, ale nie chcą się wyprowadzać z rodzinnych blokowisk, nawet gdy dochodzą do dużych pieniędzy. A niektórzy mogą do nich dojść, bo co roku w kraju sprzedaje się ponad pół miliona płyt polskich raperów. Liroy i duet Kaliber 44, pierwsze gwiazdy hip hopu, zdobywali już złote płyty.
Wokół polskiego hip hopu powstał przemysł: kilka dużych firm odzieżowych szyjących tylko ubrania, jakie noszą hiphopowcy, sześć specjalistycznych miesięczników, dwa duże programy telewizyjne w stacjach muzycznych, sieć klubów w całym kraju.
Hiphopowcy rapują (skandują zrytmizowane teksty), są didżejami (puszczają i miksują nagrania), malują graffiti i tańczą breakdance (taniec z elementami akrobatycznymi). O pierwszych polskich hiphopowcach mówiono złośliwie, że są polskimi Murzynami, bo ta kultura narodziła się w czarnych gettach Ameryki. W Polsce hip hop rozkwitł w wielkich osiedlach i przyciągnął zarówno młodzież z biednych rodzin robotniczych, jak i dzieci z rodzin inteligenckich. - W polskim hip hopie mieszają się różne wątki, ale główny nurt mówi o tym, że ludziom żyje się źle. To jest wspólne dla rapu w Polsce i za oceanem - mówi Tymon Smektała, raper i dziennikarz z Wrocławia. Polscy raperzy nie zamierzają jednak wyłącznie biadolić. Są nade wszystko głodni sukcesu. Nie chcą tkwić w szarej masie, chcą się wyróżnić.
Bluza, komórka i mieszkanie
- Hip hop przyjął się w Polsce, bo był prosty do zrobienia. Wystarczy komputer i parę programów - mówi dAb z Kalibru 44, modnej hiphopowej grupy z Katowic. Ze względu na agresywne teksty utworów hip hop nazwano nowym punkiem. Ta etykieta doprowadza do furii nestorów punkowej subkultury. - Nie widzę w hip hopie żadnego duchowego rozwoju, lecz prymitywny model walki o przetrwanie w miejskiej dżungli - mówi Maciej Magura Góralski, członek Kryzysu, legendarnego zespołu punkowego z początku lat 80. Legendy polskiego punka nigdy otwarcie nie mówiły pozytywnie o pieniądzach. Gwiazdy hip hopu zaś nie ukrywają, że chcą zarabiać na muzyce i starają się pokazać na zewnątrz - wzorem amerykańskich raperów - że to robią.
Zdaniem Barbary Fatygi, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, podstawową różnicą między punkami a hiphopowcami nie jest jednak stosunek do pieniędzy i wolnego rynku. - W końcu to punkom zawdzięczamy pojęcie "niezależna komercja" - mówi Fatyga. - Chodzi raczej o to, że hip hop wyrósł na kulturze masowej. Wykorzystuje mass media i akceptuje biznes w kulturze popularnej - dodaje. Hiphopowcy lubią drogie sportowe buty i inne gadżety, na przykład najnowsze modele komórek. W każdym dużym polskim mieście działa kilka sklepów z ciuchami modnymi w tej subkulturze. Hiphopowi przedsiębiorcy zrobili fortuny. - Nie wyrośliśmy z anarchii. Stworzyliśmy ten cały przemysł, by się utrzymać przy życiu. Wiele innych kultur młodzieżowych przepadło, bo nie stworzyło własnej funkcjonalnej mody - tłumaczy 26-letni Michał Stańczyk, właściciel Wertu, najstarszego sklepu hiphopowego w Warszawie.
Kocham cię, mamo
Gwiazdy polskiego hip hopu i ich fani palą marihuanę, w tekstach piosenek używają plugawych słów. Narkotyki i wulgaryzmy to jednak nie wszystko. - Hiphopowcy, podobnie jak duża część młodzieży, często zdradzają tęsknotę za tradycyjnymi wartościami rodzinnymi - mówi Albert Jawłowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Peja, raper z Poznania, podkreśla, że wyrósł na ulicy, ale "ma honor i swoje wartości". - Jestem z jedną kobietą, kocham ją, weźmiemy ślub i będziemy mieć kaczory. Zrobię sobie wreszcie dom. Przez 10 lat nie miałem domu, to chociaż dzieciom zapewnię lepsze życie - powiedział. "1. miłość: mama" - zaczyna podziękowania na swojej płycie O.S.T.R. z Łodzi. "Mama - jedyna miłość mojego życia. Kocham Cię!" - pisze Red, znany didżej z Warszawy. "Kochaj matkę swoją, ona jest ostoją" - rapuje stołeczna grupa Molesta. Paktofonika, Łona czy Kaliber 44, najbardziej znani wykonawcy hiphopowi, wspominali w swych utworach o Bogu - na poważnie lub ironicznie, ale podejmowali tematykę wiary. Poruszali więc temat, którego żaden z wykonawców pop drugiej połowy lat 90. nawet nie dotknął.
Wielka improwizacja raperów
Slang hiphopowców to bodaj pierwszy od czasu gwary gitowskiej tak kompletny system językowy stworzony spontanicznie w Polsce. Jest bardzo polski i przesiąknięty atmosferą miejsca.
Wielu fanów słucha tylko polskiego hip hopu. Zdaniem Smektały to prawdziwy fenomen. - To tak jakby ktoś słuchał tylko polskiego jazzu. Ten hip hop jest tak popularny właśnie dlatego, że jest polski - komentuje. "Rymuję po polsku/Bo nie jestem z Waszyngtonu/Londynu, Rzymu czy znad Balatonu" - rapują członkowie grupy Kaliber 44. Duet z Katowic już w nazwie odwołuje się do Mickiewiczowskiej "Wielkiej improwizacji", a w tekstach stosuje chwyty liryczne znane z romantycznych ballad. "Poruszając się po ziemi, matce mojej/Znowuż zawsze polskiej/Drogocennej swojskiej/Warszawskiej" - śpiewa Fu, raper z Warszawy. Peja to prawdziwy lokalny patriota. Wiele zwrotek poświęcił Poznaniowi i Wielkopolsce. Rapuje o polityce, o ulicy, skończył jedną klasę liceum, ale jego język jest językiem historii ("agentura", "konspiracja", "tajne komplety"). "Gdyby Mickiewicz żył dziś, z pewnością pisałby dobre rymy" - śpiewa Doniu, przyjaciel Pei. To samo mówią fani hip hopu - Mickiewicza wszyscy znają i szanują, choć byłby dla nich pewnie bardziej atrakcyjny, gdyby był raperem.
Słownik hiphopowca |
---|
elo - cześć miejscówka - miejsce, gdzie się można spotkać zajawka - zainteresowanie, pasja ziomal - kumpel z otoczenia, podwórka, dzielnicy, miasta melanż - balanga, impreza sztuka - dziewczyna peeleny - pieniądze bakać - palić marihuanę |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.