Piraci na Karaibach sto lat przed rewolucją francuską głosili hasło: "wolność, równość, braterstwo"
Współczesny wizerunek pirata to sterany życiem mężczyzna z drewnianą nogą, czarną klapką na oku i papugą na ramieniu. Wielu morskich rozbójników nie odpowiadało jednak temu negatywnemu stereotypowi. Kapitan Jack Sparrow z filmu "Piraci z Karaibów" na tle brytyjskich żołnierzy i urzędników wyróżniał się jak przybysz z innej planety: nienaganne maniery, oczy podmalowane węglem, broda i włosy zaplecione w warkoczyki, mocno przetarty żakiet, z którym kontrastowała złota klamra u pasa. Życie morskich rozbójników na Karaibach w złotym okresie piractwa nie przypominało przygód rzezimieszków z mrocznych legend.
William Dampier, pierwszy człowiek, który dwukrotnie opłynął glob ziemski, podczas podróży z piratami poczynił obserwacje na temat gatunków zwierząt, z których korzystał później Karol Darwin. Z map i notatek Dampiera dotyczących nawigacji czerpali James Cook i Horatio Nelson, a jego książka "A New Voyage Round the World" (Nowa podróż dookoła świata) wydana w 1697 r. zainspirowała Jonathana Swifta, twórcę "Przygód Guliwera", i Daniela Defoe, autora "Robinsona Cruzoe". Z piratami pływał też Lionel Wafer, który parał się chirurgią i pasjonował antropologią. Jego opis Indian Cuna był podstawową pracą na ten temat jeszcze na początku XX wieku.
Wojna na Karaibach
Pod koniec XV wieku Karaiby, leżące na trasie, którą flotylle ze skarbami Nowego Świata płynęły do Hiszpanii i Portugalii, stały się centrum europejskiego handlu i kolonizacji. Od 1494 r., gdy układ w Tordesillas dał Hiszpanii kontrolę nad Ameryką, co roku eksportowano stamtąd gigantyczne ilości srebra. Warunki do rozwoju piractwa stały się jeszcze lepsze, gdy w połowie XVI wieku Anglia, Francja i Holandia zaczęły szukać możliwości rozszerzenia wpływów w Nowym Świecie. W interesie tych państw leżało popieranie działalności, która mogła osłabić potęgę Hiszpanów. W XVII wieku Karaiby stały się sceną wojen podjazdowych i rywalizacji europejskich mocarstw. Port St. Eustatius w latach 1664-1674 aż dziesięć razy przechodził z rąk do rąk!
Ponieważ koszty utrzymania regularnych flot na Karaibach były wysokie, często posługiwano się piratami, którzy zaopatrzeni w listy żelazne mogli łupić statki konkurencji. Z czasem proceder stał się źródłem wielkich dochodów zarówno dla szlachty i bogatych kupców, jak też dla bukanierów (od francuskiego słowa boucan oznaczającego pieczenie mięsa na rożnie). Wtedy pojawili się piraci działający na własną rękę.
Kodeks demokracji
Brytyjski statek w XVII wieku był gorszy niż więzienie, bo w celi było więcej miejsca, zdrowsze pożywienie i lepsze towarzystwo, a na morzu można było jedynie utonąć - pisał Samuel Johnson, angielski pisarz i leksykograf. Marynarze żywili się odpadkami i zgniłą, zarobaczoną żywnością, często umierali na szkorbut. Dowódcy, mający władzę absolutną, słynęli z brutalności. Nawet za drobną niesubordynację przewidziane były baty i przeciąganie pod kilem, kara, którą mało komu udawało się przeżyć. Nic dziwnego, że śmiertelność marynarzy na statkach brytyjskiej floty dochodziła do 30 proc. Jak powiedział słynny piracki kapitan Bartholomew Roberts, Czarny Bart (pierwowzór jednego z bohaterów "Piratów z Karaibów"): "wesołe życie, nawet jeśli krótkie - oto moje motto".
Piraci na Karaibach stworzyli demokratycznie działające grupy, w których - niemal jak w utopijnych państwach wymyślanych przez filozofów - panowała wolność i równość. Sto lat przed rewolucją francuską wynaleźli hasło: "wolność, równość, braterstwo". Kapitan był wybierany w głosowaniu i tracił pozycję, jeśli nadużywał władzy lub nie wykazywał się dostateczną odwagą. Miał pełną władzę na statku jedynie w czasie sztormu lub bitwy, poza tym wszystkie decyzje podejmowała rada składająca się z członków załogi. Ani kapitan, ani oficerowie nie mieli prawa do większych racji żywnościowych, kapitan nie miał nawet na własność kajuty! Kodeks na statku Bartholomew Robertsa głosił, że każdy członek załogi ma taki sam udział w zapasach świeżej żywności i trunkach, i może ich swobodnie używać, chyba że wstrzemięźliwość wymagana jest w akcji. O tę ostatnią nie było łatwo na pirackich statkach: rum i grog lały się strumieniami. Zdarzało się, że pościg za statkiem kupieckim trwał kilka dni, bo wśród piratów nie było tylu trzeźwych członków załogi, by dokonać abordażu. W 1669 r. bukanierzy Henry'ego Morgana podczas szczególnie udanej nocy wysadzili w powietrze własny statek.
Holenderski gubernator wyspy Mauritius zauważył zaszokowany, że "każdy członek pirackiej załogi ma do powiedzenia tyle, co kapitan, i każdy nosi broń". Na legalnych statkach i okrętach w tym okresie wszystko, co mogło posłużyć za broń, trzymano pod kluczem. Piraci demokratycznie dzielili też łupy: według zasług, a nie według rang. Dowód na sprawiedliwość przy podziale zdobyczy znaleziono we wraku statku "Whydah", odkrytego w 1984 r. - zachodnioafrykańskie ozdoby ze złota zostały podzielone na pół cięciem noża. Demokracja nie zawsze przynosiła piratom korzyści - często statki dryfowały całymi dniami, zanim załodze udało się ustalić wspólne stanowisko. Zupełnie jak w polskim parlamencie.
Honor Morgana
W filmie "Piraci z Karaibów" często padają cytaty z kodeksu honorowego piratów. W rzeczywistości nie istniał jeden zbiór pirackich praw, załoga każdego statku ustanawiała własne reguły i zobowiązywała się do ich przestrzegania. Kodeks na statku znanego z okrucieństwa Henry'ego Morgana zawierał "cennik" odszkodowań za obrażenia cielesne odniesione w walce. Za utratę prawej nogi okaleczony pirat otrzymywał 500 sztuk srebra (lewa była tańsza, odszkodowanie wynosiło 400 sztuk srebra). Prawa ręka była wyceniona na 600 sztuk srebra, a oko na 100. Były to spore sumy, za kilkanaście sztuk srebra można było nabyć stadko bydła. Na odszkodowanie składała się załoga statku.
Piraccy kapitanowie dbali o swoich ludzi w sposób nieznany w regularnych flotach. Jednym z najsłynniejszych czynów Edwarda Teacha, zwanego Czarnobrodym, była blokada portu w Charlestonie - nie dla złota lub grogu, ale by zdobyć lekarstwa dla chorych członków załogi. Z kolei kodeks Johna Philipsa przewidywał karę za zdradę: zdrajcę wysadzano na bezludnej wyspie wyposażonego jedynie w butelkę wody, butlę prochu i strzelbę. Marcus Rediker, historyk z uniwersytetu w Pittsburghu, zwraca uwagę, że kodeks Philipsa ustanawiał też karę śmierci za molestowanie kobiet.
liberi z madagaskaru
Część piratów uczestniczyła w handlu niewolnikami, ale znane są też liczne przypadki uwalniania nieszczęśników wiezionych z Czarnego Lądu. Po schwytaniu statku z takim ładunkiem piraci często puszczali wolno kapitana, ale dopiero po zdjęciu niewolnikom pęt i wyposażeniu ich w noże. Wielu byłych niewolników wstępowało w szeregi piratów. Ponad 40 proc. załogi Czarnobrodego stanowili Murzyni, niektórzy doszli do wysokich stopni oficerskich.
Piraci, którzy oceniali ludzi raczej na podstawie umiejętności żeglowania i władania bronią niż koloru skóry, zakładali kolonie w Afryce i często wiązali się z miejscowymi kobietami. Najsłynniejszą piracką wspólnotę, Libertalię, założył w XVIII wieku kapitan Misson na Madagaskarze. Osiadli piraci stali się rolnikami, uprawiali wspólną ziemię, której nie dzieliły płoty ani miedze. Wspólne były też łupy zdobywane na morzu i inne dobra. Koloniści, którzy nazywali siebie Liberi, stworzyli nawet własny język, mieszankę narzeczy afrykańskich i słów francuskich, holenderskich, angielskich i hiszpańskich.
Postrach na nadbrzeżu
Złoty wiek piractwa na Karaibach trwał od połowy XVI wieku, a apogeum osiągnął w latach 1640-1680. Pod koniec XVII wieku Anglicy stworzyli szwadron morski w Port Royal i zaczęli organizować polowania na piratów. W 1700 r. zaostrzono prawo umożliwiające szybkie procesy i egzekucje piratów od razu tam, gdzie ich schwytano (wcześniej pojmanych rozbójników transportowano do Londynu). Jedną z pierwszych ofiar nowego prawa był kapitan William Kidd - po egzekucji jego ciało umazane w smole przez całe tygodnie wisiało jako postrach na nadbrzeżu.
W XVIII wieku piraci po schwytaniu mogli się spodziewać jedynie powieszenia. Wtedy zaczęto opowiadać legendy o ich odwadze i pogardzie dla śmierci. Kiedy przyszedł dzień egzekucji Williama Flya (26 lipca 1726 r.), pirat nie próbował wyjednać sobie łaski, korząc się za popełnione zbrodnie. Przeciwnie, dostarczył gapiom niezwykłego widowiska: zbliżywszy się do szubienicy, zrugał kata za nieumiejętność prawidłowego zawiązania węzła, po czym sam zawiązał sznur lepiej. Legenda o bohaterstwie piratów zdobyła większą popularność niż pirackie zasady demokracji.
William Dampier, pierwszy człowiek, który dwukrotnie opłynął glob ziemski, podczas podróży z piratami poczynił obserwacje na temat gatunków zwierząt, z których korzystał później Karol Darwin. Z map i notatek Dampiera dotyczących nawigacji czerpali James Cook i Horatio Nelson, a jego książka "A New Voyage Round the World" (Nowa podróż dookoła świata) wydana w 1697 r. zainspirowała Jonathana Swifta, twórcę "Przygód Guliwera", i Daniela Defoe, autora "Robinsona Cruzoe". Z piratami pływał też Lionel Wafer, który parał się chirurgią i pasjonował antropologią. Jego opis Indian Cuna był podstawową pracą na ten temat jeszcze na początku XX wieku.
Wojna na Karaibach
Pod koniec XV wieku Karaiby, leżące na trasie, którą flotylle ze skarbami Nowego Świata płynęły do Hiszpanii i Portugalii, stały się centrum europejskiego handlu i kolonizacji. Od 1494 r., gdy układ w Tordesillas dał Hiszpanii kontrolę nad Ameryką, co roku eksportowano stamtąd gigantyczne ilości srebra. Warunki do rozwoju piractwa stały się jeszcze lepsze, gdy w połowie XVI wieku Anglia, Francja i Holandia zaczęły szukać możliwości rozszerzenia wpływów w Nowym Świecie. W interesie tych państw leżało popieranie działalności, która mogła osłabić potęgę Hiszpanów. W XVII wieku Karaiby stały się sceną wojen podjazdowych i rywalizacji europejskich mocarstw. Port St. Eustatius w latach 1664-1674 aż dziesięć razy przechodził z rąk do rąk!
Ponieważ koszty utrzymania regularnych flot na Karaibach były wysokie, często posługiwano się piratami, którzy zaopatrzeni w listy żelazne mogli łupić statki konkurencji. Z czasem proceder stał się źródłem wielkich dochodów zarówno dla szlachty i bogatych kupców, jak też dla bukanierów (od francuskiego słowa boucan oznaczającego pieczenie mięsa na rożnie). Wtedy pojawili się piraci działający na własną rękę.
Kodeks demokracji
Brytyjski statek w XVII wieku był gorszy niż więzienie, bo w celi było więcej miejsca, zdrowsze pożywienie i lepsze towarzystwo, a na morzu można było jedynie utonąć - pisał Samuel Johnson, angielski pisarz i leksykograf. Marynarze żywili się odpadkami i zgniłą, zarobaczoną żywnością, często umierali na szkorbut. Dowódcy, mający władzę absolutną, słynęli z brutalności. Nawet za drobną niesubordynację przewidziane były baty i przeciąganie pod kilem, kara, którą mało komu udawało się przeżyć. Nic dziwnego, że śmiertelność marynarzy na statkach brytyjskiej floty dochodziła do 30 proc. Jak powiedział słynny piracki kapitan Bartholomew Roberts, Czarny Bart (pierwowzór jednego z bohaterów "Piratów z Karaibów"): "wesołe życie, nawet jeśli krótkie - oto moje motto".
Piraci na Karaibach stworzyli demokratycznie działające grupy, w których - niemal jak w utopijnych państwach wymyślanych przez filozofów - panowała wolność i równość. Sto lat przed rewolucją francuską wynaleźli hasło: "wolność, równość, braterstwo". Kapitan był wybierany w głosowaniu i tracił pozycję, jeśli nadużywał władzy lub nie wykazywał się dostateczną odwagą. Miał pełną władzę na statku jedynie w czasie sztormu lub bitwy, poza tym wszystkie decyzje podejmowała rada składająca się z członków załogi. Ani kapitan, ani oficerowie nie mieli prawa do większych racji żywnościowych, kapitan nie miał nawet na własność kajuty! Kodeks na statku Bartholomew Robertsa głosił, że każdy członek załogi ma taki sam udział w zapasach świeżej żywności i trunkach, i może ich swobodnie używać, chyba że wstrzemięźliwość wymagana jest w akcji. O tę ostatnią nie było łatwo na pirackich statkach: rum i grog lały się strumieniami. Zdarzało się, że pościg za statkiem kupieckim trwał kilka dni, bo wśród piratów nie było tylu trzeźwych członków załogi, by dokonać abordażu. W 1669 r. bukanierzy Henry'ego Morgana podczas szczególnie udanej nocy wysadzili w powietrze własny statek.
Holenderski gubernator wyspy Mauritius zauważył zaszokowany, że "każdy członek pirackiej załogi ma do powiedzenia tyle, co kapitan, i każdy nosi broń". Na legalnych statkach i okrętach w tym okresie wszystko, co mogło posłużyć za broń, trzymano pod kluczem. Piraci demokratycznie dzielili też łupy: według zasług, a nie według rang. Dowód na sprawiedliwość przy podziale zdobyczy znaleziono we wraku statku "Whydah", odkrytego w 1984 r. - zachodnioafrykańskie ozdoby ze złota zostały podzielone na pół cięciem noża. Demokracja nie zawsze przynosiła piratom korzyści - często statki dryfowały całymi dniami, zanim załodze udało się ustalić wspólne stanowisko. Zupełnie jak w polskim parlamencie.
Honor Morgana
W filmie "Piraci z Karaibów" często padają cytaty z kodeksu honorowego piratów. W rzeczywistości nie istniał jeden zbiór pirackich praw, załoga każdego statku ustanawiała własne reguły i zobowiązywała się do ich przestrzegania. Kodeks na statku znanego z okrucieństwa Henry'ego Morgana zawierał "cennik" odszkodowań za obrażenia cielesne odniesione w walce. Za utratę prawej nogi okaleczony pirat otrzymywał 500 sztuk srebra (lewa była tańsza, odszkodowanie wynosiło 400 sztuk srebra). Prawa ręka była wyceniona na 600 sztuk srebra, a oko na 100. Były to spore sumy, za kilkanaście sztuk srebra można było nabyć stadko bydła. Na odszkodowanie składała się załoga statku.
Piraccy kapitanowie dbali o swoich ludzi w sposób nieznany w regularnych flotach. Jednym z najsłynniejszych czynów Edwarda Teacha, zwanego Czarnobrodym, była blokada portu w Charlestonie - nie dla złota lub grogu, ale by zdobyć lekarstwa dla chorych członków załogi. Z kolei kodeks Johna Philipsa przewidywał karę za zdradę: zdrajcę wysadzano na bezludnej wyspie wyposażonego jedynie w butelkę wody, butlę prochu i strzelbę. Marcus Rediker, historyk z uniwersytetu w Pittsburghu, zwraca uwagę, że kodeks Philipsa ustanawiał też karę śmierci za molestowanie kobiet.
liberi z madagaskaru
Część piratów uczestniczyła w handlu niewolnikami, ale znane są też liczne przypadki uwalniania nieszczęśników wiezionych z Czarnego Lądu. Po schwytaniu statku z takim ładunkiem piraci często puszczali wolno kapitana, ale dopiero po zdjęciu niewolnikom pęt i wyposażeniu ich w noże. Wielu byłych niewolników wstępowało w szeregi piratów. Ponad 40 proc. załogi Czarnobrodego stanowili Murzyni, niektórzy doszli do wysokich stopni oficerskich.
Piraci, którzy oceniali ludzi raczej na podstawie umiejętności żeglowania i władania bronią niż koloru skóry, zakładali kolonie w Afryce i często wiązali się z miejscowymi kobietami. Najsłynniejszą piracką wspólnotę, Libertalię, założył w XVIII wieku kapitan Misson na Madagaskarze. Osiadli piraci stali się rolnikami, uprawiali wspólną ziemię, której nie dzieliły płoty ani miedze. Wspólne były też łupy zdobywane na morzu i inne dobra. Koloniści, którzy nazywali siebie Liberi, stworzyli nawet własny język, mieszankę narzeczy afrykańskich i słów francuskich, holenderskich, angielskich i hiszpańskich.
Postrach na nadbrzeżu
Złoty wiek piractwa na Karaibach trwał od połowy XVI wieku, a apogeum osiągnął w latach 1640-1680. Pod koniec XVII wieku Anglicy stworzyli szwadron morski w Port Royal i zaczęli organizować polowania na piratów. W 1700 r. zaostrzono prawo umożliwiające szybkie procesy i egzekucje piratów od razu tam, gdzie ich schwytano (wcześniej pojmanych rozbójników transportowano do Londynu). Jedną z pierwszych ofiar nowego prawa był kapitan William Kidd - po egzekucji jego ciało umazane w smole przez całe tygodnie wisiało jako postrach na nadbrzeżu.
W XVIII wieku piraci po schwytaniu mogli się spodziewać jedynie powieszenia. Wtedy zaczęto opowiadać legendy o ich odwadze i pogardzie dla śmierci. Kiedy przyszedł dzień egzekucji Williama Flya (26 lipca 1726 r.), pirat nie próbował wyjednać sobie łaski, korząc się za popełnione zbrodnie. Przeciwnie, dostarczył gapiom niezwykłego widowiska: zbliżywszy się do szubienicy, zrugał kata za nieumiejętność prawidłowego zawiązania węzła, po czym sam zawiązał sznur lepiej. Legenda o bohaterstwie piratów zdobyła większą popularność niż pirackie zasady demokracji.
Jean Lafitte z Nowego Orleanu sfinansował ponoć pierwszą edycję "Manifestu komunistycznego" Klaus Störtebeker był dowódcą piratów siejących postrach na Bałtyku i Morzu Północnym pod koniec XIV wieku Bartholomew Roberts, Anglik żyjący w XVIII wieku, w dwa i pół roku obrabował 400 statków Henry Morgan za splądrowanie wielu hiszpańskich miast otrzymał od króla Anglii Karola II tytuł lordowski |
Piraci bez spódnicy |
---|
Kobiety rzadko decydowały się na życie wśród piratów. Charlotte de Berry, urodzona w Anglii w 1636, przebrana za mężczyznę podążyła za mężem do marynarki. Na statku płynącym do Afryki wznieciła bunt i kapitanowi, który podniósł na nią rękę, odcięła głowę. Następnie wstąpiła w szeregi piratów i została kapitanem; polowała na ładunki złota przewożone z Afryki. Dwie najbardziej znane kobiety wśród piratów, Anne Bonny i Mary Read, miały zaskakująco podobne życiorysy. Los nawet zetknął je z sobą: statek, na którym płynęła Mary Read do Indii Zachodnich, został pojmały przez pirata Jacka "Calico" Rackhama, w którego załodze była już Anne Bonny. Obie urodziły się jako nieślubne dzieci i obie wychowywano jako chłopców. Żeglowały wśród piratów w męskich przebraniach, nie nosiły ich jednak, by kogokolwiek oszukać. Jak zeznała w procesie Mary Read jedna z porwanych przez nią ofiar, Dorothy Thomas, "można było poznać, że to kobiety, po wielkości ich piersi". Bonny i Read wykorzystały swoją kobiecość, aby po schwytaniu uniknąć egzekucji - po prostu zaszły w ciążę. |
Więcej możesz przeczytać w 30/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.