Paweł Rurak-Sokal, pan i władca Blue Café, pytany o tajemniczy tytuł nowej płyty, mówi coś o podróży w głąb duszy. Patetyczny banał gościł w nagraniach zespołu od początku, ale nadanie mistycznej oprawy średniej jakości popproduktowi jest już przesadą. Podobnie jak objawem megalomanii kompozytora, który powinien raczej zająć się muzyką ilustracyjną - taka mu najlepiej wychodzi (vide serial "Męskie - żeńskie"). Z zespołem Blue Café wszystko, co mógł, osiągnął już na debiutanckiej "Fanaberii". Potem było tylko gorzej. "Ovosho" to pierwszy krążek nagrany bez skrzeczącego głosu Tatiany Okupnik. Dawnemu zespołowi zostawiła ona w spadku pakiet tekstów sprowadzających się do wariacji na temat "Ciebie mam i nic mi nie trzeba, nieważny cały świat". Jej następczyni Dominika Gawęda ma, niestety, podobne pomysły. Najlepszy na płycie, otwierający ją balladowy utwór "Another girl" uwodzi wyważonym klawiszem, hiszpańską gitarą i rozmarzonym głębokim głosem nowej wokalistki. Ale czar szybko pryska. Płyty po prostu nie chce się słuchać. Mimo to Blue Café wylansuje z niej pewnie kilka przebojów. Jeśli nie, to zespół zawsze może liczyć na miejsce w "Księdze rekordów Guinnessa". Kto pierwszy policzy, ile razy na albumie pada słowo "bejbe" (w pisowni oryginalnej "baby"), otrzyma mój egzemplarz recenzencki płyty Blue Café. Chętnie go oddam. W czyjekolwiek ręce, bejbe.
Przemysław Dziubłowski
Blue Café "Ovosho", EMI
Więcej możesz przeczytać w 39/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.