Al Kaidzie bin Ladena przetrącono kręgosłup i pozbawiono ją azylu w Afganistanie, ale siatka terrorystów przetrwała konfrontację z supermocarstwem. Paradoksalnie, ma dziś większe wpływy na świecie niż przed 11 września 2001 r.
Al Kaidzie bin Ladena przetrącono kręgosłup i pozbawiono ją azylu w Afganistanie, ale siatka terrorystów przetrwała konfrontację z supermocarstwem. Paradoksalnie, ma dziś większe wpływy na świecie niż przed 11 września 2001 r.
Nie udało się sparaliżować finansowego krwiobiegu terroryzmu. Przed rozgromieniem "armii cienia" w Afganistanie szacowano, że z samego handlu narkotykami bin Laden i jego poplecznicy czerpali rocznie miliard dolarów, a wszystkie skrajne organizacje, powiązane w różnym stopniu z "czapką" koalicji terroru, jaką jest al Kaida, mogły dysponować 5-16 mld dolarów! Tymczasem zakrojona na wielką skalę operacja odcinania źródeł dochodów terrorystów, podjęta po 11 września, doprowadziła do zamrożenia raptem około 100 mln dolarów! - Pieniądze nadal płyną do koalicji terrorystycznej z handlu narkotykami, wielu organizacji charytatywnych (Koran nakazuje się dzielić z potrzebującymi) czy mniej lub bardziej obowiązkowych "podatków" - mówi "Wprost" Neil Livingstone, były doradca sekretarza stanu USA, autor dziewięciu książek o terroryzmie.
- Al Kaida, mimo Że nie ma już spójnej struktury, będzie długo działać, bo dysponuje znacznymi rezerwami finansowymi - potwierdza Warren Bass, ekspert w amerykańskiej Radzie Stosunków Międzynarodowych. - Grupa ma wielu donatorów, zdobywa też pieniądze dzięki nielegalnym operacjom finansowym - mówi dr Magnus Ranstorp z Centrum Studiów nad Terroryzmem i Polityczną Przemocą brytyjskiego uniwersytetu St. Andrews. Do chwili rozbicia baz treningowych al Kaidy w Afganistanie przeszkolono tam około 20 tys. osób. Dwa tysiące zginęło w walkach lub zostało zatrzymanych, ale Jonathan Stevenson, komentator z londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych, mówi, że Baza wciąż ma wielu ludzi w 60 krajach. Współpracuje z nią około 20 organizacji terrorystycznych, takich jak Dżemaja Islamija w Indonezji, Abu Sajef na Filipinach czy Zbrojna Grupa Islamska w Algierii.
Terroryści, dokonując zamachu na Bali, udowodnili, że nadal są w stanie działać w skali globalnej. Religijno-ideologiczne hasła walki z "wielkim szatanem" służą osiąganiu konkretnych celów. Wypędzenie przedstawicieli "zgniłego Zachodu" ze świata islamu ma oznaczać nie tylko zaprowadzenie tam koranicznych porządków, ale także - a dla wielu przede wszystkim - przejęcie wyłącznej kontroli nad zasobami ropy naftowej. Jest to równoznaczne z objęciem funkcji rozgrywającego i w świecie islamu, i na globalnej scenie - terroryści nie zdołali tego dokonać w cywilizowanej grze interesów.
Nie przypadkiem trwa bój o to, by Arabia Saudyjska, największy producent ropy, zerwała sojusz z Amerykanami (od dawna jest to celem bin Ladena). Nieprzypadkowo też zachodnie wywiady obawiają się, że kolejne ciosy terrorystów zostaną wymierzone w koncerny naftowe, co sparaliżuje rynek paliw i pozwoli krajom arabskim znów - jak podczas wielkich kryzysów naftowych - trząść światową gospodarką.
Gra na światowej szachownicy
Komu zaszkodzi, a komu się przysłuży kolejna odsłona wojny, jaką terroryści wydali wolnemu światu i jego obywatelom? Przegrywa - mimo podjęcia rękawicy rzuconej przez terrorystów - reprezentujący tych obywateli Zachód. Terrorystom udaje się to, co nie powiodło się ZSRR - podzielić sojuszników. Europa Zachodnia okazała się politycznym i militarnym karłem, lekceważonym przez USA ze względu na postawę, jaką przyjęła w konflikcie. Zachód ponosi też koszty gospodarcze - z powodu wzrostu cen surowców energetycznych i zwiększenia wydatków na szeroko rozumiane bezpieczeństwo pogłębi się spowolnienie gospodarcze.
Na korzyści liczą zaś państwa "osi zła". Irak próbuje odwrócić uwagę od siebie i mnoży argumenty kwestionujące tezę, że atak wymierzony w tamtejszy reżim zmniejszy zagrożenie ze strony terroryzmu. Odetchnąć i zyskać na czasie mogą irańscy ajatollahowie - Iran mógł być kolejnym celem operacji przeciw sponsorom terroru. - Na wszelki wypadek Teheran zapewnia Waszyngton o swej "życzliwej neutralności", podobnie jak podczas operacji w Afganistanie - komentuje Witold Waszczykowski, do niedawna ambasador RP w Iranie.
Zyskują zdegradowane po zakończeniu zimnej wojny potęgi - Rosja i Chiny. Rosja z pozycji przeciwnika USA awansowała wręcz do roli amerykańskiego sojusznika o strategicznym znaczeniu. Jej zdanie zdaje się chwilami liczyć bardziej niż opinie Europy Zachodniej. Rosjan nikt już głośno nie krytykuje za wojnę w Czeczenii, niedostatki "demokracji" i panoszenie się mafii. Nie dostali carte blanche na działania w Gruzji, ale podpisali umowy na dostawy ropy do USA. Waszyngton przestał popierać niezależność energetyczną Ukrainy.
Prawa człowieka praktycznie nie mają znaczenia w kontaktach politycznych i gospodarczych Chin z Zachodem. Chińczycy zawsze mieli wolną rękę w Tybecie i w zwalczaniu ujgurskich dążeń emancypacyjnych, ale teraz Pekin bezkarnie określa swe represje mianem walki z terroryzmem. Ucichła zachodnia krytyka chińskiej polityki wobec dysydentów. Prawie nikt już nie piętnuje Pekinu za wspieranie rebelii w Nepalu, czyli podsycanie terroru! Gdyby nie było terrorystów, to - patrząc na rachunek zysków oraz strat Rosji i Chin - należałoby ich wymyślić.
Terroryści wywołali spore zamieszanie w państwach islamskich. W warunkach wojennych trzeba się wyraźnie opowiedzieć po jednej ze stron, co choćby w wypadku Egiptu czy Jordanii nie jest możliwe. Terroryści i ich sponsorzy usiłują wyrwać kogo się da ze sfery wpływów zachodnich. Udaje się im zawracać z prozachodniego kursu Pakistan (vide: wyniki ostatnich wyborów w tym kraju) oraz podsycać ferment w Arabii Saudyjskiej i Egipcie. Przegrywa sprawa palestyńska.
Odciski palców al Kaidy
Sposób przeprowadzenia zamachu na Bali do złudzenia przypominał najgłośniejsze akcje Bazy. Jednocześnie wybuchły dwie bomby - jedna w klubie nocnym, druga przed konsulatem USA w Sanur. W identyczny sposób Baza zaatakowała amerykańskie ambasady w 1998 r. (Kenia i Tanzania) i samą Amerykę (WTC i Pentagon). Za akcją na Bali stał prawdopodobnie al Zawahiri, "zastępca" bin Ladena, którego specjalnością było organizowanie zamachów na turystów w Egipcie. Na świecie jest niewielu ekspertów umiejących wysadzić w powietrze potężne budynki. W organizacji Dżemaja Islamija Abu Bakara Baszira jest dwóch saperów, którzy przeszli w Afganistanie odpowiednie szkolenie. Grupę łączą z Bazą związki finansowe i personalne. Al Kaida i Dżemaja Islamija razem przygotowywały ataki przeciwko Australii, którą bin Laden oskarżał o "krucjatę" przeciw Indonezji - największemu krajowi islamskiemu (australijska armia wsparła secesję chrześcijańskiego Timoru Wschodniego).
Baza przetrwała ze względu na swą uniwersalność, luźną strukturę organizacyjną, a także dzięki temu, że jej "sprawa" jest atrakcyjna dla sfrustrowanych, fanatycznych zwolenników konfrontacji islamu z Zachodem. Podniesienie się po klęsce umożliwiły jej nowe sojusze z radykalnymi grupami, działającymi od Tunezji po Indonezję. Skutki? Ataku na tankowiec w pobliżu Jemenu dokonano w taki sam sposób, w jaki dwa lata temu przeprowadzono zamach na amerykański okręt "Cole". Odpowiedzialność za ten atak ponosi powiązana z Bazą Islamska Armia Adenu. Zamachu na żołnierzy USA na wyspie Failaka w Kuwejcie dokonali weterani z Afganistanu. Lider grupy podkreślał lojalność wobec bin Lade-na. Zachodnie źródła wywiadowcze twierdzą, że zamachowiec, który w Tunezji uśmiercił turystów, też miał związki z al Kaidą. W Maroku aresztowano trzech Saudyjczyków (uciekli z Afganistanu w czasie interwencji USA), planujących ataki na okręty brytyjskie i amerykańskie w Cieśninie Gibraltarskiej. Otrzymywali rozkazy od Ahmeda Billala, lidera Bazy (organizował zamachy w Tunezji i Jemenie). Bob Graham, szef komisji do spraw wywiadu w Senacie USA, tak podsumował ostatnią serię ataków: "Na wszystkich były odciski palców al Kaidy".
W ostatnich miesiącach w Pakistanie zginęło 16 obywateli krajów zachodnich. Tam schroniła się zbiegła z Afganistanu czołówka Bazy, znajdując oparcie głównie w organizacji Laszkar-i-Dżangwi (jej członek zabił 11 francuskich inżynierów w Karaczi). Baza ma ludzi w Europie, gdzie od 11 września 2001 r. aresztowano dziesiątki podejrzanych o planowanie zamachów we Francji, Belgii, Włoszech i Niemczech. Zdaniem Europolu, w najbliższych tygodniach mogą się zdarzyć duże ataki terrorystyczne w Europie.
Jak ostrzega Brian Michael Jenkins, ekspert prestiżowego instytutu RAND Corporation, Baza wciąż jest w stanie uśmiercić duże grupy ludzi za pomocą broni konwencjonalnej i masowego rażenia. Udział w wojnie z USA sprawił, że organizację otacza nimb bohaterstwa, co przyciąga nowych ochotników gotowych walczyć za "świętą sprawę" i kryjące się za nią interesy.
Nie udało się sparaliżować finansowego krwiobiegu terroryzmu. Przed rozgromieniem "armii cienia" w Afganistanie szacowano, że z samego handlu narkotykami bin Laden i jego poplecznicy czerpali rocznie miliard dolarów, a wszystkie skrajne organizacje, powiązane w różnym stopniu z "czapką" koalicji terroru, jaką jest al Kaida, mogły dysponować 5-16 mld dolarów! Tymczasem zakrojona na wielką skalę operacja odcinania źródeł dochodów terrorystów, podjęta po 11 września, doprowadziła do zamrożenia raptem około 100 mln dolarów! - Pieniądze nadal płyną do koalicji terrorystycznej z handlu narkotykami, wielu organizacji charytatywnych (Koran nakazuje się dzielić z potrzebującymi) czy mniej lub bardziej obowiązkowych "podatków" - mówi "Wprost" Neil Livingstone, były doradca sekretarza stanu USA, autor dziewięciu książek o terroryzmie.
- Al Kaida, mimo Że nie ma już spójnej struktury, będzie długo działać, bo dysponuje znacznymi rezerwami finansowymi - potwierdza Warren Bass, ekspert w amerykańskiej Radzie Stosunków Międzynarodowych. - Grupa ma wielu donatorów, zdobywa też pieniądze dzięki nielegalnym operacjom finansowym - mówi dr Magnus Ranstorp z Centrum Studiów nad Terroryzmem i Polityczną Przemocą brytyjskiego uniwersytetu St. Andrews. Do chwili rozbicia baz treningowych al Kaidy w Afganistanie przeszkolono tam około 20 tys. osób. Dwa tysiące zginęło w walkach lub zostało zatrzymanych, ale Jonathan Stevenson, komentator z londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych, mówi, że Baza wciąż ma wielu ludzi w 60 krajach. Współpracuje z nią około 20 organizacji terrorystycznych, takich jak Dżemaja Islamija w Indonezji, Abu Sajef na Filipinach czy Zbrojna Grupa Islamska w Algierii.
Terroryści, dokonując zamachu na Bali, udowodnili, że nadal są w stanie działać w skali globalnej. Religijno-ideologiczne hasła walki z "wielkim szatanem" służą osiąganiu konkretnych celów. Wypędzenie przedstawicieli "zgniłego Zachodu" ze świata islamu ma oznaczać nie tylko zaprowadzenie tam koranicznych porządków, ale także - a dla wielu przede wszystkim - przejęcie wyłącznej kontroli nad zasobami ropy naftowej. Jest to równoznaczne z objęciem funkcji rozgrywającego i w świecie islamu, i na globalnej scenie - terroryści nie zdołali tego dokonać w cywilizowanej grze interesów.
Nie przypadkiem trwa bój o to, by Arabia Saudyjska, największy producent ropy, zerwała sojusz z Amerykanami (od dawna jest to celem bin Ladena). Nieprzypadkowo też zachodnie wywiady obawiają się, że kolejne ciosy terrorystów zostaną wymierzone w koncerny naftowe, co sparaliżuje rynek paliw i pozwoli krajom arabskim znów - jak podczas wielkich kryzysów naftowych - trząść światową gospodarką.
Gra na światowej szachownicy
Komu zaszkodzi, a komu się przysłuży kolejna odsłona wojny, jaką terroryści wydali wolnemu światu i jego obywatelom? Przegrywa - mimo podjęcia rękawicy rzuconej przez terrorystów - reprezentujący tych obywateli Zachód. Terrorystom udaje się to, co nie powiodło się ZSRR - podzielić sojuszników. Europa Zachodnia okazała się politycznym i militarnym karłem, lekceważonym przez USA ze względu na postawę, jaką przyjęła w konflikcie. Zachód ponosi też koszty gospodarcze - z powodu wzrostu cen surowców energetycznych i zwiększenia wydatków na szeroko rozumiane bezpieczeństwo pogłębi się spowolnienie gospodarcze.
Na korzyści liczą zaś państwa "osi zła". Irak próbuje odwrócić uwagę od siebie i mnoży argumenty kwestionujące tezę, że atak wymierzony w tamtejszy reżim zmniejszy zagrożenie ze strony terroryzmu. Odetchnąć i zyskać na czasie mogą irańscy ajatollahowie - Iran mógł być kolejnym celem operacji przeciw sponsorom terroru. - Na wszelki wypadek Teheran zapewnia Waszyngton o swej "życzliwej neutralności", podobnie jak podczas operacji w Afganistanie - komentuje Witold Waszczykowski, do niedawna ambasador RP w Iranie.
Zyskują zdegradowane po zakończeniu zimnej wojny potęgi - Rosja i Chiny. Rosja z pozycji przeciwnika USA awansowała wręcz do roli amerykańskiego sojusznika o strategicznym znaczeniu. Jej zdanie zdaje się chwilami liczyć bardziej niż opinie Europy Zachodniej. Rosjan nikt już głośno nie krytykuje za wojnę w Czeczenii, niedostatki "demokracji" i panoszenie się mafii. Nie dostali carte blanche na działania w Gruzji, ale podpisali umowy na dostawy ropy do USA. Waszyngton przestał popierać niezależność energetyczną Ukrainy.
Prawa człowieka praktycznie nie mają znaczenia w kontaktach politycznych i gospodarczych Chin z Zachodem. Chińczycy zawsze mieli wolną rękę w Tybecie i w zwalczaniu ujgurskich dążeń emancypacyjnych, ale teraz Pekin bezkarnie określa swe represje mianem walki z terroryzmem. Ucichła zachodnia krytyka chińskiej polityki wobec dysydentów. Prawie nikt już nie piętnuje Pekinu za wspieranie rebelii w Nepalu, czyli podsycanie terroru! Gdyby nie było terrorystów, to - patrząc na rachunek zysków oraz strat Rosji i Chin - należałoby ich wymyślić.
Terroryści wywołali spore zamieszanie w państwach islamskich. W warunkach wojennych trzeba się wyraźnie opowiedzieć po jednej ze stron, co choćby w wypadku Egiptu czy Jordanii nie jest możliwe. Terroryści i ich sponsorzy usiłują wyrwać kogo się da ze sfery wpływów zachodnich. Udaje się im zawracać z prozachodniego kursu Pakistan (vide: wyniki ostatnich wyborów w tym kraju) oraz podsycać ferment w Arabii Saudyjskiej i Egipcie. Przegrywa sprawa palestyńska.
Odciski palców al Kaidy
Sposób przeprowadzenia zamachu na Bali do złudzenia przypominał najgłośniejsze akcje Bazy. Jednocześnie wybuchły dwie bomby - jedna w klubie nocnym, druga przed konsulatem USA w Sanur. W identyczny sposób Baza zaatakowała amerykańskie ambasady w 1998 r. (Kenia i Tanzania) i samą Amerykę (WTC i Pentagon). Za akcją na Bali stał prawdopodobnie al Zawahiri, "zastępca" bin Ladena, którego specjalnością było organizowanie zamachów na turystów w Egipcie. Na świecie jest niewielu ekspertów umiejących wysadzić w powietrze potężne budynki. W organizacji Dżemaja Islamija Abu Bakara Baszira jest dwóch saperów, którzy przeszli w Afganistanie odpowiednie szkolenie. Grupę łączą z Bazą związki finansowe i personalne. Al Kaida i Dżemaja Islamija razem przygotowywały ataki przeciwko Australii, którą bin Laden oskarżał o "krucjatę" przeciw Indonezji - największemu krajowi islamskiemu (australijska armia wsparła secesję chrześcijańskiego Timoru Wschodniego).
Baza przetrwała ze względu na swą uniwersalność, luźną strukturę organizacyjną, a także dzięki temu, że jej "sprawa" jest atrakcyjna dla sfrustrowanych, fanatycznych zwolenników konfrontacji islamu z Zachodem. Podniesienie się po klęsce umożliwiły jej nowe sojusze z radykalnymi grupami, działającymi od Tunezji po Indonezję. Skutki? Ataku na tankowiec w pobliżu Jemenu dokonano w taki sam sposób, w jaki dwa lata temu przeprowadzono zamach na amerykański okręt "Cole". Odpowiedzialność za ten atak ponosi powiązana z Bazą Islamska Armia Adenu. Zamachu na żołnierzy USA na wyspie Failaka w Kuwejcie dokonali weterani z Afganistanu. Lider grupy podkreślał lojalność wobec bin Lade-na. Zachodnie źródła wywiadowcze twierdzą, że zamachowiec, który w Tunezji uśmiercił turystów, też miał związki z al Kaidą. W Maroku aresztowano trzech Saudyjczyków (uciekli z Afganistanu w czasie interwencji USA), planujących ataki na okręty brytyjskie i amerykańskie w Cieśninie Gibraltarskiej. Otrzymywali rozkazy od Ahmeda Billala, lidera Bazy (organizował zamachy w Tunezji i Jemenie). Bob Graham, szef komisji do spraw wywiadu w Senacie USA, tak podsumował ostatnią serię ataków: "Na wszystkich były odciski palców al Kaidy".
W ostatnich miesiącach w Pakistanie zginęło 16 obywateli krajów zachodnich. Tam schroniła się zbiegła z Afganistanu czołówka Bazy, znajdując oparcie głównie w organizacji Laszkar-i-Dżangwi (jej członek zabił 11 francuskich inżynierów w Karaczi). Baza ma ludzi w Europie, gdzie od 11 września 2001 r. aresztowano dziesiątki podejrzanych o planowanie zamachów we Francji, Belgii, Włoszech i Niemczech. Zdaniem Europolu, w najbliższych tygodniach mogą się zdarzyć duże ataki terrorystyczne w Europie.
Jak ostrzega Brian Michael Jenkins, ekspert prestiżowego instytutu RAND Corporation, Baza wciąż jest w stanie uśmiercić duże grupy ludzi za pomocą broni konwencjonalnej i masowego rażenia. Udział w wojnie z USA sprawił, że organizację otacza nimb bohaterstwa, co przyciąga nowych ochotników gotowych walczyć za "świętą sprawę" i kryjące się za nią interesy.
Budżet terrorysty |
---|
Źródła finansowania organizacji terrorystycznych
|
Terrorystyczna międzynarodówka islamska |
---|
Więcej możesz przeczytać w 43/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.