Wiktor Juszczenko: "...Parlament, rząd i prezydent powinni wspólnie się zastanowić zarówno nad sposobem zapewnienia stabilizacji na najbliższe dziesięciolecie, jak i nad tym, czego Ukraina potrzebuje."
Rozmowa z WIKTOREM JUSZCZENKĄ, byłym premierem, przewodniczącym opozycyjnego bloku Nasza Ukraina
Jacek Potocki: Dlaczego pan uważa, że Leonid Kuczma musi odejść?
Wiktor Juszczenko: Ponieważ konserwuje system, który marnotrawi możliwości naszego kraju. Musimy to zmienić. Parlament, rząd i prezydent powinni wspólnie się zastanowić zarówno nad sposobem zapewnienia stabilizacji na najbliższe dziesięciolecie, jak i nad tym, czego Ukraina potrzebuje.
- Opozycja wyszła jednak na ulicę, żądając dymisji prezydenta, a nawet postawienia go przed sądem - czy kompromis w ogóle jest możliwy?
- Prezydent i kręgi władzy całkowicie ignorują to, co mówią inne ugrupowania polityczne. Udają nawet, że nas - opozycji - w ogóle nie ma. Wyszliśmy więc na ulice, wierząc, że demonstracji nie da się zlekceważyć.
- Prezydent Kuczma twierdzi, że chce oddać więcej władzy parlamentowi.
- Ugrupowania prezydenckie przegrały ostatnie wybory parlamentarne, ale mimo to władza uważa, że nic się na Ukrainie nie zmieniło. Mamy największą frakcję w parlamencie, a administracja prezydencka powierzyła sprawowanie rządu Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy. Nam chodzi o to, by władze wreszcie uznały podmiotowość narodu ukraińskiego, a parlament, prezydent i rząd miały wyraźnie określony zakres kompetencji.
- Wiele mówiło się w Warszawie o tzw. europejskiej orientacji Ukrainy. Czy jest to również orientacja bliska ukraińskiemu społeczeństwu?
- Oczywiście. Europejskie wartości nie tylko są nam bliskie - jesteśmy narodem, który tworzył te wartości. Mało kto wie, że pierwszą konstytucją w świecie była konstytucja autorstwa atamana Filipa Orlika z początku XVIII wieku, a nie konstytucja amerykańska. Konstytucja atamana Orlika deklarowała prawa i wolności demokratyczne.
- Wejście Ukrainy do struktur europejskich zależy jednak od spełnienia wielu konkretnych warunków. Javier Solana powiedział, że nie ma mowy o tym dopóty, dopóki Ukraina nie zacznie "grać zgodnie z zasadami", a nie "grać zasadami", jak to czyni obecnie.
- Rzeczywiście, nikt nie chce widzieć w Europie Ukrainy, w której tłumi się wolność prasy, prześladuje dziennikarzy, lekceważy prawa, zamyka oczy na korupcję. Władza traktuje opozycję jak wroga, a nie jak normalny element systemu politycznego. Opozycyjni deputowani do Rady Najwyższej są prześladowani przez urzędy skarbowe, organa postępowania karnego, opozycja ma zamknięty dostęp do środków masowego przekazu. Z powodu kryzysu politycznego na Ukrainie nie rozwija się gospodarka, gdyż brak jest klimatu sprzyjającego napływowi zagranicznych inwestorów. Nad usunięciem tych anomalii musimy solidnie popracować.
- Na jaką pomoc liczycie ze strony Polski?
- Polski "okrągły stół" w 1989 r. był doskonałym przykładem, jak - poprzez dialog - przezwyciężać zasadnicze rozbieżności między władzą a demokratyczną opozycją. Myślę, że dzięki inicjatywie Polski rozpoczął się już podobny proces wymiany poglądów między władzą a opozycją ukraińską. Chciałbym, by rozmowy były kontynuowane na Ukrainie. Na razie jednak przedstawiciele władzy powtórzyli w Warszawie głównie stare argumenty, których wysłuchujemy na Ukrainie, i pokazali, że nawet na scenie międzynarodowej nasza władza pozostaje ślepa, głucha i niema. Konferencja w Warszawie była dla nas ważnym środkiem skomunikowania się ze światem i własnym społeczeństwem. Wszyscy muszą sobie uświadomić, że Ukraina znajduje się na rozdrożu i oby nie była zmuszona dokonywać dramatycznego wyboru.
Jacek Potocki: Dlaczego pan uważa, że Leonid Kuczma musi odejść?
Wiktor Juszczenko: Ponieważ konserwuje system, który marnotrawi możliwości naszego kraju. Musimy to zmienić. Parlament, rząd i prezydent powinni wspólnie się zastanowić zarówno nad sposobem zapewnienia stabilizacji na najbliższe dziesięciolecie, jak i nad tym, czego Ukraina potrzebuje.
- Opozycja wyszła jednak na ulicę, żądając dymisji prezydenta, a nawet postawienia go przed sądem - czy kompromis w ogóle jest możliwy?
- Prezydent i kręgi władzy całkowicie ignorują to, co mówią inne ugrupowania polityczne. Udają nawet, że nas - opozycji - w ogóle nie ma. Wyszliśmy więc na ulice, wierząc, że demonstracji nie da się zlekceważyć.
- Prezydent Kuczma twierdzi, że chce oddać więcej władzy parlamentowi.
- Ugrupowania prezydenckie przegrały ostatnie wybory parlamentarne, ale mimo to władza uważa, że nic się na Ukrainie nie zmieniło. Mamy największą frakcję w parlamencie, a administracja prezydencka powierzyła sprawowanie rządu Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy. Nam chodzi o to, by władze wreszcie uznały podmiotowość narodu ukraińskiego, a parlament, prezydent i rząd miały wyraźnie określony zakres kompetencji.
- Wiele mówiło się w Warszawie o tzw. europejskiej orientacji Ukrainy. Czy jest to również orientacja bliska ukraińskiemu społeczeństwu?
- Oczywiście. Europejskie wartości nie tylko są nam bliskie - jesteśmy narodem, który tworzył te wartości. Mało kto wie, że pierwszą konstytucją w świecie była konstytucja autorstwa atamana Filipa Orlika z początku XVIII wieku, a nie konstytucja amerykańska. Konstytucja atamana Orlika deklarowała prawa i wolności demokratyczne.
- Wejście Ukrainy do struktur europejskich zależy jednak od spełnienia wielu konkretnych warunków. Javier Solana powiedział, że nie ma mowy o tym dopóty, dopóki Ukraina nie zacznie "grać zgodnie z zasadami", a nie "grać zasadami", jak to czyni obecnie.
- Rzeczywiście, nikt nie chce widzieć w Europie Ukrainy, w której tłumi się wolność prasy, prześladuje dziennikarzy, lekceważy prawa, zamyka oczy na korupcję. Władza traktuje opozycję jak wroga, a nie jak normalny element systemu politycznego. Opozycyjni deputowani do Rady Najwyższej są prześladowani przez urzędy skarbowe, organa postępowania karnego, opozycja ma zamknięty dostęp do środków masowego przekazu. Z powodu kryzysu politycznego na Ukrainie nie rozwija się gospodarka, gdyż brak jest klimatu sprzyjającego napływowi zagranicznych inwestorów. Nad usunięciem tych anomalii musimy solidnie popracować.
- Na jaką pomoc liczycie ze strony Polski?
- Polski "okrągły stół" w 1989 r. był doskonałym przykładem, jak - poprzez dialog - przezwyciężać zasadnicze rozbieżności między władzą a demokratyczną opozycją. Myślę, że dzięki inicjatywie Polski rozpoczął się już podobny proces wymiany poglądów między władzą a opozycją ukraińską. Chciałbym, by rozmowy były kontynuowane na Ukrainie. Na razie jednak przedstawiciele władzy powtórzyli w Warszawie głównie stare argumenty, których wysłuchujemy na Ukrainie, i pokazali, że nawet na scenie międzynarodowej nasza władza pozostaje ślepa, głucha i niema. Konferencja w Warszawie była dla nas ważnym środkiem skomunikowania się ze światem i własnym społeczeństwem. Wszyscy muszą sobie uświadomić, że Ukraina znajduje się na rozdrożu i oby nie była zmuszona dokonywać dramatycznego wyboru.
W kwietniu 2001 r. sojusz komunistów i przedstawicieli obozu prezydenckiego obalił w parlamencie rząd Wiktora Juszczenki. Był to najbardziej udany gabinet niepodległej Ukrainy, który zyskał szacunek na Zachodzie, wprowadzając reformy gospodarcze i zwalczając korupcję. Ugrupowanie Juszczenki - Blok Nasza Ukraina - wygrało wybory do parlamentu w marcu tego roku, ale prezydent Leonid Kuczma nie dopuścił do utworzenia przezeń rządu. |
Więcej możesz przeczytać w 43/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.