W czasie gdy po Europie krąży widmo agresywnego islamu, po Polsce peregrynuje autobus z grupą anorektycznych panienek nazywanych najpiękniejszymi kobietami świata
Cel ruchomej ekspedycji nie do końca jest jasny, a praktyka jako żywo przypomina obyczaje radzieckich sportowców, którzy wyjeżdżając za granicę, mieli obligatoryjny nakaz trzymania się w kupie pod groźbą utraty statusu bohatera pracy socjalistycznej. A przecież o ile lepiej misski poznałyby nasz kraj, podróżując pekaesem albo drugą klasą pociągu osobowego. Poza tym przez miesiąc można nieźle poznać ojczyznę Ewy Wachowicz, zwłaszcza jeśli organizatorzy umożliwiliby swym podopiecznym pracę w charakterze kasjerki w supermarkecie czy prządki w przędzalni czesankowej. Możliwa byłaby też wymiana informacji w drugą stronę. Jakże chętnie zamiast opowieści o uwielbieniu dla muzyki klasycznej czy prozy Jane Austin dowiedzielibyśmy się z karminowych ust prawdy o ich życiu, o awansie z brazylijskich faweli czy południowoafrykańskich gett. O zagrożeniach, jakie niosło życie dziewczynom ponadprzeciętnie ładnym (molestowaniu itp.). Żadna Drzyzga nie zaprosi jednak missek do swego programu. I tak w kontrakcie mają zapisane trzymanie uroczych dzióbków na kłódkę. Drobny przeciąg, a te wirtualne figurynki mogłyby się rozsypać i ujawnić, co mają w środku. Ale tego nie chcą ani one, ani ich sponsorzy, ani nawet spocone samce pożerające wzrokiem te smakołyki przez pancerną szybę.
Więcej możesz przeczytać w 39/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.