Jedni nie rozpoznają w lustrze własnej mimiki, inni nie rozróżniają psów i samochodów
Twarz jest zwierciadłem duszy - przekonywał Hipokrates. Wiele osób niczego jednak nie potrafi w niej dostrzec, bo jest dla nich jedynie barwną plamą. Powodem nie jest mała spostrzegawczość, ale poważne zaburzenie funkcjonowania mózgu. Do niedawna sądzono, że występuje ono niezwykle rzadko, a jedynym jego powodem są urazy głowy. Z najnowszych badań, wynika że na tzw. agnozję twarz (prozopagnozję) cierpi co pięćdziesiąta osoba.
- Podejrzewamy, że chorych jest znacznie więcej, bo wielu z nich nie zgłasza się do lekarza, nie zdając sobie sprawy, że są chorzy - mówi "Wprost" dr Thomas Grüter z uniwersytetu w Münster, który przeprowadził badania wśród losowo wybranych studentów. Cierpiące na te dolegliwość osoby starają się zataić swoje dolegliwości nawet przed samymi sobą. Dr Grüter, który także cierpi na tę chorobę, tak świetnie ukrywał swoje zaburzenie, że jego żona dopiero po 20 latach małżeństwa spostrzegła, że jej mąż nie rozpoznaje twarzy.
Jane Goodall, prowadząca badania nad szympansami, odkryła u siebie tę dolegliwość dopiero w wieku dorosłym. Przez kilkanaście lat sądziła, że nie rozpoznaje twarzy z powodu roztargnienia. Zaniepokoiła się dopiero wtedy, gdy mimo starań nie zapamiętywała nawet twarzy osób, które spotkała dzień wcześniej. Goodall przyznaje, że z powodu kłopotów z rozpoznawaniem twarzy ludzi wybrała pracę wśród zwierząt. "Każde spotkanie z człowiekiem, którego nie potrafię rozpoznać, jest dla mnie trudnym do pokonania stresem" - przyznaje słynna prymatolog.
Kapelusz zamiast żony
Osoby chore na prozopagnozję nie mają kłopotów ze wzrokiem ani z pamięcią. Rozróżniają poszczególne części twarzy, ale ich ułożenie u wszystkich ludzi wydaje im się jednakowe. Wielu chorych nie rozróżnia nawet twarzy swoich małżonków i dzieci. Pacjenci z silną postacią tej choroby, patrząc w lustro, nie rozpoznają własnej mimiki, a niektórzy mogą mieć także kłopoty z rozróżnianiem samochodów lub psów, a nawet ze znalezieniem właściwej drogi. Amerykański psychiatra Oliver Sacks w książce "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem" opisuje jednego ze swoich pacjentów, który nie rozpoznawał własnych kończyn, a nawet nie odróżniał przedmiotów od ludzi.
Przyczyną prozopagnozji jest nieprawidłowe funkcjonowanie płata skroniowego i potylicznego mózgu. - Gdy patrzymy na twarz, impulsy nerwowe docierają do ośrodków odpowiedzialnych w mózgu za wzrok, znajdujących się w prawym płacie skroniowym. Tam zachodzi proces uświadamiania sobie tego, co spostrzegliśmy. Jednocześnie mózg porównuje obraz twarzy, który właśnie oglądamy, z obrazem wcześniej zakodowanym w pamięci i decyduje, czy widzieliśmy już daną twarz - wyjaśnia "Wprost" dr Bradley Duchaine z Institute of Cognitive Neuroscience University College London. Dla osób, u których ten proces przebiega nieprawidłowo, wszystkie twarze wyglądają jednakowo, jak ziarenka piasku. Uczestnicy eksperymentu dr. Duchaine'a nie rozróżniali samochodów, narzędzi i domów, a twarzy Elvisa Presleya nie odróżniali od Brooke Shields.
Samotny mruk
- Chorzy na prozopagnozję usiłują rozróżniać ludzi, zapamiętując kształt sylwetki, fryzurę, ubranie lub głos - mówi dr Grüter. Jeden z jego pacjentów osiągnął taką wprawę w rozpoznawaniu ludzi po stroju, że choroba zaczęła mu doskwierać dopiero, kiedy znalazł się w wojsku wśród jednakowo ubranych kolegów. W miejscu pracy chorzy na prozopagnozję zwykle kojarzą imiona z miejscami. Znajomych i ich małżonków rozpoznają, obserwując ich wzajemne zachowanie, na przykład przytulanie się.
Osoby z łagodną postacią choroby potrafią się nawet nauczyć rozróżniania kilku twarzy, tak jak można się nauczyć rozpoznawać niemal jednakowe kamienice. Jedna z uczestniczek badań prowadzonych przez neurologów z uniwersytetu w Münster, matka trojga dzieci cierpiących na prozopagnozję, zawsze przed wizytą gości informowała rodzinę, kto ma ich odwiedzić, aby nie popełnić gafy. Jej rodzina podobnie jak większość chorych na prozopagnozję nie ogląda telewizji, nie chodzi do kina ani do teatru, ponieważ nie rozróżniając twarzy bohaterów, nie potrafią zrozumieć intrygi. Zwykle osoby, które nie potrafią rozpoznawać twarzy, unikają miejsc, w których mogą spotkać znajomych. W tłumie udają zamyślonych. Gdy zostaną przyłapani na tym, że nie rozpoznali znajomej osoby, tłumaczą się bólem głowy, roztargnieniem lub wadą wzroku. Często niesłusznie są wpędzani w poczucie winy, bo zarzuca im się, że ignorują znajomych. Dlatego starają się do wszystkich odnosić przyjaźnie, na wypadek gdyby zdarzyło im się spotkać znajomą osobę. Czasami jednak uchodzą za zarozumiałych i zamkniętych w sobie, jak Robert Gascoyne-Cecil, dziewiętnastowieczny premier Wielkiej Brytanii. Ponieważ rzadko wdawał się w spontaniczną konwersację, jego współpracownicy nazywali go "smutnym mrukiem".
Poza społeczeństwem
O ślepocie twarzy już w starożytności wspominali Seneka i Tukidydes. Bohaterowie ich poematów po urazach głowy w bitwach mieli trudności z rozpoznawaniem znajomych osób. Po raz pierwszy jednak objawy prozopagnozji opisał w 1947 r. niemiecki neurolog Joachim Bodamer. Uczony, podobnie jak starożytni, wiązał ją z uszkodzeniem mózgu po wypadku lub udarze. Tymczasem najnowsze badania sugerują, że ta choroba może być dziedziczna. Okazuje się, że chorzy na prozopagnozję mają przynajmniej jednego krewnego z tą dolegliwością. Powodem jest mutacja w pojedynczym genie. Zmutowana wersja genu jest tak silna, że jeśli kłopoty z rozróżnianiem twarzy ma jedno z rodziców, istnieje aż 50-procentowe prawdopodobieństwo, że będzie je miało także ich potomstwo.
Zdolność do rozpoznawania twarzy pojawia się już w chwili narodzin. Jest to ukształtowana ewolucyjnie umiejętność, która pozwalała naszym przodkom odróżniać przyjaciół od wrogów. To dlatego niemowlęta chętniej patrzą na twarz matki niż obcych osób i szybko uczą się odróżniać kobiety od mężczyzn. Ta funkcja może jednak zostać zaburzona, jeśli wadliwy gen ujawni się już w życiu płodowym i doprowadzi do niedorozwoju obszarów mózgu związanych z rozróżnianiem twarzy. U takich osób chorobę najtrudniej rozpoznać, bo często zdążyły już zaleźć sobie miejsce poza społeczeństwem, tak jak Jane Goodall.
- Podejrzewamy, że chorych jest znacznie więcej, bo wielu z nich nie zgłasza się do lekarza, nie zdając sobie sprawy, że są chorzy - mówi "Wprost" dr Thomas Grüter z uniwersytetu w Münster, który przeprowadził badania wśród losowo wybranych studentów. Cierpiące na te dolegliwość osoby starają się zataić swoje dolegliwości nawet przed samymi sobą. Dr Grüter, który także cierpi na tę chorobę, tak świetnie ukrywał swoje zaburzenie, że jego żona dopiero po 20 latach małżeństwa spostrzegła, że jej mąż nie rozpoznaje twarzy.
Jane Goodall, prowadząca badania nad szympansami, odkryła u siebie tę dolegliwość dopiero w wieku dorosłym. Przez kilkanaście lat sądziła, że nie rozpoznaje twarzy z powodu roztargnienia. Zaniepokoiła się dopiero wtedy, gdy mimo starań nie zapamiętywała nawet twarzy osób, które spotkała dzień wcześniej. Goodall przyznaje, że z powodu kłopotów z rozpoznawaniem twarzy ludzi wybrała pracę wśród zwierząt. "Każde spotkanie z człowiekiem, którego nie potrafię rozpoznać, jest dla mnie trudnym do pokonania stresem" - przyznaje słynna prymatolog.
Kapelusz zamiast żony
Osoby chore na prozopagnozję nie mają kłopotów ze wzrokiem ani z pamięcią. Rozróżniają poszczególne części twarzy, ale ich ułożenie u wszystkich ludzi wydaje im się jednakowe. Wielu chorych nie rozróżnia nawet twarzy swoich małżonków i dzieci. Pacjenci z silną postacią tej choroby, patrząc w lustro, nie rozpoznają własnej mimiki, a niektórzy mogą mieć także kłopoty z rozróżnianiem samochodów lub psów, a nawet ze znalezieniem właściwej drogi. Amerykański psychiatra Oliver Sacks w książce "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem" opisuje jednego ze swoich pacjentów, który nie rozpoznawał własnych kończyn, a nawet nie odróżniał przedmiotów od ludzi.
Przyczyną prozopagnozji jest nieprawidłowe funkcjonowanie płata skroniowego i potylicznego mózgu. - Gdy patrzymy na twarz, impulsy nerwowe docierają do ośrodków odpowiedzialnych w mózgu za wzrok, znajdujących się w prawym płacie skroniowym. Tam zachodzi proces uświadamiania sobie tego, co spostrzegliśmy. Jednocześnie mózg porównuje obraz twarzy, który właśnie oglądamy, z obrazem wcześniej zakodowanym w pamięci i decyduje, czy widzieliśmy już daną twarz - wyjaśnia "Wprost" dr Bradley Duchaine z Institute of Cognitive Neuroscience University College London. Dla osób, u których ten proces przebiega nieprawidłowo, wszystkie twarze wyglądają jednakowo, jak ziarenka piasku. Uczestnicy eksperymentu dr. Duchaine'a nie rozróżniali samochodów, narzędzi i domów, a twarzy Elvisa Presleya nie odróżniali od Brooke Shields.
Samotny mruk
- Chorzy na prozopagnozję usiłują rozróżniać ludzi, zapamiętując kształt sylwetki, fryzurę, ubranie lub głos - mówi dr Grüter. Jeden z jego pacjentów osiągnął taką wprawę w rozpoznawaniu ludzi po stroju, że choroba zaczęła mu doskwierać dopiero, kiedy znalazł się w wojsku wśród jednakowo ubranych kolegów. W miejscu pracy chorzy na prozopagnozję zwykle kojarzą imiona z miejscami. Znajomych i ich małżonków rozpoznają, obserwując ich wzajemne zachowanie, na przykład przytulanie się.
Osoby z łagodną postacią choroby potrafią się nawet nauczyć rozróżniania kilku twarzy, tak jak można się nauczyć rozpoznawać niemal jednakowe kamienice. Jedna z uczestniczek badań prowadzonych przez neurologów z uniwersytetu w Münster, matka trojga dzieci cierpiących na prozopagnozję, zawsze przed wizytą gości informowała rodzinę, kto ma ich odwiedzić, aby nie popełnić gafy. Jej rodzina podobnie jak większość chorych na prozopagnozję nie ogląda telewizji, nie chodzi do kina ani do teatru, ponieważ nie rozróżniając twarzy bohaterów, nie potrafią zrozumieć intrygi. Zwykle osoby, które nie potrafią rozpoznawać twarzy, unikają miejsc, w których mogą spotkać znajomych. W tłumie udają zamyślonych. Gdy zostaną przyłapani na tym, że nie rozpoznali znajomej osoby, tłumaczą się bólem głowy, roztargnieniem lub wadą wzroku. Często niesłusznie są wpędzani w poczucie winy, bo zarzuca im się, że ignorują znajomych. Dlatego starają się do wszystkich odnosić przyjaźnie, na wypadek gdyby zdarzyło im się spotkać znajomą osobę. Czasami jednak uchodzą za zarozumiałych i zamkniętych w sobie, jak Robert Gascoyne-Cecil, dziewiętnastowieczny premier Wielkiej Brytanii. Ponieważ rzadko wdawał się w spontaniczną konwersację, jego współpracownicy nazywali go "smutnym mrukiem".
Poza społeczeństwem
O ślepocie twarzy już w starożytności wspominali Seneka i Tukidydes. Bohaterowie ich poematów po urazach głowy w bitwach mieli trudności z rozpoznawaniem znajomych osób. Po raz pierwszy jednak objawy prozopagnozji opisał w 1947 r. niemiecki neurolog Joachim Bodamer. Uczony, podobnie jak starożytni, wiązał ją z uszkodzeniem mózgu po wypadku lub udarze. Tymczasem najnowsze badania sugerują, że ta choroba może być dziedziczna. Okazuje się, że chorzy na prozopagnozję mają przynajmniej jednego krewnego z tą dolegliwością. Powodem jest mutacja w pojedynczym genie. Zmutowana wersja genu jest tak silna, że jeśli kłopoty z rozróżnianiem twarzy ma jedno z rodziców, istnieje aż 50-procentowe prawdopodobieństwo, że będzie je miało także ich potomstwo.
Zdolność do rozpoznawania twarzy pojawia się już w chwili narodzin. Jest to ukształtowana ewolucyjnie umiejętność, która pozwalała naszym przodkom odróżniać przyjaciół od wrogów. To dlatego niemowlęta chętniej patrzą na twarz matki niż obcych osób i szybko uczą się odróżniać kobiety od mężczyzn. Ta funkcja może jednak zostać zaburzona, jeśli wadliwy gen ujawni się już w życiu płodowym i doprowadzi do niedorozwoju obszarów mózgu związanych z rozróżnianiem twarzy. U takich osób chorobę najtrudniej rozpoznać, bo często zdążyły już zaleźć sobie miejsce poza społeczeństwem, tak jak Jane Goodall.
TEST TWARZY |
---|
Ludzie chorzy na prozopagnozję mają problem z odpowiedzią na pytanie, które ze zdjęć w dolnym rzędzie jest zdjęciem osoby przedstawionej na trzech górnych fotografiach. Odpowiedź znajdą państwo pod tekstem. Rozwiązanie testu Na pierwszym zdjęciu z lewej w dolnym rzędzie jest ta sama osoba co na trzech górnych fotografiach. |
ŻYCIE WŚRÓD OBCYCH |
---|
Przyczyną trudności z rozpoznawaniem ludzi może być zespół Cap-grasa. Zwykle ujawnia się on w wyniku uszkodzenia mózgu. Chorzy mają nieustanne wrażenie, że pod ich bliskich podszywają się sobowtóry. Jedna z pacjentek francuskiego psychiatry Josepha Capgrasa, który zidentyfikował to zaburzenie, nie rozpoznawała nawet męża i postrzegała go jako jednego z 80 różnych mężczyzn! Osoby chore na zespół Capgrasa rozróżniają twarze, ale nie potrafią ich identyfikować ze znanymi im ludźmi. Choć rozpoznają twarz matki, nie wzbudza ona w nich takich uczuć, jakie zwykle żywi się do tak bliskiej osoby. Jak dowodzą uczeni, rozpoznawaniu znanych osób zawsze towarzyszą emocje. Kiedy ich widzimy, impulsy nerwowe biegną od ośrodków wzrokowych w mózgu do ciała migdałowatego związanego z odczuwaniem emocji. U chorych z zespołem Capgrasa zdolność kojarzenia twarzy z emocjami jest zaburzona. Ponieważ postrzeganiu znanej osoby nie towarzyszą się żadne uczucia, chorzy uznają ją za sobowtóra. |
Więcej możesz przeczytać w 44/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.