ODKĄD ISTNIEJĄ OBIE RUBRYKI, Mazurek i Zalewski zawsze żyli w zgodzie. Ale ostatnio doszło między nimi do poważnego zgrzytu. Kłócili się, który ma pisać koalicję, bo żaden nie chciał się w tym babrać. Na razie Polska Agencja Prasowa nie poinformowała, kto postawił na swoim, a kto - pokonany i upokorzony - musi marnować życie na śledzenie działań Przemysława Edgara.
W ZESZŁYM TYGODNIU PRZY FOTOGRAFIACH naszych bohaterów pojawiły się strzałki. Przy politykach PiS strzałki szybowały w górę, co niektórzy działacze tej partii odebrali jako wyraz poparcia. Jeden nawet zadzwonił wzruszony i podziękował. Strasznie durni ci PiS-owcy. Jeszcze nie załapali, że my tu sobie żarty robimy?
PRZEMYSŁAW EDGAR GOSIEWSKI BYŁ BOHATEREM SHOW, jaki Telewizja Trwam urządziła na dworcu we Włoszczowie. Edgar zapowiedział, że choćby go dręczyło tysiąc Tusków i tysiąc "Faktów", to on nie spocznie i zawsze będzie robił dobrze Włoszczowie. Wianuszek zgromadzonych wokół Edgara staruszek zapiszczał z radości.
MAŁA GARŚĆ ANEGDOT O PREZYDENCIE LECHU KACZYŃSKIM. Otóż z głową naszego państwa robili wywiad dziennikarze z brytyjskiego "Timesa". Anglicy - wiadomo - nudziarze, więc dopytywali o zjednoczoną Europę i inne tego typu duperele. Prezydenta jednak nie podniecały te tematy, więc nieco zdziwieni Brytole usłyszeli sporo wywodów na temat podłości Rokity i innych niegodziwców z Platformy Obywatelskiej. "Who, the fuck, is Rokita?" - myśleli sobie pewnie, ale grzecznie wszystkiego wysłuchali. Po powrocie do kraju na pytania o wrażenia odpowiadali: "Monarchia to jednak wspaniała sprawa. Mamy cudowna królową".
ANGLICY JAK TO ANGLICY - POKAZALI KLASĘ. Nie można tego powiedzieć o pewnym polskim dziennikarzynie, który podczas wywiadu ośmielił się wpaść prezydentowi w słowo (ten tokował od kwadransa i w tym czasie odpłynął hen daleko od tematu rozmowy) i rzucił szybko pytanie. Reakcja na to niebywałe chamstwo była natychmiastowa. - Czy to jest przesłuchanie?! Jest pan w Pałacu Prezydenckim i rozmawia pan z prezydentem! - warknął oburzony Kaczyński. Jezu, tak się nadął, że trzeba mu będzie pałac powiększyć. Chociaż do klamek nie sięga.
DZIWNA PRZYGODA ZDARZYŁA SIĘ ZALEWSKIEMU. Szedł sobie do domu, gdy nagle - przy samych drzwiach - usłyszał głos Kazia Marcinkiewicza płynący jakby z nieba. - Nie jest dobrze, polityka już mi się na mózg rzuca - zaniepokoił się Zalewski. Niepotrzebnie, okazało się bowiem, że głos nie płynie z nieba, lecz z ust byłego premiera, który na pobliskim skrzyżowaniu bratał się z ludem Warszawy. Od ludzi Marcinkiewicza Zalewski dostał cukierka i zachwycony pobiegł atakować Platformę Obywatelską.
KORONNY DOWÓD NA NIEISTNIENIE EWOLUCJI, czyli wicepremier Roman Giertych, domaga się odwołania prezesa Wildsteina. Dlaczego? Ano dlatego, że TVP nie pokazała jakiejś konferencji największego polskiego polityka. Tak, to straszna zbrodnia. Informujemy jednak wicepremiera, że w liczbie powodów do dymisji on, Giertych, jest w Polsce absolutnym dominatorem. Wildstein jest przy nim malutki. Tyci.
PODCZAS WIZYTY W ŁODZI PREMIER JAROSŁAW KACZYŃSKI złapał za nos Juliana Tuwima. W rewanżu Tuwim złapał Kaczyńskiego za słowo i przypominał, że miało nie być koalicji z ludźmi o podejrzanej proweniencji.
TENŻE SAM PREMIER KACZYŃSKI WYZNAŁ - cóż za szczerość! - iż nie wie dokładnie, dlaczego żądał dymisji szefa pionu śledczego IPN Witolda Kuleszy. I tu potwierdza się powszechnie znany fakt, że jesteśmy doskonale poinformowani. Bo jak nas ludzie pytali, dlaczego Kaczor posunął Kuleszę, to mówiliśmy, że nie wiemy.
KOMPLETNIE ZAPOMNIELIŚMY, ŻE W TYM RZĄDZIE jest Zyta Gilowska. A jednak jest i chce zlikwidować becikowe. Drugi wicepremier Roman Giertych zapowiada, że nie pozwoli ukatrupić ukochanego dziecka LPR. I to dziecka spłodzonego w Sejmie wspólnie z Tuskiem i Platformą Obywatelską. A wydawało nam się, że LPR przeciwna jest posiadaniu dzieci przez pary homoseksualne.
koalicja&[email protected]
Fot: A. Jagielak (Gilowska, Marcinkiewicz); M. Stelmach (Gosiewski, Kaczyński)
W ZESZŁYM TYGODNIU PRZY FOTOGRAFIACH naszych bohaterów pojawiły się strzałki. Przy politykach PiS strzałki szybowały w górę, co niektórzy działacze tej partii odebrali jako wyraz poparcia. Jeden nawet zadzwonił wzruszony i podziękował. Strasznie durni ci PiS-owcy. Jeszcze nie załapali, że my tu sobie żarty robimy?
PRZEMYSŁAW EDGAR GOSIEWSKI BYŁ BOHATEREM SHOW, jaki Telewizja Trwam urządziła na dworcu we Włoszczowie. Edgar zapowiedział, że choćby go dręczyło tysiąc Tusków i tysiąc "Faktów", to on nie spocznie i zawsze będzie robił dobrze Włoszczowie. Wianuszek zgromadzonych wokół Edgara staruszek zapiszczał z radości.
MAŁA GARŚĆ ANEGDOT O PREZYDENCIE LECHU KACZYŃSKIM. Otóż z głową naszego państwa robili wywiad dziennikarze z brytyjskiego "Timesa". Anglicy - wiadomo - nudziarze, więc dopytywali o zjednoczoną Europę i inne tego typu duperele. Prezydenta jednak nie podniecały te tematy, więc nieco zdziwieni Brytole usłyszeli sporo wywodów na temat podłości Rokity i innych niegodziwców z Platformy Obywatelskiej. "Who, the fuck, is Rokita?" - myśleli sobie pewnie, ale grzecznie wszystkiego wysłuchali. Po powrocie do kraju na pytania o wrażenia odpowiadali: "Monarchia to jednak wspaniała sprawa. Mamy cudowna królową".
ANGLICY JAK TO ANGLICY - POKAZALI KLASĘ. Nie można tego powiedzieć o pewnym polskim dziennikarzynie, który podczas wywiadu ośmielił się wpaść prezydentowi w słowo (ten tokował od kwadransa i w tym czasie odpłynął hen daleko od tematu rozmowy) i rzucił szybko pytanie. Reakcja na to niebywałe chamstwo była natychmiastowa. - Czy to jest przesłuchanie?! Jest pan w Pałacu Prezydenckim i rozmawia pan z prezydentem! - warknął oburzony Kaczyński. Jezu, tak się nadął, że trzeba mu będzie pałac powiększyć. Chociaż do klamek nie sięga.
DZIWNA PRZYGODA ZDARZYŁA SIĘ ZALEWSKIEMU. Szedł sobie do domu, gdy nagle - przy samych drzwiach - usłyszał głos Kazia Marcinkiewicza płynący jakby z nieba. - Nie jest dobrze, polityka już mi się na mózg rzuca - zaniepokoił się Zalewski. Niepotrzebnie, okazało się bowiem, że głos nie płynie z nieba, lecz z ust byłego premiera, który na pobliskim skrzyżowaniu bratał się z ludem Warszawy. Od ludzi Marcinkiewicza Zalewski dostał cukierka i zachwycony pobiegł atakować Platformę Obywatelską.
KORONNY DOWÓD NA NIEISTNIENIE EWOLUCJI, czyli wicepremier Roman Giertych, domaga się odwołania prezesa Wildsteina. Dlaczego? Ano dlatego, że TVP nie pokazała jakiejś konferencji największego polskiego polityka. Tak, to straszna zbrodnia. Informujemy jednak wicepremiera, że w liczbie powodów do dymisji on, Giertych, jest w Polsce absolutnym dominatorem. Wildstein jest przy nim malutki. Tyci.
PODCZAS WIZYTY W ŁODZI PREMIER JAROSŁAW KACZYŃSKI złapał za nos Juliana Tuwima. W rewanżu Tuwim złapał Kaczyńskiego za słowo i przypominał, że miało nie być koalicji z ludźmi o podejrzanej proweniencji.
TENŻE SAM PREMIER KACZYŃSKI WYZNAŁ - cóż za szczerość! - iż nie wie dokładnie, dlaczego żądał dymisji szefa pionu śledczego IPN Witolda Kuleszy. I tu potwierdza się powszechnie znany fakt, że jesteśmy doskonale poinformowani. Bo jak nas ludzie pytali, dlaczego Kaczor posunął Kuleszę, to mówiliśmy, że nie wiemy.
KOMPLETNIE ZAPOMNIELIŚMY, ŻE W TYM RZĄDZIE jest Zyta Gilowska. A jednak jest i chce zlikwidować becikowe. Drugi wicepremier Roman Giertych zapowiada, że nie pozwoli ukatrupić ukochanego dziecka LPR. I to dziecka spłodzonego w Sejmie wspólnie z Tuskiem i Platformą Obywatelską. A wydawało nam się, że LPR przeciwna jest posiadaniu dzieci przez pary homoseksualne.
koalicja&[email protected]
Fot: A. Jagielak (Gilowska, Marcinkiewicz); M. Stelmach (Gosiewski, Kaczyński)
Więcej możesz przeczytać w 44/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.