- Ryszard Bender zdradził! Dlaczego zdradził Antoniego Macierewicza i wycofał się z walki o prezydenturę Lublina z listy Razem Polsce, zaś do samorządu kandyduje w imieniu Ligi Polskich Rodzin? - Kandyduję z listy ligi, bo inne ugrupowania nie są osadzone w świadomości społecznej - stwierdził wielce uczenie. Ostatnio zdarza nam się krzyczeć przez sen. Może to dlatego, że liga nam się nocą osadza w świadomości?
- Na polskim rynku pojawił się nowy gatunek narkotyków. Jak zwykle, o takich nowinkach dowiadujemy się dzięki posłowi Gabrielowi Janowskiemu (obecnie LPR, niegdyś AWS, jeszcze bardziej niegdyś PSL-PL, a jeszcze wcześniej - pterodaktyl), który w tej dziedzinie jest bardzo trendy. Kiedy wreszcie policja weźmie się za dealerów, bezczelnie handlujących dragami na Wiejskiej?
- W każdym razie Janowski dostał najpierw niezłego speeda i wdarł się na sejmową mównicę, gdzie dużo gadał - jak to po prochach. Potem nie chciał z mównicy zejść, chociaż marszałek Borowski wykluczył go z obrad. Logiczne było, że w tej sytuacji poszli sobie wszyscy inni posłowie, a Janowski został. W końcu - kolejny, klasyczny objaw narkotycznego upojenia - dostał tak zwanej jedzawki. To znaczy wsuwał wszystko, co tylko nadaje się do jedzenia i byle śmieć jawił mu się nieziemską ambrozją. W szczególnie błogi nastrój wprawiły go rodzynki w czekoladzie. - Wszystko jest takie, powiedziałbym, przyjemne i smakowite - zwierzył się ze swych przeżyć Janowski. Nie chciał, niestety, wyjawić, co wrzucił i gdzie to kupił. Sobek.
- A towar musiał być naprawdę mocny, bo po jedzawce Janowski uznał się za nadczłowieka. Konkretnie, zapanował nad swoimi fizjologicznymi potrzebami. Ładnych parę godzin siedział na sejmowej sali, a siusiu robić nie chodził. - Jeżeli człowiek wewnętrznie skupi się na pewnych sprawach i sobie je troszeczkę zaprogramuje, to może przezwyciężyć nawet swoje ułomności, jak również naturalne potrzeby - nauczał z mównicy Janowski, a ujarana młodzież w całej Polsce chłonęła słowa swego nowego guru. I trzeba Janowskiemu przyznać, że świetnie się programuje. Wszak codziennie przezwycięża ułomności.
- Z naturą nie idzie już jednak tak łatwo. Poseł LPR miał swoje sposoby na rozwiązywanie problemów siusialnictwa. Jednak ich nie zdradził. W razie problemów większego kalibru, mógł liczyć na kolegów z ligi. Niestety, okazało się, że Zygmunt Wrzodak ma za długi jęzor i tajne plany przekazał Mikołajowi Lizutowi z wrażej "Gazety Wyborczej". A ta natychmiast roztrąbiła po świecie, że w razie sytuacji podbramkowej posłowie LPR zrobiliby szpaler między salą obrad a toaletą. Tak, by Janowski mógł spokojnie wrócić na mównicę, nie niepokojony przez straż marszałkowską. Plan - doskonały, ale kolaboracja Wrzodaka z "Wyborczą" więcej niż podejrzana.
- Niestety, po każdym narkotycznym wzlocie, następuje tak zwane zejście. Może mieć rozmaite postaci: ból głowy, pocenie się rąk, depresje, paranojki, zwidy. Ponieważ Janowski wrzucił coś naprawdę ciężkiego, dopadły go niezbyt miłe halucynacje. Otóż, przed świtem, o czwartej w nocy wydało mu się, że na salę sejmową wpada tuzin drabów ubranych w niebieskie uniformy ze złotymi galonami. Draby rzuciły się na niego i zaczęły dręczyć. Janowski szarpał się i krzyczał, ale ze zjawami się nie wygra. Istne "Las Vegas Parano" wymieszane z "Trainspotting". Niech będzie to przestroga dla młodzieży: narkotyki są naprawdę bardzo niebezpieczne!
- Następnego dnia cały naród znajdował się pod wrażeniem wyczynów Gabriela Janowskiego. Ale, niestety, był jeden zawistnik. Andrzej Lepper nie mógł sobie podarować, że to Janowski odwalił taką hecę, nie on. Najsłynniejszy polski Mulat nigdy się nie poddaje. Postanowił podjąć wyzwanie. W tym celu najpierw samodzielnie opanował sejmową mównicę, a następnie zapędził na nią kwiat swego ugrupowania, wystrojonego w biało-czerwone krawaty. Niestety, widać było, że cała akcja robiona była bez psychowspomagaczy. Choreografia kiepska, efekty nędzne, tekstów żadnych. Panie Andrzeju! Następnym razem przed akcją trzeba skręcić chociaż jednego jointa! Inaczej wypadnie pan z show-biznesu!
- Gabriel Janowski okazał się pierwszym od czasów Lecha Wałęsy politykiem, który zjednoczył obóz posierpniowy. A nawet więcej - do obozu posierpniowego dołączył Samoobronę i posła Pęka z PSL. Cały ten obóz posierpniowo-samoobronowo-pękowy domaga się odwołania marszałka Borowskiego. Janowski na prezydenta!!!
- Szczególnie mądre jest uczestnictwo w tym antyborowskim bloku Platformy Obywatelskiej i PiS. Oczywiście, że marszałka trzeba odwołać - jako człowieka odpowiedzialnego za handel narkotykami w Sejmie.
Więcej możesz przeczytać w 43/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.