Tusk ogłosił już, że rządy PiS są gorsze od rządów SLD. Niedługo okaże się, że nawet Bierut był lepszy
Polska znów wchodzi do historii. I znowu tyłem. Po raz pierwszy w dziejach powszechnych odbył się u nas zamach stanu, ale przeprowadzony przez rządzących. Dotychczas pucze organizowała opozycja, żeby się dorwać do władzy. W Polsce odwrotnie, to władza sama przeprowadziła zamach stanu. Trudno się dziwić, jak się ma taką niemrawą opozycję, trzeba samemu brać sprawy we własne ręce. Przewrót się powiódł, mimo bohaterskiej postawy opozycji, która dla pokrzyżowania planów sztabowych udawała, że jej nie ma. Pełno nas, a jakoby nikogo nie było - jak proroczo pisał Jan z Czarnolasu (Platforma Obywatelska). Nic nie dała też melodeklamacja posła Iwińskiego (dawniej Plecak, teraz Węzełek), domagającego się natychmiastowego przerwania obrad Sejmu, ponieważ czekają na niego z kolacją w Hiszpanii. To lekceważenie Hiszpanii i całej Europy przez większość sejmową wywołało oburzenie w Madrycie i odwołanie korridy na skutek protestu byków. Byki domagają się Iwińskiego, a zwłaszcza Fernando, który chciałby go obwąchać.
Stratedzy polityczni ogłosili wojnę w Sejmie, front walki, zmasowane natarcie, manewr pod osłoną nocy, ofensywę i podział łupów. To gorzej niż w Libanie. Trzeba by już schodzić do schronów. Właściwie nie pozostaje nic innego, jak tylko dla ratowania pokoju i zagrożonej przez większość sejmową demokracji wezwać błękitne hełmy ONZ. Ustalić linię demarkacyjną między PiS i platformą, mniejsze linijki między Samoobroną i PSL oraz LPR i SLD, wyznaczyć strefę buforową w poprzek ulicy Wiejskiej i niech Murzyni z Mozambiku i Gurkhowie z Indii pilnują rozejmu. Najgroźniejszych wrogów demokracji, to znaczy prezydenta, premiera i marszałka Sejmu, internować, byle nie w Szczypiornie ani w Sulejówku, i poprosić Unię Europejską o wyznaczenie zarządu komisarycznego. Na komisarza najlepiej nadawałaby się Joanna Senyszyn, bo nie dość, że budziłaby grozę na miejscu, to jeszcze na wynos gwarantowałaby nam, że staniemy się najbardziej postępowym krajem na świecie.
Trzeba się spieszyć z nowatorskimi rozwiązaniami, bo jest coraz straszniej. Rząd zmienia ordynację wyborczą przed wyborami, a nie - jak to jest w cywilizowanym świecie - po wyborach. Nieodpowiedzialne partie chcą przy tej okazji zdobyć jak najwięcej mandatów, w odróżnieniu od ugrupowań odpowiedzialnych, które z mandatów biorą tylko kredytowe. Donald Tusk, lider PO, ogłosił już, że rządy PiS są gorsze od rządów Leszka Millera i SLD. A to dopiero początek. Jak tak dalej pójdzie, Tusk ujawni, że lepsze od rządów braci Kaczyńskich były rządy Bieruta i Bermana. Wtedy będzie mógł liczyć na wzmocnienie uczestniczących w wojnie jednostek PO przez broń taktyczną tak znakomitą jak Maria Szyszkowska, która z okazji 22 lipca napisała: "Moja cierpliwość się wyczerpała. Mam dość kpin z okresu powojennej Polski". Jak widać, Szyszkowska wkrótce eksploduje. Platforma powinna się pospieszyć. Pewien problem z właściwą detonacją Szyszkowskiej może stanowić fakt, że PO poparła nową ustawę o IPN i powszechnej lustracji, a Szyszkowska uważa, że biuletyny wydawane przez tę instytucję zawierają karykaturalny obraz PRL.
W dodatku w telewizji publicznej pokazuje się wyznania tylko tych osób, które miały w PRL negatywne doświadczenia. To ostatnie dałoby się jakoś załatwić, ale - jak mi powiedział prezes Wildstein - nie można namówić żadnego TW, żeby opowiedział o honorariach, premiach rzeczowych i ułatwieniach, jakich hojnie doznawał. Ostatecznie ja mogę opowiedzieć młodzieży o uczuciu szczęścia, jakiego doznałem, gdy po trzech godzinach stania na mrozie starczyło dla mnie mleka ze złotym kapslem. To było uczucie podobne do tego, jakiego doznawał Józef Oleksy, zostając sekretarzem.
Przeciw zohydzaniu okresu PRL wypowiedział się też w "Trybunie" jakiś Krzysztof Lubczyński, pisząc, że "okres 44 lat Polski Ludowej to bezprzykładny rozkwit kultury narodowej". To samo można powiedzieć o monarchii austro-węgierskiej za czasów Marii Teresy i Franciszka Józefa. Bo nie dość, że genialne dzieła komponowali Mozart, Liszt i Haydn, to jeszcze w Krakowie powstał Zielony Balonik. Gomułka z Gierkiem jak Habsburgowie, a my to teraz psujemy lustracją. Z tym rozkwitem sztuki w PRL to jednak prawda. W czasie ostatnich działań wojennych Jan M. Rokita zacytował, bardzo a` propos, perłę poezji tamtych czasów: "Co to za szkatułka, wrzucasz Mikołajczyka, wyskakuje Gomułka". No to ja też zacytuję najwyższej klasy strofy, które zawdzięczamy PRL: "Nie rzucim żłobu skąd nasz ród/ Rozkoszne nam pomyje/ My PPR-u wierny lud/ Potężne mamy ryje/ I chcemy Polski aż po Bug/ Tak nam dopomóż wróg". Dopomógł. Trzeba się modlić.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Stratedzy polityczni ogłosili wojnę w Sejmie, front walki, zmasowane natarcie, manewr pod osłoną nocy, ofensywę i podział łupów. To gorzej niż w Libanie. Trzeba by już schodzić do schronów. Właściwie nie pozostaje nic innego, jak tylko dla ratowania pokoju i zagrożonej przez większość sejmową demokracji wezwać błękitne hełmy ONZ. Ustalić linię demarkacyjną między PiS i platformą, mniejsze linijki między Samoobroną i PSL oraz LPR i SLD, wyznaczyć strefę buforową w poprzek ulicy Wiejskiej i niech Murzyni z Mozambiku i Gurkhowie z Indii pilnują rozejmu. Najgroźniejszych wrogów demokracji, to znaczy prezydenta, premiera i marszałka Sejmu, internować, byle nie w Szczypiornie ani w Sulejówku, i poprosić Unię Europejską o wyznaczenie zarządu komisarycznego. Na komisarza najlepiej nadawałaby się Joanna Senyszyn, bo nie dość, że budziłaby grozę na miejscu, to jeszcze na wynos gwarantowałaby nam, że staniemy się najbardziej postępowym krajem na świecie.
Trzeba się spieszyć z nowatorskimi rozwiązaniami, bo jest coraz straszniej. Rząd zmienia ordynację wyborczą przed wyborami, a nie - jak to jest w cywilizowanym świecie - po wyborach. Nieodpowiedzialne partie chcą przy tej okazji zdobyć jak najwięcej mandatów, w odróżnieniu od ugrupowań odpowiedzialnych, które z mandatów biorą tylko kredytowe. Donald Tusk, lider PO, ogłosił już, że rządy PiS są gorsze od rządów Leszka Millera i SLD. A to dopiero początek. Jak tak dalej pójdzie, Tusk ujawni, że lepsze od rządów braci Kaczyńskich były rządy Bieruta i Bermana. Wtedy będzie mógł liczyć na wzmocnienie uczestniczących w wojnie jednostek PO przez broń taktyczną tak znakomitą jak Maria Szyszkowska, która z okazji 22 lipca napisała: "Moja cierpliwość się wyczerpała. Mam dość kpin z okresu powojennej Polski". Jak widać, Szyszkowska wkrótce eksploduje. Platforma powinna się pospieszyć. Pewien problem z właściwą detonacją Szyszkowskiej może stanowić fakt, że PO poparła nową ustawę o IPN i powszechnej lustracji, a Szyszkowska uważa, że biuletyny wydawane przez tę instytucję zawierają karykaturalny obraz PRL.
W dodatku w telewizji publicznej pokazuje się wyznania tylko tych osób, które miały w PRL negatywne doświadczenia. To ostatnie dałoby się jakoś załatwić, ale - jak mi powiedział prezes Wildstein - nie można namówić żadnego TW, żeby opowiedział o honorariach, premiach rzeczowych i ułatwieniach, jakich hojnie doznawał. Ostatecznie ja mogę opowiedzieć młodzieży o uczuciu szczęścia, jakiego doznałem, gdy po trzech godzinach stania na mrozie starczyło dla mnie mleka ze złotym kapslem. To było uczucie podobne do tego, jakiego doznawał Józef Oleksy, zostając sekretarzem.
Przeciw zohydzaniu okresu PRL wypowiedział się też w "Trybunie" jakiś Krzysztof Lubczyński, pisząc, że "okres 44 lat Polski Ludowej to bezprzykładny rozkwit kultury narodowej". To samo można powiedzieć o monarchii austro-węgierskiej za czasów Marii Teresy i Franciszka Józefa. Bo nie dość, że genialne dzieła komponowali Mozart, Liszt i Haydn, to jeszcze w Krakowie powstał Zielony Balonik. Gomułka z Gierkiem jak Habsburgowie, a my to teraz psujemy lustracją. Z tym rozkwitem sztuki w PRL to jednak prawda. W czasie ostatnich działań wojennych Jan M. Rokita zacytował, bardzo a` propos, perłę poezji tamtych czasów: "Co to za szkatułka, wrzucasz Mikołajczyka, wyskakuje Gomułka". No to ja też zacytuję najwyższej klasy strofy, które zawdzięczamy PRL: "Nie rzucim żłobu skąd nasz ród/ Rozkoszne nam pomyje/ My PPR-u wierny lud/ Potężne mamy ryje/ I chcemy Polski aż po Bug/ Tak nam dopomóż wróg". Dopomógł. Trzeba się modlić.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Więcej możesz przeczytać w 30/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.