Niedługo karty pływackie będą przyznawane pośmiertnie - tym, którzy już zdążyli się utopić
Stare belferskie porzekadło mówi, że człowiek uczy się przez całe życie. Istnieje nowa opinia, która głosi, że teraz uczyć się nie warto, bo jak się obleje na egzaminie, to i tak minister edukacji Roman Giertych, wcześniej czy później, zaliczy. Już krążą plotki, że po oblanych maturzystach ma przyjść także amnestia dla tych, którzy oblali egzaminy na prawo jazdy. Jak się okazało, ten rodzaj działań napędza sympatyków ministrom, którzy unieważniają oblane egzaminy. Podobno wicepremier Andrzej Lepper, chcąc przebić Wielkiego Romana, nosi się z zamiarem zaliczenia kursu traktorzysty wszystkim, którzy w jego trakcie wjechali w stóg siana, do rowu lub pierdyknęli prosto w drzewo.
Zdobycie głosów w wyborach samorządowych może się okazać dziecinnie łatwe. Aż dziw, że nikt z poprzednich ekip politycznych nie wpadł na taki prosty pomysł kupienia sobie głosów. Społeczeństwo pełne jest sfrustrowanych obywateli, którzy gdzieś kiedyś czegoś nie zdali lub nie zaliczyli. Zwykle są to ludzie apatyczni, bywa, że izolujący się od społeczeństwa, obrażeni na świat, który się na nich nie poznał. Najprostszym sposobem, by pobudzić ich do twórczego działania i głosowania na rzecz słusznej opcji politycznej, jest dać im nadzieję. Cwany chwyt Romana Giertycha z podlizywaniem się maturzystom, którym nie chciało się uczyć, spodobał się wielu innym ministrom nowej władzy. Już niebawem wszyscy, którym powinęła się noga na egzaminach, mogą liczyć na anulowanie niesłusznych decyzji.
W pierwszym rzędzie pod uwagę są brane osoby, które w ostatnich latach oblały egzaminy na kursach dla spawaczy, garncarzy, wędkarzy i operatorów koparek. Prześwietli się także egzaminy na czeladników kowalskich, rymarskich i piekarzy. Ma być utworzona specgrupa, która zbada poglądy członków komisji egzaminacyjnych. Jeśli okaże się, że poglądy członków komisji nie były zbieżne z poglądami PiS, oblanie egzaminu będzie anulowane automatycznie.
Grupa oportunistycznie myślących działaczy postuluje, aby na fali kupowania głosów może jednak nie rehabilitować tych, którzy oblali egzaminy na studiach inżynierskich lub medycznych. Działacze ci argumentują, że może dobrze byłoby, gdyby mosty stawiali ci, co się na tym znają, a leczyli nas fachowcy, a nie niedouczeni praktykanci. Te tchórzliwe postawy wyśmiał na tajnym zebraniu partyjnym Jacek Kurski, głosząc, że nie można zatrzymać się w pół drogi i trzeba iść na całość. Ten bystry umysł prawicy już dawno zrozumiał, że ludzi nie warto przekonywać, tylko należy ich kupować. Z nieoficjalnych dokumentów wyborczych PiS wynika, że wzorowana na pomyśle Giertycha ostra strategia Kurskiego, obliczona na zdobywanie głosów, zakłada nie tylko przyznawanie praw jazdy tym, którzy nie zaliczyli nawet części teoretycznej, ale także przyznawanie kart pływackich tym, którzy już zdążyli się utopić.
Ostatnią nadzieją IV RP są więc patałachy, którym anuluje się egzaminacyjne potknięcia. Antropolodzy są zdania, że wraz z nową władzą nadszedł w Polsce czas przyswajania sobie nowych pojęć. Nowe pojęcia odgrywają ważną rolę w życiu społecznym, bo wielu ludzi nadal nie może pojąć, co się wokół nich dzieje. Ktoś, kto oblał maturę, okazuje się, że ją zdał. Mamy niby nową władzę, ale tak naprawdę starą. Mamy nowego premiera, ale tak naprawdę to jest ten sam facet, który rządzi od dziewięciu miesięcy. Dziewięć miesięcy to - zdaniem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Położnych - okres, w którym coś powinno się już urodzić. Na razie góra urodziła mysz, a doły tradycyjnie wieją za granicę z tęsknoty za euro.
Nowy premier jest specjalistą od kolorów i - jak sam powiedział - nikt mu nie wytłumaczy, że białe jest białe, a czarne czarne. Czasy telewizji czarno-białej już dawno minęły, ale widać nie wszyscy to zauważyli. A co do telewizji, to mamy telewizję publiczną, ale tak naprawdę jest to telewizja rządowa. Mamy telewizję komercyjną, która zachowuje się jak publiczna. Mamy byłych skinów, którzy udają wysokich urzędników państwowych, i ministrów, którzy zachowują się jak skinheadzi.
Warto się uczyć nowych pojęć, bo to one pomagają zrozumieć rzeczywistość. Gdy słyszymy, jak polityk mówi o autostradach i mieszkaniach, rozumiemy, że ma na myśli szeroką drogę do posad i budynków rządowych. Mimo wprowadzania nowych pojęć Polska nadal jest naszym domem. Tyle że od pewnego czasu domem publicznym.
Zdobycie głosów w wyborach samorządowych może się okazać dziecinnie łatwe. Aż dziw, że nikt z poprzednich ekip politycznych nie wpadł na taki prosty pomysł kupienia sobie głosów. Społeczeństwo pełne jest sfrustrowanych obywateli, którzy gdzieś kiedyś czegoś nie zdali lub nie zaliczyli. Zwykle są to ludzie apatyczni, bywa, że izolujący się od społeczeństwa, obrażeni na świat, który się na nich nie poznał. Najprostszym sposobem, by pobudzić ich do twórczego działania i głosowania na rzecz słusznej opcji politycznej, jest dać im nadzieję. Cwany chwyt Romana Giertycha z podlizywaniem się maturzystom, którym nie chciało się uczyć, spodobał się wielu innym ministrom nowej władzy. Już niebawem wszyscy, którym powinęła się noga na egzaminach, mogą liczyć na anulowanie niesłusznych decyzji.
W pierwszym rzędzie pod uwagę są brane osoby, które w ostatnich latach oblały egzaminy na kursach dla spawaczy, garncarzy, wędkarzy i operatorów koparek. Prześwietli się także egzaminy na czeladników kowalskich, rymarskich i piekarzy. Ma być utworzona specgrupa, która zbada poglądy członków komisji egzaminacyjnych. Jeśli okaże się, że poglądy członków komisji nie były zbieżne z poglądami PiS, oblanie egzaminu będzie anulowane automatycznie.
Grupa oportunistycznie myślących działaczy postuluje, aby na fali kupowania głosów może jednak nie rehabilitować tych, którzy oblali egzaminy na studiach inżynierskich lub medycznych. Działacze ci argumentują, że może dobrze byłoby, gdyby mosty stawiali ci, co się na tym znają, a leczyli nas fachowcy, a nie niedouczeni praktykanci. Te tchórzliwe postawy wyśmiał na tajnym zebraniu partyjnym Jacek Kurski, głosząc, że nie można zatrzymać się w pół drogi i trzeba iść na całość. Ten bystry umysł prawicy już dawno zrozumiał, że ludzi nie warto przekonywać, tylko należy ich kupować. Z nieoficjalnych dokumentów wyborczych PiS wynika, że wzorowana na pomyśle Giertycha ostra strategia Kurskiego, obliczona na zdobywanie głosów, zakłada nie tylko przyznawanie praw jazdy tym, którzy nie zaliczyli nawet części teoretycznej, ale także przyznawanie kart pływackich tym, którzy już zdążyli się utopić.
Ostatnią nadzieją IV RP są więc patałachy, którym anuluje się egzaminacyjne potknięcia. Antropolodzy są zdania, że wraz z nową władzą nadszedł w Polsce czas przyswajania sobie nowych pojęć. Nowe pojęcia odgrywają ważną rolę w życiu społecznym, bo wielu ludzi nadal nie może pojąć, co się wokół nich dzieje. Ktoś, kto oblał maturę, okazuje się, że ją zdał. Mamy niby nową władzę, ale tak naprawdę starą. Mamy nowego premiera, ale tak naprawdę to jest ten sam facet, który rządzi od dziewięciu miesięcy. Dziewięć miesięcy to - zdaniem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Położnych - okres, w którym coś powinno się już urodzić. Na razie góra urodziła mysz, a doły tradycyjnie wieją za granicę z tęsknoty za euro.
Nowy premier jest specjalistą od kolorów i - jak sam powiedział - nikt mu nie wytłumaczy, że białe jest białe, a czarne czarne. Czasy telewizji czarno-białej już dawno minęły, ale widać nie wszyscy to zauważyli. A co do telewizji, to mamy telewizję publiczną, ale tak naprawdę jest to telewizja rządowa. Mamy telewizję komercyjną, która zachowuje się jak publiczna. Mamy byłych skinów, którzy udają wysokich urzędników państwowych, i ministrów, którzy zachowują się jak skinheadzi.
Warto się uczyć nowych pojęć, bo to one pomagają zrozumieć rzeczywistość. Gdy słyszymy, jak polityk mówi o autostradach i mieszkaniach, rozumiemy, że ma na myśli szeroką drogę do posad i budynków rządowych. Mimo wprowadzania nowych pojęć Polska nadal jest naszym domem. Tyle że od pewnego czasu domem publicznym.
Więcej możesz przeczytać w 30/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.