Jeśli Prawo i Sprawiedliwość chce naprawdę zmieniać Polskę, powinno się zdecydować na nową ordynację i nowe wybory
Do tej pory wydawało się, że Andrzej Lepper stoczył w młodości szesnaście walk bokserskich - dwanaście wygrał, dwie zremisował i dwie przegrał. Ostatnio okazało się, że przegrał jeszcze jedną walkę - z Jarosławem Kaczyńskim. Od chwili zawiązania koalicji PiS z Samoobroną było wiadomo, że naprzeciw siebie stanęło dwóch bokserów. Obaj wchodząc do koalicji, wiedzieli, że robią to po to, by na koniec wypchnąć przeciwnika z ringu. Ale nikt nie spodziewał się, że znany z waleczności Andrzej Lepper zostanie tak nagle posłany na deski - i to przed końcem walki.
Takie walki bywają efektowne, ale pożytku z nich niewiele. Dla dobra państwa warto byłoby zmienić sposób uprawiania polityki.Potrzebujemy mniej boksu, a więcej ustaw. Pierwszym krokiem w tym kierunku powinna być zmiana ordynacji wyborczej. Drugim - przyspieszone wybory.
Szef Samoobrony zaczął zdawać sobie sprawę, że w koalicji rządowej Jarosław Kaczyński dominuje tak bardzo, iż to, co stało się z Ligą Polskich Rodzin, może spotkać także jego partię. Liga weszła do parlamentu, ale PiS przez Radio Maryja dotarło do znacznej części jej wyborców i po prostu ich przejęło. Teraz rozpoczęło walkę o wyborców Samoobrony. Stąd tak zaciekły spór o stanowisko szefa sejmowej komisji rolnictwa. Stąd też aktywność szefów PiS w powiatach.
Lepper zapewne uznał, że jest to ostatni moment, żeby zareagować. I postanowił jak najszybciej doprowadzić do wyborów. Wszczynając kolejne awantury, chciał wysłać jak najwięcej sygnałów do swoich wyborców, pokazać im, jak bardzo walczy o ich dobro i jak bardzo zły Kaczyński mu w tym przeszkadza. Kłótnie miały być odpowiednio stopniowane, a kiedy doszłyby do apogeum, przywódca Samoobrony miał ogłosić, że tak dalej nie można i on opuszcza koalicję.
Jarosław Kaczyński okazał się jednak sprytniejszym graczem. Nagłe zdymisjonowanie wicepremiera to uderzenie celne i bolesne. Lepper został upokorzony, a jego klub parlamentarny rozbity. Wyborcy czcili go za twardość, zadziorność i siłę. A tu nagle objawił się nowy Lepper - bezradny i opuszczony. To wydawałoby się idealny moment, by ogłosić nowe wybory. Rozbita Samoobrona i pokonany Lepper mogą uzyskać słaby wynik przy urnach. Jest duża szansa, że ze sceny politycznej znikną LPR i PSL. Dla dwójki zwycięzców - PiS i PO - robi się znacznie więcej miejsca w parlamencie.
Pierwsza runda: krótki kurs samoobrony
Gdyby doszło do wyborów, PiS może je wygrać. Partia ma do dyspozycji wszystkie możliwe urzędy państwowe. Nie ma się co łudzić, że ludzie Kaczyńskiego powstrzymają się przed ich wykorzystaniem. Podobnie robili i będą robić politycy na całym świecie. Bieżąca aktywność najważniejszych ludzi w państwie i stojących za nimi instytucji zostanie podporządkowana potrzebom kampanii. Poza tym PiS jest w stanie mobilizacji. Jeszcze rok temu nikt się nie spodziewał, że partia będzie dzielić i rządzić w całym kraju. A wyrzucenie Leppera wywołało prawdziwy zachwyt wśród PiS-owców. Utwierdziło ich w przekonaniu o skuteczności prezesa i miało efekt terapeutyczny - wyleczyło ich z kaca po niechcianym związku z Samoobroną.
W razie porażki Platformy Obywatelskiej stratedzy PiS liczą też na to, że Donald Tusk będzie musiał ustąpić z fotela szefa PO, a partia nie ma dziś innego kandydata na przywódcę. Nawet najbliżsi współpracownicy przewodniczącego PO przyznają, że po ewentualnej kolejnej porażce wyborczej frustracja zachwieje platformą. Winni będą się musieli znaleźć. Bardzo prawdopodobny będzie wówczas rozłam w PO, na który z utęsknieniem czekają "przyjaciele z Prawa i Sprawiedliwości". Wówczas można by myśleć o koalicji albo wręcz stworzeniu nowego ugrupowania z grupą polityków wywodzących się z PO.
Jarosław Kaczyński od czasu do czasu wysyła sygnały z różnymi propozycjami do Jana Rokity. Parę miesięcy temu proponował mu fotel premiera, a ostatnio podobno kandydowanie na prezydenta Krakowa z poparciem PiS. Na razie spotyka się wyłącznie z odmową. Niechęć do PiS jest w szeregach platformy wciąż bardzo duża. Trudno się dziwić: afera billboardowa była ciosem poniżej pasa. Nie padły po niej żadnej przeprosiny, a jej autorowi - Jackowi Kurskiemu - włos nie spadł z głowy.
Druga runda: PiS-PO
Dziś PO szykuje się więc do boju "na śmierć i życie". Pierwszy atak na PiS - słynny już spot z krzyczącym na wszystkich kanałach Jarosławem Kaczyńskim, przy którym zaczyna płakać dziecko, przyniósł lekki wzrost poparcia dla PO i partie zamieniły się kolejnością w sondażach. Jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii samorządowej stratedzy partii Tuska przygotowują kolejne uderzenie propagandowe w PiS. Zapewne i to spotka się z szybką odpowiedzią. Platforma szykuje na październik demonstracje uliczne, choć trudno wyobrazić sobie, by ściągnęły one tłumy.
W otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego panuje przekonanie, że nawet porażka PiS w przyspieszonych wyborach nie byłaby tragedią. - Dla Jarosława najważniejszy jest sukces brata - mówią najbliżsi współpracownicy. Dziś notowania Lecha Kaczyńskiego są dość niskie i powtórny wybór na prezydenta za cztery lata stoi pod znakiem zapytania. Prezydentowi trudno być widocznym w polityce wewnętrznej, kiedy szefem rządu jest jego brat. - Za rządów PO Lech Kaczyński mógłby być o wiele bardziej aktywny. Prezydent opozycyjny wobec rządu miałby ogromne pole do popisu - mówi polityk z otoczenia premiera. Ta kalkulacja ma jednak swoje słabe strony. Takim wojującym prezydentem był już Lech Wałęsa. Polacy odrzucili ten model prezydentury, a znacznie lepiej przyjmowali koncyliacyjny sposób sprawowania najwyższego urzędu przez Aleksandra Kwaśniewskiego.
Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że partia Kaczyńskiego znalazła się w dość wygodnej pozycji. Rząd bez Leppera, jeśli uda się znaleźć dla niego większość w parlamencie, oznacza teoretycznie większy spokój. PSL to partia, która od lat bierze udział w targach politycznych i dość precyzyjnie ustala swoją cenę. Bywa ona wysoka, ale po jej zapłaceniu partner jest znacznie bardziej przewidywalny od Samoobrony. - Możemy im dać trochę więcej, niż dostał Lepper - deklaruje jeden z polityków PiS.
Ale nawet jeśli PSL "dostanie więcej", znacznie mocniejsza będzie pozycja Zyty Gilowskiej. I LPR, i PSL nie będą sobie pozwalać na takie harce jak Samoobrona, która cały czas dopuszczała myśl o przyspieszonych wyborach. Dla Giertycha i Pawlaka wcześniejsze wybory to śmiertelne niebezpieczeństwo. Podobnie jak dla grupki uciekinierów z Samoobrony, którzy mogą poprzeć rząd. Oni wiedzą, że w nowych wyborach nie trafią ani na listy Leppera, ani też pewnie nie mają co marzyć o dobrych miejscach na listach PiS. Z ich strony nie grozi żaden bunt.
Grozi jednak coś innego. Szef Prawa i Sprawiedliwości bierze sobie na kark grupę potencjalnych klientów resortu Zbigniewa Ziobry. Do nowego klubu wstąpił już poseł Ryszard Kaczyński, który pijany rozbił samochód i wyleciał za to z PiS. W klubie uciekinierów jest też Piotr Misztal, który kompromitował się w stopniu trudnym do zniesienia nawet dla Samoobrony. Trudno będzie wytłumaczyć, że IV RP buduje się z takimi ludźmi.
Trzecia runda: ordynacja
Dlatego też lepszym wyjściem wydają się nowe wybory. Lepszym i dla PO, i dla PiS, lepszym dla stabilizacji rządów. Jeśli udałoby się porozumieć obu niechętnym dziś partiom w sprawie zmiany ordynacji wyborczej, po następnych wyborach na scenie oba ugrupowania mogłyby wyraźnie dominować i znacznie łatwiej byłoby budować stabilną większość. Politycy PiS używają dziś tych samych argumentów, których liderzy PO używali kilka miesięcy temu. "Wybory mają sens, jeśli doprowadzą do wyraźnych rozstrzygnięć" - dokładnie te same słowa wypowiadał kilka miesięcy temu Jan Rokita, a dziś powtarza je Jarosław Kaczyński. Obie partie mają różny pogląd na ostateczny kształt ordynacji, ale nie są to opinie odległe. Obie zmierzają do tego, by wyraźniej premiować zwycięzców.
Wybory miałyby jeszcze jedną zaletę. Lepper powtarza, że Kaczyński tylko "kiwa i kiwa". I w tym akurat trudno odmówić mu racji. Polityka, która polega wyłącznie na grze, kiwaniu, targach i kupowaniu, zamienia się w swoją karykaturę. Standardy polskiego życia publicznego bardzo na tym cierpią, a jedynym pewnym skutkiem tego typu działań będzie dalsze odwracanie się ludzi od polityki. Dalsze miotanie się w podobnym układzie - tym razem z Pawlakiem i Misztalem - nie może przynieść wiele dobrego. Jeśli PiS chce rzeczywiście zmienić Polskę, powinno się zdecydować na nowe wybory i porozumieć z PO w sprawie ordynacji. Bez tego nic się nie uda. Ani PiS, ani platformie.
Tymczasem Jarosław Kaczyński szykuje dla Andrzeja Leppera jeszcze jeden cios - zmianę w konstytucji, która uniemożliwi kandydowanie osobom skazanym. Platforma zapewne nie odmówi poparcia tej zmiany. Wtedy skazany lider Samoobrony zostanie skazany raz jeszcze - na dożywocie poza światem polityki.
Respondenci odpowiadali na pytanie "Czy chciałbyś, aby w przyszłości większą rolę w życiu publicznym odgrywał...
Ranking polityków został przygotowany na zlecenie "Wprost" przez instytut Badania Opinii i Rynku Pentor. W ankiecie przeprowadzonej w dniach 12-19 września wzęła udział reprezentatywna grupa 1016 osób.
Takie walki bywają efektowne, ale pożytku z nich niewiele. Dla dobra państwa warto byłoby zmienić sposób uprawiania polityki.Potrzebujemy mniej boksu, a więcej ustaw. Pierwszym krokiem w tym kierunku powinna być zmiana ordynacji wyborczej. Drugim - przyspieszone wybory.
Szef Samoobrony zaczął zdawać sobie sprawę, że w koalicji rządowej Jarosław Kaczyński dominuje tak bardzo, iż to, co stało się z Ligą Polskich Rodzin, może spotkać także jego partię. Liga weszła do parlamentu, ale PiS przez Radio Maryja dotarło do znacznej części jej wyborców i po prostu ich przejęło. Teraz rozpoczęło walkę o wyborców Samoobrony. Stąd tak zaciekły spór o stanowisko szefa sejmowej komisji rolnictwa. Stąd też aktywność szefów PiS w powiatach.
Lepper zapewne uznał, że jest to ostatni moment, żeby zareagować. I postanowił jak najszybciej doprowadzić do wyborów. Wszczynając kolejne awantury, chciał wysłać jak najwięcej sygnałów do swoich wyborców, pokazać im, jak bardzo walczy o ich dobro i jak bardzo zły Kaczyński mu w tym przeszkadza. Kłótnie miały być odpowiednio stopniowane, a kiedy doszłyby do apogeum, przywódca Samoobrony miał ogłosić, że tak dalej nie można i on opuszcza koalicję.
Jarosław Kaczyński okazał się jednak sprytniejszym graczem. Nagłe zdymisjonowanie wicepremiera to uderzenie celne i bolesne. Lepper został upokorzony, a jego klub parlamentarny rozbity. Wyborcy czcili go za twardość, zadziorność i siłę. A tu nagle objawił się nowy Lepper - bezradny i opuszczony. To wydawałoby się idealny moment, by ogłosić nowe wybory. Rozbita Samoobrona i pokonany Lepper mogą uzyskać słaby wynik przy urnach. Jest duża szansa, że ze sceny politycznej znikną LPR i PSL. Dla dwójki zwycięzców - PiS i PO - robi się znacznie więcej miejsca w parlamencie.
Pierwsza runda: krótki kurs samoobrony
Gdyby doszło do wyborów, PiS może je wygrać. Partia ma do dyspozycji wszystkie możliwe urzędy państwowe. Nie ma się co łudzić, że ludzie Kaczyńskiego powstrzymają się przed ich wykorzystaniem. Podobnie robili i będą robić politycy na całym świecie. Bieżąca aktywność najważniejszych ludzi w państwie i stojących za nimi instytucji zostanie podporządkowana potrzebom kampanii. Poza tym PiS jest w stanie mobilizacji. Jeszcze rok temu nikt się nie spodziewał, że partia będzie dzielić i rządzić w całym kraju. A wyrzucenie Leppera wywołało prawdziwy zachwyt wśród PiS-owców. Utwierdziło ich w przekonaniu o skuteczności prezesa i miało efekt terapeutyczny - wyleczyło ich z kaca po niechcianym związku z Samoobroną.
W razie porażki Platformy Obywatelskiej stratedzy PiS liczą też na to, że Donald Tusk będzie musiał ustąpić z fotela szefa PO, a partia nie ma dziś innego kandydata na przywódcę. Nawet najbliżsi współpracownicy przewodniczącego PO przyznają, że po ewentualnej kolejnej porażce wyborczej frustracja zachwieje platformą. Winni będą się musieli znaleźć. Bardzo prawdopodobny będzie wówczas rozłam w PO, na który z utęsknieniem czekają "przyjaciele z Prawa i Sprawiedliwości". Wówczas można by myśleć o koalicji albo wręcz stworzeniu nowego ugrupowania z grupą polityków wywodzących się z PO.
Jarosław Kaczyński od czasu do czasu wysyła sygnały z różnymi propozycjami do Jana Rokity. Parę miesięcy temu proponował mu fotel premiera, a ostatnio podobno kandydowanie na prezydenta Krakowa z poparciem PiS. Na razie spotyka się wyłącznie z odmową. Niechęć do PiS jest w szeregach platformy wciąż bardzo duża. Trudno się dziwić: afera billboardowa była ciosem poniżej pasa. Nie padły po niej żadnej przeprosiny, a jej autorowi - Jackowi Kurskiemu - włos nie spadł z głowy.
Druga runda: PiS-PO
Dziś PO szykuje się więc do boju "na śmierć i życie". Pierwszy atak na PiS - słynny już spot z krzyczącym na wszystkich kanałach Jarosławem Kaczyńskim, przy którym zaczyna płakać dziecko, przyniósł lekki wzrost poparcia dla PO i partie zamieniły się kolejnością w sondażach. Jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii samorządowej stratedzy partii Tuska przygotowują kolejne uderzenie propagandowe w PiS. Zapewne i to spotka się z szybką odpowiedzią. Platforma szykuje na październik demonstracje uliczne, choć trudno wyobrazić sobie, by ściągnęły one tłumy.
W otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego panuje przekonanie, że nawet porażka PiS w przyspieszonych wyborach nie byłaby tragedią. - Dla Jarosława najważniejszy jest sukces brata - mówią najbliżsi współpracownicy. Dziś notowania Lecha Kaczyńskiego są dość niskie i powtórny wybór na prezydenta za cztery lata stoi pod znakiem zapytania. Prezydentowi trudno być widocznym w polityce wewnętrznej, kiedy szefem rządu jest jego brat. - Za rządów PO Lech Kaczyński mógłby być o wiele bardziej aktywny. Prezydent opozycyjny wobec rządu miałby ogromne pole do popisu - mówi polityk z otoczenia premiera. Ta kalkulacja ma jednak swoje słabe strony. Takim wojującym prezydentem był już Lech Wałęsa. Polacy odrzucili ten model prezydentury, a znacznie lepiej przyjmowali koncyliacyjny sposób sprawowania najwyższego urzędu przez Aleksandra Kwaśniewskiego.
Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że partia Kaczyńskiego znalazła się w dość wygodnej pozycji. Rząd bez Leppera, jeśli uda się znaleźć dla niego większość w parlamencie, oznacza teoretycznie większy spokój. PSL to partia, która od lat bierze udział w targach politycznych i dość precyzyjnie ustala swoją cenę. Bywa ona wysoka, ale po jej zapłaceniu partner jest znacznie bardziej przewidywalny od Samoobrony. - Możemy im dać trochę więcej, niż dostał Lepper - deklaruje jeden z polityków PiS.
Ale nawet jeśli PSL "dostanie więcej", znacznie mocniejsza będzie pozycja Zyty Gilowskiej. I LPR, i PSL nie będą sobie pozwalać na takie harce jak Samoobrona, która cały czas dopuszczała myśl o przyspieszonych wyborach. Dla Giertycha i Pawlaka wcześniejsze wybory to śmiertelne niebezpieczeństwo. Podobnie jak dla grupki uciekinierów z Samoobrony, którzy mogą poprzeć rząd. Oni wiedzą, że w nowych wyborach nie trafią ani na listy Leppera, ani też pewnie nie mają co marzyć o dobrych miejscach na listach PiS. Z ich strony nie grozi żaden bunt.
Grozi jednak coś innego. Szef Prawa i Sprawiedliwości bierze sobie na kark grupę potencjalnych klientów resortu Zbigniewa Ziobry. Do nowego klubu wstąpił już poseł Ryszard Kaczyński, który pijany rozbił samochód i wyleciał za to z PiS. W klubie uciekinierów jest też Piotr Misztal, który kompromitował się w stopniu trudnym do zniesienia nawet dla Samoobrony. Trudno będzie wytłumaczyć, że IV RP buduje się z takimi ludźmi.
Trzecia runda: ordynacja
Dlatego też lepszym wyjściem wydają się nowe wybory. Lepszym i dla PO, i dla PiS, lepszym dla stabilizacji rządów. Jeśli udałoby się porozumieć obu niechętnym dziś partiom w sprawie zmiany ordynacji wyborczej, po następnych wyborach na scenie oba ugrupowania mogłyby wyraźnie dominować i znacznie łatwiej byłoby budować stabilną większość. Politycy PiS używają dziś tych samych argumentów, których liderzy PO używali kilka miesięcy temu. "Wybory mają sens, jeśli doprowadzą do wyraźnych rozstrzygnięć" - dokładnie te same słowa wypowiadał kilka miesięcy temu Jan Rokita, a dziś powtarza je Jarosław Kaczyński. Obie partie mają różny pogląd na ostateczny kształt ordynacji, ale nie są to opinie odległe. Obie zmierzają do tego, by wyraźniej premiować zwycięzców.
Wybory miałyby jeszcze jedną zaletę. Lepper powtarza, że Kaczyński tylko "kiwa i kiwa". I w tym akurat trudno odmówić mu racji. Polityka, która polega wyłącznie na grze, kiwaniu, targach i kupowaniu, zamienia się w swoją karykaturę. Standardy polskiego życia publicznego bardzo na tym cierpią, a jedynym pewnym skutkiem tego typu działań będzie dalsze odwracanie się ludzi od polityki. Dalsze miotanie się w podobnym układzie - tym razem z Pawlakiem i Misztalem - nie może przynieść wiele dobrego. Jeśli PiS chce rzeczywiście zmienić Polskę, powinno się zdecydować na nowe wybory i porozumieć z PO w sprawie ordynacji. Bez tego nic się nie uda. Ani PiS, ani platformie.
Tymczasem Jarosław Kaczyński szykuje dla Andrzeja Leppera jeszcze jeden cios - zmianę w konstytucji, która uniemożliwi kandydowanie osobom skazanym. Platforma zapewne nie odmówi poparcia tej zmiany. Wtedy skazany lider Samoobrony zostanie skazany raz jeszcze - na dożywocie poza światem polityki.
Respondenci odpowiadali na pytanie "Czy chciałbyś, aby w przyszłości większą rolę w życiu publicznym odgrywał...
Ranking polityków został przygotowany na zlecenie "Wprost" przez instytut Badania Opinii i Rynku Pentor. W ankiecie przeprowadzonej w dniach 12-19 września wzęła udział reprezentatywna grupa 1016 osób.
Polityk | Tak | Nie | Nie znam | Zmiana pozycji |
Kazimierz Marcinkiewicz | 70 | 27 | 3 | +4 |
Zbigniew Ziobro | 58 | 34 | 8 | 0 |
Zbigniew Religa | 55 | 39 | 6 | -4 |
Donald Tusk | 53 | 44 | 3 | -4 |
Aleksander Kwaśniewski | 49 | 49 | 2 | -1 |
Zyta Gilowska | 47 | 45 | 8 | +4 |
Hanna Gronkiewicz-Waltz | 42 | 51 | 7 | -4 |
Marek Borowski | 42 | 46 | 12 | -1 |
Jan Rokita | 39 | 56 | 5 | -3 |
Andrzej Lepper | 39 | 60 | 1 | +2 |
Lech Kaczyński | 39 | 59 | 2 | -1 |
Wojciech Olejniczak | 39 | 39 | 22 | +1 |
Jarosław Kalinowski | 38 | 51 | 11 | +2 |
Jarosław Kaczyński | 36 | 62 | 2 | +4 |
Bronisław Komorowski | 35 | 36 | 29 | +2 |
Waldemar Pawlak | 34 | 55 | 11 | +3 |
Marek Jurek | 33 | 41 | 26 | +2 |
Włodzimierz Cimoszewicz | 31 | 64 | 5 | -5 |
Leszek Balcerowicz | 31 | 62 | 7 | +2 |
Lech Wałęsa | 27 | 72 | 1 | +2 |
Więcej możesz przeczytać w 39/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.