Nowy likwidator WSI Antoni Macierewicz to postać barwna. Do grona wytartych anegdot chcielibyśmy dorzucić mniej znaną, taką bardziej romantyczną, z lat 70. Otóż Antoni kochał się wtedy w pewnej pannie, dziś dość znanej, pokazującej się czasem w telewizorze. Zabiegał o jej względy bardzo, ale ze skutkiem umiarkowanym. I wtedy zrobił akcję á la Romeo, całą noc spędzając w ogrodzie pod jej oknami. Nic nam jednak nie wiadomo, czy cokolwiek śpiewał.
Najważniejsze w exposé nowego premiera było to, że nie czytał go z kartki. Wbiły nam się też w pamięć słowa, że Kaczyński nigdy nie zgodzi się, by na białe mówić białe, a na czarne - czarne. O innych kolorach premier się nie wypowiadał.
Sensacja! Jak ujawnił prezydencki minister Maciej Łopiński, Lech Kaczyński "bardzo dobrze ocenia exposé premiera". No, i kto z państwa się tego spodziewał?!
À propos ocen, to one właściwie się nie liczą. Przynajmniej na maturze można mieć pałę, ale i tak Giertych da świadectwo. Umiarkowanie spodobało się to prezydentowi, premierowi, rektorom i posłom. Właściwie spodobało się to tylko nieukom. Cóż, LPR dba o elktorat.
Kiedy pierwszy raz przeczytaliśmy tę informację, byliśmy pewni, że to udar, ale jednak nie. Otóż Jerzy Owsiak oznajmił, że uciął sobie milutką pogawędkę z Romanem Giertychem i zaprosił go na Przystanek Woodstock. Jego zdaniem, jest ogromna szansa, że Giertych pojedzie. I zaśpiewa: "Dzień dobry, cześć i czołem, pytacie, skąd się wziąłem? Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek".
Nasz znajomy profesor opowiedział nam historyjkę o pośle PiS Marku Suskim. Wiemy, wiemy, czego państwo oczekujecie - że Suski znów coś głupiego palnął. Otóż, nic z tych rzeczy. Szczegółów nie możemy zdradzić, ale Suski okazał się inteligentnym, bystrym i absolutnie ponad podziałami Suskim. Po co o tym piszemy? Bo my sobie czasem z niego czy Edgara jaja robimy, bo owszem, zasługują, ale jednak sprawiedliwość też chcielibyśmy im czasem oddać, to w końcu uczciwi ludzie, a w Sejmie to jednak rzadkość. OK, to była notka sponsorowana, a teraz już niezależne.
Niemal co do nogi wytłukli PiS-owcy dyrektorów uzdrowisk i powsadzali tam swoich krewnych i znajomych. Prasa podniosła rwetes. Całkowicie niezrozumiały, bo komu jak komu, ale paru osobom w PiS przydałyby się dłuższe pobyty w sanatoriach.
Odkopano jedną z naszych ulubionych postaci w Samoobronie. Kandydujący cztery lata temu na prezydenta Warszawy były senator Henryk Dzido jest teraz kandydatem swej partii na prezydenta Łodzi. Panie Heniu, przypominamy, że za zupełną darmochę ukuliśmy dla pana hasło wyborcze: "Dzido go!". Może sobie pan to czytać i ze staropolska, i z nowoangielska.
Taki SMS dostali jeszcze przed exposé PiS-owcy z biura prasowego swej partii: "Premier Jaroslaw Kaczynski: ref.finan.publ., budowa autostrad i mieszkan, wykorzystywanie srodk.zewn., przysp.zmian w prawie, skut.polit.zagran. - to prioryt.rzadu". Nasze najserd.grat.
Dwa dni komisarzowania w Warszawie i Kazimierz Marcinkiewicz nie przeciął żadnej wstęgi. To znaczy publicznie nie przeciął, bo ponoć w domu siedzi i cały czas przecina, żeby z wprawy nie wyjść.
Jak już wreszcie wszystkie wstęgi zostały przecięte, Kaczyński pozwolił Marcinkiewiczowi rozpocząć urzędowanie. Były premier do ratusza udał się pieszo. Za pierwszym razem do pracy odprowadziła go małżonka. Pani Mario, zapakowała pani Kaziowi jakieś weki na drugie śniadanie?
koalicja&[email protected]
Fot: A. Jagielak (Marcinkiewicz); S. Kamiński/Agencja Gazeta (Suski); M. Stelmach (Giertych)
Najważniejsze w exposé nowego premiera było to, że nie czytał go z kartki. Wbiły nam się też w pamięć słowa, że Kaczyński nigdy nie zgodzi się, by na białe mówić białe, a na czarne - czarne. O innych kolorach premier się nie wypowiadał.
Sensacja! Jak ujawnił prezydencki minister Maciej Łopiński, Lech Kaczyński "bardzo dobrze ocenia exposé premiera". No, i kto z państwa się tego spodziewał?!
À propos ocen, to one właściwie się nie liczą. Przynajmniej na maturze można mieć pałę, ale i tak Giertych da świadectwo. Umiarkowanie spodobało się to prezydentowi, premierowi, rektorom i posłom. Właściwie spodobało się to tylko nieukom. Cóż, LPR dba o elktorat.
Kiedy pierwszy raz przeczytaliśmy tę informację, byliśmy pewni, że to udar, ale jednak nie. Otóż Jerzy Owsiak oznajmił, że uciął sobie milutką pogawędkę z Romanem Giertychem i zaprosił go na Przystanek Woodstock. Jego zdaniem, jest ogromna szansa, że Giertych pojedzie. I zaśpiewa: "Dzień dobry, cześć i czołem, pytacie, skąd się wziąłem? Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek".
Nasz znajomy profesor opowiedział nam historyjkę o pośle PiS Marku Suskim. Wiemy, wiemy, czego państwo oczekujecie - że Suski znów coś głupiego palnął. Otóż, nic z tych rzeczy. Szczegółów nie możemy zdradzić, ale Suski okazał się inteligentnym, bystrym i absolutnie ponad podziałami Suskim. Po co o tym piszemy? Bo my sobie czasem z niego czy Edgara jaja robimy, bo owszem, zasługują, ale jednak sprawiedliwość też chcielibyśmy im czasem oddać, to w końcu uczciwi ludzie, a w Sejmie to jednak rzadkość. OK, to była notka sponsorowana, a teraz już niezależne.
Niemal co do nogi wytłukli PiS-owcy dyrektorów uzdrowisk i powsadzali tam swoich krewnych i znajomych. Prasa podniosła rwetes. Całkowicie niezrozumiały, bo komu jak komu, ale paru osobom w PiS przydałyby się dłuższe pobyty w sanatoriach.
Odkopano jedną z naszych ulubionych postaci w Samoobronie. Kandydujący cztery lata temu na prezydenta Warszawy były senator Henryk Dzido jest teraz kandydatem swej partii na prezydenta Łodzi. Panie Heniu, przypominamy, że za zupełną darmochę ukuliśmy dla pana hasło wyborcze: "Dzido go!". Może sobie pan to czytać i ze staropolska, i z nowoangielska.
Taki SMS dostali jeszcze przed exposé PiS-owcy z biura prasowego swej partii: "Premier Jaroslaw Kaczynski: ref.finan.publ., budowa autostrad i mieszkan, wykorzystywanie srodk.zewn., przysp.zmian w prawie, skut.polit.zagran. - to prioryt.rzadu". Nasze najserd.grat.
Dwa dni komisarzowania w Warszawie i Kazimierz Marcinkiewicz nie przeciął żadnej wstęgi. To znaczy publicznie nie przeciął, bo ponoć w domu siedzi i cały czas przecina, żeby z wprawy nie wyjść.
Jak już wreszcie wszystkie wstęgi zostały przecięte, Kaczyński pozwolił Marcinkiewiczowi rozpocząć urzędowanie. Były premier do ratusza udał się pieszo. Za pierwszym razem do pracy odprowadziła go małżonka. Pani Mario, zapakowała pani Kaziowi jakieś weki na drugie śniadanie?
koalicja&[email protected]
Fot: A. Jagielak (Marcinkiewicz); S. Kamiński/Agencja Gazeta (Suski); M. Stelmach (Giertych)
Więcej możesz przeczytać w 30/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.